• "Commodore: The Amiga Years" - recenzja

06.04.2018 18:14, autor artykułu: Piotr "jubi" Zgodziński
odsłon: 3615, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

To jest jedna z tych książek, które mnie zaskoczyły. Myślałem, że na temat historii Amigi wiem już wszystko (patrz mój wykład na Pixel Heaven), a jednak ta książka jest tak odmienna, tak wielokrotnie głębsza i szersza w swoim zakresie od tego co było dostępne do tej pory, że nie ma za bardzo jej z czym porównać. Nie było jeszcze takiej pozycji na temat historii Amigi, tak mocno osadzonej w faktach i popartej tak dobrym warsztatem historycznym autora. Również żadna publikacja internetowa nie jest tu konkurencją. Ale nie uprzedzajmy konkluzji.

Wszystko zaczęło się wiele lat temu, już w 2015 roku można było usłyszeć zapowiedzi, że książka ukaże się lada chwila. Była to pozycja mocno oczekiwana, bo Brian Bagnall pokazał się wcześniej z dobrej strony świetną Commodore: A Company on the Edge. Zapowiadany termin minął, potem kolejny, nastała cisza. W końcu autor ogłosił, że nie jest zadowolony z tego, co już ma, że potrzebny jest reset całego projektu, że trzeba zbadać więcej i szerzej, dotrzeć do większej ilości ludzi, aby wyłonił się z tego pełniejszy obraz sytuacji. Pojawiła się kampania na Kickstarterze, którą sam wsparłem. Zebrane 100 tys. dolarów kanadyjskich miało być wydane min. na podróże i nagrywanie wywiadów z ludźmi, którzy byli świadkami tamtych wydarzeń.

Autor ruszył w trasę po świecie, wspierający otrzymywali od czasu do czasu okruchy informacji - kogo udało się przepytać, jakie nowe rewelacje się pojawiły. Podgrzewało to atmosferę oczekiwania i wszyscy spodziewali się bombowego rezultatu. Ale znowu nastała długa cisza. Po jakimś czasie autor ujawnił, że całe miesiące zajmuje mu przepisywanie wywiadów do postaci tekstowej. W tym celu kupił nawet specjalne przyciski obsługiwane nogami aby nie odrywając rąk od klawiatury mógł przewijać pliki dźwiękowe i szybciej przepisywać. Niewiele to pomogło, bo po prostu materiału było za dużo. W końcu okazało się, że wstępny zarys książki ma grubo ponad tysiąc stron. Podzielenie jej na dwa tomy było jedynym rozsądnym wyjściem, pomijając oczywiście nadmierne cięcie ciekawej treści. W końcu zimą 2017 roku wspierający otrzymali wgląd do draftu, a w 2018 roku ukazała się ostateczna wersja tomu pierwszego, który obejmuje historię Commodore za lata 1984-1987, plus całą historię Amiga Corporation od końca lat 70-tych do przejęcia przez Commodore, razem 584 strony. Tom drugi, obejmujący czasy późniejsze ukaże się później. Książka jest dostępna wyłącznie w języku angielskim. Swój egzemplarz w formie ebooka dostałem kilka miesięcy temu i zapisałem go do przeczytania "na kiedyś", bo przecież jest to historia którą znam na wylot i w sumie to nie chce mi się czytać znowu tego samego - pomyślałem. O tym, że zacząłem ją czytać, zadecydował przypadek.

Czytam bardzo dużo i najwygodniej czyta mi się na telefonie. Zawsze mam wgrany zapas książek na wypadek, gdyby poprzednia skończyła się gdzieś poza domem. Tym razem było to podczas 9 godzinnego lotu do Nowego Jorku, kończyłem czytać jedną książkę i szukałem następnej, coś do szybkiego poczytania na kilka godzin, zauważyłem "Amiga Years", pomyślałem, że zajrzę tylko na chwilę. Po kilku godzinach zorientowałem się, że jestem na innym kontynencie a w międzyczasie połknąłem spory fragment książki na raz. Ten zbieg okoliczności sprawił, że kiedy czytałem fragment o hucznej premierze Amigi w Lincoln Center w Nowym Jorku, mogłem po prostu iść w to miejsce na spacer, żeby lepiej wczuć się w klimat. Zdjęcie, które zrobiłem komórką z tej okazji:

Sama książka jest znakomita. Bardziej biznesowa niż techniczna, opiera się w dużej mierze na wiadomościach z pierwszej ręki, osobistych wspomnieniach ludzi którzy pracowali w Commodore i okolicach, w większości nigdy wcześniej niepublikowanych. Wszystkie te źródła są traktowane krytycznie, z dozą sceptycyzmu i odpowiednio komentowane i konfrontowane z innymi źródłami. Nikt tu łatwo nie wierzy mówiącemu na słowo, gdy nie ma do tego podstaw w innych materiałach. Bezpośrednich cytatów z wywiadów jest dużo, ale to nie są gołe monologi, tylko zawsze komentowane i konfrontowane z realiami fakty.

To, co do tej pory krążyło w książkach i internecie, to głównie wywiady o technikaliach (Dave Haynie i okolice), ale nikt nie zrobił wywiadu z głównym księgowym czy głównym prawnikiem Commodore. Nikt wcześniej nie dotarł do historii konstruktorów którzy rzeczywiście stworzyli A500, wbrew oryginalnym konstruktorom Amigi. Książka obala wiele mitów i zakorzenionych "prawd". To nie marketing Commodore zawalił sprawę sprzedaży A1000, spora w tym wina samego zespołu Amigi.

Z wywiadów wynika też, że gdyby zostawić wolną rękę oryginalnemu teamowi Amigi to prawdopodobnie nigdy nie doczekalibyśmy się Amig w cenach dla zwykłych ludzi. Takie było ich parcie aby iść w high-end i ciągle ulepszać produkt bez względu na koszty, że cena ostateczna komputera szła by w tysiące dolarów zamiast w setki. Ślepa miłość do własnego dziecka przesłaniała im często trzeźwy ogląd sytuacji. Dużo w tym zakresie mówi historia powstania A500, komputera stworzonego przez weteranów cięcia kosztów z Commodore. Tylko ich ogromne doświadczenie z produkcji komputerów dla mas w milionach sztuk pozwoliło na takie zredukowanie architektury Amigi żeby jej cena była osiągalna dla domowego konsumenta. Oryginalny zespół Amigi nie miał takiej wiedzy, owszem, byli to bardzo zdolni inżynierowie którzy tworzyli przełomowe rozwiązania, ale stworzenie czegoś w jednym egzemplarzu, a przystosowanie tego do masowej produkcji która będzie opłacalna i będzie przynosić realne zyski to zupełnie inny zestaw umiejętności i na ten temat team Amigi miał zerowe pojęcie. Ich ignorancja i parcie w przeciwną stronę, łącznie z sabotowaniem projektu A500 niemal nie zagroziła finansowo całej firmie. Zdarzały się sytuacje, że team Amigi rzucał inżynierom z Commodore kłody pod nogi i mówił, że pewnych rzeczy zrobić się nie da. Mimo tego, ci drudzy często udowadniali własnymi siłami, że się da, czym nie raz wprawiali tych pierwszych w osłupienie.

Bardzo zaskoczyła mnie też historia szefa firmy Amiga, którym był Dave Morse. Był on odpowiednikiem Steva Jobsa w tandemie z Jay Minerem jako Steve Wozniakiem i jego rola była do tej pory ogromnie niedoceniana. Jego biznesowy spryt, strategiczne planowanie, poświęcenie, umiejętność motywowania pracowników, kontakty z raczkującym wtedy venture capital w Dolinie Krzemowej pozwoliły firmie rozwinąć się i przetrwać. Niektóre jego zagrania były wręcz mistrzowskie, ta cześć to jeden z najciekawszych fragmentów książki. Informacje które ujawnił jeden z głównych inwestorów Amigi na temat zbierania kapitału ratunkowego dla firmy nadawałyby się do podręcznika inwestowania w nowe, ryzykowne technologie. Jest to fragment zupełnie nieznany, a równie ciekawy jak znana chyba każdemu sprawa czeku na pół miliona dolarów od Atari. Interesująca jest też historia powstania A2000, stworzonej przez dwa niezależne, konkurujące ze sobą zespoły.

Jeśli chodzi o minusy, to trudno je znaleźć. Być może zbyt dużo miejsca poświęcono tu projektom innym niż Amiga. Jeśli ktoś widząc tytuł "Amiga Years" pomyślał, że książka jest wyłącznie o Amidze, może się poczuć zawiedziony. Znajdziemy tam bardzo dużo informacji o tym, co działo się wtedy w Commodore, projekcie C128, C128D, "nowym" C64C czy uniksowej stacji roboczej Commodore 900. Jest też fragment poświęcony komputerom klasy IBM PC produkowanym przez Commodore. Z drugiej strony, dobrze pokazuje to, że Amiga była tylko jednym z elementów układanki, trybikiem wielkiej firmy o przychodach ponad miliarda dolarów rocznie. Na szerszym tle jednak lepiej można zrozumieć jej rolę. Drugą wadą może być sama objętość książki. Jest długa i bardzo szczegółowa, co może być dla niektórych nużące. Dla mnie jednak było tam tyle nowych i ciekawych informacji, że nie nudziłem się praktycznie ani chwili. Ta książka to nie tylko nieznane, świeże i niepublikowane nigdy wcześniej opisy, ale także wiele zupełnie nowych, zaskakujących i przez to kontrowersyjnych wniosków. Do tej pory historia gloryfikowała oryginalny team Amigi i konfrontowała go zwykle ze złym, nieudolnym Commodore. Prawda, jak się okazuje, jest dużo bardziej skomplikowana i ma więcej odcieni szarości niż czarno-białe legendy.

Fragment opisujący wkład Dave Morse i sama historia przetrwania firmy Amiga w okolicznościach krachu na rynku konsol do gier jest tak znakomita, że choćby ze względu na nią kupiłbym tę książkę bez namysłu. Trzymające w napięciu intrygi i meandry balansującej na krawędzi bankructwa firmy, której produkt może zmienić świat, dają taką dozę emocji, że trudno się oderwać. Dla kontrastu można też zrozumieć, jak działa duża, ciężka, wielonarodowa firma, taka jak Commodore, i jakim bezwładem i oporem są obarczone decyzje, zwłaszcza w sytuacji, gdy kierownictwo i kierunek zmienia się co chwila, co było codziennością po odejściu Jacka Tramiela. Projekty które tam powstawały, jak wspomniana A500, szły do przodu czasem nie dzięki, ale raczej wbrew kierownictwu, często popychane oddolnie i w tajemnicy, to w dużej mierze inżynierowie zafascynowani tą technologią wywalczyli jej ostateczny kształt.

Historia urywa się na 1987 roku, pozostała część pojawi się w drugim tomie. Kiedy? Tego jeszcze nie wiadomo, prawdopodobnie niedługo ruszy kampania na Kickstarterze. Biorąc pod uwagę doświadczenia z pierwszym tomem, na drugi możemy poczekać i kilka lat. Ale patrząc na to co mamy w pierwszym, warto będzie czekać. Być może dowiemy się nowych i ciekawych informacji na chyba najbardziej kontrowersyjny temat z dziejów Amigi - kto jest odpowiedzialny za bankructwo Commodore? Ja swoją teorię już mam, ale poczekam na drugi tom aby ją zweryfikować. Być może znów zostanę zaskoczony nowymi faktami i ciekawymi wnioskami? Zobaczymy.

Piotr "jubi" Zgodziński

http://www.zgodzinski.com/

komentarzy: 13ostatni: 18.02.2019 21:05
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem