[#3]
Re: Moonstone: A Hard Days Knight
"Z biegiem czasu gry liczba strażników w danym miejscu się zwiększa. I nie chodzi tutaj jedynie o to, że będzie ich ogólnie więcej, lecz więcej w jednym momencie na ekranie. Czasami może być naprawdę gorąco."
Nie prawda. Liczba "strażników" zależy od tego, w jakim stopniu się wzmocniłeś. Jeśli nie przekroczysz pewnego pułapu siły czy wytrzymałości, będziesz miał zawsze do czynienia tylko z jednym przeciwnikiem na raz. Z kolei, jeśli wzmocnisz się nieprzyzwoicie, przyjdzie ci się mierzyć nawet z trzema przeciwnikami jednocześnie.
Moonstone to klasyk. Pamiętam jak lat temu wiele, kiedy Amiga święciła tryumfy, nie mogłem znaleźć recenzji Moonston'a w żadnym magazynie komputerowych. Natknąłem się tylko na jedną wzmiankę na fragmencie strony, w dodatku niepochlebną. Co ciekawe, ludzie zachwycali się wówczas jakimiś substytutami brutalności, na przykład Mortal Kombat-em, a zupełnie ignorowali pojawienie się tego dzieła. Myślicie, że "fatality" były nowością wprowadzoną przez "Mortala"? W Moonston'ie każdy niemal potwór wykańczał cię na kilka sposobów. Odgryzał głowę, miażdżył, wieszał, nabijał na rogi, spalał żywcem. Gra była mroczna, potwory były niesamowite, a lokacje - mimo rozległości planszy - prawie w każdym jej fragmencie inne. Gra była pozbawiona wynegliżowanych nastolatek latających z mieczami; można powiedzieć, że była wolna od przesądu o równouprawnieniu. Jej wady można właściwie policzyć na palcach jednej ręki:
Model walki: ogólnie był świetny. Na każdego potwora był jakiś sposób, ale był w tym wszystkim element chaosu. Zawsze można było polec. Paradoksalnie po obczajeniu najprostszy do pokonania był smok i wiedźma ze środka planszy - co z pewnością należy zapisać na minus. Do tego brakowało bloku na cios z góry ( najmocniejszy ). Walka rycerzy między sobą mogłaby bydź o wiele ciekawsza, gdyby dało się zablokować ten atak ( choć i tak była ciekawa ).
Błędem był również brak limitów na wytrzymałość i zasięg chodzenia. Można było nawet przeznaczyć ponad 100 punktów na wytrzymałość ( sprawdziłem z ciekawości ), co daje wytrzymałość na poziomie ponad 1000 punktów ( dla porównania podam, że zaczyna się z dwudziestoma ). Jest to tym bardziej dziwne, że limit na siłę ciosu jest ( można na nią przeznaczyć tylko 5 punktów ). Dla ciekawości zdradzę, że by zabić rycerza z wytrzymałością ponad 1000 punktów potrzeba 8 minut stania pomiędzy naparzającymi go na przemian "strażnikami". Oczywiście w normalnej grze nigdy nie dochodzi się nawet do 300 punktów, ale dla upartych nie ustanowiono żadnej zapory.
Nie byłoby również źle, gdyby rycerze sterowani przez komputer byli nie tylko zagrożeniem w walce, ale również w ukończeniu gry. Wszak batalia się toczy o 4 złote klucze, które dają szansę zmierzenia się z wiedźmą i sięgnięcia po tytułowy kamień. Tymczasem, choćbyś nie wiem jak był opieszały, rywale cię nie uprzedzą. Będą tylko chodzić po planszy nieco się wzmacniając, kolekcjonować pewne przedmioty i nękać cię co jakiś czas atakami. Co gorsza, nawet przedmioty, które "zbierają" pozyskują z jakiegoś niezależnego źródła - żeby coś zdobyć, trzeba wytrzebić jakieś potwory, które tego pilnują, tymczasem żadne siedliska z mapy nigdy nie znikają ( chyba, że sam je zniszczysz ).
Jest jeszcze jeden błąd: istnieją tylko 2 schematy rozrzucenia kluczy po planszy. Co gorsza, jeden z nich pojawia się ( na oko licząc ) w 9 na 10 gier. Oznacza to, że kluczy się nie poszukuje, lecz zabiera zgodnie ze schematem i grę można skończyć bardzo szybko. Odkryłem też, że w tawernie nie decyduje prawdopodobieństwo, lecz również jakieś schematy. Generalnie się tam przegrywa, ale jeśli gra się z emulatora, to dzięki zapisom stanu gry można ugrać nawet ponad 1000 sztuk złota. Jest to o tyle dziwne, że można mieć maksymalnie 150 sztuk. Jeśli więc masz 1000 czy choćby 200 i sprzedaż jakiś przedmiot, to stan twojego złota spada od razu do poziomu 150, co jest podwójnie dziwne, bo jeśli zdobędziesz złoto w walce, to ci się doda nawet, jeśli masz ponad 150 ( jeśli masz równo, to nie możesz wziąć złota, ale jeśli powyżej, to tak ).
Jeśli już się tak rozpisałem, to wspomnę jeszcze o tym, że w grze występują 2 rodzaje przeciwników: dzikie zwierzęta ( potwory ) oraz "ludzie". Jest zatem trochę dziwne, że złoto i cenne przedmioty zdobywa się na obu rodzajach. "Niedźwiedzia" powinno się zabijać dla skóry, którą można spieniężyć w mieście, a nie - bezpośrednio dla samego złota, które - nie wiedzieć czemu - jest pilnowane przez gromadkę "niedźwiedzi". Ale to już detale. Rzeczy, które się dostrzega po latach obcowania z grą. Generalnie gra jest dziełem wręcz muzealnym.