[#1]
Przez komunistów i zielonych zabraknie prezentów na święta?
Na wstępie - ja zasadniczo nie mam lewicowych czy prawicowych poglądów, bardziej interesują mnie konkretne ustawy.
Wracając do tematu - zieloni od lat postulowali ograniczenie zużycia energii i blokowania energii ze źródeł kopalnych. Co się okazuje - w ostatnich latach komunistyczna partia Chin zmieniła swoje podejście i coraz bardziej ulega wpływom zielonych. Jaki jest tego efekt? Jak zwykle oberwą zwykli czy nawet średniozamożni ludzie. Chyba wszyscy wiedzą, że większość rzeczy kupowanych na święta jest w jakimś sensie produkowana w Chinach. Ale Chińska "zielona komuna" bo już ich tak można nazwać wprowadziła "kartki na prąd". Dosłownie regiony mają limity na wykorzystanie prądu, jest to sztuczny podział, niezależny od tego jak dużo prądu są w stanie wyprodukować. Wiele regionów jest już blisko wykorzystania limitu(lub go przekroczyła), bo w zasadzie większość wykorzystała już w pierwszym półroczu, więc bodajże nawet taka znana firma od "nadgryzionych smartfonów" zatrzymała produkcję co najmniej w jednym miejscu.
Owszem mnie nie stać na zakup nowego "nadgryzionego smartfona"(raczej i tak jakbym miał pieniądze wolałbym Samsung-a Galaxy Fold-a), ale możliwe, że dla sporej części ludzi bo to chyba nadal popularny sprzęt to będzie problem. Limity wykorzystania prądu mogą się odbić w sumie na prawie każdej gałęzi gospodarki, bo nie ma co ukrywać, że większość sprzętu w Polsce na półkach sklepów jest z Chin.
Paradoksalne w tym wszystkim jest to, że Chiny to owszem kraj który najwięcej energii czerpie ze źródeł kopalnych jak węgla, ale jednocześnie to chyba kraj który czerpie na świecie najwięcej energii z tzw. źródeł odnawialnych, jak energia wody, wiatru czy słońca. Chińscy komuniści podobno mają nie ulegać i nie zwiększać limitów wykorzystania prądu, tylko po to żeby pokazać się na jakieś konferencji, że realizują pomysły zielonych i cele tzw. "polityki klimatycznej". Więc w pewnym sensie "zielona dyktatura Grety" realizuje się właśnie teraz. Zresztą jak spojrzymy na programy partii skrajnie lewicowych na świecie, to coraz częściej nie ma w nich "praw dla robotnika"(a takim prawem jest jakby nie patrzeć zakup nowego smartfona czy dochód gwarantowany), a przede wszystkim "zielona dyktatura" i teksty o ograniczaniu konsumpcji(nie tylko energii). Żeby było śmieszniej to chyba najwięcej pieniędzy zwykłym pracownikom w zeszłym roku rozdał konserwatywny Tr.(na zasiłku samego dodatku do tego zasiłku dostawali ponad 10000 złotych miesięcznie, dla niektórych to było znacznie więcej niż zarobek na etacie), a partia Demokratów próbowała zablokować rozdawnictwo pieniędzy...