• Rozmowa z Sebastianem Wesołowskim oraz Grzegorzem Maciałkiem - autorami programu AmiTekst

06.04.2009 18:47, autor artykułu: Benedykt Dziubałtowski
odsłon: 6183, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Witam serdecznie. Dziękuję, że zgodziliście się porozmawiać o programie, który kilkanaście lat temu był ważnym narzędziem użytkowym każdego amigowca. Mowa o AmiTekście. Proszę na wstępie powiedzcie coś o sobie.

Sebastian Wesołowski

SW: Witam również. Cóż mogę powiedzieć o sobie? Sebastian Wesołowski, mam 33 lata, mieszkam w Poznaniu. Nadal zajmuję się programowaniem poważnych aplikacji. ;-) A tak na serio, to jestem szefem działu IT w firmie zajmującej się produkcją programów edukacyjnych.

Sebastian Wesołowski

Grzegorz Maciałek: Mieszkam w Mielcu i obecnie prowadzę własną firmę pisząc oprogramowanie w proporcji mniej więcej 70% Windows, 30% Linux.

Jak zaczęła się Wasza przygoda z Amigą?

SW: Dawne to były dzieje. Zaczęło się tak, że któregoś pięknego poranka stwierdziłem, że moje wysłużone Atari 65 XE jakoś mi już nie wystarcza i warto by się było rozglądnąć za czymś innym. Spakowałem więc cały sprzęt i udałem się na giełdę do Krakowa. Wtedy takie były czasy, że jedynym miejscem, gdzie można było nabyć i sprzedać sprzęt była giełda komputerowa. Udało mi się na szczęście sprzedać Atari, więc do domu wróciłem oczywiście z nowiutką Amigą 500. :) Oczywiście, nie była to moja jedyna Amiga jaką miałem - potem przesiadłem się na Amigę 1200.

GM: Cóż ja w 1988 kupiłem sobie Amstrada CPC128, a później standard: Amigę 500 i 1200.

Czy przed AmiTekstem tworzyliście jakieś inne programy/gry?

SW: Oczywiście. Myślę, że byłoby ciężko napisać program takiej skali jak AmiTekst bez wcześniejszego doświadczenia. Zaczęło się od dem, które pisałem jeszcze na Atari. Potem po przesiadce na Amigę naturalne było, że pisałem je również na Amidze. Z innych, poważniejszych projektów, to kiedyś napisaliśmy z Grzegorzem na Amigę grę typu "Boulder Dash", która nazywała się bodajże "Fredi". Wzorowaliśmy się na pecetowej grze "Heartlight" krakowskiej firmy XLand zajmującej się produkcją gier na PC. Postanowiliśmy im pokazać co zrobiliśmy. Bardzo się im spodobała nasza gra i namówili nas do zrobienia autoryzowanej konwersji gry "Heartlight" na Amigę. W krótkim czasie gra powstała i została wydana. Niestety, nie cieszyła się taką popularnością na jaką byśmy liczyli. :)

GM: Cóż, to były czasy gdy piractwo komputerowe wszystkim dawało się we znaki. AmiTekstu też to nie ominęło. Nie pamiętam pierwszego znaczącego programu jaki napisałem na Amigę, ale mogła to być gra "Fredi", o której wspomina Sebastian i która potem otworzyłam nam drogę do Krakowa i z tego punktu widzenia spełniła swoje zadanie.

Kto i kiedy wpadł na pomysł stworzenia edytora tekstu? Jakie były tego powody?

SW: Przy okazji któregoś pobytu w XLandzie spotkaliśmy Marka Hylę, ówczesnego współwłaściciela firmy Twin Spark Soft. Firma ta od samego początku zajmowała się tylko Amigą. Naturalne więc było, że Marek zainteresował się naszą grą. Oczywiście bardzo mu się spodobała. Zapytał się nas jednak, czy nie bylibyśmy w stanie napisać poważnego programu do edycji tekstu. Oczywiście po krótkim namyśle zgodziliśmy się.

GM: Pamiętam, że Marek nam nie dawał spocząć na laurach. Ledwo pierwszy AmiTekst wyszedł, a już jechaliśmy do Katowic po źródła słownika ortograficznego "COR" i thesaurusa "THE", które były wtedy bardzo popularne na pecetach. Jako ciekawostkę podam, że źródła te były napisane w C i szybko musiałem się uczyć tego języka, żeby przepisać je na assembler Motoroli. W zasadzie to się nauczyłem tego języka kompilując go w głowie na MC68k. Przerobiłem w pewnym momencie nawet te słowniki, żeby działały pod CygnusEd, ale nie wydałem tego. Pamiętam, że aby rozpocząć pisanie AmiTekstPro ściągaliśmy za kosmiczną kasę z USA książki z opisami bibliotek i API systemu. Kilka tysięcy stron.

Skąd wziął się pomysł na nazwę programu? Były jakieś tytuły robocze?

SW: Odkąd pamiętam program zawsze nazywał się AmiTekst. Na początku był AmiTekst Mini, potem Pro, a w końcu Gold - ale zawsze AmiTekst. Wydaje mi się, że nie było nigdy innej nazwy.

GM: Nie było.

Ile lat trwał rozwój programu?

SW: Oooo, długo. Pierwsze prace nad AmiTekstem rozpoczęliśmy we wrześniu 1994 roku. Program był przez cały czas rozwijany i cieszył się dużą popularnością aż do zaprzestania działalności Twin Spark Softu w 1999 roku. Czyli jakieś pięć lat pracy! W tym czasie wydaliśmy wersję mini i 3 "duże" wersje pro. Program był napisany w całości w assemblerze. Dziś trudno w to uwierzyć w dobie kompilatorów i nowoczesnych języków wysokiego poziomu. A jednak. Amiga miała unikalny procesor Motoroli 68k, który był bardzo wygodny w programowaniu. Rezultatem takiego podejścia (oraz wielu optymalizacji kodu) była niesamowita szybkość działania edytora. Bardzo nas cieszyło porównywanie AmiTekstPro do CygnusEd-a - wówczas najszybszego edytora na Amigę. Efektem ubocznym jednak były błędy programu, z którymi walczyliśmy przez cały czas :)

GM: Dodam tylko, że w pewnym momencie przyszedł pomysł, aby pisać "wyższe funkcje" w ARexxie, co trochę nam ulżyło w pracy i było ciekawym rozwiązaniem.

Czy trudno było przekonać Ks. Jana Pikula do udostępnienia sterowników?

SW: Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że program opierał się już na późniejszym standardzie uzgodnionym przez Magazyn Amiga. O ile się nie mylę, w AmiTekstPro zaimplementowane były tylko tablice konwersji polskich znaków ze standardu ks. Jana Pikula do uniwersalnego standardu Magazynu Amiga. Myślę, że więcej w tym względzie będzie mógł powiedzieć Grzegorz, który zajmował się częścią programu zajmującą się drukowaniem.

GM: Pamięć już nie ta, ale nie było z mojej strony kontaktu z ks. Pikulem. Może Marek Hyla się z nim kontaktował ale nie pamiętam czy była taka potrzeba. Ja sam w pewnym momencie pisałem jakiś sterownik do drukarki w związku z AmiTekstPro, ale dziś już nie potrafię powiedzieć po co i czy stał się częścią programu.

Skąd wzięła się nazwa słowników "Cor" i "The"?

SW: Taka była chyba oficjalna nazwa technologii, które licencjonowaliśmy? Grzegorz pamiętasz może coś więcej?

GM: To były nazwy rynkowe produktów na komputer PC firmy z Katowic, od której TSS zakupił licencję na Amigę. W tamtym czasie były to chyba największe objętościowo słowniki, więc pewnie dlatego wybór padł na nie. Pamiętam nawet recenzję w piśmie "Enter", gdzie te słowniki były na czele stawki. Decyzję o tym podejmował Marek Hyla. Wiem, że były przymiarki, żeby ten słownik znalazł się w pierwszej wersji MS Office 97 (wg słów szefa tamtej firmy), ale pewnie Microsoft zrobił coś swojego.

Nie pytam o konkretne kwoty, ale czy z tworzenia AmiTeksta dało się wyżyć?

SW: Czy ja wiem? AmiTekst nie był moim jedynym źródłem utrzymania. Oczywiście przynosił w miarę sensowne zyski. To dzięki temu powstały przecież kolejne wersje, ale nie sądzę, żeby dało się tylko ze sprzedaży AmiTekstPro wyżyć.

GM: Byliśmy za młodzi, żeby o tym myśleć. Cieszył nasz fakt samego sukcesu programu. Pieniążki były przyzwoite, z tego co pamiętam, choć dostawaliśmy raptem kilka procent ceny produktu. Pamiętajmy, że wtedy kwitło piractwo i giełdy komputerowe.

Aktualnie zajmujecie się rozwojem programu "SuperMemo", który nie dość, że ma rodowód amigowy, to na dodatek został wydany w tej samej firmie co AmiTekst. Rozumiem, że jest to trochę dłuższa historia do opisania, ale chętnie dowiemy się nieco więcej na ten temat.

SW: Może nie do końca "zajmujemy się", ponieważ nasze drogi się rozeszły po zawieszeniu przez Twin Spark Soft działalności. Ja przez jakiś czas pracowałem jeszcze nad programem o roboczej nazwie "AmiCalc" (czyli arkuszem kalkulacyjnym na Amigę), ale porzuciłem projekt, gdy rynek amigowy się załamał i okazało się, że małe będą szanse na sprzedaż programu. Zająłem się programowaniem dla pecetów, bo wiedziałem, że będę żyć z programowania. I udało się. Aktualnie zajmuję się rozwijaniem sztandarowego programu "SuperMemo UX" w "SuperMemo World". Program ten pewnie rozpoznają niektórzy amigowcy, bo Twin Spark Soft miał w swojej ofercie również wersję "SuperMemo" na Amigę.

GM: Cóż, ja z "SuperMemo" nie mam nic wspólnego. W złotym okresie AmiTekstuPro wojsko się o mnie upomniało i pech. Szedłem do wojska to z Amigą było wszystko w porządku. Wychodziłem, gdy już nie było do czego wracać. Wystarczyło, że ją spuściłem z oczu na 2 lata. Ehhh...

Czy mile wspominacie "amigowe" czasy?

SW: Jasne. Amigowy świat był zupełnie inny niż świat PC (chociaż może to kwestia innego czasu). Bardzo mile wspominam amigową demoscenę, szaleństwo na punkcie muzyki i modów (mam ponagrywanych kilka płyt CD z moimi ulubionymi kawałkami z Amigi). Aktualnie czekam tylko czasów, gdy moja komórka lub PDA będzie mieć taką moc, że pociągnie emulator Amigi i powrócą do łask hiciory, ale w mobilnym wydaniu (np. "Turrican").

GM: Ja bym chętnie kupił jakąś współczesną Amigę, ale jako system embedded. Nie wiem czy są takowe rozwiązania. Jeden z moich produktów to automat do gier (wybaczcie, ale kasynowy) i ciekaw jestem czy dało by się migrować do tej platformy w rozsądnych kosztach. Co do dawnych czasów, to Amiga kojarzy mi się z młodością i zapałem. A najważniejsze, że zrobiła ze mnie programistę jakim chciałem być i teraz nie mam problemów poruszać się płynnie i na Windowsie i na Linuksie w kilkunastu językach. Dzięki "przyjaciółko"! Może jeszcze kiedyś będziemy mieli romans. ;)

A teraz nietypowe pytanie, ale jak najbardziej poważne. Jak sądzicie, w czym aktualnie AmiTekst przewyższa MS Word, a w czym z nim przegrywa?

SW: Pytanie jest trochę nie fair, bo AmiTekstPro zakończył swój rozwój jakieś 10 lat temu, a MS Word jest nadal rozwijany. To jest różnica naprawdę kosmiczna. Zasadnicza różnica polega na tym, że AmiTekstPro nigdy nie był i nie jest edytorem w pełni graficznym jak MS Word. Bardziej można go porównać z programami do obróbki tekstu typu "UltraEdit" na PC. Oczywiście zawierał sporo opcji przeznaczonych do zaawansowanego tworzenia dokumentów, ale pod koniec swojego rozwoju (w wersji Gold) wyraźnie zaczął zbaczać w kierunku edytora programistycznego. Pamiętam, że jak pracowałem nad "AmiCalc", to moje środowisko programistyczne składało się tylko z odpowiednio skonfigurowanego AmiTekstPro, który mi sam kompilował program i podświetlał składnię. Jest oczywiście sporo funkcji czy możliwości AmiTekstPro, których MS Word nie ma i mieć nie będzie (głównie ze względu na specyfikę środowiska PC, gdzie np. ilość pamięci nie jest problemem). Myślę też, że MS Worda nikt nie optymalizował w taki sposób, w jaki został AmiTekstPro zoptymalizowany (przykładowo może nie wszyscy o tym wiedzą, że AmiTekstPro wykorzystuje podczas przewijania tekstu jednocześnie procesor i blitter - 2/3 pracy wykonuje blitter, a pozostałą 1/3 procesor, nie wspominając o wymyślnym mechanizmie dzielenia dokumentu na chunki, dzięki któremu nie ma problemu z brakiem pamięci ciągłej).

GM: Gdyby w czasach, w których rodził się AmiTekst był już MS Word, to może byśmy podjęli wyzwanie i poszli tą samą drogą konkurując ze sobą. Ale MS Worda nie było, my nie mieliśmy pecetów i poszliśmy swoją drogą, która wtedy wydawała się słuszna, bo wszystko było wtedy tekstowe. Zresztą była silna potrzeba dokładnie takiego edytora.

Jakie tak naprawdę były powody wyboru Twin Spark Soft jako wydawcy? Dlaczego nie np. Marksoft czy też L.K. Avalon?

SW: To raczej Twin Spark Soft nas odnalazł, gdy współpracowaliśmy jeszcze z XLandem i zaproponował nam napisanie edytora tekstu. Od tego się to wszystko zaczęło. Potem po kolei pojawiały się kolejne wersje programu.

GM: Po wydaniu gry "Heartlight", która okazała się finansową klapą, panowie z XLandu umówili nas z TSS bo wiedzieli, że oni szukają programistów na Amigę. Po krótkim spotkaniu rzucono temat: edytor tekstu. Cóż było robić. Nie dostaliśmy wtedy zlecenia tylko obietnicę, że jak zrobimy zarys programu o wystarczającej jakości, to oni na to postawią. Bodajże dwa miesiące trwało zrobienie wstępnej wersji programu. A potem akceptacja i kolejne miesiące pracy. Nie pamiętam dokładnie, ale do wydania pierwszej wersji upłynęło około 10 miesięcy. Cóż, premiera, promocja i... na trzeci dzień na giełdzie w Krakowie do kupienia. Przyznaję, że byłem strasznie sfrustrowany i nie wierzyłem, że powstaną następne wersje. Ale stało się. Pamiętam też, że mnie prawie pobili, gdy im zwróciłem uwagę.

Czy w Waszym odczuciu, AmiTekst miał jakąś konkurencję na amigowym poletku? Czy po latach potraficie wymienić nazwy jakiś innych edytorów tekstu dostępnych na Amigę?

SW: W zasadzie od samego początku AmiTekstPro był porównywany z CygnusED-em. Nie ukrywam, że również my sami porównywaliśmy szybkość działania AmiTekstPro do niego. Pamiętam, że trochę czasu poświęciliśmy na przyspieszenie działania programu tak, aby był tak samo szybki lub szybszy niż najszybszy dostępny wówczas na Amigę edytor tekstu jakim był CygnusED.

GM: Chyba był taki program jak "Polonus", ale jedynym porównywalnym dla nas był CygnusED, to fakt.

Kiedy został zaprzestany rozwój programu? Dlaczego tak się stało?

SW: Rozwój AmiTekstPro został zatrzymany w okresie upadku Commodore i częstych zmian właściciela marki Amigi. To głównie było powodem zamknięcia działalności Twin Spark Soft i wstrzymania prac nad AmiTekstPro. Na to nałożył się jeszcze pobór Grzegorza do wojska.

GM: Dokładnie. Nie było wydawcy to i nie było programu, a trzeba pamiętać, że na wiele bibliotek TSS wyłożyło pieniążki i to oni mieli na nie umowy. Mówię tu głównie o słowniku ortograficznym "COR" i słowniku wyrazów bliskoznacznych "THE". Siłą rzeczy nie można było sobie ich wziąć i kontynuować pracę gdzieś indziej. No i to nieszczęsne wojsko. Hahaha... Nie ma to jak programista stojący na warcie gdzieś w Białymstoku.

AmiTekst to Wasze dziecko. Minęło wiele lat. Jak z perspektywy czasu wspominacie tamte lata świetności programu?

SW: Były to wspaniałe czasy, chociaż chyba nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Ja zawsze pragnąłem pracować bardziej przy produkcji gier niż programów użytkowych (nadal mam nadzieję, że może kiedyś tak będzie). Ale z drugiej strony pisanie programów typu AmiTekstPro daje sporą satysfakcję.

GM: To jest tak niesamowite, że obecnie gdy opowiadam ludziom o tamtych czasach, o Amidze, to słuchają z otwartymi ustami i nie wierzą, że istniały takie piękne czasy. Czasy gdzie idea wyprzedzała chciwość. Ludzie byli stuprocentowymi nonkonformistami. Piękne to było. A Wy to kontynuujecie. Brawo!

Jest jakaś realna szansa, że powstanie kiedyś AmiTekst 4?

SW: Raczej nie. Od czasu powstania AmiTekstPro minęło zbyt wiele czasu. Powrót do tak starego kodu, to jak uczenie się go od nowa. Od tego czasu bardzo dużo się zmieniło chociażby w technologiach wykorzystywanych w inżynierii oprogramowania. Ja bym się teraz nie podjął programowania tak dużego projektu w assemblerze.

GM: Assembler to jest największa wada tego programu. Teraz już nikt go nie pamięta. Chyba, że ktoś z obecnych użytkowników Amigi chciałby się tego podjąć.

Teoretycznie AmiTekst jest nadal w sprzedaży (firma Elbox). Jak wygląda sytuacja prawna tego programu? Czy moglibyśmy, za Waszą zgodą oczywiście, legalnie zamieścić w sieci ten program? Może jeszcze ciekawej - wszystkie jego wersje wraz z krótkimi notatkami?

SW: Nie pamiętam jak wygląda sytuacja prawna z Elboksem, ale nie wydaje mi się, abyśmy z nimi coś podpisywali. Z mojej strony nie ma problemu - macie moją zgodę na publikację w sieci programu na zasadach freeware (czyli można dowolnie dystrybuować i korzystać, ale my pozostajemy autorami). Grzegorz co o tym sądzisz?

GM: Ja jestem za tym, żeby opublikować kod programu AmiTekst na którejś z otwartych licencji (GPL?). Może ktoś będzie chciał zobaczyć ogrom tego kodu, który napisaliśmy i coś zmienić nawet dla własnej satysfakcji. Niestety nie udało mi się zarchiwizować źródeł z tamtych czasów. Jak masz je Sebastian, to zachęcam do publikacji. Myślę, że moglibyśmy po raz ostatni włożyć wkład w ideę Amigi.

Czy chcielibyście na zakończenie przekazać coś pasjonatom Amigi oraz programu AmiTekst?

Myślę, że wypadałoby podziękować użytkownikom Amigi, którzy pomimo upływu czasu cały czas używają naszego programu. Jesteśmy wdzięczni Wam, że nasz program nie uległ zapomnieniu.

    
komentarzy: 12ostatni: 28.02.2011 21:18
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem