• Space Quest 3: The Pirates of Pestulon

21.02.2012 06:22, autor artykułu: Sebastian Rosa
odsłon: 1759, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Space Quest 3

Space Quest 3Space Quest 3 "Space Quest 3: The Pirates of Pestulon" zaczyna się dokładnie tam, gdzie zakończyła się druga część sagi. Roger Wilco, międzygalaktyczny sprzątacz, pozbył się złego Vohaula i dryfuje po kosmicznych bezdrożach w stanie hibernacji. Jego statek zostaje schwytany przez statek-złomowisko, który uprząta tego typu obiekty z przestrzeni kosmicznej. Wrzucenie pojazdu na śmietnisko sprawiło, że systemy podtrzymujące życie Rogera w stanie hibernacji wyłączyły się, a Roger przebudził. Gdyby nie to, mógłby się przecież już nigdy nie obudzić, a my moglibyśmy nie grać w kontynuację jego przygód.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po uruchomieniu gry, to przepaść technologiczna dzieląca tę wersję od poprzedniczki. Graficznie i muzycznie gry są nieporównywalne na korzyść "trójki". Poprawiono zarówno grafikę, jak i animację. Koniec z blokową grafiką w 16 kolorach i wypikselowaną postacią głównego bohatera. Wszystko jest ręcznie narysowane, okraszone wyborną animacją i animowanymi przerywnikami. W trakcie gry towarzyszy nam muzyka skomponowana przez jednego z członków grupy muzycznej Supertramp - poza chwytliwymi motywami cechuje ją znacznie lepsza jakość (koniec z jednotonowymi popiskiwaniami znanymi z poprzedniczek). Lifting przeszedł również interfejs. Jest znacznie, znacznie lepszy. Szybszy, bardziej intuicyjny. Zastosowany dokładnie ten sam, z którym mamy do czynienia przy trzeciej części przygód Larry'ego. Nadal jest to interfejs pisany, ale naprawdę używa się go z przyjemnością.

Space Quest 3Space Quest 3 Jak więc widać, na początek same plusy. Oczywiście każdy fan gier przygodowych, zwłaszcza Sierry, powinien być wyraźnie zadowolony. Niestety, ale z trzecią częścią jest pewien problem. Otóż w zasadzie to nie wiadomo, o co w niej chodzi. Na początku jesteśmy zdani na samych siebie, działając w zasadzie wyłącznie po omacku - w nadziei, że to, co robimy jest tym, co należy zrobić. Co prawda liniowość rozgrywki nie pozwala nam zrobić nic, co nie będzie w zgodzie z ustalonym przez twórców scenariuszem (najwyżej zginiemy, co w serii "Space Quest" jest niejako regułą i tutaj, bez wyjątku, obfitość scen uśmiercających bohatera jest utrzymana na poziomie znanym z poprzedniczek), lecz chyba wszyscy się zgodzą, że lepiej znać cel swoich działań niż go nie znać. I sytuacji wcale tutaj nie ratuje fakt, że autorzy pozostawili do naszej dyspozycji sterowanie statkiem, gdzie musimy wyznaczać kurs i decydować się, w które miejsce polecimy ani, o czym przekonamy się pod koniec gry, zestrzeliwanie przeciwników czy walkę robotów jeden na jeden, za którego sterami zasiądziemy. Urozmaicenia rozgrywki wcale nie ratuje również podróżowanie po różnych planetach. Tak naprawdę to dopiero w połowie gry dowiadujemy się, co jest naszym celem i ów cel poznamy prawie na końcu gry (o rozczarowującym zakończeniu już nawet nie wspomnę). Od strony fabularnej "Space Quest 3" bardzo rozczarowuje, o czym również większość z Was przekona się też pod koniec.

Z powyższego wynikałoby, że trzecia część "Space Quest", to gra do której nie warto podchodzić. Otóż nie - warto. Gra jest pełnowartościową grą przygodową, z logicznymi zagadkami (o ile ustalimy, co jest celem), z brakiem możliwości utknięcia bez wyjścia (najwyżej trzeba będzie gdzieś się wrócić i zrobić coś lub zdobyć coś, o czym zapomnieliśmy), lecz - jak to jest tradycją - z dużym prawdopodobieństwem, że coś zrobione źle oznacza śmierć (co z kolei jest informacją, że "nie tędy droga"). Dla każdego, kto nie grał we wcześniejsze części, gra wyda się ciekawą przygodą. Z drugiej strony te osoby, które czerpały przyjemność z gry w poprzedniczki, zgodnie przyznają, że "Space Quest 2" oferuje znacznie większe pole do popisu i różnorodność rozgrywki. To stanowi z kolei dowód na to, że nie szata zdobi grę. Przyznam szczerze, że granie w "Space Quest 3" podobało mi się, lecz grałem bez większego przekonania. "Space Quest 2" jakoś bardziej mnie wciągnął i dostarczył większej porcji rozrywki. Na koniec z ust jednej postaci pada stwierdzenie czy gra warta jest prawie 60 dolarów. Teraz, z perspektywy czasu, odpowiem, że nie (choć nie znam prawdziwej ceny tej gry w 1989 roku), ale nie wynika to bynajmniej z faktu, że gra jest zła. Po prostu mi osobiście nie zaoferowała tego, co prekursorki - autorzy trochę przesadzili z absurdem i dziwnym poczuciem humoru, które do mnie trochę nie trafiło.

Gra wydana została na czterech dyskietkach i do działania wymaga dowolnej Amigi z 1 MB pamięci. Niestety nie wykorzystuje dodatkowych napędów, co jest karygodne w przypadku gry działającej raczej w zgodzie z systemem. Gra posiada własny skrypt instalujący grę na dysku twardym. Korzysta również z WHDLoad.

 Space Quest 3: The Pirates of Pestulon - Sierra 1989 
70 4 Space Quest 3
80 1 MB
80 http://wiw.org/~jess/roger.html

 głosów: 1   tagi: Space Quest, Sierra, gry przygodowe
dodaj komentarz
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem