[#1] desktop linux sux 🐧
i handlujcie z tym. siedzi, pije i chrupki
1
[#2] Re: desktop linux sux 🐧

@snajper, post #1

A w ogóle oglądałeś ten film? Bo ja już widzę ten film robi 10 okrążenie internetów, z bzdurnym tytułem który ma się nijak do treści. Ale trole już się brandzlują bo jakiś frajer zatytułował film, że niby Linus powiedział, że desktopowy Linux jest do dupy.

Ostatnia aktualizacja: 19.05.2021 23:24:41 przez QkiZ
1
[#3] Re: desktop linux sux 🐧

@QkiZ, post #2

a owszem! siedzi, pije i chrupki
w ramach cotygodniowej rozrywki weekendowej zamieszczam felieton "Z pamiętnika młodej le... /młodego użytkownika linugza, czyli dlaczego linugz NIE". Miałem zakładać nowy wątek, ale widzę, że w tym dziale ruch, że ho-ho!
tekst jest, poza związkiem z linugzem, poniekąd powiązany z Amigą, bo dotyczy osoby zamieszanej w PPA, której personalia zostały utajone.
-----------------------------------
Wczorajszego wieczora nadziałem się na post, w którym jeden ze znajomych (takich bardziej niż z zaproszenia na fejzboku) opisuje wrażenia z pierwszych chwil w swoim nowym środowisku RPi, na które przesiadł się celem zbierania na węgiel. Pośród listy plusów znalazł się i wyraz żalu - bo oto na Ubuntu nie ma emulatora Atari 800 XE.

Chwila... Jak to nie ma? Na najpopularniejszym distro, tak podstawowego narzędzia, jak emulator Atari? To byłoby jeszcze zrozumiałe w epoce Red Hata, ale dziś?

Dla rozwiania swoich wątpliwości wklepałem w googlach: atari emulator 800 xe linux. I już jeden z pierwszych linków kierował na forum https://forums.atariage.com/topic/298486-best-atari-8-bit-emulator-for-linux/, gdzie jeden z pierwszych komentarzy kierował z kolei na githuba atari800, a z jednego z następnych można było wnioskować, że emuluje to i 800 XL, i XE. Po bliższym zbadaniu projektu na githubie dowiedziałem się, że na liście releasów mamy nie tylko pakiety debiana, ale i osobną wersję dla Raspberry Pi.

zacierając zatem ręce, wróciłem do wejściowego posta, z zamiarem wykazania się swoim obszernym linugzowym doświadczeniem: "lol, co Ty p******isz, człowieku, jak to nie ma emulatora!".

Ale chwila... O ile do rasowego linugziarza mi daleko, to wnioski płynące z niejednokrotnych prób ujarzmienia pingwina - począwszy od wspomnianego już Red Hata, Mandrake, PLD, poprzez router SDI na Freesco (jedyne, w czym linugz faktycznie wykazał się użytecznością; pewnie dlatego, że jego zadaniem było tylko stać w szafie i działać), Linspire (come on baby, run Linspire ), Knoppixa, Mint, a na Ubuntu skończywszy (po drodze przez kolejne 20 lat czytając, że ten rok jak nic będzie Rokiem Linuxa) - są jednoznaczne: user-friendly to on jest tylko na obrazku. (Linuxowych fanatyków oraz masochistów lubujących się w buszowaniu po pajęczynach zależności celem kompilacji źródeł nie liczę - im i tak do szczęścia wystarczy konsola).

By nie wyjść na osobę nieobeznaną z tematem, bezpieczniej było więc upewnić się, czy aby na pewno wystarczy download, instalacja i pyk - działa.

A jako że człowiek z każdym rokiem spędzonym w internetach głupieje i się rozleniwia - podczas gdy dawniej za cały instruktarz do misji "Linux" służyć mogła co najwyżej gazetka dołączona do CD, a jako quest bonusowy dostawaliśmy nieraz przywracanie windzianego MBR-a - dzisiaj otworzyłem sobie jutuby i filmik, na którym jakiś Rajesh przedstawia krok po kroku proces stawiania Ubuntu na VirtualBoxie. Pozostało więc tylko przetrzeć z kurzu zainstalowany parę lat temu VBox, ściągnąć ubuntu-22.04.1-desktop-amd64.iso - i jedziemy z koksem!

