[#35]
Re: Bill McEwen - odpowiedzi na pytania
@quaint,
post #34
Dokładnie - jest tak jak piszesz - czasy się zmieniły, ludzi związanych ze środowiskiem jest coraz mniej - i właśnie dlatego powinno się doceniać każdego człowieka który w jakikolwiek sposób chce uczestniczyć w idei jaką jest amiga, pod dowolną postacią... Jakkolwiek, komputery, nawet "tak szczególne jak amiga" naprawdę nie są warte tego, by traktować je jak świętość ponad relacje międzyludzkie...
I cóz - jedni dojrzewają pod tym względem, inni trwają w tym swoim delirium, kochając kupkę plastiku i krzemu.
A dzięki chociażby takiemu UAE powstało, i powstaje oprogramowanie używane między innymi przez tych "prawdziwych amigowców", na ich "prawdziwych amigach". I nie sądzę żeby po tych swoich czystorasowych deklaracjach nagle przestali go używać, usuwając je z dysku.
Co do wątku na ichniejszym magazynie, w którym mufa wysmarował tekst na pół strony - jednym ze smieszniejszych akcentów, który zresztą pojawia się niemal cały czas, przy niemal każdej okazji, jest ten o promowaniu OS4 i A1, które to się nie odbywa na PPA, a wzamian niego obywa się promocja pegaza. Wszystko pięknie i ładnie, tylko jak można się temu dziwić, w sytuacji gdy sprzętu pod OS4 nie ma, i samego OS4 też nie można kupić? Wszyscy mają udawać nagle że nie ma żadnej realnej amigowej alternatywy, która po prostu JEST, dostępna dla każdego niemal od ręki?
Druga sprawa - jakiś agent napisał o tym, że tu nie wyśmiewano się z efiki tak, jak się to robi ze sprzętu pod OS4, który ma się łaskawie pojawić... Szkoda tylko że ów agent nie zauważył prostego faktu - efika była by JEDNYM z czterech urządzeń na którym by działał morphos, i jednym z dwóch które można by było kupić, jako produkowane, i fabrycznie nowe. Cóż za subtelna, ale jak bardzo istotna różnica. A w przypadku OS4? Mamy jakąś dostępną alternatywę, podobną chociaż odrobinę w kwestii możliwości do Pegaza2? Nie? Cóż za pechozol...
O sytuacji w której mufa przyszedł na PPA prosić o pomoc nie ma co wspominać, bo to tylko potwierdza tezę o tym, gdzie tak naprawdę dzieje się amigowe życie w polsce, wbrew tym całym uroczym staraniom i "promocji" na execu. W wątku który założył mufa nie było ani jednego posta, w którym ktokolwiek wyśmiewałby się z niego; co więcej - wszyscy którzy zabrali głos, starali się pomóc.
Takie rzeczy trudno zauważać, nieprawdaż? A potem łatwo pisać o stalinowskich metodach, gdy samemu się po nie tak ochoczo sięga.
Ta cała amigowa sytuacja to jedna wielka groteska. Jedni nie komentują na portalu drugich, drudzy w większości nie robią tego samego na magazynie pierwszych. Ale to i tak nie ma znaczenia bo jedni drugich i drudzy pierwszych regularnie odwiedzają, doskonale wiedząc co się dzieje "w obozie wroga".
J.Miner przewracałby się w grobie gdyby mógł, widząc jak Jego dzieło, które w przeszłości łączyło tak wielu, dziś tak skutecznie dzieli.