Uwaga, druciarstwo mode on - osoby o słabych nerwach i skłonne do złośliwości wobec sprzętowych modyfikacji starych komputerów proszone są o chwilę zadumy przed złośliwym komentowaniem!
Trafił mi się iMac G5 (A1145, wersja obsługiwana przez system MorphOS), aczkolwiek z dość brzydkimi uszczerbkami na matrycy:
Jak widać, mamy rysę a na lewo od niej - dwa odpryski na matrycy (ktoś musiał solidnie przywalić w ekran i starła się warstwa ochronna). Matrycę można oczywiście próbować wymienić, ale - po pierwsze - bardzo trudno jest dostać odpowiedni model, a po drugie - jak może pamiętacie z moich wcześniejszych doświadczeń - nie jest to wcale takie proste i bezpieczne do zrobienia.
Postanowiłem spróbować nieco innej sztuczki. Znalazłem bowiem w czeluściach internetu informację o ludziach, którzy pozbywali się właśnie tej zewnętrznej ochronnej "warstwy matującej" monitora specjalnie - żeby przerobić wyświetlacz na tryb "błyszczący". Cały dowcip polega na tym, żeby na kilka godzin przyłożyć do ekranu zwilżony (nie mokry!) ręcznik kuchenny, a nawet (jak to było w moim przypadku) papier toaletowy, co pozwoli zmiękczyć/rozpuścić klej, na jakim warstwa ochronna jest przytwierdzona a potem delikatnie ją ściągnąć. Pomyślałem sobie, że mam niewiele do stracenia i postanowiłem właśnie tak zrobić.
Początkowe sukcesy sprawiły, że zacząłem na sprawę patrzeć coraz bardziej optymistycznie:
więc obłożyłem wilgotnym toaletowcem całość
i już wkrótce mogłem cieszyć się błyszczącą się jak przysłowiowe "psu jajca" matrycą w iMaku:
Na koniec i tak czekało mnie otworzenie komputera, żeby dobrać się do "opornych" fragmentów w rogach, ale to już detaling. Ubytki są teraz dużo mniej widoczne, rysy prawie nie widać, no i mamy "nowoczesny, błyszczący wygląd".
Jeśli więc macie jakąś okropnie porysowaną matrycę w iMaku (a może i w PowerBooku/iBooku) to warto się zastanowić czy nie spróbować dać jej "drugiego życia" właśnie w taki sposób. Powodzenia!