Ja już wypowiadałem na ten temat milion razy i starczy. Dopóki jakiekolwiek prawo nie zdefiniuje terminu abandonware (a raczej nie zdefiniuje), to nie ma o czym dyskutować.
To jest dział Hyde Park, więc czemu nie dyskutować?? Tym bardziej o prawie, które z założenia można zmieniać, wprowadzać nowe itd. I prowadząc takie dyskusje przyczyniamy się do wzrostu świadomości społecznej, co może przyczynić się do wprowadzenia lepszego prawa..
O Boże ale mi górnolotnie wyszło
No to do rzeczy :D
W tym co napisałeś jest sporo nielogicznych zdarzeń:
I tu wychodzi pewien problem - jak inni ( kraje 3 świata, mniej zasobni ludzie) będą mogli dotrzeć do materiałów chronionych prawem?
A w jaki sposób będą w ogóle posiadali komputer? Z tego co napisałeś wynika, że biedny który ma komputer powinien mieć przyzwolenie na otrzymanie (za darmo) drogiego (dla niego) oprogramowania. Kupując komputer trzeba się liczyć z tym, że nawet system do niego kosztuje.
Ograniczanie dyskusji tylko do abandonware jest mylące, pada argument że programiści muszą jeść i koniec. Poza tym stanowisko ludzi z portalu jest znane- bodajże Grzegorz Kraszewski napisał kiedyś coś w stylu że nie chcecie żeby kiedyś wam jakiś prawnik przyszedł o poranku :S No i OK. Dlatego na początek trzeba powiedzieć ogólnie o prawach autorskich, skąd się wzięły, czemu miały służyć i dopiero zadać pytanie czy te rozwiązania które są obecnie rzeczywiście spełniaja swoją rolę.
Po kolei w ogromnym uproszczeniu:
1. Prawa autorskie wprowadzono pod koniec 19 wieku w celu ochrony autorów publikacji (głównie książek) przed wydawcami, którzy nagminnie tychże autorów oszukiwali.Nikomu nie przychodziło do głowy wykorzystywać tych praw przeciw
klientom czyli zabraniać im robienia czegokolwiek z ta książką - na przykład wypożyczania jej, sprzedawania dalej, wykorzystywania fragmentów itd...
No a potem to poszło dalej w trochę dziwnym kierunku :(
2. Pojęci praw autorskich następnie ogromnie rozszerzono praktycznie na wszystko. Jednak powiedzmy sobie jasno, że obecnie te prawa służą głównie ochronie praw najbogatszych państw, głównie USA. Weźmy ten przykład z komputerem. Odwróćmy pytanie - a dlaczego cały świat wykorzystuje liczby arabskie i nic za to nie płaci, a arab ma płacić za korzystanie z jakiegoś programu?? Wiem że kontrowersyjne, ale myślmy dalej.
A o co chodzi z tą Myszką Miki? Przecież firma posiadająca prawa do postaci Myszki Miki nadal istnieje.
Ano problem jest, bo w tym przypadku jak na dłoni widać słabość prawa autorskiego i jego zmiany w celu ochrony interesów wcale nie autorów ale wielkich koncernów, które często nic nie mają wspólnego ze stworzeniem danego dzieła. Myszkę Miki stworzono zdaje się coś przed II wojną światową, lat upłyneło koło 75 chyba, autor już dawno nie żyje - pytanie więc czyje interesy chronimy?? Na pewno nie autora, a przecież to autorom miały te prawa służyć... czyż nie??
I tu dochodzimy znów do abandonware- jak to już wykazałem w innym wątku, są programy którymi ich autorzy/właściciele praw stracili zainteresowanie. Ja je zbieram. Traktuje to tak samo jakbym zbierał obrazy albo wazy olejne - ratuje część dorobku intelektualnego ludzkości.
I teraz wyobraźcie sobie że do Muzeum Narodowego w Polsce zgłaszają się na przykład spadkobiercy twórcy arrasów wawelskich i żadają pieniędzy z tytułu pożytków płynących z wystawiania tychże na widok publiczny. Czemu nie skoro Myszke Miki chronimy 90 lat?? To dlaczego nie 900 albo 9000 lat??
Mogłbym jeszce długo ale i tak gratuluje każdemu komu się chciało w całości przeczytać
:D