Najbliższe 20 minut upłynąć miało na oglądaniu filmiku, bym nie przeoczył jakiegoś istotnego szczegółu (moją wątpliwość wzbudził zalecany rozmiar dysku - 10 GB? Nie za mało? No ale ok, skoro Rajesh mówi, że 10...). Po pięciu minutach słuchania objaśnień do screena wyboru języka stwierdziłem jednak, że można cały proces nieco przyspieszyć, i tylko dla pewności po kawałku przewinąłem filmik do chwili rebootu. Rozpoczęła się instalacja.

Po -nastu/dziesięciu minutach pasek dobiegł do końca - i... Tadaaaa! Pierwszy Error. OK Zamknąłem errorowe okienko, po czym instalator stwierdził jednak, że Installation Complete i że można ze spokojem zrestartować maszynę i cieszyć się pięknym Ubuntem. No to restartujemy.

piękne Ubuntu przywitało mnie chwilę po tym komunikatem: "bla bla bla... ---[ end Kernel panic - not syncing: VFS: Unable to mount root fs on unknown block(0,0) ]---"
Witamy w linugzach! welcome!

po kolejnym nurkowaniu w stosach porad z gatunku stackoverflow, zbootowaniu linugza z live cd oraz wykonaniu listy magicznych zaklęć rozpoczynających się od "sudo" - a także, najwyraźniej wymaganym (co uwadze Rajesha już umknęło), zaktualizowaniu VBoxa oraz dwukrotnym zwiększeniu rozmiaru dysku (bo jednak wbrew zapewnieniom Rajesha, pole "Rozmiar aktualny: 9,13 GB" dawało do myślenia) - linugz ruszył!

zacierając zatem ręce... odpaliłem Firefoxa. Klik-klik, download atari800_5.0.0_rpi.deb. Zainstalowane Ubuntu ruszało się nieco żwawiej niż odpalone z VM Live CD, jednak - z przyczyn wiadomych tylko rasowym linugziarzom - zdarzały mu się najzwyklejsze zwisy, kiedy poza ruchem kursora przestawał reagować na cokolwiek. I tak też zakończyła się pierwsza sesja, chwilę po otwarciu ściągniętego pakietu (domyślnie w czymś typu eksplorator/archiwizer, zamiast instalacji - co dla mnie pozostaje niezrozumiałe).

linugzowy czarodziej w tym momencie robi alt+F-ileś-tam, loguje się do konsoli i dochodzi, co to się stanęło. Jako że był już zaawansowany środek nocy, perspektywa dodatkowych n godzin wertowania internetów średnio napełniała mnie radością - wykonałem więc barbarzyński reset.

jak miało się okazać - wertowanie internetów jednak było mi pisane, a kolejnej linugzowej sesji miało nie być. Zamiast niej miał być boot z cd, pico /etc/default/grub, GRUB_DISABLE_OS_PROBER=false, ctrl+x, yes, enter, reboot, dupa, "bla bla bla... Failed to send host log message", zmiana ustawień VBoxa - bo znów któryś szpec z plemienia stackoverflow stwierdził, że jemu po przełączeniu z VMSVGA na VBoxSVGA zabanglało - później znów dupa, stwierdzenie "p******ę, nie robię", kilka bootów z CD (wiadomo - linugz się obrazi i nie reaguje), dowiadywanie się, że - wbrew kolejnej radzie kolejnego szpeca dla rozwiązania kolejnego problemu - apt-get nie słyszał o czymś takim jak "gdebi" i dochodzenie, czemu po "sudo chroot /mnt", gdy od celu dzieli cię już tylko "wget https://...", z kolei obrażają się internety.
Niekoniecznie w przedstawionej kolejności.

Odzwyczajonemu od shella, gdzieś około godziny 4 dopiero zaiskrzyło mi, żeby atari800 ściągnąć do /tmp. No nareszcie...

Ostatecznie emulator i tak nie chciał się uruchomić - z braku libSDL - ale w tym miejscu można było już z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że program przewidziany dla użytkowników Raspberry Pi takich atrakcji nie obejmuje. I tym sposobem, po pięciu godzinach zmagań, zacierając ręce, pewny siebie mogłem wysłać: "lol, co Ty pieprzysz, jak to nie ma emulatora na Ubuntu!".
Co rzekłszy, udaję się na konsumpcję jajecznicy z sześciu jaj doprawionej trzema czyli.
-----------------------------------
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Ostatnia aktualizacja: 16.10.2022 19:01:06 przez snajper
[#4] Re: desktop linux sux 🐧

@snajper, post #3

Kiedyś chciałem wszystkich uszcześliwiać linuksem. Ale teraz po czasie stwierdzam, że to nie jest system dla analfabetów komputerowych. Linux zrobi dokładnie to o co go prosisz. Nie jest idiotoodporny. Jeśli chcesz go zepsuć to zrobisz to. I tak stwierdziłem, że nie będę nikogo uszcześliwiał Linuksem, aby potem mi dupe zawracał, że nie może se czegoś instalować, albo coś mu nie działa. Linux to nie darmowy Windows.
I mówie to jako codzienny użytkownik Linuksa. I w pracy i w domu. Dla mnie to system podstawowy, który ogarnia również Windowsa i jego problemy. Ostatnio kupiłem se dwa razy większy dysk. Założyłem partycje na nowym dysku, sklonowałem partycje ze starego na nowy. Linux bez problemu powiększył sobie partycje zaszyfrowaną LUKS, LVM zobaczył nową przestrzeń, BTRFS bez problemu się rozszerzył. Przyszedł czas na Windows. A ten widzi że partycje jest teraz dwa razy większa, ale system plików już nie. I nie ma narzędzi pod Windowsa aby rozciągnąć system plików. Można rozciągąć system plików wraz z partycją, ale nie sam system plików. W końcu dałem se spokój szukając sposobu na Windows i zrobiłem to za pomocą linuksowego ntfsresize. Zadziałało od strzała. Po reboocie Windows zobaczył nowe miejsce.
Także Linux ogarnia lepiej NTFSa niż sam Windows.
BTW emulator atari800 jest w repo Ubuntu. Nie musisz instalować paczek deb z netu, to nie windows. I w ogóle po co Ci Linux?

Ostatnia aktualizacja: 17.10.2022 00:15:44 przez QkiZ
1
[#5] Re: desktop linux sux 🐧

@QkiZ, post #4

Linux zrobi dokładnie to o co go prosisz. Nie jest idiotoodporny.

i w tym właśnie problem - że nie jest, a usilnie stara się być. Co najmniej od czasów Mandrake'a - ile to już dystrybucji reklamowanych było jako "zupełnie jak Windows, a nawet bardziej". A w praktyce nadal jest dupa blada. Owszem - jak nie jesteś analfabetą, to sobie poradzisz. Niestety większość ludzi jest.

BTW emulator atari800 jest w repo Ubuntu

ta? To pokaż mi jeszcze, w którym miejscu jest to zaznaczone w pakiecie instalacyjnym opisywanej wersji. Oraz dlaczego polecenie apt-cache search atari zwraca wielką kupę. Bo próba uruchomienia ubuntowego menedżera pakietów, czy jak to tam linugziarze zwą, zakończyła się analogiczną kupą - klik w ikonkę, kursorek sobie pomielił i przestał.

. I w ogóle po co Ci Linux?

mi? Po nic, dlatego go nie używam. A skąd w ogóle wyciągnąłeś wnioski, że miałby być mi do czegoś potrzebny? Nie każdy wykazuje zapędy masochistyczne.
[#6] Re: desktop linux sux 🐧

@snajper, post #5

i w tym właśnie problem - że nie jest, a usilnie stara się być

Nie, nie stara. To co poniektórzy próbują go takiego robić.
Niestety większość ludzi jest.

No niestety. Dlatego powstają takie produkty od Apple.
ta? To pokaż mi jeszcze, w którym miejscu jest to zaznaczone w pakiecie instalacyjnym opisywanej wersji

Tu jest pokazane co jest w repo.
dlaczego polecenie apt-cache search atari zwraca wielką kupę

Dziwne, u mnie działa. I to na Ubuntu ARM znajduje bez problemu.

mi? Po nic, dlatego go nie używam. A skąd w ogóle wyciągnąłeś wnioski, że miałby być mi do czegoś potrzebny?

To po co tyle tekstu naprodukowałeś? W jakim celu? I co w rozmowie próbujesz udowodnić? Bo jak na razie próbujesz udowadniać że nie umiesz w linuksa i se nie radzisz.
Nie każdy wykazuje zapędy masochistyczne

To samo myślę o użytkownikach Windowsa. I czuję się tak jak jestem zmuszony używać do korzystania z Windowsa. A tak niestety jest u niektórych klientów korpo. Wciskają ci Windowsa masą softu szpiegującego, z systemem który wcale wygodny nie jest. I nie da się wielu rzeczy skonfigurować aby sobie życie ułatwić, bez instalacji dodatkowego softu. A instalowanie czegokolwiek zazwyczaj kończy się na przekopywaniu google.
I na koniec luźny obrazek.
1
[#7] Re: desktop linux sux 🐧

@QkiZ, post #6

Nie, nie stara. To co poniektórzy próbują go takiego robić.

aha. No powiem szczerze, że takiej teorii jeszcze nie słyszałem. :D Znaczy to taki chytry sabotaż linuxa - pod przykrywką reklamy zachęca się ludzi do spróbowania, a w efekcie tylko utwierdza w nich postawę antylinuxową.

No niestety. Dlatego powstają takie produkty od Apple.

a to niedobre Apple. Przez nich taki MorphOS musi działać na produktach dla analfabetów.

Dziwne, u mnie działa.

no widzisz - a u mnie nie. Czego to dowodzi? (tak, wiem - pewnie tego, że linux nie jest dla analfabetów, bo tak naprawdę on te pakiety znalazł, tylko nie wyświetlił, a przechowuje w miejscu oczywistym dla każdego prawdziwego linugzowca, chroniąc przed niepowołanym dostępem, i wystarczy wklepać serię oczywistych komend, żeby ten dostęp uzyskać)


To po co tyle tekstu naprodukowałeś? W jakim celu? I co w rozmowie próbujesz udowodnić? Bo jak na razie próbujesz udowadniać że nie umiesz w linuksa i se nie radzisz.


przepraszam, Panie Profesorze. Zapomniałem, że felietony mają z definicji charakter naukowy. :( A ja tutaj bez uprzedniego zgłębiania linugzowych tomisk śmiem przedstawiać swój punkt widzenia, marnując czas szanownego grona linugziarzy. :/

To samo myślę o użytkownikach Windowsa. I czuję się tak jak jestem zmuszony używać do korzystania z Windowsa.

zawsze możesz zmienić pracę. Jak wszyscy wiedzą, praca powinna sprawiać przyjemność, a nie przykry obowiązek. Dlatego ja ostatecznie stwierdziłem, że te całe komputry są drogą donikąd, a co najwyżej do zniewolenia.

(...) z systemem który wcale wygodny nie jest. I nie da się wielu rzeczy skonfigurować aby sobie życie ułatwić, bez instalacji dodatkowego softu. A instalowanie czegokolwiek zazwyczaj kończy się na przekopywaniu google.

o widzisz, czyli czyli jednak zbiory Windows i Linux mają element wspólny. Różnica polega na tym, że w przypadku Windowsa ów element daje się we znaki głównie na świeżych lapkach z systemem out-of-the-box, w odróżnieniu od stawianego własnoręcznie - a w linuxie dokładnie na odwrót.
[#8] Re: desktop linux sux 🐧

@snajper, post #7

aha. No powiem szczerze, że takiej teorii jeszcze nie słyszałem. :D Znaczy to taki chytry sabotaż linuxa - pod przykrywką reklamy zachęca się ludzi do spróbowania, a w efekcie tylko utwierdza w nich postawę antylinuxową.

chodziło o mi ludzi, entuzjastów którzy chcą ludziom wmówić, że Linux to taki darmowy Windows. tak nie jest.
a to niedobre Apple. Przez nich taki MorphOS musi działać na produktach dla analfabetów.

trudno, co zrobić. ale w tamtym czasie jak powstawał MorphOS, produkty Apple były najłatwiejszymi do kupienia komputerami z PowerPC.
no widzisz - a u mnie nie.  Czego to dowodzi? (tak, wiem - pewnie tego, że linux nie jest dla analfabetów, bo tak naprawdę on te pakiety znalazł, tylko nie wyświetlił, a przechowuje w miejscu oczywistym dla każdego prawdziwego linugzowca, chroniąc przed niepowołanym dostępem, i wystarczy wklepać serię oczywistych komend, żeby ten dostęp uzyskać)

Nie wiem co źle robisz. Nie stoje i nie zerkam Ci przez ramie co tam klepiesz w klawiaturę i jak masz system skonfigurowany. Ale na kompie też mi działa.

Pewnie nie włączyłeś repo multiverse.
zawsze możesz zmienić pracę.  Jak wszyscy wiedzą, praca powinna sprawiać przyjemność, a nie przykry obowiązek. Dlatego ja ostatecznie stwierdziłem, że te całe komputry są drogą donikąd, a co najwyżej do zniewolenia.

To tylko jeden z klientów. Do większości rzeczy używam Linuksa. Więc dla jednego klienta nie będę zmieniał roboty
o widzisz, czyli czyli jednak zbiory Windows i Linux mają element wspólny.  Różnica polega na tym, że w przypadku Windowsa ów element daje się we znaki głównie na świeżych lapkach z systemem out-of-the-box, w odróżnieniu od stawianego własnoręcznie - a w linuxie dokładnie na odwrót.

To o czym ja mówiłem dotyczy każdego Windowsa, niezależnie od sprzętu. Nie można na przykład personalizować skrótów klawiszowych, wygląd systemu jest hardkodowany, nie wiele można w nim zmienić. Obsługa słuchawek bluetooth pod Windowsem to kompletna porażka. Szukanie instalek w necie też jest nie wygodne. Dobrze że jest Chocolaley i ten store M$ (choć dużo tam nie ma softu). Komunikaty błędów to w ogóle jakaś czarna magia (tylko kod błędu i szukaj w necie co to znaczy). Można tak wyliczać bez końca.
Linux ma swoje wady, nie jest w 100% idealny (choć do ideału nie wiele mu brakuje), ale W MOIM MNIEMANIU to system który jest lepszy od Windowsa i w każdej chwili mogę dać na to setki argumentów.

MacOSa nie znam, tylko chwilę się bawiłem na vmce więc się nie wypowiadam. Wiem tylko od jego użytkowników jest że jest idiotoodporny i podoba się osobom niekomputerowym. Dużym plusem Maców jest że jeden producent produkuje sprzęt
i oprogramowanie. A to dużo, bo oprogramowanie jest szyte pod sprzęt.
[#9] Re: desktop linux sux 🐧

@snajper, post #3

[#10] Re: desktop linux sux 🐧

@snajper, post #3

no widzisz - a u mnie nie


Jest. Zarówno pod Ubuntu jak i pod Raspbianem / Raspberry Pi OS

Należy wydać polecenie sudo apt-get install atari800

Kiedyś pod Debianem (a co za tym idzie pod Raspbianem) nie było VICE, teraz już jest. Ale zawsze VICE działało, dało radę skompilować.






Ostatnia aktualizacja: 14.11.2022 10:00:05 przez niebuszewo
[#11] Re: desktop linux sux 🐧

@niebuszewo, post #10

dziś kolejna czytanka z cyklu antylinugzowych. welcome! (ta akurat nie traktuje o samym linugzie, ale akurat on miał szczęście stać się jednym z bohaterów tego epizodu)





~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~

pytanie za sto punktów. Dlaczego człowiek kupując telefon - za który być może zabulił srogo (ja nie zabuliłem, ale są tacy) - dostaje de facto półprodukt o skutecznie ograniczonej funkcjonalności

Wyobraźmy sobie, że kupujesz PC-eta (tak się niestety nielogicznie to zapisuje - z "eta" po kresce). Takiego z plakietką "Optimus", z preinstalowanym Windowsem, i działa out-of-the-box - wszystko cacy... dopóki nie uznasz, że przydałby ci się zegarek na pulpicie. Opcja zegarka na pulpicie - owszem, istnieje, tyle że do jej włączenia musisz mieć prawa admina. A ultranowoczesny komputer z turbointuicyjnym Windowsem od Optimusa nie pozwoli ci być adminem. Bo jeszcze byś coś popsuł, i co wtedy?

oczywiście możesz takiego optimusowego Windowsa wykosić i zainstalować swój. Nikt nie da pewności, że po "format C:" komputer w ogóle wstanie, a do tego wskutek takiego aktu samowoli utracisz wszelki support - ale owszem, możesz.

ok, a w jaki sposób zainstalować własnego Windowsa oraz skąd wytrzasnąć wersję kompatybilną z moim optimusem? A, to już sam sobie poszukaj i się dowiedz. Tylko musisz uwzględnić, że tryb instalacji nowego Windowsa w komputerze Optimus GTA-2000 uzyskuje się przytrzymując przy uruchomieniu środkowy przycisk myszy oraz ctrl+backspace+F7, a nie ctrl+backspace+F12, jak w modelu GTX-2000-b. Czego już nie wyczytasz nigdzie, ale ta zmiana była konieczna, bo podyktowana zasadą możliwie maksymalnego wkurwienia end usera.

ale nie wszystko stracone! Zawsze można komputer Optimus oddać do serwisu, gdzie wyspecjalizowany personel zainstaluje nowego Windowsa. Oczywiście za stosowną opłatą.

--------------------------

tyle tytułem wstępu.
Szarpałem się z tym od piątkowego do poniedziałkowego wieczora i bonusowo od wtorku do środy. Ze swoim telefonikiem. Cel: zrobić internety po USB z lapka, bez korzystania z wifi i blububa.

Droga przez mękę, hektolitry softu, driverów, instrukcji, godziny szukania, czytania, przeglądania, restartów, kombinowania i przeklikiwania się przez setki upierdliwych okienek z propozycjami nie do odrzucenia - bo musisz wiedzieć, że dbamy o twoją prywatność, śpij spokojnie! Kilometry otwartych okienek i zakładek. A jako bonus - po drodze naumiałem się instalacji niepodpisanych sterowników i miałem okazję poćwiczyć rozklejanie telefonika na części pierwsze i wyjmowanie baterii, w akcie desperacji upatrując jedynego ratunku w odpowiednim sflashowaniu, celem pozbycia się krępujących więzów. Bo, jak to zwykle bywa - TEORETYCZNIE nic prostszego niż zrootowanie telefonu, chyba że masz pecha. Lub dwa. Lub jeszcze kilka... A u mnie akurat wystąpiły po kolei wszystkie możliwe. %|

nie będę tu nawet starał się opisywać kolejnych etapów tego błądzenia we mgle, bo musiałbym przez kilka godzin śledzić historię w przeglądarce, żeby je sobie przypomnieć i ten śmietnik chronologicznie poskładać.

w końcu poniedziałkowego wieczoru wybawianie! gnirehtet (czyli reverse tethering - z którego skorzystanie w sposób cywilizowany było w moim przypadku niemożliwe). W komplecie z instalowanym już wcześniej adb z SDK-owego platform-tools. Po zainstalowaniu wszystkiego wystarczy: gnirehtet run.
Oczywiście po uprzednim wykonaniu serii magicznych rytuałów odblokowujących "opcje programistyczne", włączeniu "USB debugging" i "Wyłącz monitorowanie uprawnień" (he he - włączenie opcji "Wyłącz". Jak ja kocham tę prostotę i intuicyjność ^^). Z czego to drugie musisz już wykombinować samemu, bo jedne telefoniki taką opcję mają, inne nie mają, w jeszcze innych nazwana jest inaczej... a większość "hałtów" i tak o niej słowem nie wspomina.

i włala! Mamy internety po usb.

i wydawać by się mogło, że tym posunięciem pokonałem ostatni zakręt w labiryncie... Tymczasem żeby nie było za wesoło, na wierzch wylazł jeszcze jeden robak: ładowanie baterii. Jak wiadomo - dla umilenia życia telefoniki zaczynają się ładować zaraz po podpięciu kabelka i nie zamierzają skończyć, dopóki podpięty będzie. (ok - pomińmy, że może na krótką chwilę przestają, kiedy już zatankują do pełna). I tutaj właściciel takiego urządzenia może swojego preinstalowanego androida cmoknąć...

problem poruszany wielokrotnie i istniejący od dawna. https://issuetracker.google.com/issues/36946562
próbując go rozwiązać, natrafiłem na wiele cudownych przepisów - doradzających a to zaptaszenie (lub odptaszenie - zależnie od źródła wiedzy) opcji w "Zarządzaniu energią" dla określonego huba USB, a to odcięcie kabelków GND i +5V ( url=https://www.quora.com/How-can-I-prevent-charging-my-phone-when-it-is-connected-to-a-PC-via-USB-for-reverse-tethering )...

po nitce do kłębka, korzystając z pomocy adb, stanąłem na tym, że ustawienie odpowiedniej wartości /sys/class/power_supply/battery/stop_charging_enable mogłoby poskutkować. Tylko znów - Permission denied. I wracamy do punktu wyjścia.
Są też różne "pomocne" apki, jak choćby ACC ( https://github.com/VR-25/acc ) czy Battery Charge Limit. Ale nie ciesz się, bo żeby pozwolić im sobie pomóc, musisz mieć roota.

w poszukiwaniu kolejnych metod prześledziłem jeszcze jeden ciekawy wątek: https://forum.xda-developers.com/t/possible-to-disable-usb-charging.787641/page-2
nie jestem specem od linugzowego shella, ale "dumpsys" nie brzmi jak coś, co mogłoby faktycznie stanowić remedium na moje utrapienie. Iskierka nadziei pojawiła się, gdy po wklepaniu w windzie "adb shell dumpsys battery set usb 0" - linugz nie zaprotestował, a ikonka ładowania na androidowym ekranie zniknęła. A po "usb 1" znów się pojawiła. Czyżby więć w końcu...? 🤨

niestety, ale sorry Winnetou. Zgodnie z przypuszczeniami poza "zniknięciem ikonki" nie zmieniło się nic, bo bateria nadal wciąga prąd. Z tą różnicą, że wskaźnik procentowy stoi w miejscu aż do restartu. "dumpsys battery unplug" daje ten sam efekt. Czyli "We can make the system think", ale nic ponadto.
tak przynajmniej dzieje się na moim badziewnym Oppo A15 CPH2185.
dziękuję, do widzenia.

PS. dochodzi też kwestia bezpieczeństwa, bo np. apka bankowa krzyczy, że podpięta do kompa nie pozwoli się zalogować.
PPS. a nawet gdybym chciał flashować, SP Flash Toola do tej pory ogarnąć mi się nie udało. Możliwe, że do tej operacji wymagany jest specyficzny kabelek.
PPPS. a na deser kolejny z wybitnych poradników, w którym Radżesz wyjawia, jak zdobyć uprawnienia roota bez rootowania telefonu. Otóż wystarczy... postawić sobie na Androidzie Androida w VM.



Ostatnia aktualizacja: 26.01.2023 03:23:11 przez snajper
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem