• Amiwigilia 27 - transkrypcja rozmowy

26.07.2017 08:12
odsłon: 2040, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Zamieszczamy transkrypcję rozmowy, którą w ramach 27 odcinka "Amiwigilii przeprowadził z Grzegorzem Murdzkiem Krzysztof Radzikowski. Zaznaczamy, że jest to zwykła transkrypcja ze słuchu, którą niemalże tytanicznym wysiłkiem opracował Grzegorz "Krashan" Kraszewski. Jej obróbka do formy wywiadu zajmie zapewne drugie tyle czasu, dlatego (jeśli wolelibyście bardziej "strawną" formę) prosimy o cierpliwość, a tymczasem - zapraszamy do lektury.

KR - Krzysztof "radzik" Radzikowski
GM - Grzegorz "grxmrx" Murdzek

KR: Witam wszystkich w 27 odcinku AmiWigilii, gościem jest Grzesiek, portal ppa.pl. Myślę, że odcinek długo wyczekiwany, bo z PPA jeszcze nikogo nie było. Cześć!

GM: Cześć, Grzesiek z tej strony. No, nie do końca prawda, bo Alt był już, tylko że jak pamiętam, po angielsku gadaliście, to było bardziej w tej angielskiej wersji podkastu.

KR: AmiCast.

GM: Tak.

KR: No, ale po polsku w sumie nie było.

GM: Mhm.

KR: No, dobra. No to standardowe pytanie, takie na luzie. Jak zacząłeś z Amigą i w sumie jakich Amig teraz używasz?

GM: Wiesz co, to zaczęło się dosyć szablonowo. Ja w ogóle kiedyś chciałem mieć Commodore 64 – było gdzieś tam kiedyś u kolegi, zobaczyłem, fajnie się na tym grało, fajnie używało – ale poszliśmy z mamą do sklepu i sprzedawca nam powiedział, że Amiga to jest jednak coś lepszego i teraz na to będzie więcej tytułów, gier i tak dalej. No i to kupiliśmy i tak już zostało. Spodobał mi się ten sprzęt i po prostu nie miałem wcześniej żadnego komputera, miałem tylko gdzieś styczność z Atari ST, czy z małym Atari. Dla mnie nie było jakiegoś wielkiego przeskoku i na początku to była sześćsetka. Mogłem kupić na początku A1200, ale sprzedawca sugerował, że 1200 ma jeszcze mało gier, mało wszystkiego i kupiliśmy sześćsetkę. To był dla mnie niesamowity sprzęt. Później sprzedałem sześćsetkę, nabyłem A1200 i przez długie, długie lata miałem właśnie tysiącdwusetkę rozbudowywaną o wszelkie możliwe rozszerzenia, jakieś Mediatory, FastATA, towerki. Tę tysiącdwusetkę miałem długo. Ale teraz, koniec końców, mam inną tysiącdwusetkę i sześćsetkę. Które to sprzęty kupiłem po latach, już jakby bardziej z sentymentu. Bardziej, żeby mieć takie... Włączyć stare gry, zorganizować konkursy na Decrunchu, czy gdzieś na jakąś imprezę zawieźć i ludziom pokazać. To taki sprzęt bardziej sentymentalny. Poza tysiącdwusetką i sześćsetką mam jeszcze Pegasosa II, na którym mam MorphOS-a i AmigaOS 4. No i jeszcze ze sprzętu, gdzie mam MorphOS-a, to jest mac mini, a więc PowerPC, ale to mniej używany sprzęt. Kiedyś ten sprzęt krążył po Polsce na zasadzie „miniaka pożyczaka”, nie wiem czy pamiętasz.

KR: Tak, pamiętam.

GM: Na forum taka akcja była, no i ten sprzęt w końcu do mnie wrócił. Jest taki backupowy, w razie czego, czy taki bardziej mobilny można powiedzieć. Gdzieś mogę go zawieźć, podłączyć monitor i klawiaturę. To są sprzęty, które posiadam i na razie nie planuję jakichś większych zakupów. Może membranę do Amigi 600, bo się coś tam klawiatura psuje. Wydaje mi się, że ten sprzęt to jest już to, co bym chciał mieć. Nie planuję dokupować jakichś Amig NG kolejnych. Nie potrzebuję tej prędkości. W takim zakresie, w jakim używam, to jest ten sprzęt, który na tę chwilę chciałbym mieć. Nie wiem, może się coś zmieni, ale na razie to jest to, co chcę mieć.

KR: OK, to w jakim zakresie używasz?

GM: W jakim zakresie używam? Dla mnie jest to teraz zakres stricte hobbystyczny. Trzy lata temu i wcześniej, przez szereg lat, to był mój jedyny komputer, najpierw rozbudowana Amiga, a następnie Pegasos II. Na tym robiłem wszystko. Mam na myśli przeglądanie Internetu, odbieranie poczty, takie codzienne czynności. Grafika komputerowa, słuchanie empetrójek, wszystko to, co na komputerze można było robić, na co Amiga, czy też MorphOS pozwalały. Teraz jest tak, że używam głównie maka, bo zajmuję się biznesem, pracuję i bardziej patrzę na sprzęt w kontekście użytkowym. Sprzęt hobbystyczny odpalam może nie od święta, ale raz na jakiś czas. Sprawdzam nowe programy, czy nowe wersje, gdy jakieś wyjdą. Jeżeli ktoś poprosi, żeby przetestować, to wtedy włączam, sprawdzam i bawię się. Głównie dla zabawy, można powiedzieć. Nie traktuję już tego sprzętu tak, jak kiedyś, że to był mój krytyczny sprzęt do pracy, że robiłem na nim strony WWW i programowałem. Teraz tego już nie robię na Amidze, no ale też nie wiem czy mógłbym. Jestem jakby, może nie przekonwertowany na jakieś inne platformy, ale odczuwam pewną niestabilność na tych sprzętach. Już nieważne, że jest tam oprogramowanie przestarzałe i tak dalej... Może po prostu jest to temat na inne pytanie, ale kwestia systemu i stabilności działania, obojętnie czy AmigaOS 4, czy MorphOS-a, moim zdaniem pozostawia sobie wiele do życzenia i o ile mógłbym tam coś robić to... Żeby zarabiać pieniądze, muszę jednak korzystać z czegoś stabilniejszego, tego, co jest aktualnie na rynku, gdzie są aktualne technologie. Więc tamte sprzęty, tak reasumując, te amigowe, są tylko i wyłącznie dla zabawy, dla hobby. Dla tego, żeby zaspokajać swoją ciekawość jak to się rozwija, bo dla mnie jednak liczy się to, że powstają nowe wersje oprogramowania, że te systemy są nowe. Nawet, powiedzmy, taka głupia aktualizacja systemu, gdy wychodzi... Rzadko, ostatnio na przykład nie było długo aktualizacji MorphOS-a. Kiedy wyjdzie aktualizacja MorphOS-a, wtedy będę mieć dłuższe sesje z używaniem tego systemu, na sto procent. Bo mnie to po prostu jara, tak, bardzo mnie ciekawi to, co tam nowego zmienili. Nowe wersje systemu, czy nowe oprogramowanie na nowe systemy NG, rozwijają, czy zaspokajają moją ciekawość tej drogi rozwoju. Drogi rozwoju przez kolejne systemy. Przebyłem praktycznie całą drogę rozwoju, miałem te wszystkie kanapkowe Amigi i widziałem jak to wszystko wygląda. Teraz to jest to, co bym chciał właściwie mieć, wszystko to, co jest na NG. Te systemowe dodatkowe cegiełki to jest praktycznie najciekawsza rzecz, jak dla mnie. Oczywiście samo odpalanie systemu dla odpalania systemu, czy jakieś przestawianie ikonek nie miałoby sensu. Nowa wersja systemu z jakimś, jakimkolwiek nowym oprogramowaniem, samo to jest już dla mnie jakąś wartością hobbystyczną.

KR: OK, no jasne, czyli rozumiem, że, kolokwialnie rzecz ujmując, nie odpalasz SuperFroga po raz setny.

GM: Nie, ja SuperFroga lubię, to jest fajna gra, chociaż są i lepsze, ale mam sprzęt i do SuperFroga, te Amigi, właśnie 1200 i sześćsetka są do tego przystosowane. Nie ukrywam, że mam je skonfigurowane pod WHDLoad. Gdy zechce mi się odpalić tego SuperFroga, to odpalam tamte Amigi, a nie męczę się z jakimiś emulatorami. W sensie, to nawet nie jest męczarnia, bo teraz są łatwe do wyklikania emulatory na AmigaOS 4, czy na MorphOS-ie. Dla mnie jednak lepsze wrażenie użytkownika, gracza, jest na Amigach – 1200, czy sześćsetce. Pięćsetki nie mam i nie planuję mieć, ale na tych moich ulubionych Amigach, 600, czy 1200 gra się najlepiej. Na emulatorach próbowałem, ale nawet jak podłączę – mam taki interfejs USB na amigowy joystick – to nie jest to samo. Pomimo, że nie widzę tam jakiegoś input laga, czy czegoś w tym stylu, to jednak nie jest to samo. Ja uwielbiam i tego SuperFroga czasem odpalić, chociaż rzadziej to robię, bardziej mnie ciekawi rozwój właśnie NG.

KR: No jasne, powiedz mi, bo jeśli mówimy o rozwoju, czy planujesz, albo co sądzisz o Vampirze? Ja go osobiście posiadam w swojej sześćsetce, rok temu kupiłem i...

GM: Ja tak samo, również kupiłem, gdy jeszcze był tani.

KR: Tak, 150 euro. Byłem zafascynowany i ogólnie cały czas jestem zafascynowany, poza tym ciągłym brakiem FPU i tak dalej, ale ogólnie...

GM: No, nie ma co się czepiać, jest rozwój tam też.

KR: Wydaje mi się, że to jest właśnie taka trochę namiastka NG, albo przynajmniej widzę to, że ekipa z Apollo Team coś robi, idzie w jakimś kierunku i Vampire naprawdę przebija moją ulubioną Amigę 2000. Bo wbrew pozorom, że jestem – można powiedzieć – prorokiem NG, uważam 2000 za najfajniejszą Amigę. To też w sumie zupełnie inaczej, niż wszyscy. Wszyscy chyba raczej A4000 hołubią. Ale sześćsetka z Vampirem naprawdę mnie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, powaliła. Nie powala mnie może polityka Apollo Team, który wszystkie testy, ogólnie mam wrażenie, że ściemnia. Ale aczkolwiek jednak, za te pieniądze i za to, co to oferuje, to nawet za 300 euro jest to fajny sprzęt.

GM: W pełni się zgadzam, to jest super projekt i oby takich więcej. Jestem za tym, żeby faktycznie to się rozwijało. Sam mam Vampira właśnie do sześćsetki, ale muszę przyznać, że o ile sprzęt jest fajny, daje tą prędkość, tak gdy włączyłem sześćsetkę już z Vampirem, to tak za bardzo poza benchmarkami nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Może nie na takiej zasadzie, że kupiłem i nie wiedziałem po co to kupiłem. Bo kupiłem, przyznaję się, z ciekawości i w celach hobbystycznych, a za tym nie idą nigdy jakieś racjonalne myśli. Ale też nie wiedziałem za bardzo co z tym zrobić. Oczywiście, są, nie wiem, na przykład symulatory lotu, działające wolno bez tej dopałki. Powiedzmy jakiś Gunship 2000, to tam będzie płynniej, czy jakieś inne. Ale tak, siłą rzeczy, no nie wiem, ikonki się tam szybciej pojawiają, ale dla mnie to jest dalej ta sama wersja systemu. Oczywiście są gdzieś tam na Aminecie jakieś optymalizacje, 0,00... procenta, jakieś biblioteki. Można w nieskończoność poprawiać te ułamki procentów, ale dalej to są te same łatki, dalej to jest ten sam system i mamy cały czas do czynienia z AmigaOS w wersji trzeciej. Co prawda zainstalowałem sobie na sześćsetce – tak przyznaję, z wygody jakiejś takiej, kiedyś dużo eksperymentowałem – Classic WB, takiego gotowca. No i tam już są poukładane te wszystkie łaty jak trzeba i tak dalej. Gdybym miał to robić tak, jak kiedyś robiłem, żeby sobie to wszystko zoptymalizować i tak dalej... Kiedyś to dla mnie było hobby, jarałem się tym, a teraz wolałbym mieć właśnie coś takiego, żeby to nie były łaty, żeby się nie gryzły ze sobą, żeby była pewna stabilność.

KR: Gotowca.

GM: Proszę?

KR: Gotowca.

GM: No właśnie gotowca, ale nie na takiej zasadzie. Bo tutaj, nawet gdy mamy tego gotowca, to on i tak jest zbiorem łat, jakichś nieoficjalnych rzeczy, które metodą prób i błędów ktoś sprawdził, że to się nie będzie gryzło ze sobą, bo jest jakiś tam Patch Control i tak dalej. Ale to wszystko jest jakąś nieoficjalną zbieraniną różnych rzeczy, które dobrze, że są, fajnie, że takie rzeczy powstawały. Mnóstwo niesamowitych łatek instalowałem przez lata. Jednakże to nie jest pełny produkt. Bo pełnym produktem jest sprzęt i system. A tutaj mamy do czynienia z tym, że wydaje się, fajny jest sprzęt, super karta, ale to nie ma pokrycia pełnego w systemie. Ponieważ mamy tu gałąź AmigaOS 3 i ona się kompletnie nie rozwija, tylko wszystko jest nieoficjalne. Gdzieś tam wyciekły jakieś źródła i tak dalej. Wiadomo, że nie powstanie z tego żadna dystrybucja. Może być tak, że jedyne co, to AROS będzie, tutaj jedyną możliwość rozwoju może mieć AROS.

KR: Ale to nie jest AmigaOS. Tak de facto.

GM: Tak, wydaje mi się jednak, że bardzo było by wskazane, żeby AmigaOS, niechby nawet AmigaOS 3, rozwijał się równolegle. Gdyby były backportowane z czwórki powiedzmy jakieś biblioteki, programy. Na przykład RoadShow powstał na AmigaOS 4, ale jednocześnie była wersja na AmigaOS 3 i dlatego użytkownicy jednej wersji i drugiej mają ten program. Ale nadal nie ma rozwoju trójki, tej gałęzi trójki. Dla mnie trójka była spoko i to wszystko byłoby spoko. Te rzeczy, które są w czwórce, czy też powiedzmy w MorphOS-ie, bo to też wyszło z tego samego założenia, że pozbywamy się łat i robimy wszystko porządnie w systemie. I tu już nie łatamy niczego, tylko mamy w standardzie.

KR: No to by było w sumie takie poniekąd 3.9, tylko, że, można powiedzieć, że teraz ciężko wymagać, żeby twórcy MorphOS-a czy OS 4.1 czy nawet AROS-a – no AROS-a akurat próbują – backportowali to wszystko na procesor, który jest, nawet w Vampirze, no, kupę razy wolniejszy. Ale, mam takie wrażenie, bo obserwując hype na Vampira, wydaje mi się, że większość ludzi, którzy się nim podniecają, nigdy nie mieli porządnej Amigi. Z tego co Ty mówisz i tego, co ja ze swego doświadczenia wiem, w latach 90-tych już miałem Amigę z kartą graficzną, z 040-tką i tak dalej, i tak dalej, więc ja wszystkie te etapy, które Vampire teraz oferuje, właściwie przeszedłem już, no, dwadzieścia lat temu, tak?

GM: Dokładnie, miałem podobnie, może w trochę dalszym okresie czasu, gdy miałem Mediatora i Voodoo3. Powiedzmy, Vampire jest w takiej kompaktowej wersji, że tutaj nie muszę jakiejś towerki ogromnej robić i wkładać tam jakieś PCI i tak dalej, czy nawet Zorro, jakiej konfiguracji kto by nie miał. Jest jedna płytka, która już w sobie ma zawarte te układy na zasadzie miniaturyzacji, bo teraz to jest w mniejszych układach wszystko zawarte. Ja się z Tobą zgadzam, że może tak być, aczkolwiek nie wrzucałbym tutaj takiego kamyka, bo to zawsze rodzi jakieś niepotrzebne dyskusje. Moim zdaniem jeżeli są użytkownicy, którzy jarają się tym, mówiąc kolokwialnie, taką konfiguracją i tym, co Amiga 600 z Vampirem oferuje, to bardzo dobrze, no to fajnie, że się tym cieszą. Może wtedy nie mieli, nie wiem, pieniędzy, czasu, żeby się zainteresować, albo ich nie było wtedy w temacie. Jeżeli teraz są, to moim zdaniem bardzo dobrze, że są, że się interesują.

KR: No raczej, raczej.

GM: To jest jednak zainteresowanie, to jest jednak hobby, w którym mamy – tak jak na przykład na Polskim Portalu Amigowym – takie założenie, że to jest jednak pewien wspólny mianownik. Jeżeli ktoś tu przyszedł i dawno go nie było, albo nigdy go nie było i nagle interesuje go bardzo ta sześćsetka z Vampirem i uważa, że to jest najlepsza Amiga, która kiedykolwiek w takiej konfiguracji mogła istnieć, to, jeżeli taka osoba jest, to ja powiem tak: no stary, fajnie, że ciebie to bawi, ja bym chciał, żebyś jeszcze, powiedzmy, coś pokazał, nie wiem, jakiś artykuł napisał o tym, żebyś dzielił się tą euforią i żeby więcej było dla innych użytkowników z tego, że ty się tym cieszysz. Powiedzmy, to jest na takiej zasadzie, że mnożymy tę euforię, to szczęście, ten hobbystyczny zapał, żeby też sobie i wszystkim wokół sprawić jakąś radość.

KR: To w tym momencie od razu wtrącę pytanie Witka, czy według Ciebie jest dział lub seria artykułów, których brakuje na PPA?

GM: Moim zdaniem na PPA jest bardzo mało artykułów. Mało artykułów napływa. Kiedyś było tego więcej i przyznam, że albo temat się wyczerpał, albo po prostu słabiej działamy, jako redakcja, żeby pozyskać artykuły. To może wynikać z jakichś tam kwestii, ale wracając do pytania, wydaje mi się, że brakuje – kiedyś ktoś mi zasugerował, chyba MarX mi zasugerował na AmiParty – publicystyki. To znaczy jest dział "publicystyka", ale brakuje artykułów opisujących na przykład... Tak jak powiedzmy Ty prowadzisz AmiWigilię, wydania specjalne. W zasadzie w takiej formule. Spotkałem się właśnie z takim głosem, że brakuje felietonów, czy powiedzmy publicystyki na temat tego, co się w amigowym środowisku dzieje i to już było jakoś rok temu. No i tak w sumie ja bym się zgodził z tym, że to są... W takiej formie artykułów, w takiej formule brakuje takich treści. One są ogólnie na portalu, tylko, że pojawiają się z częstotliwością jeden na rok, tak można powiedzieć i to niekoniecznie od kogoś z zespołu redakcyjnego. Brakuje tego typu artykułów. Bardzo fajne są, moim zdaniem, szkółki różnego typu, tego akurat jest niemało, ale brakuje szkółek. Niektóre zaczęły się dosyć ciekawie. Moim zdaniem takich właśnie szkółek bardziej dotyczących asemblera, bo wydaje mi się, że to jest dosyć jeszcze niewyczerpany temat. To się pojawia gdzieś, w Amigazynie i tutaj właśnie na ppa.pl też się pojawiło. Już się pojawiły takie początki, ale tego jest jeszcze mało.

KR: To chyba też wynika z tego, że większość naszego środowiska raczej nie chce nic robić. Ja mam takie wrażenie.

GM: Nie, tak to może nie jest. Może nie tyle, że nie chce nic robić, co...

KR: Nie ma czasu.

GM: Nie ma czasu, może na takiej zasadzie. Powiem tak, hobby się trochę zmieniło. Zmieniło się dlatego, że my, zainteresowani tutaj tematem, kiedyś bardziej używaliśmy Amigi tak do wszystkiego i przez to powstawało jakieś konkretne oprogramowanie. Na przykład napiszę coś na Amigę, bo to mi jest potrzebne do pracy. Ja tak robiłem. I mam coś dla siebie, bo to mi było potrzebne. Miałem Amigę, nie chciałem kupować jakiegoś kolejnego sprzętu. Nadal uważam, że to na Amidze pracuje się najbardziej intuicyjne. To nie jest tak, że coś się zmieniło. Nawet odrzucając przyzwyczajenia, nie wiem takie, z której strony zamknąć okno, czy gdzie nacisnąć jaką ikonę. Najbardziej intuicyjne rozwiązania są w amigowych systemach. Więc tak wracając, powiem tak, nie jest to jeszcze tak do końca określone, ale ludzie... Mniej się chce coś ludziom robić. Teraz już nie jesteśmy studentami, nie jesteśmy już na takim etapie, że Amiga w jakikolwiek sposób mogła robić te same zadania, co pecet, czy mak. Teraz jest jednak tego sprzętu trochę więcej, możliwe, że część osób ma w domu więcej sprzętu różnego typu, jakieś tablety i telefony. Dużo rzeczy można teraz zrobić telefonem, czy smartfonem. Nawet ja czasami tak mam, że dużo rzeczy załatwię smartfonem nawet w drodze do pracy, czy drodze z pracy. Później już na komputerze nie sprawdzam nawet aktualności, czy nie wykonuję operacji typu zakup czegoś i tak dalej. To wszystko wykonałem na telefonie. Jakby trochę świat się zmienił. Potrzeby są trochę inne i komputery typu desktop muszą być na nowo zdefiniowane, tak mi się wydaje. I to tak samo dotyczy naszego hobby. Ludzie mają mniejszą motywację, żeby coś robić. Nawet pisać artykuły, no bo żeby pisać, trzeba mieć o czym. Jeżeli, no, nie ma takiego materiału... Wychodzi genialne oprogramowanie, powiedzmy, do prezentacji, ten Hollywood. Można napisać artykuł o tym, serię artykułów, jakiś kurs i super sprawa. Tylko, że to jest jeden program, popatrzmy jak niewiele jest takich programów, ile można tego opisać. Można oczywiście sięgnąć po jakieś starsze oprogramowanie i to opisywać. Dążę do tego, że w dużej mierze zbiór jest już wyczerpany. Nie napiszemy ileś tam razy jak podłączyć CF-kę do Amigi, tylko musi się coś nowego pojawić, żeby to opisać. I ktoś musi być zafascynowany tym, żeby to opisać. Nie tyle musi umieć pisać, bo naprawdę, jeżeli ktoś się waha teraz, słuchając tej audycji, czy napisać jakiś artykuł, czy nie, czy oni to przyjmą... Bo pojawiają się też takie głosy, czy jesteście zainteresowani jakimś artykułem, czy to wartoby było napisać. Polski Portal Amigowy jest platformą dla wszystkich, którzy chcą umieścić swój artykuł i my... Ja na przykład zrobię, może nie wszystko, ale zrobię wiele, żeby od takiej osoby, która nawet nie wie jak napisać, nie potrafi, obawia się, że jakieś błędy popełni... Nie ma problemu, mamy innych użytkowników, współpracowników, ludzi, którzy robią korektę, którzy... Z którymi można się dogadać i tą treść jednak napisać.

KR: No tak, to jest w sumie jakaś zachęta. Fakt jest taki, że trzeba mieć o czym pisać, tak jak mówiłeś, więc, aby o czymś napisać trzeba to, powiedzmy, w miarę jakoś na co dzień używać, chociaż trochę. A co ostatnio zauważyłem, nawet jak Kiero... Był wątek, że dema na 060-tkę nie powstają na Amidze i to też wielki szok się zrobił.

GM: Tak i właśnie chciałem się trochę zatrzymać przy tym, bo ostatnio sporo myślałem na ten temat, również w kontekście Decruncha, o którym pewnie jeszcze coś wspomnimy.

KR: Oczywiście.

GM: To jest tak, że jest taki pogląd, że gdy się tworzy na Amigę, nazwijmy ją klasyczną, na Amigę taką jak, powiedzmy, pięćsetkę, sześćsetkę i tak dalej – to jak się tworzy na Amigę, powinno się wykorzystywać jej specyficzne właściwości, chipset i tak dalej. I to jest wtedy piękne. Ale jest pytanie, kto definiuje to piękno? Kto jest odbiorcą? To odbiorca definiuje, czy dla niego to ma jakąś wartość i jaką wartość. Odbiorca wartościuje. Jeżeli, powiedzmy, Kierownik tam opisał, że praktycznie tego się nie tworzy na Amidze, to jest to już druga kwestia. To, że nie tworzy się tego na Amidze, mi się to nie do końca podoba, ale nie na takiej zasadzie... Ja to szanuję i wiem, że nawet w czasach Amigi to nie była jedyna platforma Amiga, że na Amidze się wszystko tworzyło, co było na Amidze. Tak nie było. Oczywiście były, nie wiem, Another World, czy inne tytuły, które były w całości tworzone na Amidze, powiedzmy. Liczy się jednak ten efekt końcowy. Jakich tam używasz narzędzi obok, to jest już mniejsza sprawa, to jest warsztat takiej osoby. Ta osoba, czy zespół, robią wszystko, żeby zrobić produkcję. Niekoniecznie demoscenową. Jakiekolwiek oprogramowanie na tę konkretną platformę. Mają jakieś swoje ograniczenia, jakieś swoje cele, że to ma ruszyć na takiej platformie i tworzą to. Mnie jako użytkownika, czy jako odbiorcę z jednej strony nie interesuje tak za bardzo na czym oni to tworzą. Ważne, że coś fajnego stworzyli, co mi się podoba. Ale z drugiej strony – to jest efekt moich przemyśleń – jednak bardzo dużą dla mnie wartością jest to – wielki szacun i tak dalej, jak to mówią – jeżeli ktoś w całości coś stworzy na Amidze. To jest dla mnie, jeżeli ktoś tak faktycznie robi, super sprawa. Chociaż gdzieś tam mi się jeszcze zapala takie światełko, że jeżeli robi coś bardzo skomplikowanego, takiego procesorożernego i tak dalej, kompiluje gdzieś tam wszystko na Amidze, no to wszystko trwa długo i przez brak ochrony pamięci i tak dalej pewnie mu się wielokrotnie wywala system i to jest jakaś droga przez mękę. Można być takim... Można zrobić coś, nie wiem, przez jakieś crosskompilatory i mieć efekt szybciej. Zaoszczędzić na czasie, który jest, jakby nie patrzeć, walutą naszego życia. No ale można też cały czas dłubać wszystko na Amidze od początku do końca. Jeżeli ktoś tak chce i czuje w tym radość, no to jest super i ja to później docenię. A jeżeli, powiedzmy, ktoś tak robi, bo nie wie, że się da inaczej, to smutne, że stracił tyle czasu, że się męczył. Najważniejsze jest, moim zdaniem, żeby czerpać radość, a to, czy ktoś pójdzie tą drogą, czy inną, czy stworzy demo na 060-tkę, a będzie cały czas kompilował ze swoich narzędzi na pececie, to już jest jego droga i tutaj ocenianie czy to jest fajne, czy niefajne, zależy od konkretnej osoby. Dla mnie, gdybym miał coś stworzyć – jak mnie na przykład zachęcano, żeby stworzyć, zacząć pisać na przykład dema, czy udzielać się na demoscenie, może bym coś napisał i coś wystawił – to bym pisał w całości na Amidze wszystko. Nie byłoby dla mnie, nie miałbym radochy z tego – ale to ja, niekoniecznie że marudzę komuś, że teraz inni powinni tak samo – ja nie miałbym radochy z tego, że miałbym kompilować coś na Amidze i sprawdzać wszystko na Amidze i całe demo robić wszystko na... Wróć, nie miałbym radochy z tego, że miałbym... Źle powiedziałem. Miałbym radochę z tego, gdybym na Amidze tworzył, włączył jakiś kompilator, czy stworzył, powiedzmy, jakąś grafikę, czy muzykę tylko na Amidze. Wtedy miałbym radochę. A jeżeli miałbym tworzyć na pececie coś, co później jest na Amidze uruchamiane, Amiga byłaby jako taki odtwarzacz, to nie znajdowałbym w tym radości. I to radość z używania jednak tego sprzętu, niech będzie, że to jest hobbystyczne, niech będzie, że to jest taka jakaś fanaberia, sama radość używania, tworzenia, to jest dla mnie super sprawa.

KR: Dlatego właśnie ciągle przeżywam tę przeglądarkę, że, gdyby przeglądarka na NG była regularnie aktualizowana, to ja miałbym większą radość po prostu z używania szybszego internetu albo niektórych stron, które nie chodzą na Odyssey, niż z odpalania tego na maku, proste.

GM: No tak, z tego co wiem, to temat przeglądarki już nieraz poruszałeś. Jedna osoba już zwróciła uwagę, że to jest już trochę zdarta płyta, ale zgadzam się z tym, że przeglądarka to jest taka pięta achillesowa. Żeby ten sprzęt faktycznie miał jakąś większą wartość, to ta przeglądarka musiałaby być w miarę aktualna. Ale moim zdaniem trochę ten wyścig jest przegrany, nie na takiej zasadzie przegrany, że już poddajemy się i niech strzelają, tylko na takiej, że, zobaczmy na jakiej zasadzie działa Odyssey, jak powstawał i kto to zrobił. Odyssey zrobił programista, który miał pewien czas, czas wolny, w którym był jak najbardziej – tak mi się wydaje – zainteresowany i miał wtedy, nie wiem jak to nazwać, wolne przebiegi i był...

KR: Potrzebę.

GM: Mógł wtedy, była taka zgodność jego chęci z wolnym czasem. I to jest jedna osoba. Nie możemy liczyć, jako użytkownicy – niech tam będzie, jakieś kilkaset czy powiedzmy nawet tysiąc, nie wiem ile jest użytkowników Amig NG na świecie – nie możemy liczyć na to, że jakiś jeden gościu, czy jakiś jeden nie wiadomo kto, czy ktoś konkretny, jakiś super programista, czy ktoś, kto się wyłoni skądś, nie wiadomo... Będę szanować każdą z tych osób, ale nie możemy liczyć na to, że ktoś się pojawi i nagle, i to będzie jedna osoba i zrobi to i będzie super. Przeglądarki na... Takie, które są aktualizowane... Przeglądarka to teraz nie jest tylko wyświetlanie dokumentów, tam jest mnóstwo innych technologii, które są używane przez wiele stron. Przeglądarki zawierają masę technologii i tego nie ogarnie jedna osoba. Tu potrzeba zespołu ludzi, którzy będą na bieżąco te technologie aktualizować. To jest taki wyścig trochę żółwia z zającem, wydaje mi się.

KR: No niewątpliwie.

GM: To jest takie coś, że co chwilę wchodzą jakieś nowe standardy, które są wyznaczane przez Google, no i tam we współpracy z największymi firmami, Microsoftami i innymi, które to wchodzą do ich topowych przeglądarek, które mają kilkadziesiąt procent rynku. I teraz, żebyśmy my te rozwiązania wdrażali w tę przeglądarkę, żeby ona na Amidze, powiedzmy NG, żeby była w miarę na czasie... I to jeszcze biorąc pod uwagę ograniczenia pamięci – nie wiem, w MorphOS-ie jest jeden, półtora giga, to też robi swoje, bo przeglądarka potrafi trochę zjeść, a jeszcze inne oprogramowanie potrzebuje. Raz, że pamięci, dwa, że, powiedzmy, ułomności systemu jednego, czy drugiego, jednak ten brak ochrony pamięci to jakby tam dookoła z tym nie działali, to jednak to będzie. Na tych warunkach, przy tym liczyć, że jedna osoba by to robiła... No faktycznie, jeden programista większość rzeczy zrobił przy Odyssey. I to kiedy to było.

KR: Jakieś cztery lata temu.

GM: No właśnie i od tamtego czasu załóżmy, że nie ma czasu, bo inne rzeczy go interesują i nie może się zainteresować tym tematem. Jednak to nie może być tak, że ktoś przyjdzie i on będzie... Nawet jeżeli zrobimy jakąś zbiórkę, nie wiem, na jakimś... Obojętnie gdzie, na konto kogoś, czy na jakimś serwisie do zrzutek, to wtedy i tak będziemy mieć oprogramowanie... Załóżmy, że nawet dostaniemy to, co chcemy. Dostaniemy zaktualizowaną, do jakiegoś tam WebKita najnowszej wersji, czy jakiegoś Blinka, czy najnowszej wersji silnika. Załóżmy, że ktoś przyszedł i to zrobił. Na dzisiaj, na dzień dzisiejszy i mamy połowę roku 2017, mamy większość standardów zaimplementowanych. No i znowu jesteśmy... dogoniliśmy, nie? Ale dalej ta jedna osoba przyszła na zasadzie takiej, że to jest...

KR: Zryw taki.

GM: Tak, trochę taki zryw i na zasadzie właśnie akcji, bo ludzie też działają na takiej zasadzie, że jakaś zbiórka, jakaś akcja i to później zadziała, może nie. Ale ta osoba musiałaby być, żeby to wszystko działało, zainteresowana hobbystycznie tym tematem. To jest grzebanie w cudzym kodzie, bo nie ukrywajmy, że to jest dostosowywanie silnika jakiegoś obcego kodu do tego, żeby działał na naszych systemach, naszych ulubionych systemach. No i tam jest sporo takich naleciałości, takich, że jest jakiś inny procesor, a tam nikt nie dba o to, że to jest na innym, niż intelowski, więc trzeba jeszcze dodatkowo to brać pod uwagę. Trzeba grzebać w czyimś kodzie, a to nie jest dla programisty coś - i to mówię jako programista – zwykle to nie jest dla programisty coś przyjemnego. Zwłaszcza, jeżeli ten kod nie jest za bardzo czytelny, jest jakiś zawiły. To są takie rzeczy, które nie motywują, siada się kolejny dzień do kodu, wraca się gdzieś tam pewnie ze swojej głównej pracy i wraca się do cudzego kodu i się męczy praktycznie. Ja tak miałem, że patrzyłem, portowałem jakieś programy dla siebie opensource'owe nawet czy, jakieś tam, głównie opensource'owe, jakie znajdowałem. Patrzyłem w ten kod, po prostu, nie wiem, czasami mi się niedobrze robiło, jak za którymś razem miałem podejście, żeby coś zlepić z tego, z jakichś bibliotek, które nie były, moim zdaniem, bardzo dobrze napisane.

KR: No dobra. To ja kąsam to absolutnie, tylko wobec tego, Twoim zdaniem, z punktu widzenia programisty, temat jest już przegrany i należy go poddać, czy jednak może nie – szczególnie w przypadku wersji AmigaOS 4, gdzie stoją za tym firmy, które, no, nazywają się firmami komercyjnymi. Wiesz, ja to widzę tak, że każdy obecnie rozwijany system operacyjny ma tą przeglądarkę, to jest integralna ich część. Czy oni nie powinni jednak mimo wszystko, nie wiem jak to zrobić, wyobrażam, że to jest horrendalnie ciężkie, ale jednak jakoś to aktualizować, czy jakoś to robić, no bo dla mnie to bez sensu. W ogóle powiedzieć „nie da się”.

GM: To kwestia znalezienia tej osoby, której będzie sprawiało to jakąkolwiek radochę, bo mi się wydaje, że zatrudnienie programisty, który będzie tylko przy tym grzebał, no nie wiem, jeżeli mają kasę, to pewnie by się znalazł jakiś programista, który... Tylko, że trzebaby mieć taką osobę, która będzie stale aktualizować ten kod, powiedzmy tego silnika. Nie rozwijać nawet za bardzo jakichś ficzerów przeglądarki, tylko dostosowywać silnik, nowe standardy do tej wersji przeglądarki, do tej naszej gałęzi przeglądarki. Jeżeli taką osobę by znaleźli, no to tak, ale to musiałaby być osoba, któraby weszła w to z pasją i wtedy to by było dobre. A jeżeli to byłby niewolnik taki, na zasadzie, że płacimy mu kasę, a on się męczy codziennie z tym kodem, mu się właściwie nie chce, tylko ma jakiś tam... na zasadzie kontraktu, no to by nic z tego dobrego nie było, bo i kontakt z użytkownikami by był słabszy. Dla mnie fajne na przykład było – tutaj może trochę zboczę z tematu – ale fajne było to, przez jakiś czas, jak byłem bardziej... więcej używałem MorphOS-a swego czasu, że miałem taki bezpośredni kontakt z programistami, którzy pisali oprogramowanie na ten system, lub nawet sam system. Dla nich sprawiało radość pisanie i kontak właśnie z użytkownikami, można było coś zasugerować, coś przetestować, jakąś wersję beta i tak dalej. Na zasadzie takiej otwartości. Mimo, że zamknięty kod i tak dalej, ale jako użytkownik jesteś blisko tych ludzi. Jeżeli znalazłby się taki programista, któryby tą przeglądarkę pisał z pasji, nie brzydziłby się tego kodu, dla niego by to było wyzwanie. Przyjąłby takie wyzwanie i on by nie robił tego przede wszystkim dla kasy, ale dlatego, że chce. To musiałaby być motywacja wewnętrzna, nie zewnętrzna. Czy taka osoba się znajdzie, czy taka osoba jest, nie mam pojęcia, ale musiałaby to być taka osoba.

KR: No tak. Nie no, temat jest ogólnie niełatwy generalnie, aczkolwiek myślę, że jeszcze, kontynuując temat przeglądarki, należy pochwalić Artura, który dzielnie tam działa z NetSurfem na...

GM: Tak, tak, no i właśnie to mi się podoba i to widać po jego aktualizacjach, że jego to interesuje i ma motywację wewnętrzną. Tak ja to widzę, tak to odbieram.

KR: No tak, to fakt, że gościu ma jakiś powód, że to robi.

GM: No są na przykład jakieś mniejsze programiki, powiedzmy, ja zawsze się zastanawiałem nad programem EvenMore, nie wiem czy kojarzysz?

KR: A, kojarzę. Nie bardzo wiem po co on jest.

GM: No więc właśnie EvenMore, czy kilka innych takich programików jest, gdzie przez dwadzieścia lat co miesiąc wychodzą jakieś nowsze wersje, coś tam poprawiają autorzy w tych programikach. No i to jest właśnie coś takiego, że ktoś lubi w tym dłubać. Nie wiem, czy ucieka od szarej rzeczywistości, czy po prostu... No to jest jakieś hobby. Gdy widzę coś takiego, że wychodzi nowa wersja takiego programu, no kurczę, gość ma zapał, albo po prostu, no nie wiem, czy on się nudzi, czy co? Ale wychodzi i widać, że to jakoś interesuje go, żeby to powstawało. Nie interesują go inne... Nie przeskoczy z tego, że „a, robię teraz taki programik do generowania jakiegoś tam tekstu, czy przeglądarkę tekstową i kurczę, no to może teraz zrobię przeglądarkę jakąś nowszą”. To nie jest tak, on się interesuje tylko tą gałęzią, tym swoim programem, swoim kodem. Nie czyimś, nie cudzym kodem, tylko swoim kodem, swój rozwija. To jest fajne.

KR: Ale czy to też nie wynika z tego wszystkiego, że mamy podział na MorphOS-a, AmigaOS, AROS, no i teraz klasyka, który generalnie, po paru latach nieobecności można powiedzieć, że zaczął gwałtownie przejmować rynek. Gdybyśmy mieli jeden system, ten NG, to pewnie byłoby łatwiej, nie?

GM: To byłoby łatwiej, ale rzeczywistość jest inna i nie zmienimy tego, co jest. I moim zdaniem nie ma już nawet co tego tematu rozdrabniać, systemy są jakie są i nawet dobrze, że takie są, bo jest wybór i to jest kurczę dla mnie... Dla mnie to, że jest jakiś tam podział, czy coś w tym stylu, to jest hobby. I jakby na to nie spojrzeć, to hobby, w którym jest jeszcze możliwość wyboru i różnych takich... Jest jedna platforma i są jakieś pochodne tej platformy, to jest takie universum, nie wiem jakby to nazwać, że tutaj nie ma... Za szybko się nie znudzę. Są różne rzeczy, że na przykład jak chcę AmigaOS 4 i MorphOS-a i tak dalej, moim zdaniem to się nie gryzie w żaden sposób, na zasadzie hobbystycznej. Jeżeli to by było na zasadzie takiej, że są jakieś firmy i tak dalej, zarabiają pieniądze, inwestują, ale użytkownicy to są głównie użytkownicy hobbystyczni. A jak jest hobby, no to tutaj nie walczymy o jakiś rynek. Jeżeli ktoś ma kasę, to kupi sobie jeden, drugi, trzeci sprzęt, albo... W tym hobby tak można zrobić i to, że są dwa, trzy systemy, to i tak one będą. Mi się wydaje, że programista z jednego teamu nie przejdzie do drugiego, bo mu dobrze w tym teamie, są fajni koledzy, którzy są dobrze zgrani, mają jakąś tam wspólną historię. Robią to przede wszystkim dla siebie, przynajmniej mam taką nadzieję, że twórcy jednego, czy drugiego, czy trzeciego systemu robią przede wszystkim dla siebie i od siebie na początku, że im to sprawia radość. I to, że mamy taką sytuację, to moim zdaniem jest super, to jest bardzo dobre i to jest, nawet jeżeli powielają się rozwiązania. Dajmy na to, że jeżeli w jednym i drugim systemie będzie jakiś nowy sposób dragowania ekranów, czy szyfrowania czegoś tam i to będzie zdublowana funkcjonalność – a mógł być przecież jeden system – to moim zdaniem to już takiego znaczenia nie ma, bo to jest hobbystyczne. Osobie, która to pisała, sprawiało to radość, miała jakąś motywację wewnętrzną i użytkownicy mają możliwość wyboru. Mamy takie coś, że, na przykład w jednym systemie mamy zintegrowany Magic User Interface. W drugim mamy inne rozwiązanie. To są trochę inne ścieżki. Kiedyś sobie na przykład wyobrażałem, kurczę, oglądałem takie, były takie futurystyczne, dawno temu, powiedzmy dwadzieścia jakieś, czy piętnaście lat temu, takie futurystyczne wizje, jak powinien przyszły AmigaOS wyglądać.

KR: pOS i tak dalej.

GM: Tak, tak, no jeszcze inne były. Gdzieś tam, na jakichś płytkach Aminet, kupowałem. Tam właśnie zobaczyłem takie wizje artystyczne, no i właśnie w jednej było, że tam w menu coś będzie, jakieś ikonki, jakieś animacje i tak w ogóle ładnie, paleta taka duża i wszystko super. No i teraz patrzy się na te obrazki. Widzę, że tamte funkcjonalności i wygląd to już w większości mamy. Po części w jednym systemie, po części w drugim. To już od dawna jest. I to urzeczywistniło się przez rozwój systemu. Przez rozwój systemu AmigaOS 4, czy MorphOS. W AROS-ie nie jestem tak za bardzo w temacie, ale tam jednak też jest postęp, z tego co zaobserwowałem na przykład na YouTube.

KR: No wiesz, musi być postęp, bo jeśli – sam wcześniej już mówiłeś – dany system rozwijasz, powiedzmy, dwadzieścia lat, a AmigaOS 3 ostatnio się rozwijał w dziewięćdziesiątym chyba trzecim, czwartym roku, nie licząc 3.9, no to chciałbyś, nie chciał, postęp musi być, bo coś zawsze zrobisz przez ten czas.

GM: No właśnie pytanie, co? Bo są różne wersje rozwojowe systemów, czy jakby to kto chciał nazwać, żeby nikogo tutaj nie obrazić. I każdy znajdzie coś dla siebie. Moim zdaniem najważniejsze jest tutaj to – to jest takie moje przesłanie – żeby znajdować bardziej w tym co mamy wspólny mianownik, bo popatrzmy na to na przykład w taki sposób, że programista stworzy jakiś program na jedną wersję systemu, to bardzo łatwo najczęściej jest przenieść ten... z AmigaOS 4 na MorphOS-a czy AmigaOS 3, jeśli nie ma tam jakichś – a najczęściej nie ma – cech, które są tylko na jednym systemie. Tutaj to daleko od siebie nie uciekło. Są tylko pewne drobne różnice, które są piękne. To jest super, nie zmieniajmy tego, niech będą, ja bym nawet się cieszył, jakby była jeszcze jakaś jedna wersja systemu, dla mnie by było super. Wyciekł na przykład AmigaOS 3, ten kod. Najlepiej by było, żeby to nie wyciekło, tylko żeby, to jest tylko takie pobożne życzenie, bo to na pewno się nie ziści, żeby ten AmigaOS 3 – jeżeli są osoby, które by chciały trójkę rozwijać – to niechby rozwijali, niechby było super rozwiązanie.

KR: Tak zwany fork.

GM: Tak, gdyby jeszcze ta trójka miała swoje jakieś... swój rozwój, no i byśmy zobaczyli na przykład, na sześćsetce można, na Amidze 600 bym miał Vampira i bym sobie tam odpalał, albo AROS-a, albo AmigaOS 3, już nie taki z łatami, tylko faktycznie rozwijany system.

KR: 3.11

GM: No, 3.11, jak zwał, tak zwał, ale już bez tego, że tam jakiś SetPatch, jakieś moduły i tak dalej. Powiedzmy, że byłyby już konkretnie nowsze wersje bez potrzeby jakichś tam kombinacji dookoła. To by było dla mnie super. Nie zmieniajmy, tak w skrócie, bo nie chcę gadać w kółko: nie zmieniajmy tego, to jest dobre. Moim zdaniem to jest dobre, że tak jest, jak jest. Kiedyś jeszcze może była jakaś może komercyjna potrzeba, żeby się wykosili, pozostał jeden system albo drugi. Na obecnym etapie nie widzę za bardzo, żeby Amiga NG miała wielkie wzięcie komercyjne i żeby jeden system drugiemu w czymś przeszkadzał. W niczym nie przeszkadza, można oba używać. Mam klasyka i NG, na którym mam MorphOS-a i AmigaOS 4. Moje podejście może jest inne, niż innych osób, ale to się nie gryzie, to wszystko jest fajne. Wszystkim można się interesować i odnajdować w tym radość, gadać z innymi użytkownikami. Byle tylko – moje przesłanie jest takie – nie wrzucać jakichś tam kamyków, co mi się też kiedyś zdarzało, ale już wyrosłem z tego. Nie rzucać kamyków, że „moje rozwiązanie jest lepsze, bo jest bardziej amigowe”. No i teraz pytanie, kto definiuje tę amigowość? Jakiś Instytut Amigowości? Nie ma nic takiego, to są wszysto wewnętrzne odczucia. Tyle ile jest systemów, to nie jest złe. Tak to reasumuję.

KR: Słuchaj, to teraz pytanie – bo widzę, że patrzysz na to okiem programisty i fajnie – powiedz mi, bo ja to rozumiem, że programiści dla amigowych systemów rozwijają to, co im się podoba i to co chcą, ale czy ci programiści jednak nie powinni patrzeć trochę na użytkowników. Bo wiesz, tak jak mówiliśmy, rozwijanie tego EverNote... Nie EverNote tylko EverMore...

GM: EvenMore.

KR: Po dwudziestu latach tej samej przeglądarki plików tekstowych gościu mógłby zużyć swoją wiedzę na coś bardziej, powiedzmy, ambitniejszego, nie ujmując mu. I drugie pytanie z tym związane, czy myślisz, że w środowisku Amigi klasycznej – bo to musiałoby się tak odnosić – jest na tyle pary, żeby rozwijać na przykład Workbencha 3.11. Bo są ludzie w stylu Cosmos, który tam patchuje, ale czy jest taka grupa osób, która faktycznie byłaby coś w stanie zrobić?

GM: Wiesz co, nie wiem czy jest taka duża grupa osób, ale z drugiej strony patrząc, jeżeli znalazła się chociażby osoby, które rozwijają Apollo Core, to całkiem możliwe, że znalazłyby się takie osoby. Ciężko powiedzieć, czy byłaby to taka prężnie działająca grupa. Obserwując na przestrzeni lat, jestem na bieżąco przez naście lat, jeżeli chodzi o Amigę, różne były zrywy, słomiane zapały, do robienia różnych rzeczy. Czasami nawet było tak, że jak się jakaś grupa zebrała, czy zebrało się kasę, to później nic z tego nie wychodziło. Różne były historie. Pamiętam na przykład, że wypuszczono źródła przeglądarki AWeb. Zebrała się grupa ludzi, którzy mieli to rozwijać w wersji open source, nie wiem, czy pamiętasz taką akcję.

KR: Tak, to jest ten ostatni, wersja 3 coś chyba. 3.09 czy coś.

GM: No właśnie. Obserwowałem ten projekt, obserwowałem repozytorium, i myślałem: no kurczę, wyszła przeglądarka, jedna z topowych amigowych przeglądarek, jeżeli można tak powiedzieć, są źródła dostępne, to teraz już rozwój pójdzie szybko. Dołączą tego Webkita – bo wówczas jeszcze nie było Odyssey, nie było Sputnika – zrobią, mieli plany, podzielili sobie zespół, różne osoby miały tam coś robić. Ale później zobaczyłem, że do repo mało commitują, główną działalnością developerów stało się – jak obserwowałem – komentowanie gdzieś tam na portalach. Więcej dodawali treści na portalach niż pisali kodu. No więc wszystko zależy, może trzeba mieć faktycznie tę wewnętrzną motywację, o której wspomniałem. Jeżeli komuś to jest niepotrzebne... Ty na przykład używasz AmigiOne X5000. Używasz tego cały czas. Więc Ty masz motywację, Ty zadajesz pytania odnośnie przeglądarki i tak dalej. Jeżeli byłbyś programistą, to pewnie byś coś zrobił w temacie.

KR: No, to na pewno.

GM: Więc właśnie. Wyobraź sobie teraz, że znajduje się inny użytkownik podobnej konfiguracji, który też chce używać jak najwięcej tej maszyny. No i on będzie mieć wtedy motywację do tego, żeby to robić. Nie ma innej opcji.

KR: Czyli generalnie można powiedzieć, że też od nas, amigowców, należy pewne zdefiniowanie potrzeb, czyli zmotywowanie deweloperów do robienia czegoś tam. Tu już nie chodzi o przeglądarkę, tylko ogólnie.

GM: Ten programista musiałby sam być użytkownikiem i musiałby widzieć w tym korzyść dla siebie przede wszystkim.

KR: No tak, sławę i klepanie po ramieniu na party.

GM: W tym środowisku łatwo być sławnym, wydaje mi się, bo jest dosyć małe. Bardziej na zasadzie wyzwania. A jeżeli byłoby to wyzwanie... Ale o tym już wspominałem.

KR: Słuchaj, to może tak, żeby teraz kontynuować czymś na luzie, jest pewnie dużo nowych użytkowników PPA i nie wiedzą jakie były początki. Czy możesz nakreślić... Ja to pamiętam jak przez mgłę, jak to się zaczynało, końcówka lat dziewięćdziesiątych. Jak to PPA wystartowało i jak to się stało, że staliście się najważniejszym i najbardziej poczytnym – i w sumie poniekąd opiniotwórczym – portalem amigowym w Polsce i nie tylko w Polsce.

GM: Jak to się stało? To wszystko jest praca na co dzień, bezpośredni kontakt z użytkownikami. Można powiedzieć, że nie oddalamy się od użytkowników, że jest sobie jakaś redakcja, która raz na jakiś czas coś wypuści, jakiś artykuł, czy coś zaktualizuje. Bardziej jest to na zasadzie takiej, że ja na przykład przez wiele lat przebywałem na IRC-u i tam normalnie gadaliśmy z częścią użytkowników portalu. Jak były jakieś sugestie, to rozmawiałem o tym, część rzeczy wdrażałem, część robiłem. Na zasadzie takiej, że widać było, że jest zainteresowanie osób, które tworzą portal. I też użytkownicy zobaczyli, że jeżeli jest z kim pogadać i jest to konkretna osoba i coś robi w temacie, to oni się tam będą udzielać, będą coś tworzyć. Bardzo wiele osób udało się właśnie „nakręcić” dzięki moim rozmowom z nimi przez Internet. Przede wszystkim praca, nie tylko moja, ale też pozostałych osób z redakcji. Nie zaniedbaliśmy aktualizacji, a to jest najważniejsze. Nawet, jeżeli w danym tygodniu niewiele się dzieje, to widać, że na stronie pojawiają się jakieś aktualności, forum żyje. To się samo nakręca. Jeżeli wchodzisz na stronę i widzisz, że coś się zmienia na tej stronie, to znaczy, że żyje. I to przez szereg lat właśnie następowało, że są zmiany, widać, że są nowe treści. Przyznaję, że przez ostatnie parę lat to trochę zwolniło. Ale to też trochę pochodna tego, że nie jesteśmy już studentami. Gdy miałem czas, będąc na studiach, było dziesięć razy więcej ficzerów i aktualizacji. Ale wracając do Twojego pytania – bo ja czasami trochę odbiegam – jak to się zaczęło. Od piętnastu lat zajmuję się Polskim Portalem Amigowym. Na początku nie byłem w ogóle w składzie. Twórcą i pomysłodawcą portalu był Krzysiek Żegleń.

KR: SirLeo

GM: On właśnie wymyślił takie coś, na grupie dyskusyjnej była grupa ludzi, która umieszczała na swoich prywatnych stronach artykuły, tak żeby się podzielić z kimś jakąś wiedzą. No i tak się zawiązała grupa ludzi, którzy pomyśleli, że fajnie by było zrobić coś nie na rozrzuconych wielu stronach, tylko na jednej stronie, żeby to zgrupować, żeby nie trzeba było szukać „aha to jest artykuł na tamtej stronie, to na tamtej”. To też jest problem logistyczny, każdy musi sam wrzucić, dbać o domenę, FTP... Gdy jest jeden serwer, łatwiej współpracować na zasadzie korekty i na zasadzie jakiegoś tam pomagania sobie, właśnie w formule takiego portalu. Na początku nazywało się to Prywatny Portal Amigowy, pod aliasem amiga.prv.pl. To była taka wersja statyczna, nie było tam forum, nie było aktualności, takich z komentarzami. Tylko na początku taki zbiór artykułów, linków i jakichś plików do pobrania. Taka prosta strona, bardziej informacyjna. Później, gdy dołączyłem do redakcji za namową Krzyśka, to próbowałem coś tam zmieniać na stronie, aktualizować, dodawać nowe rzeczy. Metodą prób i błędów, wtedy nie wiedziałem jeszcze za bardzo... Poznawałem dopiero HTML, nie byłem jeszcze programistą, dopiero uczyłem się co tam można zrobić. Miałem bardzo dużo zapału i dużo czasu wówczas, to było jeszcze w czasie szkoły i studiów. Miałem motywację, miałem wewnętrzną motywację co tu zrobić, żeby strona lepiej działała. Bardzo fajne na przykład dla mnie było to, że wprowadziłem coś takiego, że już nie musiałem edytować HTML-a, gdzieś tam statycznie wklejać tych aktualności – bo tak to robiłem, że wrzucałem na FTP-a po prostu HTML zaktualizowany, gdzieś tam później do archiwum przeklejałem tekst, wszystko się kleiło na zasadzie recznie pliki HTML. No ale to mi się wydawało głupie, zobaczyłem, że to da się inaczej, na przykład w PHP da się napisać skrypty do tego. Wówczas nie było za dużo dobrych, darmowych skryptów, to co widziałem to było takie trochę słabe. Nawet z ówczesną moją wiedzą wydawało mi się słabe. Wykorzystałem taki trochę półśrodek, kilka różnych rozwiązań, bibliotek, które dodały komentarze na stronie i od tego się wszystko zaczęło nakręcać. Aktualności już były na PHP, już miałem panel do tego i z komentarzami. To było faktycznie piętnaście lat temu, czas leci, to jest coś niesamowitego. Gdy już miałem dynamicznie generowaną treść i użytkownicy, powiedzmy moi znajomi, z którymi miałem kontakt na GaduGadu, czy na IRC-u, już tam komentowali. Pojawiały się sugestie, że fajnie by było komentować, bo wtedy na amiga.com.pl, czy na amiga.pl można było komentować, a dlaczego nie można na PPA? Więc to zrobiłem, można było. No ale później pojawiły się jeszcze głosy, że fajnie by było, jakby było forum. A wówczas wszyscy siedzieli głównie na listach dyskusyjnych, czy na grupach dyskusyjnych. I to było na takiej zasadzie, że fora dopiero zaczęły wchodzić powoli. Ludzie już trochę inaczej korzystali, trochę więcej było ludzi ze stałym łączem w Polsce. Łatwiej było korzystać z przeglądarki, wejść na forum, niż instalować osobny program, czy tam wchodzić przez jakieś...

KR: Przez YAM-a i tak dalej, pamiętam to.

GM: To było takie mniej wygodne, tutaj miałeś wszystko na stronie, na stronie było więcej ficzerów, była to inna formuła. Był taki moment przejściowy, że tam niektórzy, co siedzieli na grupach dyskusyjnych „a, forum to jest takie be, takie dla dzieci neostrady” i coś w tym stylu.

KR: Gimbazy teraz się mówi.

GM: No tak, teraz się tak mówi, ale wtedy jeszcze tego nie było, tak się nie mówiło. Wtedy jeszcze nie było gimnazjów. Teraz znowu ma nie być, ale w każdym razie historia jakby zatoczyła koło. W każdym razie wtedy po komentarzach wdrożyłem forum. Było to na gotowym silniku, z którego wówczas też korzystało Allegro, tylko oni zrobili modyfikacje po swojemu, a ja zrobiłem po swojemu. Allegro miało na Cafe Allegro bodajże, nie wiem czy nadal nie używają tego. W każdym razie zrobiłem takie poklejone trochę z różnych rozwiązań rozwiązanie dynamiczne, potem jeszcze dodałem panel do edycji artykułów i publikacji artykułów, ale to też było na zasadzie, że to jest jakiś osobny byt od forum i od komentarzy i newsów. Miałem coś takiego, że przez to, że uczyłem się programując to i sklejając, myślałem, że to skleję i to będzie wszystko dobre. Ale później okazało się, że jak to pokleiłem, to narobiłem sobie długu technologicznego. Użytkowników było coraz więcej i pojawiały się takie problemy, że trzeba było na przykład wymyślić jak tu użytkowników zablokować, bo coś tam spamują, trollują i tak dalej. Nie było banowania, więc musiałem to dopisać. Dopisywanie kolejnych rzeczy do takiej struktury było coraz gorsze, coraz wolniej się to robiło. Było to coraz mniej stabilne, dodawałem jedno, psuło się drugie. I to była nauka, nauka tego, jak nie robić długu technologicznego. Po jakimś czasie, po paru latach, przez pół roku siedziałem każdy weekend, nawet jak była pogoda, było ładnie, trzeba było wtedy jeździć na rowerze, coś robić, integrować się i tak dalej, miałem wtedy dwadzieścia kilka lat, siedziałem i robiłem ten kod. Pisałem ten kod, żeby Polski Portal Amigowy był porządnie napisany. Bo z mojego punktu widzenia inżyniera, czy wówczas jeszcze nie inżyniera tylko kandydata na inżyniera, to... Czułem, że coś tu jest nie tak i po prostu nie mogłem mieć takiego bałaganu w czymś, na czym mi najbardziej zależy, czyli na PPA.

KR: A powiedz mi czy opieka i kodowanie Polskiego Portalu Amigowego przełożyły się na Twoje życie zawodowe, czy łatwiej Ci było później znaleźć pracę? Bo jest to kawał roboty jednak.

GM: Zgadza się, to przełożyło się na moje życie zawodowe i to w stosunku takim jeden do jednego, czy może raczej, że jedno wynika z drugiego. Moje zainteresowanie programowaniem jako takim, wyniknęło z tego, że potrzebowałem komentarzy i newsów na PPA. Inaczej nie wiem, czy byłbym dzisiaj programistą. Po prostu miałem motywację, żeby to napisać. Potrzebowałem tego dla siebie, ale też po części dla użytkowników, traktowałem to jako wyzwanie. To jest po części to, o czym mówiłem wcześniej. Potraktowałem to jako wyzwanie i coś, co muszę mieć, żeby sobie ułatwić pracę i żeby mieć z tego większą radochę. Nawet nie chciałem, żeby to był portal największy w Polsce, czy na świecie, czy coś w tym stylu. Nawet teraz mi za bardzo nie zależy na tym, na jakiejś manii wielkości, obojętnie w jakiej skali. Miałem motywację, żeby to zrobić i to się przełożyło. Przełożyło się na to, że teraz jestem programistą i trochę sysadminem, można powiedzieć, bo w tą stronę teraz trochę skręcam. Bardzo dużo robiłem w webdevie tak zwanym, czyli tworzenie stron internetowych, takich mniej, lub bardziej zaawansowanych i to wszystko wyniknęło właśnie z tego, że zacząłem od PPA.

KR: W sumie dobrze się przełożyło. Takie jeszcze jedno pytanie, utrzymanie kompatybilności z IBrowsem to jest duże wyzwanie?

GM: No tak, mamy taką wersję Portalu Amigowego, głównej strony i widoku forum, że jak ktoś wejdzie z IBrowse, z Amigi, to wtedy mu się wyświetli strona w wersji tabelkowej, HTML 3.2, która jest w miarę czytelna, fajna. Czy utrzymanie tego jest takie trudne? I tak i nie. Powiem szczerze, że mi się nie chce tej wersji utrzymywać. To są tylko osobne szablony. Ja, gdy piszę, wolę, żeby to korzystało z aktualnie dostępnej technologii i sprawdzam tylko, czy na Odyssey nie przesadziłem i coś tam nie działa. Taką ustawiłem sobie granicę, że na Odyssey powinno działać, w najnowszej wersji tej przeglądarki na MorphOS-a i AmigaOS 4. Jeżeli działa, no to jest spoko. A na IBrowse? Pamiętam, że gdy wdrażałem nowszą wersję kodu, to poprosiłem kogoś na forum, żeby jeżeli ktoś ma czas, zrobił te szablony do IBrowse, przynajmniej paru widoków. No i zgłosiła się osoba i podesłała mi te szablony, to znaczy ja mu podesłałem szablony, a on mi podesłał zrobione. Przetestowałem, działało i na takiej zasadzie... Mi się nie chciało tego robić. Jeżeli ktoś chce otrzymać dostęp do repozytorium – bo kod PPA jest zamknięty, ale otwarty dla osób, które chcą coś przy nim robić – jeżeli ktoś chce w wersji dla IBrowse coś poprawić, dorobić jakiś nowy widok, chce dorzucić jakąś swoją cegiełkę no to jak najbardziej. Ale dla mnie to jest męczarnia w HTML 3.2 coś robić, nie widzę tam żadnej motywacji.

KR: Nie, no to jest trochę dinozaur. Słuchaj, były pochwały, to teraz troszeczkę mniej pochwał. Powiedz mi jak to jest, albo było na PPA z blokowaniem i z niewygodnymi komentarzami, albo z komentarzami, które, powiedzmy, wydawały wiadra krwi, bo dziesięć jeszcze lat temu była ogólnie wojna między MorphOS-em, a AmigaOS ogromna. Generalnie PPA było postrzegane jako portal „niebieski”, albo supportowało „niebieską” stronę, tak to wyglądało. Nie wiem, czy tak było. Teraz w sumie jest dużo łagodniej, ale jest ogólnie taka tendencja – ale to nie od was wynika – że klasyk leje NG ile się da. Ja przynajmniej mam takie wrażenie. Na PPA jest taki libertarianizm, ale jest dużo takich wypowiedzi, które ewidentnie zaczynają flamewar, a nie są blokowane na przykład, albo nie są banowani ludzie. Dlaczego tak jest, albo jaki jest tego cel?

GM: Już tłumaczę. Ścieżek do tego jest kilka. Jedna jest taka, że moderacja nie działa 24 godziny na dobę. Jeżeli już się coś zacznie, na przykład o czternastej ktoś coś napisze, a moderator może dopiero o 16:00 coś sprawdzić, albo o 17:00, albo przeczytał i z kontekstu tak jak to zrozumiał, to nie był flamewar, to wtedy to zostanie i będzie się rozwijać. Kwestia wyczucia. Odczucie jednej osoby, wiadomo, że inna odpowie i zaraz coś tam się będzie działo. Są różne podejścia do moderowania w Internecie, my mamy takie dosyć łagodne niestety. Niestety, bo moim zdaniem podejście powinno być jednak czasami bardziej restrykcyjne. No ale moim zdaniem nie jest źle. Tak wracając, musiałoby być tak, że moderator musiałby cały czas siedzieć. Albo przynajmniej trzech moderatorów musiałoby bez przerwy siedzieć nad stroną i jakoś to szybciej ciąć, żeby czegoś takiego nie było, jak się pojawią jakieś dyskusje. Druga sprawa, że były kiedyś takie akcje, że próbowaliśmy trochę ostrzej moderować. To też nie kończyło się zbyt dobrze. Od razu inne osoby, które nie znały całego kontekstu, albo koledzy tych, którzy zostali zbanowani – od razu znajdowali się „obrońcy”. To strata czasu, załóżmy, że jestem moderatorem (kiedyś byłem, teraz już nie jestem, jakby ktoś nie wiedział, od pięciu lat już nie moderuję), wracam z pracy o godzinie 17:00, siadam na fotel i jakie jest moje zadanie? Zamiast odpocząć, wiadomo, mam taką rolę, czytam, żeby odsiać te wypowiedzi. Może być tak, że jestem zmęczony, może być tak, że nie zauważę jakiegoś kontekstu dyskusji. Może być tak, że jacyś koledzy na forum lubią ze sobą gadać tak, a nie inaczej. Odbiór może być różny. To jest tak, że albo zostawić to, albo wycinać, są dwie drogi. Jeżeli wyciąć, to pojawi się tyle samo głosów że dlaczego to zostało wycięte, skoro tak fajnie szło. Z kolei osoby wrażliwe w drugą stronę nie chcą czytać za bardzo, bo to już spam i tak dalej, powiedzą dlaczego to nie zostało wycięte, ta osoba powinna być od razu zbanowana i byłby spokój. Nie ma tak, że każdemu się dogodzi i na każdą sytuację szybko zareaguje. Wydaje mi się, że to jest bardzo trudne zagadnienie i zawsze na moderatora będą leciały gromy. Nie zazdroszczę jakimkolwiek moderatorom gdziekolwiek. Co gorsza – może nie wszyscy o tym wiedzą, nie zdają sobie sprawy jak działa polski Internet, to oczywiście, zapraszam, można rozwinąć w komentarzach, może nie mam racji i żyję w błędzie – jest tak, że my moderujemy jawnie. Mamy moderatora, występującego czy to pod nickiem „moderator”, czy też podpisanego własną ksywą, imieniem i nazwiskiem. Przez to, że moderujemy jawnie, ciąży na nas odpowiedzialność za stronę i za to, co użytkownicy wypisali. Powiedzmy, jeżeli pojawiają się takie wątki, były takie wątki w historii PPA i to całkiem niedawno – no, może nie tak bardzo niedawno, ale były – gdzie pojawiają się jakieś bluzgi pod adresem kogoś, czy może raczej insynuacje pod adresem kogoś, jakiejś osoby z zagranicy, czy z zewnątrz i to nie do tych użytkowników przyjdzie prawnik, prokurator czy ktokolwiek, tylko przyjdzie do tych, którzy opiekują się portalem. Przez to, że moderujemy jawnie. Gdybyśmy moderowali niejawnie, nie ujawniając się nigdzie, że moderujemy, wówczas nie mogliby się do nas przyczepić. Więc musimy moderować portal, oczywiście tak, żeby użytkownicy czuli się w miarę swobodnie, nie na takiej zasadzie, że zaraz mnie ktoś rozstrzela. Każdy z użytkowników musi mieć świadomość tego, że pisząc na portalu jawnie moderowanym, pisząc coś niestosownego może zaszkodzić, może dostarczyć niepotrzebnej straty czasu, bo to trzeba wyjaśniać, gdzieś dzwonić i tak dalej, czasu tych, którzy się tym portalem opiekują. Tak to wygląda. To jest wielka odpowiedzialność, to nie jest tak, że my sobie mamy portal, moderujemy na zasadzie fanaberii „nie lubię tam jakiegoś jednego użytkownika, to go zbanuję, bo on za dużo pisze i w ogóle jest przeciwny jakimś tam moim poglądom”. To nie o to chodzi, bardziej trzeba na to patrzeć, że jeżeli portal ma przetrwać, funkcjonować, żeby się chciało tym, którzy się nim opiekują, to musi być tak, że jest odpowiedzialność z jednej i z drugiej strony. Tak to wygląda.

KR: Czyli ja tu widzę jedno rozwiązanie, które niedługo może będzie szansą dla wszystkich – deep learning i wtedy będziecie mieli sztuczną inteligencję, która będzie wszystko ogarniać.

GM: A wiesz, bardzo ciekawy temat poruszyłeś, bo ja skądinąd wiem, że na przykład OLX w Polsce ma machine learning na przykład czyli uczenie maszynowe wykorzystywane przez moderatorów, na takiej zasadzie, że oni mają swoich moderatorów ogłoszeń, ale to, co im odsiewa ewidentny spam, to już przechodzi przez filtry uczenia maszynowego. Nauczyli po prostu, przez próbkowanie, które są spamem, a które nie. Ja zresztą byłem kiedyś w startupie, który robił podobne rzeczy, trochę na ten temat się znam. Wiem, że gdybym zastosował podobne rozwiązanie, to pewnie też coś by tam odsiewało. Ale nie, to podaję tylko jako ciekawostkę, że dałoby się coś takiego zrobić. W ogóle myślę – jeżeli mogę coś dodac teraz – przez małą liczbę użytkowników sprawiających problemy, bardzo małą, to kilka osób, zrobiłem niepotrzebnie, to znaczy niepotrzebnie – na zasadzie dyskusji, że to musimy zrobić – kilka takich progów, na przykład przy rejestracji. Na przykład teraz jest tak, że żeby nowa osoba się zarejestrowała, no to nie tylko musi klikać w link aktywacyjny, ale jeszcze moderator musi zatwierdzić to konto. Ludzie rejestrowali jakieś tam... Było dosłownie kilka osób, że rejestrowały... Dostał ktoś bana i rejestrował nowe konto i pisał z nowego konta. No i jakoś trzeba było ukrócić takie zachowanie. Teraz jest trudniej takie multikonta robić. Za dużo jest tych blokad, ale to zablokowało spamerów, ale utrudniło bardzo rejestrację wszystkim pozostałym. Często są zadawane pytania „dlaczego się nie mogę zalogować, zarejestrowałem się” i takich pytań przynajmniej z pięć w tygodniu dostaję. Nie wiem, może przesadzam, nie liczyłem, ale w każdym razie raz na jakiś czas się pojawiają takie pytania użytkowników, że ktoś się zarejestrował i kiedy jego konto będzie aktywowane, albo nie wie czy już jest aktywowane, czy nie bo nie wie jak się komputer obsługuje. Stworzyłem takie blokady, żeby zablokować spam i utrudniłem większości użytkowników, na przykład nowym. Moim zdaniem szybka rejestracja, albo to czego na przykład nie ma na portalu, czyli logowanie przez Google, Facebooka, czy zewnętrzne usługi przez OAutha, to by było...

KR: To by było fajne.

GM: To by było fajne i to bym chciał w pierwszej kolejności zrobić. To było, ale w nowej wersji kodu już nie ma. Takie szybkie logowanie, szybka rejestracja, to jest, moim zdaniem najważniejsze w Internecie. Nawet w kontekście community jakiegoś, jakie mamy, czy w kontekście jakichkolwiek produktów, czy usług w Internecie, tam, gdzie nawet się nie rejestrujesz i masz już dostęp do usługi, albo zarejestrować się łatwo. Powiedzmy masz zapał, odgrzebałeś gdzieś Amigę, jakąś powiedzmy tysiącdwusetkę. Jest użytkownik, który odgrzebał swoją Amigę, ma duży entuzjazm, mega entuzjazm, że kurczę, wygrzebał, ale nie wie jak to uruchomić. Znajduje portal amigowy, się rejestruje. No i on chce się zarejestrować i zaraz coś napisać. A to jest na przykład piątek i te osoby, które akceptują tego użytkownika, wyjeżdżają na weekend.

KR: Albo są na imprezie.

GM: Albo są gdzieś na imprezie i potem regenerują się po imprezie. No i ten użytkownik czeka do poniedziałku. Jego entuzjazm już spada i on otrzyma tego maila, że jego konto zostało aktywowane, ale tak mi się wydaje – nie wiem czy tak naprawdę jest, tak teraz wymyśliłem sobie taką historyjkę na poczekaniu.

KR: Myślę, że masz dużo racji. Ja bym tu pociągnął od razu, czy planujesz integrację z Twitterem i Facebookiem. Na przykład przy newsach, że to można polubić, że to od razu idzie na Twojego Twittera, albo w ogóle aktywność PPA na społecznościówce. Bo niby PPA jest obecne na tych mediach społecznościowych, ale jakby go nie było.

GM: Ja wiem. Przyznam się, że ja te konta wszędzie pozakładałem, i na Twitterze i na Facebooku i tak dalej, ale to wynika z tego, że my w redakcji nie mamy osób, które są aktywne w tego typu mediach. W ogóle nie tyle w redakcji, co uważam, że mało jest amigowców aktywnych, można policzyć na palcach jednej ręki amigowców z Polski, którzy są na Twitterze.

KR: W ogóle amigowców bardzo mało jest. Ja mam wrażenie, że amigowcy nie interesują się nowymi technologiami.

GM: Też mi się tak wydaje. To znaczy nie chce mi się wierzyć, ale też mi się tak wydaje. Niekoniecznie, może technologiami tak, ale...

KR: Przeglądarką się interesują, żeby sobie zapłacić coś, ale Facebookiem, Snapchatem to ja się nawet sam nie interesuję, bo mnie przerasta. No człowiek za stary jest. Nie ma takiego parcia, żeby... No wiesz, ta społecznościówka jest dyskusyjna, to kwestia prywatności, ale jednak ciężko bez tego się rozwijać.

GM: Bardzo łatwo się udostępnia treści, zwłaszcza te mikroblogowe treści, na przykład Twittera wymieniłeś. To są bardzo jednak szybkie wymiany informacji. Ja właśnie się zastanawiam, czy taki powiedzmy Twitter to, czy w takiej formie jakiegoś mikrobloga Twittera, to nie powinny być na przykład newsy w takiej krótkiej formie na początku wrzucane. Bo to opisać coś, na przykład wychodzi nowa wersja systemu załóżmy, albo jakiś tam program wychodzi na AmigaOS 4, na MorphOS-a, czy na klasyka. Patrzę, że to wychodzi, ma jakąś tam listę ficzerów, ja bym chciał to wszystko od razu napisać, ale gdy patrzę jakie mam przedziały czasowe, żeby to napisać, to nie, to poczekam, aż może Sebastian to wrzuci, on lepiej pisze, a ja zwykle kilka błędów na przykład robię. Szybciej by mi było wrzucić taką zajawkę, a newsy, czy aktualności niekoniecznie pasują w formule do tego. Trzebaby było zdefiniować trochę na nowo i zrobić coś takiego, żeby jednak Twitter czy jakieś inne strony były wykorzystywane. Ilu tam jest użytkowników amigowców, czy oni by wtedy tam byli, nie wiem.

KR: Ale z drugiej znowu strony to buduje zasięgi straszne. Oczywiście podejrzewam, że PPA nie interesuje do końca wyjście poza światek amigowy, ale jednak zaistnienie w szerszym światku, niż tym obecnie, zawsze jest jakimś plusem.

GM: To jest racja. Powiem tak, Twitter, ale tu jeszcze warto wspomnieć, zwiększając trochę zasięg i formułę trochę rozwijając... Mi zawsze brakowało, odkąd się rozwija na przykład YouTube i widzę, że jest sporo youtuberów jakichś tam retro i tak dalej, to też nikt z PPA jakby...

KR: No nie ma oficjalnego kanału PPA.

GM: To znaczy jest oficjalny kanał PPA, bo go stworzyłem niedawno, ale nic tam nie ma. Nikt z nas nie tworzy tego typu treści. Nikt z nas w sensie redakcja, ale też nie widzę, żeby użytkownicy chcieli umieszczać, na przykład na playliście. Bo to nie chodzi o to, żeby pod szyldem PPA coś umieszczać, tylko na przykład mam to konto PPA i mogę tworzyć tam playlistę. Na przykład ostatnio zrobiłem tak z Decrunchem. Stworzyłem konto "Decrunch", zrobiłem tam playlistę i okazało się, że ludzie, co jakieś filmiki z Decruncha ponagrywali, to się do mnie zaczęli zgłaszać, żeby to tam na tej playliście Decruncha poumieszczać. A to się zresztą banalnie prosto robi, wystarczy jakiegoś tam checkboxa zaznaczyć. To jest myśl, bo to niekoniecznie, żeby od razu swoje treści produkować.

KR: Taki agregator. Wiesz, na pewno pominięcie YouTube czy to nietworzenie własnych filmików czy nierobienie takich playlist no jest w sumie, mogę powiedzieć, jakimś błędem, bo YouTube jest ogromnym medium. Przykład kanału, z którego większość się śmieje, chociaż nie rozumiem dlaczego, MGR. Pewnie kojarzysz, ten najbardziej znany amigowy youtuber, który, OK, nie ma pojęcia o Amidze za bardzo, gra raczej tylko w gry, ale jednak gościu prawie cztery tysiące osób, wiesz, w takim mikrośrodowisku, w Polsce nie ma nikt praktycznie.

GM: Ale ja właśnie tutaj chciałem zwrócić uwagę na jeden szczegół, o którym wcześniej już wspominałem, więc wyjdzie, że mówię w kółko to samo, że właśnie tego typu osoby, tacy fajni ludzie, to osoby z entuzjazmem, osoby, które są szczere w swojej pasji i tutaj chodzi tylko właśnie o dzielenie się tym zainteresowaniem. O nic innego nie chodzi i to jest piękne. To jest właśnie coś, czym warto się dzielić, zainteresowaniem, pasją z innymi użytkownikami. I od razu to się czuje, przychodzisz, oglądasz taki kanał, możesz mieć różne... Ja na przykład nie jestem jakimś za bardzo... Nie siedzę najczęściej na YouTube. Też ten kanał, o którym wspomniałeś, to nie jest jakiś mój ulubiony, ale bardzo szanuję i czuję właśnie to, że jest zainteresowanie. Zainteresowanie tematem i czuć właśnie pasję człowieka i to takie coś... Im więcej tym lepiej, mi się wydaje.

KR: Tak, tak. Tylko, że to jest w sumie ciekawe, bo gościu w ogóle nie jest obecny na PPA, żyje własnym życiem.

GM. To jest inne zagadnienie zupełnie, bo niedawno rozmawiałem na przykład z Kokosem, który podobnie właśnie stwierdził, że zaczyna odkrywać, że na YouTube są osoby, które interesują się Amigą, a akurat nie widzi ich na PPA, chociaż to jest dziwne, bo wystarczy w Google wpisać „Amiga” i to jest jeden z pierwszych wyników. Ale mi się wydaje, że niekoniecznie ktoś, kto się interesuje Amigą musi wejść na jakiś serwis amigowy, forum, jakie tam mamy w Polsce. Myślę, że jeżeli ktoś chce dzielić się treścią, to po prostu odpala YouTube i tam publikuje to, co potrzebuje, a niekoniecznie musi brać udział w dyskusjach. Wybiera inną formułę.

KR: Coś tworzy, a nie komentuje.

GM: Tak, tak.

KR: Słuchaj, ale ja mam też takie wrażenie, że generalnie, to jest druga strona medalu, że jeżeli coś tworzysz, wydajesz grę, lub na przykład magazyn – to zaraz też możemy do tego wrócić – to jeśli nie puścisz newsa na PPA, to nie istniejesz. Twoje zasięgi w polskim amigowym świecie są powiedzmy jak 1:10. Albo jesteś na PPA, albo nie masz w ogóle zasięgów. Do tego można porównać portal eXec, czy AmigaOne.pl Mufy, które w porównaniu do PPA to są karzełki.

GM: Nie wiem czemu użytkownicy się tak tego PPA przyczepili – tak żartuję oczywiście. Może jest coś takiego faktycznie, że jest sporo osób, które są aktywne na portalu i ma to jakąś faktycznie wartość. Jest spora część ludzi zainteresowanych Amigą na tym portalu, czy odwiedza portal – bo to niekoniecznie ci, co odwiedzają, mają konto i się jakoś wypowiadają. Ale mi się wydaje, że to nie jest wcale jakieś 90 procent wszystkich amigowców w Polsce. Trzeba mieć świadomość tego, że czy na YouTube, czy poza taką aktywnością internetową aktywną, jest jeszcze grupa ludzi, którzy też interesują się Amigą. Jak to wygląda w kontekście takiego zasięgu, bo też mówię w kontekście takim marketingowo-sprzedażowym trochę – ciężko by było dotrzeć do wszystkich. Do części na przykład można dotrzeć na takiej zasadzie, że pojawi się jakiś artykuł na jakimś portalu, nie wiem, dobreprogramy.pl. Czy na jakimś blogu od nich zostanie zajawiony temat o Amidze i tam na przykład znajdzie się jakaś grupa ludzi zainteresowanych Amigą, których na przykład nie ma na YouTube, czy na PPA. Może kiedyś weszli i głównie tam siedzą, bo interesują ich bardziej tamte tematy na co dzień, ale przy okazji mają Amigę i coś robią. Więc to jest taka fragmentacja. To jest coś takiego, że może jest dużo amigowców na PPA, ale nie traktowałbym tego jako, że tu jest najwięcej ludzi, że tu są wszyscy, coś w tym stylu. To po prostu jest duża grupa, do której jest łatwo trafić przez publikację newsa, ale do pozostałych jest trochę trudniej.

KR: No ale, powiedzmy, większa połowa, jak to się mówi.

GM: Może być i większa połowa, ale powiem tak, byłem na kilku imprezach mniej lub bardziej związanych z Amigą, jedną też współorganizuję. Patrząc na to, czy rozmawiając z ludźmi to właśnie nie wszyscy wiedzą o tym, że jest PPA, albo coś tam słyszeli, ale ich nie ma. To tak nie jest, że wszyscy, sto procent, czy tam dziewięćdziesiąt procent to są ludzie, którzy odwiedzają ten portal. Na przykład robisz jakąś audycję, tak jak ta i chciałbyś dotrzeć do wszystkich, no to jest ciężka sprawa.

KR: No tak, tak, tak. Ale jeśli nie puszczę newsa na PPA, to praktycznie moje odsłuchy są, no nie wiem, dziesięć razy mniejsze na pewno.

GM: Może tak być, może tak być. Ale też są – tak mi się teraz przypomniało – użytkownicy z Polski, którzy siedzą głównie na angielskich forach, anglojęzycznych. Bo tam jest więcej dyskusji, może jacyś ciekawsi goście, więcej rzeczy się tworzy. Nie wiem czy na English Amiga Board, wydaje mi się, że tam jest najwięcej takich osób. No i tam też jest grupa osób z Polski, która nie przegląda w ogóle, albo rzadko przegląda polskie newsy. Bo to, co mamy w Polsce to praktycznie informujemy o tym, co jest lokalne, ale głównie o tym, co i tak można przeczytać na portalach zagranicznych.

