[#21]
Re: Klony Amigi klasycznej
@HOŁDYS,
post #20
Ha, to teraz tak widzi się ładnie i wyraźnie, że praktycznie każde klamociarskie rozszerzenie, każda klamociarska dostawka do Amigi jest na wagę złota.
W tych czasach, kiedy Amiga "rądziła" w Desktop Video i każda szanująca się telewizja pracowała na Scali, Imagine, LightWave, Clarissie, Monument Designerze i tak dalej - nikt (chyba?) w tych kategoriach nie myślał. Znaczy - jako o sprzęcie KULTOWYM. Się kupowało, pracowało na tym. Jak coś działało niehalo, to się to złomowało po prostu i tyle. Jasne, byli ludzie zafascynowani do bólu, cała demoscena, rzesze fanów i tak dalej. Ale tacy jak ja (a było nas sporo, co nawet widać po tych świetnych wywiadach/rozmowach przeprowadzanych przez Benedykta), którzy traktowali (wówczas) Amigę w kategoriach czysto komercyjno - utylitarnych... No była Amiga dla nas doskonałym sprzętem do odwalenia tej roboty, którą chcieliśmy - musieliśmy odwalić.
Liczył się produkt finalny - czyli to, co widzowie mieli na ekranach swoich telewizorów. I tych widzów waliło równo, czy ja te hocki - klocki robię Amigą, czy piecykiem, czy czort wie czym jeszcze. I mi, producentowi, też było wsio równo, czy to Amiga, czy inny czort. Byle było dobre, sprawne, funkcjonalne.
miłość, fascynacja - to wszystko przyszło z czasem, później. W moim przypadku - jeszcze w tym czasie, w którym na Amigach pracowałem. Tak jakoś mnie w serducho dziabnęło coś, ukłuło parszywie, kiedy postawiłem Ami do kąta i dałem widzom pierwszą telegazetę sklejoną na pecetowskiej wersji Scali, pierwszy program zmontowany Speed Razorem.
Heh, no taki lajf, co poradzisz....
Z szacunkiem
Des
Ps. Dziś z autentyczną milością i zakręceniem podchodzę do każdej Ami. I jakoś w kategoriach czysto ekonomicznych (coś kupię, coś sprzedam, zarobię, stracę) nie potrafię podchodzić.
Ami to niesamowity bagaż fascynujących przygód z obróbką grafiki, z montażem video, fascynacja możliwściami tego żelastwa, poznawanie zakamarków Workbencha... I takie poczucie, że jest się członkiem Wyjątkowego Klanu. Że się jakoś tam, przynależy do Elity - do garstki tych ludzi, którzy pracowali zawodowo na Ami.
Pps. W porównaniu z w większścią userów tego vortalu, to ja Cienki Bolo jestem. Mało wiem, mało się znam i tak dalej. Ale miło, no bardzo miło mi z tą świadomością, że Ami nie byla dla mnie prostą maszynką do gier. Że pracowałem na tym sprzęcie zawodowo, że mogę się dziś roześmiać rozmaitym profanom pececiarskim w twarz i pokazać im, co Amiga potrafiłą w czsach, kiedy w świecie "komputerów kompatybilnych z IBM PC" rządził DOS i Windows 3.1 plus "karta graficzna" Hercules.