Dwa punkty energii na początku to faktycznie trochę zbyt mało jak na ilość pułapek którymi naszpikowane są niektóre etapy. Na szczęście ta liczba zwiększa się w trakcie gry wraz z pokonywaniem bossów, co pozwala nieco bardziej cieszyć się rozgrywką. Do średnio udanych zaliczyłbym natomiast sterowanie. Gomez jest nadsterowny i momentami trochę przypomina to skakanie co do piksela jak w wersji komodorowskiej, choć na szczęście nie sięga aż tak drastycznych stanów jak tam.