KR: A skąd Wy newsy bierzecie, właśnie. Macie takie coś jak PAP w normalnym świecie, że nie wiem, Amiga News jest dla Was źródłem?

GM: Coś w tym stylu. Amiga News też jest źródłem. Źródła są różne, przegląda się to, co piszą na innych portalach, czy na Twitterze ja też przeglądam, co jest zajawiane, co użytkownicy wrzucają, bo nie wszystko jest od razu na portalach. To co można gdzieś wyszperać w Internecie w tych głównych źródłach, czy też na forach. Bo czasami jest tak, że użytkownicy wrzucają coś na fora, jacyś programiści wrzucają jakąś wersję programu na forum. Na przykład jakiś sterownik wyszedł , jakiś core wyszedł do Vampira no i nie zawsze to jest od razu na jakimś Amiga News czy coś w tym stylu. A właśnie, nie wiem czy mogę sobie pozwolić odpłynąć na jedno zdanie od tematu...

KR: Nie ma problemu.

GM: Większość, taka była kultura, że większość wrzucała swoje dzieła na Aminet. Później się to jakoś rozmyło i nie zawsze ten program, o którym słyszałeś i był fajny został wrzucony na Aminet. I to mi się nie podoba, bo dla mnie było fajne, że jest jedno repozytorium. Teraz się mówi, że są repozytoria i tak dalej. Aminet to takie źródło, że zawsze wiem, że program, który gdzieś tam miałem, że go tam znajdę. I teraz do czego to doprowadziło. Przez szereg lat to było tak zaniedbywane, że ten Aminet, aha, tam to jest... Ludzie wrzucali programy gdzieś na swoje strony, później te strony, domeny przestawały działać i tak dalej i nie zawsze było tak, że te wszystkie programy przetrwały, we wszystkich wersjach i tak dalej. I ktoś to później ma, albo nie ma. Na PPA mamy też zbiór archiwów takich programów i to też nie jest do końca dobre, bo moim zdaniem nie powinno być tak, że tylko na PPA jest do pobrania, załóżmy RemApollo w jakiejś tam wersji, a powinno to być normalnie do pobrania na Aminecie. Można na zasadzie mirrora mieć tutaj, ale to powinno być tam.

KR: No ale tak też jest z Amiga Future, tam też są programy tylko tam.

GM: No jeżeli na Amiga Future mają programy takie, na przykład Foundation ostatnio było.

KR: Oni mają exclusivy.

GM: Jak mają exclusivy to co innego, ale jak są takie freewareowe, sharewareowe programiki, to moim zdaniem powinno to być na Aminecie. Ale dobra, bo trochę odpłynąłem od tematu.

KR: Ale masz rację. Słuchaj, to teraz tak, pytanie w sumie grube. Jak to było z papierowym PPA i jak to się stało, że w sumie przyszedł Zalepa i zamiótł wszystko?

GM: To nie do końca było tak, że przyszedł Zalepa i zamiótł wszystko – pozdrawiam Adama. Moim zdaniem to się trochę zbiegło w czasie. My byśmy dalej wydawali Polskie Pismo Amigowe, ale jeszcze zanim się pojawił Amigazyn, to już następowało tak, że z numeru na numer był coraz większy poślizg. Coraz dłużej się czekało na publikację. A jaką wartość ma treść, jak ona będzie czekać pół roku na publikację? Więc, żeby nie było takiej zamrażarki, to bez sensu właśnie było czekać, aż się nazbiera tych artykułów i wydać pismo na przykład po roku. Została podjęta decyzja, że nie ma sensu wydawać kolejnych numerów pisma, bo nie ma systematycznie wpływających artykułów. A pismo tworzą głównie użytkownicy, to jest nasze wspólne dzieło. Wszyscy piszemy i tworzymy pismo. Jeżeli my jako użytkownicy nie potrafimy na tyle dużo artykułów pisać, żeby wydawać pismo raz na kwartał, bo to było celem, żeby wydawać kwartalnik, no to wtedy nie ma sensu dalej pisma ciągnąć. I to było wcześniej, niż Adam zaczął Amigazyn.To się mogło trochę zbiec w czasie, ale moim zdaniem obydwa pisma mogłyby istnieć. Teraz na przykład wyszło papierowe pismo Commodore&Amiga.

KR: No tak, to wiem, znam człowieka.

GM: No właśnie i tam też są artykuły amigowe, bardzo dużo treści i da się napisać, tylko, że właśnie są osoby, które te treści dostarczają i im to sprawnie idzie. A my tutaj, jako użytkownicy PPA, nie podołaliśmy temu, żeby stale nowe artykuły dostarczać. Być może dałoby się to usprawnić, może to wynika z braku jakiejś tam koordynacji. Czegoś może zabrakło, żeby motywować ludzi do tego, żeby pisali. To jest tak, że niektórzy ludzie lubią mieć deadline'y.

KR: Deadline'y muszą być. Bo inaczej, to, co ja też terkoczę w NG, bez deadline'ów nie ma rozwoju, się odechciewa.

GM: No więc właśnie, ale może nie deadline'y, bo deadline'y zawsze są ustawiane. Tylko na zasadzie takiej, żeby poganiać, na zasadzie menadżera. Może dałoby się usprawnić, żeby ludzi bardziej motywować. Płaciliśmy, przykładowo, wierszówki za dostarczane treści, no ale to nigdy nie była motywacja prawdę mówiąc, tylko ludzie pisali od siebie, dla samej chęci pisania, przedstawienia czegoś. Jeżeliby poprawić coś właśnie w tym zakresie, może by było lepiej, ale to jest takie gdybanie. Jeżeliby chodziło o techniczne możliwości wydawania, opłacalność i tak dalej i w ogóle ta maszyna organizacyjna wydawania pisma, sprzedawania i dystrybucji to wszystko było i jest cały czas gotowe do przeprowadzenia. Tutaj nie było żadnych zgrzytów i problemów. Jedyne co, to brak treści. Napływających systematycznie treści.

KR: Czyli to, co najważniejsze. Słuchaj, a wobec tego – Pixel się pojawił, jest teraz nowy magazyn Retro, a Ty wspomniałeś, że PPA mogłoby istnieć. Czyli wobec tego Adam robi świetną robotę z Amigazynem, ale, nie wiem, czy faktycznie jeszcze jedno pismo amigowe w polskiej wersji mogłoby faktycznie być? Takie na poziomie Amigazynu?

GM: Mi się wydaje, że tak, mogłoby być, ponieważ tutaj formuła była taka, że jest to wspólne dzieło użytkowników Polskiego Portalu Amigowego. My się trochę tam znamy jako tacy koledzy, czy z IRC-a, czy sobie wysyłamy gdzieś jakieś programy w wersji beta i tak dalej. No jest jakieś takie community. I na zasadzie takiego community, właśnie takiej społeczności, to jest zupełnie inna formuła. Czytamy to, co stworzyliśmy w ramach swojego środowiska. Moim zdaniem to miałoby sens, aczkolwiek jak się pojawiło Pismo Amigowe (wcześniej to było tłumaczenie Total Amiga), to miałem i nadal jeszcze mam pewną obawę, czy taką uwagę, że wydawanie pisma jako takiego, to jest takie trochę zaprzeczenie tego, co się robi w ramach portalu. No bo to jest inna formuła. Na początku myślałem, że to jest złe, bo to trochę uderza w portal, no bo ludzie dostarczają do pisma, a na portalu ten artykuł byłby od razu publikowany, nie musiałby czekać w tej zamrażarce. Można byłoby skomentować, coś tam gdzieś poprawić, przeedytować. W wyszukiwarce możnaby go znaleźć i w Google, ktoś by to znalazł, się skontaktował z autorem. To daje mnóstwo możliwości, jak coś jest na papierze, to to jest formuła papieru. Formuła papieru jest taka, że jest trochę sentymentalna, trzeba lubić ten papier, trzeba mieć gdzie go składować, trzeba po prostu być fanem papieru. Papier ma swoje ograniczenia, ale swoich też fanów. Musieliśmy z racji wydawania pisma, bo jest takie prawo, że trzeba do Biblioteki Narodowej wysyłać dwa egzemplarze, jest coś takiego. No i jak gdzieś tam wspomniałem, że do Biblioteki Narodowej trzeba dwa egzemplarze oddawać, gdzieś tam komuś wspomniałem przy okazji dyskusji, to się takie światełko zapaliło, „o, nie wiedziałem i tak dalej, mogłem coś tam napisać jeszcze do pisma”. Na takiej zasadzie, że to jakieś dziedzictwo jest, że to będzie w jakichś księgach polskich, w jakiejś Bibliotece Narodowej, w jakichś zbiorach i tam będzie moje nazwisko gdzieś. Coś takiego, to daje jakieś wyobrażenie.

KR: Łechtanie ego.

GM: Tak, to będzie w archiwum, ale jednak coś tam takiego jest. Mogę w gazecie pokazać swoim znajomym czy rodzinie, „patrzcie jestem tu w gazecie”. Co innego jak idę z gazetą – tak mi się wydaje, trochę sobie żartuję teraz – ale coś w tym jest, w gazecie pokazujesz, a w Internecie? W Internecie każdy może publikować, a w gazecie, proszę bardzo. Tutaj wydrukowali mnie, jestem w gazecie, to jest poważne. To już nadaje powagi. I tutaj właśnie o ile miałem obawy co do formuły pisma, to dalej je mam. Ja w ogóle używam czytnika, coraz mniej książek używam.

KR: Kindle'a.

GM: No, coś w tym stylu, żeby nie reklamować. Jeżeli chodzi o papier, to nie jestem jego fanem, ale zauważam jego jakieś tam zalety. Nie jest to dla mnie problemem, mogę poczytać, ale na przykład u siebie w domu nie mam już za bardzo miejsca gdzie to składować. Trzeba mieć swoje archiwum co do tego.

KR: No jasne. Ja mam już teraz dwa Kindle, na tym się mieści tyle książek. Też mam dużo książek w papierze, ale nawet ich nie czytam, bo jak gdzieś jadę, to biorę Kindle'a który waży sto gram. Bez sensu. Papier, faktycznie, może jak ktoś jest kolekcjonerem, czy coś.

GM: Jest wrażenie użytkownika, to się teraz tak mówi, user experience. Dla papieru to jest co innego jednak i trzeba mieć świadomość, że jest grupa, która lubi i jest grupa, która nie lubi. Jak we wszystkim.

KR: A powiedz mi, tak na przykład, czy amigowcy w Polsce są w stanie płacić za treści. Tyczy się to też gazet, ale tyczy się to także na przykład Patronite'a. PPA mogłoby być na Patronite, pewnie wiesz o co chodzi. Bo to jest też od razu, jak wy się utrzymujecie, skąd się finansujecie. Główne clou tego pytania jest takie: ja mam wrażenie, że nie bardzo, ale chciałbym się mylić. Czy amigowcy już na tyle dorośli, żeby płacić za soft, czy za artykuły, czy za jakąś prasę, a nie tylko za hardware. Bo to jest w amigowcach od lat dziewięćdziesiątych, płaci się tylko za sprzęt, resztę się kopiuje.

GM: Wydaje mi się, że nie ma jakiejś takiej jednej większej grupy, która, można by powiedzieć, że większość by płaciła, albo większość by nie płaciła. To wszystko zależy. Wydaje mi się, że jest bardzo duże i żywe zainteresowanie, jakiś entuzjazm, jeżeli są na forum akcje typu rejestrujemy jakiś program, czy kupujemy, przy zniżce jednego dolara, czy tam pięciu, nieważne. Albo nie będziemy mieć zniżki, ale kupujemy, czy coś tam będziemy mieć wspólnie. Nieważne jaka byłaby to formuła, ale jeżeli jest akcja, to wtedy jest fajnie i jest dużo osób zainteresowanych. A jeżeli to jest na zasadzie, że gdzieś tam sobie wisi link i można w niego kliknąć lub nie, jest taki osamotniony... Kiedyś mieliśmy, Yeti Pay było coś takiego. Nie wiem czy to jeszcze istnieje.

KR: Chyba teraz to już jest TPay, albo coś takiego.

GM: Nieważne co tam teraz jest, ale mieliśmy taki button. Za namową kogoś go dałem. No i tam dwie, czy trzy osoby kliknęły, 10 złotych wpłynęło, czy 20 przez rok, więc... Mieliśmy też w artykułach, bo chciałem, żeby Yeti Pay było w artykułach, jeżeli ktoś chciał, czy na zasadzie AdSense, że reklamy się wyświetlały pod artykułami z kodem tych autorów. Autor przysyłał kod i oni w ramach tego, jak ktoś klikał w tą reklamę, czy wyświetlał, mieli statysyki i jakąś kasę z tego. Czy ktoś klikał faktycznie w reklamę pod tym artykułem – to pod było, chociaż to nie jest podobno najlepsze miejsce, w środku jest najlepsze. No i była taka próba, bo mi nie zależało na tym, żeby PPA miało z tego jakąś kasę, tylko żeby autor faktycznie, jak chce, miał coś z tego. Ale w takiej małej skali żadnych wielkich dochodów z tego nie było dla autorów, czy tam dla nas, bo też mieliśmy reklamy pod artykułami redakcyjnymi. Jakichś wielkich wpływów z tego nie było. To znaczy jakieś były, bo tam parę razy wypłata nawet była, ale to trzeba było rok czekać, czy tam dziewięć miesięcy, żeby to się w ogóle nazbierało. I to było chyba głównie z tego górnego bannera. Z artykułów było niewiele, tylko bardziej ten górny banner, tam wtedy był AdSense. I to raczej poszło na coś takiego jak roll-upy, czy tam wsparcie imprez retro, czy amigowych. I właściwie tyle. Też jako taki parasol bezpieczeństwa dawaliśmy Pismo Amigowe, żeby można było wpłacić gdzieś tam na druk, czy tam na te koszty związane z wysyłką, żeby mieć jakiś tam bufor bezpieczeństwa. Jaichś wielkich pieniędzy z tego nie było. Ja w ogóle wyłączyłem te AdSense, jak użytkownicy zaczęli mi zgłaszać, że pojawiają się takie reklamy na telefonach na cały ekran. Było swego czasu coś takiego. Normalnie z kodów AdSense'owych Google przepuszczał takie rzeczy, że leciała reklama, że „masz wirusa”. To była normalnie reklama. Reklama, że masz wirusa, takie czerwone, coś w tym stylu. Ale to nie było, że wirus był na tym smartfonie, tylko po prostu taka reklama leciała. No i po prostu musiałem to zdjąć. Pomyślałem „I tak z tego kasy nie mamy, więc po co to ma się rotować, po co wyświetlać, skoro użytkownikom przeszkadza”.

KR: Wobec tego postawię śmiałą teorię, bo jest taki, nie wiem czy kojarzysz, vlogger, MiroBurn się nazywa, na Patronite zrobił straszny szał. Gościu ma tylko chyba cztery tysiące subskrypcji, czy trzy. Oczywiście to jest jakiś mainstream, bo gościu jest też programistą i tak dalej. Zrezygnował z pracy, między innymi dlatego, że na Patronite miesięcznie zarabia osiem tysięcy złotych. Czyli widzowie mu płacą za treść, którą dostarcza, aż tyle pieniędzy i wypowiadał się człowiek, który tworzy Patronite, że w tym wszystkim chodzi nie o to jakie masz zasięgi do końca, tylko jak mocną masz swoją społeczność. Przekładając to na to, co Ty mówiłeś, nasza amigowa społeczność jest bardzo słaba, wychodzi na to. Bo ja nie mówię, żeby osiem tysięcy PPA zarabiało, no ale takie klimaty jak 10 złotych w skali roku, to znaczy, że ta społeczność jest mało warta.

GM: Wydaje mi się, że raczej nie ma takiej kultury w tej społeczności, płacenia za treści. Tak mi się wydaje. Skoro mieliśmy przez tyle czasu za darmo i tyle jest treści za darmo, no to po co mamy płacić za podobną treść, tylko, że nie za darmo. To jest takie myślenie, tak mi się wydaje. Trochę symuluję jak to wygląda. Chyba, żeby to było coś takiego super ekstra. Bardziej bym poszedł w tym kierunku i to by zyskało wsparcie – jeżeli by było potrzebne, bo na przykład PPA nie potrzebuje wsparcia finansowego aktualnie – na takiej zasadzie, że pojawia się autor, który tworzy treści, bo są też takie przypadki na YouTube i też poza YouTube, gdzie autorzy mają jakiś projekt, czy tworzą jakieś treści i tworzą je za darmo przez pewien czas, ale później mówią „słuchajcie, jeżeli podobają wam się nasze treści, to my chcemy je tworzyć oczywiście nadal, ale to tyle nas kosztuje, jakieś wyjazdy, tworzenie i tak dalej, musimy to po pracy robić”, coś w tym stylu. Że teraz przechodzą na przykład na tego Patronite, i jeżeli chcecie dalej dostawać te treści, no to przechodzimy na taki model. Ale nie zawsze to się udaje. To jest pewne ryzyko. Widzę na przykład taki projekt, który się udaje na podobnej zasadzie, może nie jako treści, ale na zasadzie akcji. Może trochę odbiegnę od tematu, na przykład Wrocławskie Muzeum Gier i Komputerów. Widzę, że to jest ogromny sukces, jeżeli chodzi o crowdfunding, w sensie zbiórki na to muzeum. O nich napisali wszędzie, w różnych miejscach w Internecie i faktycznie ludzie płacą i to działa. Wcześniej, gdy ci sami ludzie, czyli Retrogralnia, robili na Patronite właśnie, ale nie na zasadzie muzeum, tylko ich kanału na YouTube, to z tego, co wiem, szału nie było, tak w skrócie mówiąc. A oni bardzo dobre treści robią i mają mega wiedzę w tematach retrogamingu. Ci sami ludzie, trochę inna formuła, to jest muzeum, muzeum jednak działa na wyobraźnię, coś jak ten papier, pismo w Bibliotece Narodowej. No jednak to jest co innego, niż kanał na YouTube i to właśnie zależy jakim kluczem to idzie i czy to chwyci. Czy zyska jakiś tam rozgłos.

KR: Generalnie chodziło bardziej o to, czy nasza społeczność jest gotowa na zapłacenie za coś , bo wydaje mi się, że to też motywuje twórców. Mówiliśmy też o programistach, co ja już też wcześniej mówiłem, że jakbyś miesięcznie dostał skrzynkę browara od społeczności, chętniej by ci się coś robiło, jakiś program załóżmy, czy jakąś grę, niż jak tego nie dostaniesz. Tu nie chodzi o to, żeby się z tego utrzymać, tylko żeby był jakiś taki fajny bonus.

GM: Jakby była taka synergia patronów z twórcami, no to by było super. To jest bardzo dobry model, ale wydaje mi się, że ja nie widzę tego w naszej społeczności, niestety. Możnaby było próbować, ale...

KR: Ja jestem też tego zdania i wydaje mi się, że jak rozmawiamy, Ty też, że u nas, w tej amigowej społeczności brakuje twórców. I to już jest nieważne, czy to klasyk, czy NG, czy cokolwiek. Jest dość duża społeczność, która, generalnie mam wrażenie, że nie robi nic. I jest grupka osób, na przykład Adam Zalepa, który jednak jakoś przełożył to powiedzmy komercyjnie, mu się udało, ale fajnie by było mieć takich , trzy Zalepy na przykład takie. A żeby mieć trzy Zalepy, te dwie musiałyby też coś zarobić i wtedy... I tak, żeby PPA miało fajny kanał na YouTube, gdzie – jak widać po MGR-ze – są możliwe jakieś zasięgi, fajnie byłoby mieć ekstra gościa w redakcji, któryby to ogarniał, teraz jest pytanie, ile jest osób w redakcji?

GM: No właśnie, ile jest osób w redakcji. W redakcji, to jest ciężko operować liczbowo, może tak to ujmę, bo liczba nic nie powie. To jest bardziej na ile kto ma czasu w redakcji. Bo jeżeli spojrzeć na dział „Komu piwo”, no to tam jest kilka osób. Ale tak naprawdę, to trzy, cztery osoby są aktywne w różnym wymiarze czasu. Ja, wiadomo, zajmuję się aktualnie tylko wsparciem technicznym jeżeli chodzi o kod strony, programuję tam, gdzie trzeba. Poza tym jest moderacja i aktualizacja. Więc można powiedzieć, że jest pięć osób w redakcji, ale czasami ktoś z doskoku coś tam, powiedzmy, że trzeba się naradzić, to jest sześć. To nie jest tak, że jest stała grupa osób, która codziennie ze sobą pisze i się wymienia informacjami, nie wiem jakieś narady, no tego nie ma. To bardziej jest na zasadzie utrzymania. Na zasadzie utrzymania tego, co jest i aktualizacji. Na przykład Sebastian pisze newsy, Konrad moderuje, czy Alt, czy Arti też tam moderują giełdę. Więc to jest tak, że część z doskoku, a część po prostu robi swoją robotę.

