[#7]
Re: Amiga oczami pecetowca
@recedent,
post #4
Recedent, zakładam, że ta myśl nie musi być aż tak precyzyjnie opisywana, bo nie jesteśmy w ośrodku dla opóźnionych umysłowo i nie traktujemy obudowy Amigi jako wiadra na śmieci ;)
Nie baw się w kotka i myszkę i nie łap za słówka :P
Michał, używam dzisiaj Amigi do tego, do czego dzisiaj w moim poczuciu się nadaje, czyli do zabawy i wspomnień. Mówiąc "Amiga" mam na myśli dokładnie to czym Amiga jest - komputerem z lat 80-90. Protrackera używałem w latach 90, potem przeszedłem na Fastrackera na PC z czysto pragmatycznych pobudek. Mam sentyment do Amigi, lubię z nią obcować, ale mam też sporo problemów dnia codziennego nadwyrężających nerwy i skąpiących czasu (dzieci, praca, żona etc.) aby zakładać majtki przez głowę i karkołomnie używać Amigi do zadań które dzisiaj rozsądek i ów czas nakazuje robić na PC, bo szybciej, łatwiej i bez problemów. Nie wstydzę się o tym pisać, bo nie mam naście lat, tylko dzieści, więc nazywam rzeczy po imieniu. W moim poczuciu jestem Amigowcem, bo to pewna idea, styl życia, światopogląd i podejście do tematów, ale nie zamierzam popełnić samobójstwa egzystencjalnego i robić wszystkiego co się da na Amidze. Gdyby Amiga przetrwała, albo powstał faktycznie amigowy, nowy sprzęt jak Natami, to z pewnością bym z tego skorzystał. Póki co nie widzę takiego sprzętu (X1000 i inne hybrydy do mnie nie przemawiają) więc skazany jestem na PC.
Ender, a wedle mnie, to co piszesz i jak reagujesz na ocenę systemów dokładnie wpisuje się w trafność analizy tego PeCetowca co do całej chorej wojny czerwonych z niebieskimi i towarzyszącym jej zachowaniom rodem z psychiatrycznych przypadków. Tak jedni i drudzy w swoim ortodoksyjnym wydaniu uważają się za bezapelacyjnie lepszych z pogardą do drugiej strony nie widząc, że powoli oddalili się od Amigi i de facto działają wręcz na jej szkodę mimo iż są tak gorliwi i zaangażowani.
Już dawno pisałem, że większość z nas nie jest już Amigowcami i tekst o nazywaniu hybryd PeCetowych "amigami" też pięknie to uzmysławia. Nikt nie odbiera wytrwałości i zaangażowania ludziom walczącym o te systemy, ale prawdziwi Amigowcy z tamtych lat, gdyby przenieśli się w dzisiejsze czasy i posłuchali co próbuje nazywać się "Amigą" to by na zawał zeszli i z 10 razy się przeżegnali.
Właśnie dlatego tak cenny jest dystans do prawidłowej oceny sytuacji. Autor tego artykułu taki dystans ma i dlatego jego diagnozy są tak trafne i tak bolesne dla niektórych.
Ostatnia aktualizacja: 04.01.2013 10:12:22 przez Duracel