wiesz co... ja nie potrzebuję szczegółów technicznych, bo można je znaleźć w bibliotekach i internecie (hmmm...), chodzi mi tylko wyłącznie o to, aby filmy nie siały dezinformacji, bo:
- poszkodowany w wyniku napaści będzie oburzony, że policja nie wykona trwającej kilka s analizy śliny sprawcy, na której to podstawie sporządzi wierny obraz pamięciowy podejrzanego
- wszyscy będą zdziwieni, że na podstawie odcisku buta nie da się zsekwencjonować genomu człowieka...
Ogólnie chodzi o to, że nie chodzi tu o żadną symbolikę - po prostu są to filmy robione przez laików dla laików. Niby powiesz, że OK... ale właśnie kultura masowa buduje pewien obraz dziedzin którymi zajmują się specjaliści. Nie jesteśmy wyobcowani i całkowicie niezaleźni od reszty ludzi - to właśnie PODATNIK pośrednio (poprzez swoje podatki) i bardziej bezpośrednio (poprzez wybierany parlament) decyduje o tym czym będziemy się zajmować i czy w ogóle. Może Twojej dziedziny nie dotyczy to (nie wiem tego), ale mojej jak najbardziej (np. w Polsce praktycznie nie da się prowadzić jakichkolwiek badań związanych z modyfikacjami genetycznymi.... głównie na skutek wszechogarniającej ignorancji społeczeństwa i polityków). A jakoś tak się składa, że statystyczny wyborca i podatnik, zamiast oglądnąć porządny film popularnonaukowy o obróbce DNA, czy budowie Lokalnej Grupy Galaktyk, wybiera Obcych 3 i Startreka... ciekawe dlaczego ;) Ale całkiem poważnie, skoro już filmy nie mogą pełnić 100% roli informacyjnej (bo usnęli by na nich nawet specjaliści), to może przypadkiem twórcy zasięgną informacji i trzymają się bardziej rzeczywistości fizycznej. To są czesto detale, ale czy filmy wiele by straciły gdyby:
- przelatujące W PRÓŻNI statki kosmiczne nie wydzielały klimatycznego dzwięku "bzzzzzzzzzzzzz" i innych odgłosów strzałów
- wspomniane analizy chemiczne trwały ciut dłużej... no chociażby 5 min (Rapid HPLC)
- nie kręciły się na ekranach modele 3d cząsteczek, bo nie mają one wielkiej wartości użytkowej... raczej pokazywać wzory strukturalne - są równie tajemnicze dla przeciętnego widza, a bardziej zgodne z rzeczywistością badawczą
- pokazywać że metody naukowe są super (to prawda), ale mają szereg ograniczeń (właśnie po zdolności dostrzeżenia ograniczeń można odróżnić naukowca od niebezpiecznego maniaka)
- praludzie nie biegali i nie polowali na dinozaury
- klonowanie nie polega na stworzeniu wiernej kopii dorosłego gościa, z których każdy jest przekonany, że jest tym prawdziwym
- można naprawdę mnożyć przykłady
Oczywiście, jesli fabuła filmu nie pozwala na zachowanie zgodności fizycznej, to trudno (np. filmy o maszynach czasu), ale zamiast wciskania kitu na zasadzie "my jesteśmy kretynami, ale oni też, więc się nie poznają" jednak dopracować szczegóły. Bo potem modyfikacje genetyczne kojarzą się ludziom z jakimiś potworami pożerającymi spokojnych obywateli, straszliwymi mutacjami, czy robieniem czegoś "nie po Bożemu". Dla lubiących zagadki: który z wymienionych gatunków nie występuje w przyrodzie i jest dziełem człowieka: rzepak (Brassica napus), truskawka (Fragaria ananassa) czy pszenica uprawna (Triticum aestivum)?
Można robić świetne filmy, które przy zachowaniu jako takiej zgodności z istniejącą nauką są doskonałe: Park Jurajski (... pomijam fakt małej degradacji DNA po min. 65 mln lat), Odysea Kosmiczna 2001, Walka o Ogień (kocham ten film).
.
.
.
.
.
.
.
odpowiedź na zagadkę: wszystkie trzy gatunki są w 100% dziełem człowieka (stanowią zespolone genomy dwóch, a nawet w przypadku pszenicy trzech, naturalnych gatunków) i nie występują naturalnie.
Auuuu - otaczają na mutaki, widziałem to w filmie, pożrą nas
Ostatnia modyfikacja: 03.11.2008 22:21:24