KR: OK, a szukacie ludzi do współpracy? Pewnie tak.

GM: Niedawno napisałem taką odezwę, taki apel na forum i nie tylko na forum, też na Facebooku pisałem, czy jakieś osoby by się zgłosiły do współpracy w zakresie treści, czy też kodu. No i zgłosiło się kilka osób, ale część to słomiany zapał i to nie była pierwsza próba znalezienia nowych osób, tylko już kolejna. Znowu się okazuje, że to jest... Nie wiem na czym polega problem. Czy na tym, że łatwo się zgłosić, a później trudno ciągnąć temat dalej, czy to jest kwestia charyzmy mojej czy kogokolwiek, że trzeba może jakoś ludzi zmotywować, czy może wyznaczyć im jakieś cele, jakoś zorganizować, żeby to faktycznie funkcjonowało jako taka maszyna, co idzie do przodu. Więc samo szukanie to jest jedno, a później żeby te osoby stale współpracowały, żeby były jakieś owoce tej współpracy, to to jest drugie i to jest bardzo ciężki temat. Jeżeli ktoś się zastanawia i myśli, że jest tam jakaś redakcja PPA i że to jest grupa ludzi, którzy tylko dla siebie chcą mieć ten portal, że to jest jakaś zamknięta grupa, czy coś w tym stylu, to to nie jest tak. Z tej oryginalnej, pierwotnej grupy twórców PPA właściwie jest tylko Krzysiek, który tylko z doskoku zagląda na stronę. Pozostałe osoby dołączyły później, a skład zmieniał się w latach. To są osoby ze społeczności, która tworzy portal, które chcą być bardziej aktywne, więcej włożyć od siebie czasu, wysiłku i organizacji. Jeżeli ktoś się zastanawia, czy chciałby być, czy widzieć siebie jako redaktora czy jako osobę, która chce coś zmieniać i aktualizować na stronie, to nie widzę jakichś wielkich przeszkód, żeby się zgłosić. Oczywiście dobrze by było, żeby ta osoba była aktywna na forum i żeby było wiadomo jaka to jest osoba, czy nie rozwali portalu od środka. Tak można wyczuć to.

KR: OK, a powiedz mi, zanim przejdziemy do Decruncha, jak widzisz – to takie pytanie, jak na rozmowie o pracę – PPA za pięć lat?

GM: Widzę PPA za pięć lat na takiej zasadzie, że działa już mój nowy kod, na którym jest oparty PPA. To na pewno nie będzie pięć lat, tylko już jest parę lat po tym, jak go wdrożyłem. Jest kilka nowych ficzerów na stronie, strona jest bardziej z synergią z mediami typu YouTube, więcej jest tego typu treści. Użytkowników mi się wydaje, że będzie mniej. Jestem trochę pesymistą w temacie, bo... to już takie moje bardzo subiektywne zdanie. Tak obserwuję, że to nie jest tak do końca jakaś moda na retro i tak dalej. Obym się mylił. Użytkowników będzie mniej i będzie to tak trochę na zasadzie, że będziemy starsi o pięć lat. Więc będziemy trochę poważniejsi.

KR: Wymierać będziemy.

GM: Nie no tam, wymierać. Medycyna idzie do przodu. Oglądałeś film Mr. Nobody?

KR: Nie, chyba nie...

GM: No to, w każdym razie tam są takie pomysły, że ludzie będą nieśmiertelni, a jak ktoś będzie chciał być śmiertelny, to będzie. Ale to żartuję w tym momencie. No ale będziemy starsi, będziemy mieli więcej doświadczenia, będzie mniej o co się żreć, ci co jeszcze są młodzi i im się chce to robić. No i będziemy mieć jeszcze mniej tematów na artykuły. Trochę pesymistycznie, ale będziemy mieć mniej tematów na artykuły – to znaczy dalej jest mnóstwo tematów, nie wszystkie gry zostały opisane, programy i tak dalej – a być może już nawet nie będziemy chcieli artykułów czytać, tylko na tyle się zmieni, bo już teraz się zmienia, na dzień dzisiejszy... Nie wiem jak to jest u Ciebie, tak Ci zadam pytanie, jaką formułę byś wolał, gdybyś chciał zobaczyć jakąś grę, czy program w działaniu, jakąś recenzję. Czy wybrałbyś YouTube, czy czytałbyś tekst?

KR: Powiem Ci tak, do YouTube'a od ponad roku zacząłem się mocno przekonywać na siłę, bo stwierdziłem, że jestem starym dziadem i nie oglądam YouTube'a, to jest bez sensu. Teraz dość dużo oglądam i to na dwie strony babka wróżyła, bo są moje zawodowe rzeczy, bo ja jestem inżynierem konstruktorem i teraz się uczyłem nowego programu. Ja jestem nauczony tak, że jak mam napisane jak co zrobić, to szybciej przeczytam i wdrożę to, niż obejrzę pięciominutowy film. W tym przypadku, więc tutoriale wolę w treści. Ale na YouTube jest łatwiej je znaleźć. Ale fakt, że takie jakieś recenzje gier, programów, krótkie, pięć, dziesięć minut, to chyba bym na YouTube i to chyba w tę stronę idzie. Co prawda, o dziwo, w Polsce – bo Polska jest tak 10-15 lat za Stanami – w pewnym sensie, podcasty się zaczęły popularne robić. Tak jak ja zaczynałem AmiWigilię trzy lata temu, to jak mówiłeś „robię podcasta”, już o Amidze, to już w ogóle przesada, ale robię podcast, no to było pytanie „what the fuck?”, co to w ogóle jest. A teraz, jak mówisz, że słucham podcastów, albo robię, to wiara wie, nawet w moim wieku ludzie wiedzą, co to jest. Jeszcze parę lat temu nie wiedzieli. Więc to na pewno przesuwa się w stronę mediów audiowizualnych. Ja osobiście po sobie wiem, że kiedyś na amiga.podcast.com pisałem jakieś recenzje, coś tam, niekiedy coś tam napiszę. Ale wygodniej jest mi na przykład zrobić film na YouTube'a.

GM: Fajnie się wtedy ogląda i to jest, wiesz...

KR: Mniej roboty też jest, wiesz?

GM: I to jest takie, no nie interaktywne, ale takie, jakby to powiedzieć... Dla wzrokowców jest lepszy odbiór.

KR: I zasięgi masz. Masz dużo łatwiej zbudować zasięgi.

GM: Zasięgi to swoją drogą. No fakt, że też się reklamy na YouTube pojawiają, ale to już jest taka tego cecha. Ale żeby się czymś zainteresować, jakimś tematem, żeby zgłębić temat, później dopiero przeczytać coś więcej, to wydaje mi się, że YouTube jest lepiej potraktować jako takie zajawianie tematu. Jest taka zasada, żeby najlepiej do ośmiu minut film trwał i tak dalej. No i takie zajawianie tematu – bo da się wiele tematów przedstawić w danej dziedzinie i YouTube jest bardzo dobrą platformą do tego – ale nie każdego może interesować, i twórcę, żeby wszystko przekazywać i odbiorcę, żeby wszystko wchłonąć w całości. Żeby przekazywać całość tematu. To jest dobra zajawka i jeżeli ktoś chce to faktycznie mógłby być gdzieś dalej artykuł na ten temat. Gdzie jest bardziej technicznie, już jest coś rozbite na czynniki pierwsze. Może być taka synergia tych dwóch tematów, mi się wydaje, takie łączenie. W tym kontekście właśnie, wracając do pytania, że za pięć lat, to ja bym bardzo chciał, żeby takie treści łączone były. Bo już pojawiają się takie treści łączone, że, gdzieś widziałem, że ludzie na przykład piszą artykuł i wrzucają część treści, to jest część video. Bo to się da wtedy najlepiej przedstawić. Ja bym dążył do tego i bardzo bym chciał, żeby za pięć lat właśnie były te treści video, były częścią Portalu Amigowego. Żeby tego było dużo, żeby użytkownicy przede wszystkim to tworzyli. To znaczy tworzyć mogą już teraz i to robią, tylko nie ma takiego agregatora, że na zasadzie takiej, jaka jest idea od początku istnienia PPA, że jesteśmy takim punktem takim punktem w Internecie, gdzie amigowiec może znaleźć dużo wskaźników do miejsc, które go interesują, jest takim zbiorem też tych treści.

KR: No tak, to też musiałoby się wiązać z przebudową portalu oczywiście, bo to trzebaby to jakoś, no, rozkminić. Trochę w sumie eXec w tym kierunku bardzo powoli pełza, bo tam Szaman wrzuca i podcasty właśnie i youtube'y i tak dalej, więc... Ja tak tylko do końca, tak jak wcześniej mówiliśmy, nie jestem pewien czy amigowcy są gotowi na taką rewolucję, bo to jest bardzo konserwatywne środowisko.

GM: Wydaje mi się, że warto w tę stronę iść, wiesz, ja też kiedyś zmieniłem główny szablon strony z HTML 3.2 na CSS-y, a wtedy jeszcze za bardzo nie było jak na Amidze, pierwsze dopiero przeglądarki były, które to obsługiwały. Więc tutaj wydaje mi się, że warto próbować. Powiem tak, wtedy jak... Na PPA jest teraz tak, że jest ta grupa użytkowników, jak już wspomniałem wcześniej, którzy są przyzwyczajeni, że wchodzą na Polski Portal Amigowy i tutaj jest ich główne źródło informacji. Czy tam wchodzą na jakieś English Amiga Board, czy coś w tym stylu. Głównie na forach siedzą. A jeżeliby dodać do tego aktywność portalu na YouTube, czy na Twitterze, to wówczas ci amigowcy, którzy głównie tam są, też... Zwiększyłoby się zasięg. To też by oni byli tu i tam i to by się wszystko uzupełniało. Nie mówię o jakiejś ekspansji, że teraz PPA będzie na całym świecie, czy coś, tylko na takiej zasadzie, że to ma służyć użytkownikom, że to nie jest tak, że zwiększamy zasięg, żeby sprzedać więcej reklam, bo to chyba o to chodzi w tych portalach.Bardziej o to, żeby na przykład ktoś, kto gdzieś publikuje treści na YouTube powiedzmy, czy na Facebooku nawet, żeby on też mógł rozmawiać z użytkownikami, czy wymieniać jakieś doświadczenia, jakieś opinie na temat jakiegoś programu, cokolwiek. Żeby ludzie się jakoś tam znali i mogli ze sobą pogadać.

KR: Nie wiem ogólnie, czy na przykład dla PPA między innymi hybryda – bo YouTube to też społecznościówka – takiej społecznościówki i tradycyjnego portalu nie jest w jakiejś formie jedyną opcją przetrwania, bo na przykład fora są wypierane przez Facebooka, przez grupy. Za pięć lat, wątpię... Tak samo jak IRC został wyparty. Teraz poza dinozaurami nikt nie wie, że jest IRC. Nawet nie wiedzą co to jest IRC. Podejrzewam, że za pięć lat nikt nie będzie wiedział, co to jest forum. No bo jak, jak nikt tego prawie już nie używa.

GM: Wydaje mi się, że akurat właśnie zostanie mniej użytkowników, mniej będzie tych wątków na forum, ale jednak będą. Nie byłbym aż takim pesymistą, bo wydaje mi się, że Facebook musiałby się zmienić trochę. To jednak nie jest takie, ja jestem na wielu grupach na Facebooku, takich tematycznych, związanych z programowaniem i nie tylko, i jednak to są takie... Tam masz stream, masz tablicę i masz taką maleńką wyszukiwarkę tego, co tam jest.

KR: Ja nie mówię, że to jest wygodne, czy coś.

GM: Ludzie korzystają, bo łatwo jest wrzucić treść ze smartfona, zapytać się o coś, albo wrzucić obrazek. Na przykład tego na forum nie ma, że wrzucasz łatwo obrazek z formularza. To też bym chciał zmienić, to jest na mojej liście do zrobienia, że masz łatwo z telefonu, czy tam z czegoś, drag'n'drop i dodajesz obrazek, to się samo uploaduje. No to tam już masz takie rzeczy out of the box. I to jest zaleta. Ale jeżeli chodzi o kategoryzowanie treści, odnajdowanie tego wątku na forum, nawet jeżeli masz go Googlem znaleźć, a nie wyszukiwarką wewnętrzną, spojrzenie na podobne tematy i tak dalej, to jakiekolwiek by tam tagów nie dawali, to jednak tam to jest wielki bałagan. Jeżeli coś jest na początku listy, to jeszcze to znajdziesz. Na przykład ostatnio na jednej z grup związanych z programowaniem próbowałem odnaleźć jeden z wątków, który ktoś kiedyś założył, no i znalazłem go całkowicie przez przypadek, pisząc frazę, którą... ostatnią co mi do głowy przyszła. A tak, jakby tam były jakieś kategorie, na przykład nazwa języka programowania, czy biblioteki, no to wtedy bardzo szybko bym do tego przeszedł. Ale może ja mam stare myślenie, może ludzie już tak nie szukają, nie chcą mieć kategoryzacji, tylko liczy się to, co jest ostatnie.

KR: Wydaje mi się, że to właśnie tak jest i to nie jest dobre, bo najlepsza w sumie byłaby taka hybryda, bo Facebook, ten cały the wall, ma tę zaletę, że, tak jak mówisz, szybko wrzucasz informację na bieżąco i powiedzmy w ciągu jednego, dwóch dni, jak jesteś w amigowych grupach, jesteś w stanie na bieżąco śledzić co się dzieje, ale wrócić do tego – to wiele osób mówi – co było tydzień wcześniej... W Twitterze jest to samo, to już nie jest tak wygodne.

GM: No musisz się namęczyć, jak z tym coś zrobią to będzie super.

KR: Nie wiem czy ci nowi ludzie będą tego wymagali. Środek ciężkości się przesuwa. Tak, a jeszcze jedno pytanie, PPA za pięć lat, a jak widzisz amigowców za pięć lat? Czy ta chwilowa... Źle teraz, spaliłem pytanie. Czy moda na retro jest chwilowa i za pięć lat nie będzie co zbierać, czy jednak, nie wiem, ta nowa fala użytkowników na PPA zostanie, czy jednak odejdzie? Czy zostaną dinozaury takie jak my?

GM: No wiesz co, bardzo dobre pytanie. Wydaje mi się, że za pięć lat, jeżeli chodzi o użytkowników, czy odwiedzających stronę, to będzie ich mniej. Ta fala fascynacji retro, mi się wydaje, że ona opada. Opada w Polsce, nie wiem jak jest za granicą, ponieważ to jest temat, który jest trochę już przemielony. Ile razy można... Właśnie bardzo dobrze na Decrunchu ktoś, jeden z uczestników panelu zauważył, że ile można grać w Sensible Soccer.

KR: Albo Super Froga, to co ja mówię.

GM: Super Froga to można bardzo wiele razy i to jest fajne. Ale ja na przykład zauważam, no na przykład z Decruncha, że w dwa tysiące... trzy lata temu, w 2015... 14, to była fascynacja duża. I później w 2014 i 2015 robiliśmy Decruncha i widać było, że dużo jest ludzi, którzy chcą przyjechać ze sprzętem. Praktycznie do Wrocławia i w ogóle był taki boom, że coraz więcej imprez i tak dalej. Pixel Heaven się pojawiło... No i Decruncha właśnie zrobiliśmy i też myśleliśmy, że przyjedzie mało osób, a przyjechało sto kilkadziesiąt. I to z całej Polski. Wtedy ludzie przyjechali ze sprzętem. Część osób przyjechała ze sprzętem i bardzo sobie chwalili taką formułę. Kolejne lata, Decrunch 2016 i teraz 2017 to było tak, że coraz mniej osób przyjeżdża ze sprzętem. Wcześniej było tak, że jak robiłem zapisy na to ile osób chce być na imprezie ze sprzętem, to musiałem szybko odpisywać, że już nie ma miejsca. A w tym roku to ja się dopytywałem ludzi, czy ktoś jeszcze ze sprzętem, bo mam jeszcze pięć stołów wolnych. Tak faktycznie było na imprezie, że było pięć stołów wolnych, za dużo zamówiłem. Wydawało mi się, że przyjedzie ze sprzętem więcej, a potem się okazało, że część osób, która miała przyjechać ze sprzętem, przyjechali tak tylko, żeby się pobawić, a sprzętu nie przywieźli. To jst jedna kwestia, którą właśnie zauważyłem na imprezie – sprzęt. No i druga sprawa teraz, że sprzęt jest coraz droższy, to coraz bardziej takie białe kruki się robią z tego sprzętu. Coraz droższe ceny, coraz więcej jakby... Oczywiście powstają jakieś rozszerzenia i tak dalej, ale jeżeli chodzi o sam sprzęt, to nie stworzysz nowych użytkowników z takiej samej bazy sprzętowej, jaka jest. Musiałbyś zrobić nowe Amigi, są projekty, Amiga Reloaded, ale... Oczywiście może tam ktoś być nowym użytkownikiem emulatora, nowym użytkownikiem ARMigi, nowym użytkownikiem jakiegoś... coś w tym zakresie powiedzmy. Jakichś takich sprzętów „pomiędzy”. Ale żeby było zainteresowanie, to musiałby się ukazać nowy sprzęt. Jeżeli NG jest słabe w tym kontekście, że jest mało ludzi zainteresowanych, nie ma jakiegoś napływu użytkowników NG, nie wiem, jak Ci się wydaje?

KR: Jest chyba stagnacja. Nie ma odpływu już, ale nie ma napływu. To są napływy, bo miałem wywiad w AmiCaście i teraz jeszcze jeden gościu kupił X5000, ale to wiesz... I faktycznie ludzie, którzy wcześniej Amigi nie mieli.

GM: Właśnie, ale to jest za granicą.

KR: Tak, ale to też jest bardzo mało. W Polsce to mówi się, że kwestia ceny, choć, wiesz, wydaje mi się, że na pewne rzeczy w pewnym wieku powinno cię być stać.

GM: Niby tak, ale Polska ma swoją specyfikę i jednak tego można nie przeskoczyć. No to moim zdaniem tak to wygląda, wydaje mi się, że tych użytkowników nie będzie jakoś przyrastało. I to nie jest tak, że nie będzie przyrastało na świecie. Będą ludzie zainteresowani, ale ile można w kółko uruchamiać ten sam sprzęt i grać w to samo. Oczywiście pojawiają się tam jakieś gry fanowskie...

KR: Ale są bardzo mizerne ogólnie.

GM: No ale wiadomo, są fanowskie. Szanuję, że się takie pojawiają i że ktoś sobie coś tam dłubie. Bo to jest super sprawa, że ktoś sobie dłubie jakąś gierkę i coś tam działa. Ale tego jest mało i...

KR: Nie ma czym przyciągnąć tych ludzi bo na klasyku nie masz gier na poziomie końcówki lat dziewięćdziesiątych, czy połowy lat dziewięćdziesiątych, tylko masz na poziomie osiemdziesiąty piąty bardziej. A na NG w sumie masz nowszy system, nowsze oprogramowanie, ale nie można tego komputera użyć na co dzień albo można, ale trzeba to robić na przykład trzy razy dłużej, trzeba bardzo chcieć. I to się kółko zamyka. Mi się wydaje ogólnie, że to tak, jak Ty mówisz, że... To ciekawe, co będzie z NG, bo ja sam się zastanawiam, czy NG przetrwa kolejną próbę czasu, bo de facto jedyni developerzy, którzy robią jakąś rzecz są na NG praktycznie, no nie wszyscy, na przykład Artur to jest na klasyku. Ale na klasyku, na retro ogólnie komputerach, tam się nie tworzy nic nowego i chyba faktycznie, tak jak mówisz, ludzie się wypalają, no bo co tu robić.

GM: Czasami się zdarza, że ktoś znajduje jakieś źródła, jakąś grę, co leżała gdzieś tam w piwnicy ileś tam lat i wtedy wychodzą jakieś tytuły. Bywa tak. To znaczy, przypomniało mi się coś, wiesz co? MDW pisał na Twitterze, że mieliśmy mówić pozytywnie.

KR: No a nie mówimy pozytywnie?

GM: Mówimy trochę, można to różnie odebrać, ale nie, no tak żartuję sobie. O to chodzi, że użytkowników będzie mniej, na zasadzie naturalnej, nie że wymrzemy, ale będzie mniej, bo temat się trochę wyczerpuje. Przyjmijmy takie założenie, musiałoby być więcej w odniesieniu do jakby rynku, jakby w cudzysłowie. Musiałoby być więcej producentów trochę w stosunku do odbiorców.

KR: Musiałaby być kasa po prostu jakaś.

GM: Twórców jest mało, więc nie da się rozwijać tego tematu tak bardzo. Jakby pojawiło się ich więcej, mam nadzieję że... Ale to jest tylko nadzieja.

KR: Mówimy pozytywnie, no to nadzieja, że będzie więcej twórców.

GM: Tak to wtedy faktycznie, może jeszcze jest jakaś grupa ludzi, która nie odchowała dzieci jeszcze, ma jakiś tam moment w życiu, że jeszcze chwilę i potem będą mieć ten czas, żeby wrócić w końcu do tego swojego hobby. Taki przykład. No to wtedy, jeśli pojawi się taki przypływ osób i to pojawią się tacy programiści, że „a teraz sobie wrócę i będę programować coś na Amidze”. Zdarzają się takie przypadki, ale są jednostkowe, jeżeli tak będzie, to tylko na to można liczyć, a jakieś osoby z zewnątrz, jak młodzi użytkownicy powiedzmy SnapChata, czy cokolwiek na co dzień, to oni weszli w taki retro kilimat i zaczęli coś tutaj tworzyć, to może się jakieś jednostkowe przypadki zdarzą, ale jakiegoś zalewu twórców bym... Bo to nie chodzi o użytkowników, bo użytkownicy to tak przyjdą , nie wiem, na imprezie coś tam włączą i wyłączą i koniec. Tu chodzi o takich stałych użytkowników, co będą faktycznie pisali oprogramowanie, czy opisywali je na przykład na Portalu Amigowym, czy jakiejś innej stronie. To takich będzie mniej, temat się wyczerpuje. Aczkolwiek jeżeli są nowe sprzęty, albo systemy będą rozwijane, te NG, no to tam jak najbardziej mi się wydaje, że jest możliwość rozwoju. Wspominaliśmy tego Vampira, jeżeli Vampir pociągnie za sobą i stworzą powiedzmy – bo to stworzyli na sześćsetkę...

KR: No i pięćsetkę.

GM: I teraz na pięćsetkę. Jeżeli wyjdzie na 1200, która jest bardzo popularnym modelem wśród amigowców, no to może coś faktycznie się ruszy w temacie. Bo jednak co by nie mówić, tak wracając trochę, to na tej sześćsetce to ten Vampire po przewiezieniu, taksówką na przykład jechałem na Decruncha i po przewiezieniu taksówką, czy w ogóle przeniesieniu tego sprzętu z jednego pokoju do drugiego, jak nie jest dobrze skręcone to, no to jest jak FastATA, że to się, to jest niestabilne rozwiązanie.

KR: No to ja Ci powiem, że ja się przeprowadzałem, byłem na party z tą sześćsetką, ani razu nie musiałem otwierać, siedzi na amen, ale. Vampire, o ile jest dobrze przyjęty przez użytkowników, wydaje mi się, że przez developerów jest przyjęty obojętnie lub po prostu nie ma developerów 68k. To chyba raczej to drugie. A druga kwestia, wspomniałeś niestety o systemach NG, znowu będzie w podcaście o NG, no ale ten Tabor na przykład. Mi się wydaje, że... Ja bardziej jednak stawiam na Trevora, no bo wypowiadałem się już, że MorphOS jest martwy. Mam nadzieję, że nie jest, chcę to odszczekać, chodzi o to, że nie widzę progresu od paru miesięcy.

GM: No tak dosyć cicho zespół pracuje, ani marketingiem jakoś się nie zajmowali.

KR: No a powinni trochę, wiesz, reklama dźwignią handlu. Ale w każdym bądź razie wydaje mi się, że Trevor jakiś tam ten plan ma. Z niego się śmiali, że drogi sprzęt i tak dalej, na razie wydaje mi się, że mu się udało. Ty myślisz że – bo nawet w Polsce teraz u nas zbieraliśmy te potencjalne zapisy na Tabora – taki Tabor, za te w miarę, powiedzmy, rozsądne pieniądze, może być takim świeżym powiewem w amiświatku, żeby trochę to rozruszać?

GM: Ja mam dosyć kontrowersyjną opinię na temat. Oczywiście szanuję Trevora, jego pomysły biznesowe i to, że mu się chce, aczkolwiek wydaje mi się, że tutaj nie ma sprzętu, bez oprogramowania. On też zdaje sobie z tego sprawę i to w wywiadach podkreśla niejednokrotnie. To jest tak, że faktycznie łatwo... Widzimy, jest nowy sprzęt kolejny i to jest dobre. Aczkolwiek jakie oprogramowanie za tym idzie? Co nowego? Niech nawet nowa wersja systemu wyjdzie, jakieś nowe sterowniki, cokolwiek. No oczywiście można port jakiejś gry zrobić, kolejnego Quake'a, czy coś w tym stylu, ale no niech mi ktoś powie, jakie nowe programy idą za tym, że wychodzi nowy sprzęt.

KR: Gdzie jest moje Odyssey, jednym słowem.

GM: No więc właśnie. Mamy już ten sprzęt, załóżmy, on nie jest jak te najszybsze pecety, czy maki, czy coś w tym stylu...

KR: I nigdy nie będzie.

GM: Więc mamy już jakiś sprzęt, może jeszcze sterowniki do czegoś nie są najbardziej zoptymalizowane, ale już ten sprzęt jest. No dobra, powiedzmy, jeszcze Tabor wychodzi, jeszcze coś tam, może inna kwestia ceny, że tam jest trochę taniej, ale niech zacznie się w końcu pojawiać oprogramowanie używające tego sprzętu. Żeby było coś innego. Użytkownik sobie, powiedzmy, jest na przykład jakaś akcja na forum, zapisy i tak dalej. Kupujemy sobie ten system, potem zainstalujemy, poprzestawiamy ikonki i dalej używamy peceta. Bardziej chodzi o to, żeby zatrzymać użytkownika, żeby się bardziej chciało na tym systemie coś robić, no to muszę mieć właśnie takie oprogramowanie, które mnie przy tym zatrzyma. Nie wiem, mogę mieć oczywiście tego Blendera i coś na nim robić, ale wolałbym mieć jego w miarę nową wersję, taką sensowną, bo tam, powiedzmy, w community tych programów... Nawet patrząc, że na pececie mogę też to uruchomić. Jednak działam w środowisku, na systemie amigowym i tutaj mi się wygodniej to wszystko obsługuje. No i powiedzmy tak, mam to oprogramowanie, ale chcę, żeby ono było aktualne, żeby ono było poprawiane i żeby – jak rozmawiam z użytkownikami takiego oprogramowania gdzieś tam na forach, czy na Facebooku – żebym był jakby na tym samym poziomie, wnosił jakąś wartość. Tu chodzi nie o to, żeby nowy sprzęt powstawał, tłuczemy kolejne sprzęty marki jakiejś tam Tabor, AmigaOne czy coś w tym stylu, tylko żeby za tym jeszcze szło jakieś konkretne oprogramowanie użytkowe.

KR: Podsumuję to w ten sposób: żeby nie było takiej sytuacji, jak jest z Vampirem, albo sprzętem dla Amigi klasycznej. Jest nowy sprzęt, na którym znowu uruchamiasz stary system, stare oprogramowanie i tego SuperFroga i nic nowego właściwie nie ma.

GM: No to tu jest właśnie też kontrowersyjność tego, co powiem, że to jakby jest już na tym samym poziomie, mi się wydaje. Na podobnym poziomie, im dalej w czasie tym bardziej jest na podobnym poziomie.

KR: No tak, bo się granica zaciera. I na tym nic nie zrobisz i na tym nic nie zrobisz.

GM: Zaciera się granica, ale jest jeszcze wrażenie użytkowania takie inne, że jednak bardziej poukładane jest wszystko na tym NG, na tych Amigach z OS 4 czy MorphOS-ie na przykład. Ale tak, czy siak, jeżeli przyjdzie do uruchamiania jakichś programów, żeby zrobić coś, aktualną jakąś rzecz, no to, żeby sobie poradzić gdzieś tam w świecie, nie wiem, wysłać przez ePUAP coś, czy zarejestrować się w jakimś serwisie i wrzucić jakieś pliki, no to będzie to tak samo niewykonalne na jednym i na drugim systemie. Z Vampirem AmigaOS 3, czy na jakimś najnowszym AmigaOS 4 na jakimś sprzęcie. Efekt będzie taki sam, że na jednym i na drugim się nie da tego zrobić. To jest jakby no ten sam poziom, tylko że tam wydasz tyle kasy, a tutaj tyle i tam będziesz mieć wrażenie użytkowania klasyka, a tu będziesz mieć wrażenie użytkowania jakiegoś NG. Ale, tak, czy siak, nie zrobisz tego samego na jednym i na drugim.

KR: No tak, tak, tak. Tu się absolutnie zgadzam co do kwestii kasy i na przykład klasyków. Tutaj to są takie grube kwoty, że to już chyba jest ten sam poziom co NG, ale za tym jest jakaś historia i tak dalej, nostalgia, to jest zupełnie też inna kategoria.

GM: Tak, jest nostalgia, ale na zasadzie wygody użytkowania. Powiem tak, jak ja kupowałem Pegasosa II kiedyś i przesiadałem się, to znaczy, przesiadałem się – jeszcze miałem równocześnie Amigę i Pegasosa II – jak przesiadałem się głównie na tego Pegasosa II, na MorphOS-a, to większość moich programów, praktycznie wszystkie, co używałem na co dzień, to co miałem na Amidze zainstalowałem sobie na przykład YAM-a i IBrowse'a, używałem ich na MorphOS-ie bez problemów od razu. Tyle tylko, że nie miałem tych programów z klasyka związanych ze sprzętem i z połatanym systemem. I takie wrażenie użytkowania takiego czystego niepołatanego systemu z nowymi ficzerami hobbystycznie ma sens i to hobby ma sens. „Hobby ma sens” no, to trochę...

KR: Uległeś tym, którzy teraz udowadniają, które hobby ma sens.

GM: No właśnie, ale to nie ma co udowadniać sobie które hobby ma bardziej sens, które jest lepsze od drugiego. To jest bez sensu, nie da się tego udowodnić i bez sensu jest się przepychać. Liczy się dla mnie, jako użytkownika, że ja sobie włączę i posprawdzam te programy, poużywam, pobawię się tym. Do zabawy, jak najbardziej. Do zabawy, czemu nie, dlaczego ja mam być nudnym użytkownikiem komputera, który używa go tylko i wyłącznie jak pralki. Poza amigowymi systemami jest mnóstwo takich hobby OS-ów, które mają różne modele, komercyjne, niekomercyjne, opensource'owe, które też służą do zabawy. Niektórzy używają nawet systemów... Windowsa na przykład używają do zabawy, bo na przykład używają głównie... Mają dwa systemy na pececie, na przykład Windows i Linuksa. Linuksa używają głównie do wszystkiego, a Windowsa mają tylko i wyłącznie do Steama, bo tam jest więcej gier i do grania. Więc Windows można używać jako platformy do zabawy. Dlaczego nie może być zabawą na przykład włączenie sobie TVPainta na AmigaOS 4 czy MorphOS-ie i sobie coś tam malować w tym TVPaincie. Mój czas, moje hobby, co komu do tego i jak to w ogóle racjonalizować. To jest odczucie użytkownika, fajna sprawa.

KR: Racjonalności w tym systemie i w tamtym i w owakim nie ma żadnej, bo czy to jest Amiga NG, ona nie dorównuje pecetom. Obecnie według mnie ma jeszcze tę zaletę, z mojego punktu widzenia, nad klasykiem, że – tak jak powiedziałeś – mogę mieć zabawę w TVPaincie, ale jak chcę sobie wejść na jakąś stronę, no to nie muszę odpalać maka. Mogę sobie większość rzeczy jeszcze – jeszcze, podejrzewam, że to jest jeszcze rok i dwa, jak się nic nie zmieni, bardziej rok – ogarnąć, powiedzmy, z jednego komputera. Mimo braku ochrony pamięci, no nie chodzi to tak źle, jak się możnaby spodziewać. A wiem, bo mam i sześćsetkę z Vampirem i A2000 z 060-tką, która stabilnością nie grzeszy i miałem też PowerPC i Mediatora, o, czego ja nie przechodziłem.

GM: No więc właśnie, no więc właśnie. To jest właśnie takie doświadczenie, że miało się te różne rozszerzenia, używało się tego i wiadomo jaką drogę się przeszło. Przeszliśmy podobną drogę, używałeś tych wszystkich rozszerzeń i wiesz na czym to polega.

KR: Używałem profesjonalnie powiedzmy jakoś.

GM: Tak z mojego doświadczenia takie użytkowanie tego, włączanie Amigi z Vampirem na przykład, nie zwiększa tego doświadczenia w użytkowaniu. Bo Ty już trochę przebyłeś tę drogę. Co innego osoby, które na świeżo odkrywają, że są jakieś tryby RTG, że można tam coś zrobić...

KR: Tylko, że wiesz... A, już nie będziemy kontynuować, nieważne. Miało być pozytywnie i jest pozytywnie, ja tylko mogę powiedzieć, zobaczymy jak to będzie, myślę że warto tego NG spróbować nawet z czystej ciekawości, jeśli ktoś ma wolne pieniądze, albo AROS-a, albo MorphOS-a i strucla ze śmietnika, to nie są duże pieniądze, a może się wam spodoba. Załóżmy, że to się będzie rozwijać, wydaje mi się, że jeśli cokolwiek ma się rozwijać, to prędzej będzie się to NG rozwijać, niż klasyk.

GM: Klasyk będzie się rozwijać też.

KR: Ale nie w takim... Nie chodzi mi o... Ten pociąg już odjechał, to już wszyscy mówią, ale łatwiej jest z punktu chyba PowerPC gonić tę drezynę, niż z punktu Vampira, który odpowiada 060-tce mimo wszystko. No bo tam już nie masz jak gonić.

GM: Mi się w ogóle nie podoba taka... Ja bym nie używał takiej retoryki w ogóle, że gonić.

KR: Ale tak ludzie mówią.

GM: W kontekście, no mówią, ale to właśnie założenie moim zdaniem jest zupełnie błędne, bo tutaj nie chodzi o – to znaczy ja też wspominałem w kontekście wyścigu w jednej z wypowiedzi – to nie jest tak, że my coś gonimy. To jest hobby i tutaj nie ma gonitwy. Gonitwa, tak mi się wydaje, na zasadzie, że ja koniecznie muszę dorównać komuś, coś zrobić. Jeżeli miałbym robić na Amidze tej NG, powiedzmy, strony internetowe, miałoby mi to przynosić pieniądze i w ogóle, no to bym się teraz bardziej męczył i tak dalej, niż na platformie, która ma więcej narzędzi do tego. Więc tutaj nie ma, że gonię, tylko używam to, co jest aktualnie na rynku dostępne na jakiejś innej platformie na przykład. Fajniej by mi było, gdyby na Amidze, ale jednak, przy założeniu hobbystycznym, tutaj nie gonimy niczego, tylko używamy, cieszymy się z tego co jest, jakie systemy mamy i jakie oprogramowanie jest na nich.

KR: No ale to Ci powiem może inaczej, bo hobbystycznie, zależy jak używasz, bo możesz hobbystycznie używać do starych gier, ale możesz na przykład hobbystycznie na Amidze sobie robić filmiki na YouTube'a. Patrz Mufa, Alfabet Amigi, tam teraz gry robi. On to składa na tej X1000. Na klasyku by nie był w stanie tego fizycznie ani złożyć, ani nagrać, ani wgrać na YouTube. Czyli, powiedzmy, takie użytkowanie hobbystyczne, ja też parę odcinków AmiWigilii nagrywałem jeszcze na Pegasosie. To znaczy składałem, nie nagrywałem, bo nie było Skype'a. To mi sprawiało radość, bo to jest hobby, ale mogłem wykonać jakąś pracę. Może niekoniecznie najszybciej, ale generalnie wiedziałem, że chcę mieć swoje widzimisię, stracę godzinę, ale złożę, na przykład, dzisiaj se złożę na Amidze. Wiesz, o co mi chodzi.

GM: Tak, ale teraz mówisz w kontekście hobbystycznym. Ja w tym kontekście też, jak najbardziej, też by mi to sprawiało radość. Ale w kontekście, że mam terminy i muszę dostarczyć jakiś produkt, to już w tym kontekście ja bym nie użył rozwiązań amigowych, ponieważ one są zbyt niestabilne i za mało jest narzędzi. Można hobbystycznie, powiedzmy, nagrywać, czy tam złożyć na YouTube o Amidze jakieś filmik, no bo nikt Cię nie goni z czasem i masz swobodę. Wtedy jak najbardziej, to jest spoko i cała przyjemność tworzenia.

KR: Tak, żeby było optymistycznie, jak to MDW prosił – tak, czy siak, czy to będzie klasyk, czy to będzie nowej generacji Amiga, czy to będzie każdy system, który – wydaje mi się – nie jest zintegrowany, nie przeniknie się w chmurę, jakieś tam sieci neuronowe i tak dalej – i tak będzie martwy. AmigaOS 5000, który nie będzie tak integrowany, jak się na przykład teraz powoli wiesz, te smartfony teraz integrują, z iCloudem, z DropBoxem, z przetwarzaniem tym właśnie machine learning, te systemy prawdopodobnie zostaną wyparte. Zobacz, FriendOS, nie wiem czy kojarzysz FriendUp. Oni idą w tym kierunku, w którym prawdopodobnie systemy operacyjne pójdą. Więc to i tak są martwe zabawki, to kwestia bardzo krótkiego czasu.

GM: Teraz raczej w usługi bardziej idą te główne koncerny, które nam dostarczają treści. Jesteśmy w większości przywiązani do tych... Bo mamy konto gdzieś tam w Google, a jak nie mamy, no to i tak nam założyli w jakiś sposób, więc... Może to jest skrót myślowy, ale to jest na takiej zasadzie, że to są jednak coraz, masz rację co do tego, że to są coraz bardziej takie zintegrowane usługi i system jest praktycznie uzależniony od tego wszystkiego. Więc jesteśmy uzależnieni od tego, jak to jest dostarczane. System operacyjny jest już tylko takim odbiciem tego, uruchamiamy coś, co potrzebuje i tak dostępu do Internetu. Zauważ na przykład coś takiego, wspominałeś wielokrotnie na ten temat, na temat przeglądarki, ale zobacz na przykład jak kiedyś się używało komputera, czy to Amigi, czy to jakiegokolwiek innego – to są takie jakby oczywiste oczywistości, ale... Ja mam na przykład tak, włączasz komputer i nie masz dostępu do Internetu...

KR: Nie potrzebuję komputera w tym momencie.

GM: No więc właśnie, jaką on ma wtedy wartość? Taki dzisiejszy komputer. Praktycznie dla mnie, jako użytkownika, który bardzo polega na Internecie. Jak ktoś nie polega na Internecie, to rozumiem, ale tyle jest różnych usług. Zalogować się gdzieś, faktycznie przez przeglądarkę się sporo rzeczy robi, ale nie tylko przez przeglądarkę, jak mam na przykład konto w Google czy gdzieś tam, no to z tym jest powiązany szereg różnych innych usług. I gdzieś jestem zalogowany przez Facebooka czy przez Google'a, do jakichś innych jeszcze programów, czy to przez telefon, czy przez przeglądarkę. No i to się tak wszystko łączy...

KR: No tak, weź sobie wynajmij rower na przykład we Wrocławiu, bez telefonu, bez Internetu.

GM: No więc właśnie, ja na przykład bilet autobusowy, jak autobusem czasami jeżdżę, to kupuję przy użyciu telefonu. Świat jest inaczej zdefiniowany i on się definiuje powoli w inną stronę. Komputery, takie stacjonarne, mają też swoją rolę, one nie wyginą, ale trzeba patrzeć na to, że nie wszystko będziemy robić na komputerach i nie wszystko będziemy robić przez przeglądarkę, której nam tak brakuje. Tylko może to będzie na zasadzie takiej, czegoś pośredniego, już to jest, część korzysta ze smartfonów, w aplikacjach dedykowanych się robi część rzeczy. Jest trochę inaczej i może faktycznie nie będzie może tak nawet potrzeba używania tych komputerów jako takich. Nie wiem, ciężko mi stwierdzić. Mi się wydaje, tak wracając do tematu Amig, że będziemy ich używać, ale już to będzie tak samo, czy będziesz używać tego NG, czy klasyka. Będziesz tak samo przesuwał ikonki, wkrótce, jak to robisz teraz. Ale będzie Ci to sprawiało, to przesuwanie ikonek, czy jak jakieś nowe programy będą wychodzić, będzie Ci sprawiało taką samą radość hobbystyczną, jak teraz. Tak mi się wydaje.

KR: No tak, wiesz, ciężko zdefiniować jak to będzie wyglądało za pięć lat, ale no wiadomo, że w Amidze jakiejkolwiek nie ma, ani pieniędzy, ani wizji. No bo nawet wizje Trevora są takie... no bo nie ma też pieniędzy. Na pewno to, co jest robione, jest robione, żeby to jakoś przedłużyć, nie wiem, wiesz, nawet nie wiem czy ten cały ruch NG, powiedzmy po 2000 roku, później te wojny MorpOS vs AmigaOS, to mimo wszystko nie przedłużyło życia tej Amidze. No teraz przyszło retro, trochę jeszcze przedłużyło, ale później to, co mówisz, przecież nie będziesz przestawiał ikonek, tym bardziej, że wiesz, każdy z wiekiem, ja też zaczynam – nie jestem jakimś starcem, ale liczę swój czas, no bo jest limit czasu na tej Ziemi. Przecież nie będę w SuperFroga grał po raz setny, bo mogę grać w nową grę, albo mogę iść, nie wiem, ze smartfonem sobie coś porobić, więc wiesz...

GM: To też, ale jak SuperFroga, skoro znowu poruszamy ten temat, to ja sobie przypomniałem jedną rzecz, mianowicie my mamy tego SuperFroga jako ikonę amigowych gier, a ogólnie na świecie najbardziej rozpoznawalną, najpopularniejszą grą jest na przykład Super Mario Bros.

KR: No tak.

GM: No i też na różnych meetupach czy też na YouTube, jak sprawdzałem, da się temat przemielić w różne strony. Ludzie przechodzą na przykład tego Mario na zasadzie speedrunnerów.

KR: To są, ostatnio było chyba nawet parę miesięcy temu, że gość jakiś rekord pobił.

GM: Tak, na zasadzie czasu, punktów i tak dalej. Są jakieś takie zawody. Tak samo w Sensible World of Soccer ludzie grają, inni się dziwią ile można grać, ile lat. A tu okazuje się, że jakieś nowe składy powstają, czy coś. Jest część osób, co na pewno będzie za pięć lat dalej się interesować, tak samo jak się interesowały pięć lat temu, czy dziesięć lat temu. Ale fala takich użytkowników, co zainteresowali się retro, bo zobaczyli na jakiejś imprezie, Pixel Heaven, czy Decrunchu, czy jakiejś innej i kupili sobie nawet tą Amigę, czy jakiś inny sprzęt, to mi się wydaje, że oni sobie ten sprzęt kupią i ten sprzęt potem już następni nie kupią, bo będzie za drogi, bo będzie go mniej i tak dalej. Bo to już w sumie coraz drożej są sprzedawane te sprzęty. Przez to, przez cenę i przez to, że temat będzie trochę już przemielony, to ta fala się nasyci i już nie zobaczymy jakiejś nowej fali retro, tak mi się wydaje. Teraz mieliśmy przez ostatnie trzy lata, trzy, cztery lata i jeszcze będziemy mieć przez rok, dwa, będziemy mieć tą falę retro. Tak mi się wydaje, bo za moment będą ludzie cytować.

KR: Na pewno Ci wyciągną.

GM: Na pewno będą wyciągać, ale wydaje mi się, że to jest ta fala retro, która trochę opadnie i to będą mniejsze teraz fale. Mniejsze fale, oczywiście ja wiem, że powstają te sprzęty takie na Androidzie, które są jakimiś tam retro platformami, Retron jakiś...

KR: O, to nawet MiniNES i tak dalej.

GM: Tak, to będzie i to na przykład Nintendo nawet wydaje te oficjalne takie NESy. Tak czy siak, temat jest taki, że kupuje się taką konsolkę, trochę się pogra i się wrzuca do szuflady.

KR: No oczywiście.

GM: A gra się w te nowe gry. Łudzenie się, że „moje dzieci będą w to grały”... Nie mam dzieci, więc...

KR: Też nie mam dzieci, ale na logikę...

GM: Powiem tak w skrócie myślowym, że „kupię i będą grały”, no to na takiej zasadzie, że będą grały, ale...

KR: Za karę chyba...

GM: No nie, możliwe, że część pogra, nawet na takiej zasadzie, że ja mam na przykład Raspberry.

KR: No, też mam.

GM: To RetroPie na przykład, fajne rozwiązanie. No ale tam nawet łatwiej się na przykład uruchamia tytuły konsolowe, po prostu one są łatwiejsze w użyciu. Na przykład Amigę to tam ciężko jest ten emulator obsłużyć, tak w sensie, że nie ma, że klikasz i jedziesz. Tylko tam są jakieś konfiguracje i tak dalej. Ja na przykład jak jestem na imprezach retro, takich, że bardziej takich piknikowych, no to jak są Amigi, no to mniej jakby... Trudnie obsługiwać dzieciom, czy ludziom, co za bardzo nie wiedzą, bo tam jednak jest system, jakaś jest bariera, wszystko trzeba znaleźć, nie każdy sobie z tym radzi. A w konsolach no to masz, wkładasz kartridż i jedziesz.

KR: To Ci powiem tak, ja mam też konsolę, jeszcze mam Wii U, czyli to też znienawidzony sprzęt w Polsce, bo Nintendo, jeszcze się nie zeswitchowałem na Switcha. I nawet kupiłem sobie parę starych retrogierek, żeby sobie, na przykład Advance Wars, czy jakiegoś tam Metroida starszego, no i odpaliłem, pograłem godzinę, no i dalej, no zobaczyłem, fajna gra była, no i co, ale mam nowe tytuły do ogrania, mam nową Zeldę, której może 15% zaliczyłem. Też nie mam czasu, ale przecież nie będę znowu grał w Cannon Fodder po raz setny, jak mam nową Zeldę, no przecież szanujmy się.

GM: No więc właśnie, nowe gry. Kiedyś, gdy Amiga była już mniej popularna, to u mnie gdzieś tam w szkole, czy na dzielnicy, jak już zostałem jednym z nielicznych, co używali Amigi, pamiętam był taki żart, pytali się mnie koledzy, czy jest jakaś nowa gra na Amigę. Nie było właściwie, więc na takiej zasadzie można stwierdzić, że jednak jest trochę przemielony ten temat. Oczywiście fajnie – chciałem zauważyć jeszcze jedną rzecz, że jak są na przykład jakieś eventy typu Decrunch, czy Pixel Heaven, czy cokolwiek, gdzie publikuje się posty na Facebooku, gdzie jest screenshot z jakiejś gry, jakiejś amigowej gry retro, starej gry, no to wtedy jest dużo lajków. Ludzie z sentymentu klikają, „o jaka to była super gra”, jakieś wspomnienia. Na Wykopie tak samo. Od czasu do czasu pojawiają się jakieś tam, ktoś znajdzie, amigowa jakaś tam gra, jakieś Wings załóżmy ktoś znajdzie. Jaka to była super gra, zaraz się zaczyna taki wątek, taki sentymentalny, „co to było”, czy „to już nie wróci”, czy coś w tym stylu. No i wtedy jest duży ruch i ludzie na zasadzie sentymentu wracają. Ale ile razy można, tak patrząc na Wykop na przykład, to ile razy można tych 30+ ludzi jakby w ten sam temat pakować.

KR: Ja Ci podniosę jeszcze jeden artykuł, bo na YouTube mnie tam jeden gość poprosił, żebym stestował, sobie zainstalowałem FPS-y amigowe na X5000. No i fajnie w sumie, te stare, wiesz, Gloom, Alien Breed, Fears i tak dalej. Klikasz i chodzi. No ale oczy aż pękają, kiedyś ja pamiętam, Alien Breed jeszcze 3D II, no mam dobre wspomnienia. Wiem, że jest, bo pamiętam, czytałem, że jest zaawansowany, że jest światło, no ale tak, czy siak, po prostu jest na dzisiejsze czasy tak obleśny, że nawet jakbym chciał grać w to, to nie byłbym w stanie więcej niż piętnaście minut.

GM: No właśnie, aż oczy bolą. Bo wtedy się grało z takiej ciekawości, że może to będzie ten Doom na Amigę.

KR: Ten Alien Breed wtedy, to był naprawdę niezły poziom, nawet podejrzewam, że na peceta. Muzyka i tak dalej, akcja...

GM: Tak, to miało swój klimat. Pomijając tą pikselozę, to Alien Breed 3D I ma swój klimat, swój pomysł. Bo to nie o to chodziło, żeby skopiować Dooma. Bo można było tak myśleć, ale tam jednak były jakieś takie pomysły, że jednak coś innego w niektórych przypadkach.

KR: Słuchaj, mamy już ponad 3 godziny, powiedziałeś coś o Decrunchu, to może jeszcze coś powiedz i byśmy musieli chyba powoli kończyć, bo nas powyrzynają.

GM: Tak, tak, pewnie ludzie... Kto dotrwał do tego momentu, jeżeli ktoś jeszcze nas słucha, w sensie później, jak to już będzie nagrane, to, że tak powiem, gratuluję wytrwałości, zwłaszcza jeżeli chodzi o słuchanie mojego głosu, bo słyszałem, że jest ciężki.

KR: Co Ty, ładnie jest.

GM: Nooo, dobra. Jeżeli chodzi o Decruncha to, co byś chciał wiedzieć?

KR: Powiedz, jak to się zaczęło? Ja sam organizowałem amigowe party i robiłem duże imprezy. Też wiem z czym wiąże się organizacja. No ale większość nie wie, więc jak się zaczęło, jak to się robi, jakie plany na za rok?

GM: Wiesz co, zaczęło się tak, że mi się bardzo spodobała idea imprez Silesian Amiga Classic Party w Siemianowicach Śląskich. Byłem tam kilka razy i bardzo mi się spodobało to, że ludzie właśnie przychodzą ze swoim sprzętem, tak się integrują, coś tam sobie naprawiają, pomagają, w sprzętach, oprogramowaniu. Pomyślałem sobie, że to jest fajne i czemu by – jeżeli są tutaj ludzie we Wrocławiu i okolicach – tutaj na przykład czegoś podobnego nie zrobić.Dla lokalnej tutaj, żeby tak społeczność jakąś zrobić. Miałem taką motywację, wydawało mi się, że brakuje takiej integracji. Mi brakowało w ogóle, żeby z ludźmi, co mają podobne zainteresowanie, gdzieś się spotkać i pogadać, jakaś integracja żeby była. Bo jednak Internet to nie to samo.

KR: W realu tak zwanym.

GM: Tak, tak. No i spróbuję zrobić taką imprezę. Ale właśnie znałem też i rozmawiałem niejednokrotnie właśnie z Kubą Winnickim, który jest współorganizatorem Dercuncha, jednym z głównych współorganizatorów. Wówczas rozmawialiśmy o tym, jaka jest nasza wizja tej imprezy. No i tak myśleliśmy na początku, że to faktycznie, zrobić taką mniejszą imprezę, taki bardziej zlot. Kuba bardziej myślał o kontekście demosceny, on bardziej jest uczestnikiem demosceny i myślał, żeby faktycznie przynajmniej było jakieś demo show, czy może nie demoparty na zasadzie jakichś produkcji, ale później też doszliśmy do wniosku, że to ma być, że to praktycznie dobrze by było, żeby było party. Kuba był wcześniej na takim party DataStorm, tam mu się spodobała właśnie idea i chciał coś podobnego zrobić tutaj we Wrocławiu. Nie tak skopiować, ale coś z klimatu tamtej imprezy. No i wyszło na to, że on się tak samo interesuje retrogamingiem, wszyscy z grupy organizującej Decruncha interesują się demosceną jak i właśnie retrogamingiem. Więc wyszło na to, że formuła Decruncha będzie właśnie tego typu. Będzie część retrogamingowa, będzie część takiego właśnie zlotu użytkowników, że ludzie przyjadą ze swoim sprzętem i będzie na zasadzie integracji, no i trochę takiej giełdy komputerowej, no a ta druga część imprezy, to miała być właśnie ta demoscenowa, właśnie takie party demoscenowe z wystawianiem prac, głosowaniem i tak dalej. Na początku to było dosyć spontaniczne, też nie wiedzieliśmy za bardzo jak się za to zabrać, tak do końca. Ale po kolei, tak, oczekiwania też nie były jakieś duże. Więc znaleźliśmy salę, zapłaciliśmy i ludzie przyjechali. Bardzo dobrze się bawili, dużo rzeczy nam wybaczyli na takiej zasadzie, że tam jednak się przedłużały te kompoty w pierwszej edycji. Swoją drogą, tak patrząc na to teraz , że to było na zasadzie takiego żywiołowego zrywu, to bardzo nam to dało dużo doświadczenia na kolejne lata, na kolejne edycje imprezy. Wtedy pierwsza impreza to była taka w sobotę tylko impreza, z soboty na niedzielę. Więc to nie była jakaś taka typowa impreza, ale później kolejne lata, 2016, 2017, to już taka impreza już bardziej z lepszą formułą. Dołączył do nas po pierwszej edycji GumBoy i Tomoya, w 2016 dołączył do nas Katod, który organizuje części koncertowe. I też właśnie ta fomuła tak się trochę rozszerzyła, że mamy teraz koncerty w piątek, część właśnie retrogamingową i też party demoscenowe. To jest w kolejnych latach, w kolejnych edycjach, coraz bardziej takie wszystko mamy ułożone. Mniej rzeczy jest takich, o które się martwimy, że na przykład coś może nie wyjść, a może być różnie, nie wiemy, jak pójdzie. Sprzętowo i logistycznie z roku na rok jest olbrzymi postęp. Jeżeli chodzi tak ogólnie o organizację, to się organizuje praktycznie cały rok. Impreza jest organizowana raz do roku, ale cały rok trwają przygotowania i to są i dyskusje i tam jeżdżenie gdzie jaka na przykład sala, albo... Do tej pory było zawsze, że w tej samej, bo tam nam pasowało, ale to też warto sprawdzać, są różne inne miejsca. Sprawdzanie sprzętu, testy najróżniejsze, dokupowanie sprzętu, lutowanie... Najróżniejsze rzeczy, spotykanie się w formule dyskusji. Mnóstwo, mnóstwo rzeczy, po prostu się cały czas żyje tą imprezą. Nie jest tak, że tylko się, nie wiem, na tydzień, czy tam miesiąc przed zamawia stoły i opłaca salę i się samo wszystko dzieje. To jest mnóstwo, mnóstwo takich drobnych rzeczy, które się składają na całość. W tym roku ja na przykład jestem bardzo zadowolony z tego, że wszystko tak bardzo sprawnie, w stosunku do poprzednich lat poszło. Kompoty się skończyły wtedy, kiedy miały się skończyć, przerwy były, kiedy miały być. Wszystkie praktycznie te najważniejsze elementy, tak z punktu widzenia organizatora, były bardzo sprawnie przeprowadzone. Nawet mimo tego, że mieliśmy tam jakiś drobny problem, że raz prąd wywaliło, to szybko ogarnęliśmy sprawę i był. Ludzie byli zadowoleni, naprawdę ja, jeżeli chodzi o feedback, to jest bardzo, bardzo pozytywny. Naprawdę super impreza wyszła, tak ludzie mówią. Teraz na Facebooku dzisiaj wrzuciliśmy zdjęcia, także widać, że... jak to było też na imprezie.

KR: OK. Ja mam nadzieję, że za rok się wybiorę.

GM: Za rok właśnie – bo pytałeś o plany na za rok – to jeszcze mamy pewne pomysły jak uatrakcyjnić formułę, bo pojawiły się na przykład głosy odnośnie formuły odnośnie kompotów, że możnaby było tam coś poprawić, więc możliwe, że będzie coś w tym temacie jeszcze dyskutowane. Ale na razie jest jeszcze za wcześnie. Wiadomo, że wszystkich oczywiście zapraszamy na kolejny rok, ale śledźcie informacje, jak podamy termin, to wtedy będzie wiadomo kiedy jest impreza. Wtedy rezerwujcie urlopy, przyjeżdżajcie do Wrocławia. Wrocław jest naprawdę niesamowitym miastem, nawet jeżeli – ja tak mówię do tych, co nie byli jeszcze na przykład na Decrunchu – jeżeli ktoś planuje na przykład przyjechać na Decruncha tylko, no to moim zdaniem warto sobie wziąć jeszcze jeden dzień więcej wolnego i samo to, żeby jeszcze po Wrocławiu pochodzić i zobaczyć co się we Wrocławiu zmieniło, albo, jeżeli ktoś nie był, to żeby zobaczył miasto, tak jako turysta trochę, żeby zwiedził.

KR: Ja mam takie pytanie, bo Wy macie ray compo tam, ale czemu nie macie takiego ray compo na Amigę, ale z Lightwave 5, Tornado 3D, tylko na pięćsetkę? Czemu nie na najwyższe modele?

GM: Już mówię. Ideą właśnie nam przyświecającą i takim głównym nurtem w Decrunchu jest to, że – przynajmniej do tej pory tak było – najważniejszym sprzętem jest stockowa Amiga 500. Czyli taka, jaką sprzedawali jako najpopularniejszy model. I własnie to jest to ograniczenie. Jest to ograniczenie, które... Jak widać da się stworzyć, Jubi pokazał, że da się to zrobić. To była jedyna praca. To jest to ograniczenie, które trzeba przyjąć. U nas raczej nie będzie takich większych zmian w temacie, my się skupiamy na tej pięćsetce. Pięćsetce i innych własnie takich stockowych maszynach. Bez żadnych rozszerzeń, jakichś takich kart turbo i tak dalej. Co prawda mieliśmy w tym roku eksperyment z 060 + AGA, ale nikt nie stworzył żadnego dema, więc będziemy rezygnować, nie będzie w przyszłym roku nic takiego. To też jest kwestia sprzętu, żeby na przykład działało coś na tym sprzęcie. Na przykład raytrace to jest tylko obrazek, ale na przykład przy 060 + AGA też musimy dysponować kolejnym sprzętem, żeby coś puścić na tym sprzęcie. W przypadku obrazka tutaj nie ma jakiejś zasady, bo tu masz wynik tylko. Ale bardziej skupiamy się na tych właśnie stockowych sprzętach. To jest podstawowe ograniczenie. To jest właśnie to, o co w tym wszystkim chodzi.

KR: OK. No dobra, to co? Nagadaliśmy się, czy jeszcze coś?

GM: Wiesz co, chyba się nagadaliśmy. Nie wiem czy ktoś, jak włączy sobie właśnie podcast, czy tutaj dotrwa do tego, zawsze może przewinąć, ale chyba wszystko.

KR: To pozdrowienia wobec tego, jakie jeszcze masz?

GM: Czy kogoś pozdrowić, tak?

KR: Tak.

GM: Wiesz co, to małe zaskoczenie, bo ja zwykle jakby nie pozdrawiam.

KR: No to nie ma problemu.

GM: Ja powiem tak, nikogo nie pozdrawiam kontrowersyjnie, bo jak pozdrowię jedną osobę, to kilka innych może myśleć „dlaczego mnie nie pozdrowił”. Powiem tak, pozdrawiam wszystkich, których znam, którzy wiedzą, którzy odzywają się do mnie, z którymi rozmawiam od czasu do czasu, te osoby wiedzą, o kogo chodzi. Oczywiście pozdrawiam wszystkich, z którymi współpracuję i użytkowników portalu ppa.pl. Jeżeli macie jakieś pytania, czy cokolwiek, odnośnie portalu, czy chcecie dołączyć do redakcji, czy chcecie jakoś być współpracownikami, czy chcecie też zasilić szeregi – o czym nie wspomnieliśmy – na przykład scena.ppa.pl...

KR: No tak.

GM: To jak najbardziej, pamiętajcie, że to jest wszystko otwarte i tutaj liczy się to, żeby to nie był słomiany zapał, tylko konkretnie coś robimy w temacie. I to tyle z mojej strony.

KR: OK, dobra. No to wobec tego ja powiem tak: to był 27 odcinek AmiWigilii, ostatni. Przynajmniej w tym sezonie. Ogłaszam przerwę wakacyjną, do odpoczynku dla mnie i dla was, miejmy nadzieję, że w międzyczasie pojawią się jakieś konkurencyjne projekty, z chęcią bym wysłuchał, a my, mam nadzieję, że słyszymy się może w jakiejś relacji z Decruncha.

GM: Bardzo zapraszam, właśnie, ja powiem tak. Mało jest treści, mało jest relacji z imprez. Mało ludzie wrzucają, zachęcam, żeby robić jakiekolwiek. Ja wiem, że ludzie wrzucają filmiki i tak dalej, a trochę tekst już coraz mniej – o tym wspominaliśmy właśnie w podcaście – ale naprawdę zachęcam, róbcie relacje, nawet jeżeli to mają być zdjęcia podpisane z jakimiś fajnymi komentarzami. Jak najbardziej to będzie reklamowało imprezę i nasze community, nasze środowisko. Ja zachęcam i zapraszam na Decruncha.

KR: No i tym optymistycznym akcentem – mam nadzieję, że MDW będzie zadowolony – kończymy.

GM: MDW co roku jest na Decrunchu, to jedyna impreza, na której on bywa, więc też jak ktoś chce z nim pogadać, czy coś, to zapraszamy do Wrocławia.

KR: Jakąś fotkę, autograf, to tylko tam.

GM: Jak najbardziej. Ostatnio właśnie pracę wystawił, nad którą pracował wiele lat, też na Decrunchu, więc zapraszamy.

KR: OK, dobra, to dzięki, miło się gadało. Super.

GM: Dzięki, cześć.

 głosów: 3   
dodaj komentarz
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem