Wywiad z Garry'm Hare przeprowadzony w dniu 25 marca 2004 roku przez DaveyD dla portalu AmigaWorld.
Posiadasz kilka stopni naukowych. Są to dosyć duże osiągnięcia i dosyć niespotykane w świecie biznesu, gdzie popularny bardzo jest dyplom MBA. Czy mógłbyś skomentować swoje osiągnięcia intelektualne i co doprowadziło Cię do przemysłu rozrywki, a następnie w świat mediów cyfrowych?
Zanim dostałem się do akademii, pracowałem w firmie Walta Disney'a. Moje
zainteresowanie mediami miały miejsce na długo przed dokonaniami naukowymi. Chciałem dostać się
do sekcji produkcji filmowych. Kilka razy w roku prosiłem o przeniesienie.
Miałem poparcie mojego szefa i zarządcy studia. Za każdym razem moje prośby
były odrzucane przez ówczesnego prezesa Disney'a. Byłem w czteroosobowej
sekcji, która generowała dochód większy niż jakakolwiek inna sekcja nie wliczając w to parków
zabaw. Powodem odrzucenia moich próśb był fakt, że byłem "zbyt cenny".
Trudno było w to uwierzyć, gdyż nieszczególnie dobrze byłem opłacany.
Pewnego dnia, mój szef, który był świetnym facetem, zabrał mnie na obiad i
oznajmił: "Słuchaj, jestem wiceprezesem tej firmy i robię dokładnie to samo
co ty. Tak długo jak ty odnosisz sukcesy, nigdy nie zostaniesz przeniesiony
tam gdzie chciałbyś być". Nie długo po tej rozmowie, zrezygnowałem.
Z powodu wielu innych rzeczy, w które byłem zaangażowany, USC zaoferowało
mi nauki zbiegające do tytułu doktora. Studiowałem z Neely Gardner. Jego
doświadczeniem była Startegia Polityczna i Korporacyjna, jego pasją była
etyka. Wiem, że to brzmi dziwnie, zwłaszcza w dzisiejszym świecie biznesu,
ale Neely widział w tym sens. Jest (był) najwspanialszą osobą jaką poznałem.
Miał ogromny wpływ na moje życie. Co najbardziej pamiętam, to jego absolutną
szczerość, niekiedy brutalną.
Podczas moich siedmiu lat nauki w akademii, sądziłem, że uda mi się napisać
kilka artykułów do magazynów akademickich. Nie szło mi. Nie sądziłem, że ktokolwiek je czyta, będąc szczerym, nie miałem
wiele w nich do powiedzenia. Wziąłem się więc za pisanie i produkcję filmów,
które miały obrazować specyficzne pomysły. W pewnym sensie, nigdy nie zaprzestałem
interesować się i angażować w media.
Oprócz twoich formalnych osiągnięć naukowych, mianowano Cię również profesorem Harvard Business School w Nikaragui oraz profesorem Uniwersytetu w Waszyngtonie. Następnie stałeś się doradcą dla Fortune 100 - firm inwestujących w Amerykę Łacińską. To wszystko miało miejsce tuż przed twoim powrotem do branży rozrywkowej. Czy to wszystko ma jakiś związek czy też wynika po prostu z nudy?
Podczas moich "złotych lat" byłem profesorem na Uniwersytecie w Waszyngtonie.
Moje zajęcia odbywały się na czterech różnych kursach przez trzy kwartały roku.
Przez pół roku byłem odpowiedzialny za jedne dwugodzinne zajęcia w tygodniu.
W tym okresie wiele czasu spożytkowałem na badania i różne wspaniałe pomysły.
Jeździłem na narty. Na wiosnę, zainteresowałem się konsultingiem. Polubiłem
to i byłem w tym dobry.
Wkrótce jednak pojawił się problem. Mój dochód z doradztwa konsultingowego
przekroczył moje zarobki uniwersyteckie. Wiele osób nie przejmowało się
tym. Stworzono wówczas nową politykę, że zewnętrzny dochód pracownika
naukowego nie może przekroczyć 20% wydatków wydziału. Zrezygnowałem,
lecz zdecydowałem się pozostać jeszcze przez dziewięć miesięcy. Przez
ten czas miałem swój własny program nauki. Gdybym odszedł wcześniej, nie byłoby
nikogo kogo kto prowadziłby zajęcia, które studenci musieli ukończyć.
Przeprowadziłem się do Północnej Kalifornii gdzie mieszkam do dzisiaj.
Nie miałem pracy any żadnego pojęcia co mógłbym robić. Konsulting dał mi
dochód i trochę niezależności, więc zacząłem ludziom opowiadać że produkuje komputerowo generowane filmy.
Wtedy, nikt nie miał pojęcia co to znaczy. Wliczając w to mnie. Nie jestem
pewien, ale wydaje mi się, ze porobiłem parę zmyślonych wizytówek.
Prezes LucasFilm zapytał mnie i mojego ówczesnego współpracownika, abyśmy
dołączyli do grupy zajmującej się produkcją gier. Byliśmy chyba jednymi
z pierwszych, którzy zajmowali się pisaniem gier. W jednym tytule - "Ballblazer" - zostałem
nawet zakredytowany jako autor projektu. To lekkie wyolbrzymienie sprawy. Potrafię
wskazać kilka elementów w tym tytule, które były moimi pomysłami, lecz największy
udział w rozwoju i napisaniu tytułu miał David Levine i to jemu należą się
honory. Nigdy nie byłem jednak pracownikiem Lucasa.
Lubiłem media interaktywne i zapewniło mi to pewne doświadczenie w moich
dalszych osiągnięciach, w których brałem udział.
Mówiac poważnie, z przemysłu gier i ogólnie pojętej rozrywki przeniosłeś się do firmy Phillips Media Europe i zostałeś dyrektorem generalnym. Pojawia się więc schemat, w którym Amiga również znajduje swoje miejsce. Czy możesz skomentować jaki związek miało twoje dotychczasowe doświadczenie z zainteresowaniem systemem operacyjnym Amigi?
Będąc szczerym, nie wiele wiedziałem na temat systemów operacyjnych. Wiedziałem, przynajmniej w świecie mobilnym, że wielu producentów było krytycznych w stosunku do dostępnych systemów operacyjnych. KMOS było (i jest) zaanagażowane w potencjalnego strategicznego partnera, który wykazuje swoje zainteresowanie na bardzo specyficznym rynku. Część rozwiązania zdaje się sugerować alternatywę do systemów operacyjnych obecnie stosowanych. Wygląda na to, że rodzina systemów operacyjnych Amigi mogłaby do tego pasować. Z pomocą ludzi bystrzejszych ode mnie, zwróciłem uwagę na konkurencję znanych systemów operacyjnych. Nie interesowało mnie czym są, ale czym mogą być. AmigaOS wygląda dobrze.
Czym jest KMOS? Skąd pochodzi ta nazwa i co oznacza?
Dobre pytanie. Sam sobie je zadawałem.
Dokumenty firmy zostały wypełnione kiedy przebywałem w Azji.
Wróciłem do domu i okazało się, że firma, którą zgodziłem się wybudować
nazwana została KMOS. Tak jak wielu z Was, pytałem co to jest, co to znaczy?
Powiedziano mi, że to coś na wzór XEROX-a. Nie znaczy nic, ale po odpowiednim
wykorzystaniu, może stać się rozpoznawaną marką. Wskazałem, że Edsel
(marka starych samochódów) też nic nie znaczyła i zbankrutowała. Nie podobała
mi się ta nazwa. Przegrałem.
Nauczyłem się tutaj dwóch rzeczy. Nie podróżuj zanim dokumenty nie zostaną
podpisane i nie pozwól ludziom zajmującym się finansami nazywać firmy. (Jeżeli którykolwiek
teraz to czyta - żartowałem, naprawdę).
Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, firma powinna się nazywać KAOS,
lecz ta jest już zarezerwowana.
Cytuję: "KMOS, Inc. nabył system operacyjny od Amiga, Inc. aby dać pełną funkcjonalność multimedialną i cross-platformową, do urządzeń przewodowych i bezprzewodowych." Chciałbyś coś dodać do tego krótkiego opisu?
Niewiele. Pieniądze są prawdopodobnie zawarte w frazie "cross-platformowa". Ale już o tym wiecie.
Jak długo byłeś dyrektorem generalnym KMOS Inc.?
Od czasów jej powstania.
Czy istniała jakaś osoba, która przed tobą była dyrektorem generalnym KMOS?
Nie.
Czy KMOS Inc. jest firmą raczej publiczną, czy też założoną przez osobę prywatną?
KMOS został założony przez osobę prywatną.
Czy posiadasz jakiś znaczący udział w firmie, poza tym, że jesteś jej dyrektorem generalnym?
Posiadam mniejszość udziałów, które są niewspółmierne z pełnioną funkcją. Chciałbym otrzymać ich większą część.
Czy Bill McEwen, Fleecy Moss lub inni pracownicy Amiga Inc. są udziałowcami KMOS?
Nie.
KMOS nie zrobił wiele od czasu swojego istnienia; czy jest ku temu jakiś powód i dlaczego właśnie teraz zdecydowano się na to, aby dać o sobie znać?
Strategia KMOS (która sądzimy, że ma sens) wymaga nabycia lub
stworzenia kilku części technicznej układanki. AmigaOS jest ważną częścią, ale
to tylko jeden element. O wiele prościej tego dokonać po cichu. Gdybym
powiedział Ci, że bardzo, ale to bardzo chcę kupić Twój samochód, cena
na pewno nie byłaby niska. Chciałem tego uniknąć.
Częścią mojej pracy jest odkrycie i utworzenie silnych więzi pomiędzy
odpowiednimi pisarzami i publikacjami. Próbuję i rezerwuję tę więź na
większe oświadczenie: wprowadzenie produktu, może nowych partnerów strategicznych
i kilka innych tematów. Póki co, żadna z tych rzeczy nie jest gotowa na oświadczenie, a
więc w związku z tym nie mam żadnych intencji, aby mówić cokolwiek na ten
temat w tej chwili. Sytuacja jednak zmieniła się.
W moim mniemaniu pewne dzikie i bezmyślne żądania zostały publicznie wypowiedziane
w kierunku właściciela, kontroli i praw wykorzystania naszej intelektualnej
własności. Gdy dochodzimy do kwestii ochrony intelektualnej własności mamy
dwie drogi. Jeśli na przykład, firma sprzedaje produkt oparty na własności
intelektualnej bez zysku wynikającego z podpisanego porozumienia dystrybucyjnego,
możesz po prostu przyglądać się spokojnie jak to sprzedają. Jakiś czas później
możesz chcieć się z nimi skontaktować i powiedzieć "hej, sądzę, że jesteście
mi winni jakieś pieniądze".
Jeśli zagrożenie dotyczące własności intelektualnej powoduje zamieszanie wśród
partnerów komercyjnych lub nie mniej ważnych obecnych i przyszłych twórców
aplikacji, nie masz wyjścia i musisz działać publicznie. Widzieliśmy ruch
Genesi, który można odebrać jako właśnie takie zagrożenie. Wystosowałem
krótkie oświadczenie prasowe do tych publikacji. Zdaję sobie sprawę, że nie
miało to dużego znaczenia, ale to nie było głównym zamiarem. Chciałem
po prostu powiedzieć, że KMOS jest w tej grze i chciałem zaznaczyć, że
będziemy bronić i chronić naszych udziałów i własności intelektualnej.
W kwestii stron internetowych, twórców oprogramowania i podobnych, byliśmy
całkowicie nieprzygotowani na takie oświadczenie. Przepraszam, chciałbym
po prostu być trochę bliżej z Wami.
Czym jest Itec i jaki jest jego związek z Amigą, KMOS i Tobą?
Itec był inwestorem Amigi od czasu gdy Gateway wykupił udziały firmy. Pozostał inwestorem do dzisiaj. Itec to także najważniejszy wierzyciel Amiga Inc. KMOS kupił aktywa systemu operacyjnego od Itec. Nie istnieje formalna więź pomiędzy firmami (KMOS i Itec). Nie jestem również powiązany z Itec.
Czy KMOS posiada bezpośredni udział w Amiga Inc., poza tym, że kupił prawa do systemu operacyjnego i prawdopodobnie zawarł jakieś porozumienie dotyczące znaku towarowego?
Prawa KMOS dotyczą systemu operacyjnego i powiązanej z nim nazwy i znaków towarowych. Możemy i będziemy, dla przykładu, wysyłać system operacyjny pod nazwą "Amiga OS 4.0". Amiga zachowuje prawo do swojej nazwy, znaku towarowego i produktu DE.
W zeszłym roku pojawiła się wizytówka z twoim nazwiskiem jako dyrektora generalnego Amiga Inc. Czy pochodzi ona bezpośrednio od Ciebie czy od Amiga Inc.?
Przepraszam z góry za długość mojej wypowiedzi. Wiem, że jest to
niczym trwająca opera mydlana, w której ja także gram rolę.
W listopadzie 2002 zostałem poproszony przez Itec (inwestora Amigi) o
wyrażenie swojej opinii na temat ewentualnych strategicznych partnerów
dla Amigi. Nie proszono mnie o nic co miało by związek z inwestycją lub
wkładem pieniężnym. W lutym 2003, Bill McEwen zapytał czy nie rozważyłbym
przyłączenia się do Amigi jako członek zarządu i dyrektor generalny.
W ostateczności zgodziłem się, zakładając niewielki wkład własny w inwestycje
Amigi i kapitał operacyjny (nie jestem głupi). Jak pamiętacie, początek
roku 2003 nie był szczególnie korzystny dla wzbogacenia się. Sądziłem, że
szanse Amigi wzrosną, jeżeli uda mi się zainteresować nią jednego lub dwóch
partnerów strategicznych. Ustawiłem kilka spotkań na marcowej konferencji
CTIA. Wydrukowałem 25 wizytówek z logo Amigi i moimi informacjami kontaktowymi.
Podczas CTIA spotkałem się z czterema firmami, których członkowie rad nadzorczych
byli mi dobrze znani oraz z jedną, której nie znałem. Wątpię czy każdemu z nich
dałem wizytówkę jako że z większością jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i dosyć
często ze sobą rozmawiamy. Wiedzą jak się ze mną skontaktować. Podczas każdego
spotkania powiedziałem, że rozważam przyłączenie do firmy i chciałbym prowadzić dalsze
rozmowy biznesowe. Na tym etapie mojego życia nie potrzebuję przyłączać
się do firmy, aby brać udział w spotkaniu.
Na tej samej konferencji wpadłem na Davida Trauba (jego nazwisko
było ujawnione przez pana Bucka kilka lat temu). Znałem Davida dosyć pobieźnie
przez kilka lat. Podczas tych kilku, "okazjonalnych" konwersacji, powiedziałem
Davidowi, że rozważam przyłączenie się do Amigi. Jak każdy dobry programista,
stwierdził, że będzie to "idealne" dla rynku Amigi. David zapytał w jaki
sposób może się ze mną skontaktować, więc dałem mu wizytówkę. Na koniec
tej rozmowy, David powiedział mi, że towarzyszył Billowi Buck w interesach
jakie wiązał z Amigą. Powiedziałem mu, że wiem co nieco na temat tych
interesów.
Spotkałem wtedy także starego kolegę, który wydawał dobrze znany magazyn poświęcony
grom komputerowym. Wspomniałem mu o moim pomyśle przyłączenia się do Amigi
i zapytał czy mógłby o tym poinformować na łamach pisma gdybym to zrobił. Dałem
mu wizytówkę i obiecałem, że zadzwonię i przekażę oświadczenie jeśli to zrobię.
Nie było takiego oświadczenia.
Po powrocie do domu, zadzwonił David Traub i zapytał czy zgodzę się porozmawiać
z Billem Buck. Zgodziłem się i następnego dnia zadzwonił Bill Buck. Natychmiast
spytał czy to prawda, że jestem dyrektorem generalnym Amigi i czy nie mógłbym
podjąć jakichś decyzji w sprawie firmy. Powiedziałem mu, że mam nadzieję dołączyć
do Amigi, lecz tego jeszcze nie uczyniłem. Jeżeli dołączę, to z całą pewnością
będę w stanie podejmować decyzje. Zaczął wtedy wspominać o kilku pomysłach,
które sądził, że mogą być dla nas obu korzystne. Szybko jednak odrzekłem,
że z racji iż istnieje proces pomiędzy dwoma firmami, w tych sprawach
należy porozumiewać się poprzez prawne środki. Było to krótka, lecz w żadnym
razie nie niegrzeczna rozmowa. Na koniec doradził mi, sądzę, że żartując, abym
nie dołączał się do Amigi. Jak się później okazało, nie dołączyłem, lecz
na pewno nie stało się to dzięki tej radzie.
Tydzień później David powiedział mi, że pan Buck poprosił go o podesłanie
mojej wizytówki, gdyż chciałby wiedzieć jak się ze mną skontaktować. David
to uczynił, a w rozmowie przepraszał za to wielokrotnie, jak również za to
jakie trudności to spowodowało. Przysięgał, że nie wiedział jakie mogły być
jego zamiary. David to dobry człowiek i nie miał powodów do przepraszania.
Dałem mu wizytówkę. W niczym tu nie zawinił.
Niedługo potem usłyszałem, że pan Buck zaprezentował wizytówkę na forum
publicznym i dyskutował o jej wpływie na Amigę. Byłem zdziwiony. Pan Buck
znajduje się wśród kilku osób, z którymi rozmawiałem o moim związku, a raczej
jego braku, z Amigą. Zwłaszcza on wiedział, że nie jestem dyrektorem generalnym.
Kilka osób wspomniało o tym, lecz zignorowałem to. Byłem zajęty. Nigdy
nic nie napisałem na forum publicznym, a do niedawna, nawet ich nie odwiedzałem.
Całkiem niedawno dowiedziałem się czym jest moo bunny.
Kilka tygodni temu, gdy zwróciłem swoją uwagę na proces między Genesi a Amigą,
zapoznałem się z każdym postem napisanym na forum publicznym. Zrobiłem to
głównie ze względu na moją osobę i dramat związany z wizytówką. Fakt, że
nadal się o tym dyskutuje, często w dziecinny sposób, jest po prostu śmieszny.
Co się zaś tyczy pozostałych wizytówek, jedną z nich moja córka wykorzystała
na zajęcia ze sztuki. Podoba jej się piłka. Z niewiadomych mi powodów,
dałem jedną z nich mojemu najbliższemu przyjacielowi. Był świadomy tego
całego zamieszania z wizytówką i zagroził mi, że ujawni mnie jako "fałszywego"
dyrektora generalnego jeśli nie zapłacę za obiad. Co gorsza, zagroził, że
ujawni mnie jako "fałszywego" członka zarządu jeśli nie zapłacę za drinki.
W zeszłą sobotę, wysłałem mu kopie dokumentów sądowych i wyjaśniłem, że
nie mam zamiaru więcej płacić za posiłki na obszarze Los Angeles. Włącznie
z drinkami.
Znalazłem pudełko. Zostało jeszcze 16 wizytówek.
Wydrukowałem ich łącznie 25. Rozdałem 9. Nigdy nikogo nie oszukałem.
Pan Buck wiedział, że nie jestem dyrektorem generalnym Amigi. Osobiście
ze mną o tym rozmawiał. Mimo wszystko opublikował tę wizytówkę na forum
publicznym i twierdził, że przedstawia ona fakty. Pan Buck wypowiadał
się za mnie. To on zadzwonił.
Czy był okres, że byłeś dyrektorem generalnym Amiga Inc.?
Nie.
Czy byłeś pracownikiem Amiga Inc.?
Nie.
Zanim KMOS został zaangażowany w sprawę Amiga Inc., czy działałeś jako doradca Amiga Inc. bez zatrudnienia w tej firmie?
Nieformalnie i na nieszczęście za darmo. Od czasu do czasu, Bill McEwen prosił o opinię w tej czy innej sprawie. Udzielałem jej. Czasami się z nią zgadzał, czasami nie.
Czy KMOS lub ty był zaangażowany w proces Amigi?
Początkowo nie. Widziałem oryginalną skargę w sprawie DE.
To nie była moja bitwa. Byłem świadomy wielu lekkomyślnych żądań
dotyczących nazwy Amigi, znaków towarowych i kontroli naszej intelektualnej
własności. Wiedziałem, że nadejdzie dzień, że to będzie również moja bitwa.
Ale nie wtedy. Po prostu poprosiłem, aby te publiczne żądania zostały
wykorzystane w przyszłości. Będąc szczerym, nie widzę DE na Pegasosie.
DE działające na Linuxie może szerzej otworzyć rynek. Będzie to dobra
rzecz dla Amigi i programistów DE.
Wiem, że ludzie z Amigi nie zgadzali się. Stale się o to kłócili
i mieli w tym swój cel.
Thendic GmgH wystosował skargę na Amigę 3 stycznia 2003 roku.
Był drobny problem. Thendic ogłosiło bankructwo 7 listopada 2002 roku
i z powodu braku kapitału własnego zostało zlikwidowane z dniem 27 stycznia 2003 roku.
Jakimś cudem, ten drobny szczegół był utrzymywany w tajemnicy przed sądem.
Zarówno Thendic jak i jego reprezentant mieli prawny obowiązek powiadomić
o tym fakcie. Nie uczyniono tego. Bez większych problemów Genesi zostało
dodane do wniosku skarżącego w dniu 17 lutego 2003 roku, tłumacząc że
byli "powiązani" z Thendic. Trudno być powiązanym z nieistniejącą firmą.
To jakby oskarżyć zmarłego człowieka o kradzież samochodu.
I to nie był jedyny fragment definicji "następcy" z kontraktu, którego
Genesi nie wypełniło - jest jeszcze wymóg posiadania 50% udziałów lub
więcej. Udziały Billa Bucka i Raquel Velasco w stosunku do Pegasosa były
nieco za małe. Nie ma problemu, powiedziało Genesi, tak naprawdę to jesteśmy OEM.
(firma która produkuje/sprzedaje produkt z dodatkami, ale cześć z tego
została stworzona przez inne firmy, chociaż całość sprzedawana jest pod
jednym szyldem - przyp. Liluh). Genesi nie produkuje Pegasosa, nie bardziej
niż Vendome Investment Inc. z Kajmanow. No dobra, to zły przykład. Nikt
niczego nie produkuje na Kajmanach. To po prostu fajne miejsce żeby
bezpiecznie ulokować finanse. Ale, co ja mogę wiedzieć na ten temat.
Nigdy nie dowiemy się co by się wydarzyło gdyby Amiga użyła tych argumentów.
Nie mieli linii obrony. Sędzia Lasnik działał wyłącznie na informacjach
które mu przedstawiono. Wynikiem tego jest, że Pegasos otrzymał licencję
Tao Group, a DE będzie dostępne na Linuxa. Jak rozumiem Amiga złożyła
już odwołanie. Jak rozumiem, programiści będą mieć wolną rękę. Mam nadzieję,
że ta "platforma" odniesie sukces, a programiści zarobią dużo pieniędzy.
1 marca 2004 roku Genesi wygrało proces. KMOS widział jak Genesi szuka
przykrywki dla żądań, które publicznie okazali. Podczas gdy wyprowadzili
w pole sąd, jednocześnie zagrozili intelektualnej własności KMOS. Mój zarząd
skierował się do mnie z prośbą o uczynienie wszystkiego co koniecznie, aby
chronić nasze prawa. To stało się również moją bitwą.
Było kilka spekulacji na temat znaczenia twojej drugiej deklaracji. Czy możesz to skomentować?
Ostatnie przygotowanie dokumentów dla sądu było działaniem trochę
heretycznym. Jak zapewne wiele osób wie, dużo rzeczy trzeba było sprawdzić, niektóre
dwa razy. Przez pomyłkę wysłałem do sądu złą wersję deklaracji. Właściwa deklaracja, zawierała dodatkowe stwierdzenie, że
"żaden produkt oparty w całości lub części na intelektualnej własności
KMOS, sprzedawany lub dystrybuowany na rynki komercyjne bez zysku na podstawie
porozumienia...". Sądzę, że reszta jest jasna.
Dla osób niezaznajomionych z amerykańskim prawem sądowym chciałbym napisać
kilka słów o District Court Judge. To nie jest lokalny czy cywilny sąd. To jest poważna sprawa.
Wymaga posiadania reprezentantów z ramienia prawa. Posiada specyficzne
zasady dostarczania dowodów. Jeśli dla przykładu zostałeś oskarżony o krzywoprzysięstwo
i odpowiedziałeś na przykład: "Sądziłem, że email przypisany do Fleecy Moos
był i nadal należy do Fleecy Moss." - to nie jest dowód. To jest proste zdanie
bez udokumentowanego wsparcia i absolutnie niepodważalnego dowodu, że tak jest.
Możesz równie dobrze powiedzieć, "Sądzę, że puszki piwa mają skrzydła".
Sędzia Lasnik to wysoce szanowany sędzia. Prawdopodobnie ma już tego dosyć,
jednak rozumie całą sytuację. Będzie patrzył na dwie rzeczy i tylko dwie rzeczy:
jedność pomiędzy kwestią i prawem. Wszystko inne jest tylko dźwiękiem. Mówiąc
za siebie, nie igrałbym z District Court Judge.
Czy możesz skomentować strategie, które zostały użyte w apelacji?
Prawnicy KMOS są w Północnej Karolinie a firma legislacyjna mieści się w Nowym Jorku.
Byłoby stratą czasu i pieniędzy, aby się się w to wiązać. KMOS nie dołączy
się jako drugi obrońca. Przez 10 minut pierwszej konferencji zdecydowano,
że dwa wnioski zostaną przedstawione sądowi.
Prawnicy Amigi stwierdzili, że mamy tydzień na zebranie dowodów. W związku
z tym powołaliśmy grupę kilku osób. Osoby te musiały być wysoce zmotywowane,
działać po cichu i nie spać przez 18 dni.
Podczas gdy nie miałem absolutnie żadnych uprawnień aby to zrobić, tydzień
przed wstępną rozprawą podsumowującą poprosiłem wszystkich związanych z Amigą
o zachowanie ciszy. Fleecy miał zaprzestać swojego co dwutygodniowego cyklu
"Ask Fleecy" a Ray miał ogłosić przełożenie publikacji CAM. Mieliśmy
nadzieję, że ludzie dojdą do wniosku, że Amiga upada. Zaczną się głupie żądania,
groźby i tym podobne. Nie sądziłem, że pan Buck stanie się tak pomocny.
Prawnicy pytali jak zdobędziemy informacje. Powiedzieliśmy, że pan Buck
dostarczy sporą ich część. Byli sceptyczni i chcieli przykładów. Chwyciliśmy
kilka publicznych postów i muszę przyznać, że te argumenty ukształtowały
nasze myślenie. W odpowiedzi dla "Tatu" pan Buck napisał swój post
"Co stanie się dalej?". Wysłałem go do prawników i zapytałem jak im to się
podoba. Widzieliście kiedyś tańczących prawników?
Wczesnym rankiem przeszliśmy do dzieła. Grupa zapytała czego oczekuję. Sam nie wiedziałem.
Poprosiłem o każdy post na każdym forum od listopada 2000 roku. Jeden z nich
zapytał czy zdaję sobie sprawę ile to wypowiedzi. Strzeliłem, że "pewnie kilka setek".
Oparliśmy się na innej metodzie. Każdy post pana Buck od 3 stycznia 2003.
Jako post, rozumieliśmy każdą odpowiedź jakiej udzielił od tego dnia i każdą z nim powiązaną. Okazało
się, że nie było ich tak wiele. Po dwóch dniach podłoga w moim biurze szybko pokryła się teczkami.
Chcieliśmy również posty od pięciu indywidualnych osób.
"Tatu". Mamy wszystko co Twoje.
Greg Schofield. Posty Grega zawsze były pełne dobrze zebranych myśli,
ładnie napisane, użyteczne. Jego "Kto jest OEM?" stał się fundamentem
całej naszej dokumentacji. W ostateczności, nie wykorzystaliśmy tego.
Wniosek ograniczony jest do 12 stron. Jednak mamy bardzo dobrze
udokumentowany ten element. Kto wie, co może być przydatne w przyszłości.
Mam jednak nadzieję, że to się kiedyś skończy. Zaniepokoił mnie jeden z postów
Grega. Prawidłowo zgadł, że Amiga mogła ucichnąć celowo. Obserwowaliśmy
wątek, ale nikt go nie podjął. Nie było więcej strzałów, Greg. To źle dla
żurnalisty.
Bill Evans i Don Cox. Obaj panowie dobrze radzą sobie posługując się
argumentami. Bardzo interesujące i rozsądne. Ich wypowiedzi znalazły się
we wnioskach.
Mike Bouma. Podczas wstępnej fazy przygotowań poprosiłem kilka pojedynczych
osób o pomoc. Wiem, że niektórzy byli przyjaciółmi Amigi podczas gdy inni
nie do końca. Pewnego dnia otrzymałem niewyobrażalną dokumentację. Byłem
wówczas przekonany, że mamy do czynienia z czymś więcej niż z wykorzystywaniem
i kradzieżą czyjejś własności. Dokumentacja zezłościła mnie. Około 1 w nocy
chwyciłem teczkę Mike'a Bouma i przeczytałem ją kilka razy. Wiedział
dokładnie co się dzieje i nie pisnął słowem. Poczułem się lepiej. Podoba mi się
Twój styl, Mike.
Jeżeli którykolwiek z Was spotka mnie na konferencji, stawiam wam piwo...
Nawet dwa. "Tatu" musisz sobie sprawić "ID".
Chwilę później dodaliśmy trzecią kategorię: każdy kogo pan Buck nazwał
"idiotą". W większości przypadków Ci "idioci" byli komputerowymi entuzjastami
nie projesjonalistami. Zadawali proste pytania lub komentowali, a następnie
byli natychmiast atakowani, straszeni i wyzywani. Pomyślałem, że "idioci" też
się mogą do czegoś przydać. Sądzę, że to część kultury forum, nie mam jednak
zapisków wszystkich wyzwisk skierowanych pod kierunkiem pana Bucka, Billa McEwena,
Ray'a Akey'a czy kogokolwiek innego.
Znam wiele osób, które otwarcie zapytały dlaczego ich posty zostały dołączone
do dokumentacji sądowej. Niektórzy twierdzą, że nie są przyjaciółmi Amigi
lub, że ich wypowiedzi nie mają nic wspólnego ze sporem. Prawda. Chcieliśmy
jednak przedstawić wszystko co miało związek. Sędzia szybko może wczuć się
w naturę forum: pełna plotek, głupoty i okazyjnych informacji. Dowody bez
znaczenia są podejrzeniem. Wycinając kilka linijek z tekstu, bez znajomości
całego dokumentu i wskazania kto to napisał, jest nic nie warte.
19 marca o godzinie 18.00 wyłączyłem komputer i poszedłem z rodziną na obiad.
Do było 18 długich dni i nocy.
Czy coś dobrego może wyniknąć z tego co zdaje się być niewyobrażalną stratą czasu i pieniędzy?
Proces nie był tak kosztowny jak mogłoby się wydawać. Zbieranie dokumentacji
odbywało się w firmie. Był to niewyobrażalny złodziej czasu. Od 1 do 19 marca,
od 12 do 18 godzin, dzień w dzień, czterech z nas spędzało czas na kopaniu
i szukaniu informacji, który mogłyby wesprzec prawników Amigi. Jeden z nas
mieszka w Europie. Nie wiem kiedy on spał, ale był z nami za dnia, czyli swoją
noc musiał przegapić. On wie co do niego czuję.
Planowałem być w Niemczech i Wielkiej Brytanii na spotkaniu z partnerami
i twórcami oprogramowania. Miało to się stać 15 marca. Miałem być również
w Chinach. Wszystko się zmieniło.
Okazało się to wszystko jednak bardzo interesujące. Wielu z Was widziało
deklarację. Często rozwamiałem z Benem, Alanem i z Francis. Zaoferowali
swoją pomoc. Gdy poprosiłem o konkretną informację, która aktualnie nie była
dostępna, zdobyli ją dla mnie w 24 godziny. Czasami nawet w formie tłumaczenia
z niemieckiego na angielski. Lubię tych ludzi i nie mogę się doczekać
kiedy będę z nimi współpracował. Mam nadzieję, że myślą tak samo o mnie.
Po pierwszym złożeniu wniosku, otrzymałem telefon od dyrektora generalnego,
z tego co mi wiadomo, jednej z firm całkowicie niezwiązanych z całą sprawą.
Był bardzo zdenerwowany, że nie został wspomniany w deklaracji. Wyjaśniłem,
że jego firma nie jest związana z całą sprawą. Powiedział, "i co z tego"
i zaoferował się ponieść część kosztów procesu. Ciekawe.
Piąta firma, o której nigdy nie słyszałem, skontaktowała się ze mną
w tym tygodniu i zapytała, w jaki sposób mogą pomóc. Ilość czasu i pieniędzy
jaka kosztowałaby mnie, aby przelecieć ze spotkania na spotkanie do pięciu
firm, w różnych częściach świata jest dużo bardziej kosztowna niż same koszty
procesu. Mogłoby to się okazać bardzo przydatne, lecz nie chcę, aby takie
podejście w rozwoju interesu stało się zwyczajem.
Wszyscy widzieliśmy film. Osiłek przyjeżdża do miasta i zaczyna każdego
zaczepiać. Jeden z mieszkańców przeciwstawia się i wykrzykuje "Dość!".
Wszyscy się rozglądają i widzą, że inni mieszkańcy także za nim stają.
Amiga powstała i dużo ludzi i firm stoi u jej boku. Włącznie ze mną.
Co sądzisz o Billu Buck?
Jak wspomniałem, przeprowadziłem z nim tylko jedną krótką rozmowę telefoniczną.
Nie mogę powiedzieć, że go znam. Próbuję raczej skupiać się na ludzkich zachowaniach
niż spekulować na temat ich motywacji. W tej kwestii pan Buck jest osobą
bardzo publiczną. Sami możemy zdecydować i wyrazić zdanie.
W jednej kwestii pan Buck jest osobą dosyć niesamowitą. Dążąc do złożenia
pierwszego wniosku, czworo z nas pracowało 15 godzin dziennie badając i zbierając
materiały. W tym czasie pan Buck nadal brał czynny udział w debatach publicznych.
Przez 48 godzin naszych przygotowań do apelacji, pan Buck napisał więcej
niż się mogliśmy kiedykolwiek spodziewać. I, podczas gdy rzadko zgadzam się
z jego wypowiedziami, wiele z jego postów było bardzo dobrze napisanych.
Robi wrażenie.
KMOS posiada i przez prawie przez cały ostatni rok posiadał, prawa do systemu operacyjnego Amigi. Amiga Inc. zachowuje prawa do AmigaDE. Czy są jeszcze jakieś inne kwestie, takie jak znaki towarowe czy inne intelektualne własności lub aktywa, który uległy rozszczepieniu między dwie firmy?
Nie sądzę.
Jak na chwilę obecną opisałbyś związek pomiędzy KMOS i Amiga Inc.?
Jest to związek przyjacielski a z racji ostatnich wydarzeń, nawet bardzo.
W oparciu o związek pomiędzy dwoma firmami, czy są jakieś plany dotyczące innych firm, z którymi prowadzono by ścisłą współpracę? Jeżeli tak, czy istnieje zrozumienie w kwestii pojętej długoterminowej współpracy?
To zależy od klientów. Jeżeli klient zdecyduje, że własność KMOS i Amigi będzie częściowym rozwiązaniem, jestem pewien, że możemy wspólnie coś wypracować.
Hyperion wykonuje wspaniałą robotę, na nowo tworząc system operacyjny. Jak opisałbyś tę sytuację od strony KMOS, Hyperionu i systemu operacyjnego?
Jesteśmy partnerami. Nie mogę się doczekać na współpracę z Benem i ludźmi z Hyperionu.
Eyetech wykonał cudowaną robotę dostarczając A1 i microA1. Oczywiście mają oni swój udział w przyszłości systemu operacyjnego. Społeczność przez długi okres czasu była zapewniana, że Eyetech, Hyperion i Amiga Inc. współpracują razem. Czy gdy KMOS jest w to wszystko zaangażowany coś się zmieni?
Nie. Nic nie powinno się zmienić. Eyetech, Hyperion i KMOS mają wspólny interes w tym wszystkim. Chcemy stworzyć atrakcyjny rynek dla obecnych i najprawdopodobniej przyszłych produktów. Alan i Ben wiedzą, że bez ograniczeń, pomogę w każdy sposób jaki potrafię. Z racji, że mój grafik jest zajęty aż do czerwca, będzie trudnym, abym uczestniczył w każdej konferencji. Nie sądzę, aby to było istotne i ważne. Eyetech i Hyperion doskonale sobie radzą bez mojego wkładu.
Czy chciałbyś skomentować pozycję Hyperionu i Eyetech jeżeli chodzi o KMOS? Przynajmniej jak ty to rozumiesz.
Jesteśmy komercyjnymi partnerami.
Wnioskując z opisu KMOS, który możemy przeczytać na początku wywiadu, technologia AmigaDE zdaje się być naturalnym rozszerzeniem cross-platformy. Czy chciałbyś to skomentować?
Podoba mi się AmigaDE, a w szczególności porozumienie z Microsoft dotyczące dystrybucji. Leży to w kręgu moich zainteresowań. Jestem jednak skoncentrowany na wymaganiach specyficznego klienta. To rozwiązanie nie wymaga DE.
Strony internetowe Amiga OS najprawdopodobniej nadal należą do Amiga Inc. Czy istnieją plany, aby zaistniały one pod domeną KMOS, czy też relacje między firmami w tej kwestii nie mają znaczenia?
To jest ostatnia rzecz o której bym myślał. Gdybyśmy mieli dzisiaj stworzyć stronę internetową KMOS, najprawdopodobniej prowadziłaby ona do Hyperionu i Eyetech. Moja pierwsza strona internetowa będzie raczej "strefą zamkniętą" dla wsparcia partnerów i deweloperów. Są ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Czy możliwe jest, że Amiga Inc. teraz skupi się na rozwoju produktów DE/Tao i innych możliwościach biznesowych i z tego punktu widzenia, rozdzielenie było dla Amiga Inc. korzystne? A może KMOS po prostu kupił aktywa dotyczące systemu operacyjnego, który z jakiegoś powodu Amiga Inc. pragnęła sprzedać?
Jedną z najtrudniejszych rzeczy dla małych firm jest skupić się na specyficznym produkcie i rynku. Wszyscy chcą skakać z jednej szansy na drugą. Wierzę, że Amiga zamierza skupić się na rynku DE, ale nie mogę się za nich wypowiadać. Biznesowe powiązania KMOS są skoncentrowane na przemyśle telekomunikacyjnym i na nim się skupimy. Nie wiem czy mały, pojedynczy byt może robić jedno i drugie.
Zanim nastąpiło publiczne oświadczenie twojej firmy jako posiadacza udziałów w Amiga Inc., firma ta nakreśliła pewne cele dla rozwoju swoich kluczowych produktów - odnowionego AmigaOS i technologii DE. Czy KMOS ma na ten temat podobne zdanie?
Tutaj tak naprawdę nie liczy się punkt widzenia KMOS. Zmierzamy do tego, aby spełnić oczekiwania klienta. Podejrzewam, że mógłbyś powiedzieć, że to nasza "strategia". Udowodniłem, wielokrotnie, że nie jestem wystarczająco bystry aby dokładnie przewidzieć zachowanie rynku. Moi partnerzy może są, ale stale się z nimi sprzeczam, że wcale tacy nie są.
Część 4 - Garry Hare - przyszłość.
Czy OS4.0 pojawi się na Pegasosa?
W biznesie nigdy nie mówi się nigdy. Zgodnie z moją wiedzą, Hyeprion, Eyetech,
Amiga i z całą pewnością KMOS, nigdy nie otrzymali propozycji od Pegasosa
w związku z tą sprawą.
Ogólnie mówiąc, patrzę na potencjalne biznesowe aspekty z kilku punktów.
Pierwszy - jakie są finansowe konsekwencje takiego układu? Skupiam się
na najgorszym przypadku. Jeżeli nie osiągniesz tego to jakie są koszty
i zyski? Następnie, jaki efekt nowy partner biznesowy wywrze na obecnych
partnerach i klientach? Istnieje kilka rzeczy, których po prostu obejść
się nie da. Istnieją pewne bariery. Załóżmy, że Intel (nie mamy z nim
żadnych powiązań) chce kupić 10 milionów jednostek czegoś co aktualnie
konkuruje z naszym obecnym partnerem, który sprzedaje 10 tysięcy jednostek.
Ogólnie rzecz biorąc zawsze można dojść do porozumienia. Na koniec warto
się zastanowić czy istnieje jakieś historyczne tło potencjalnego
partnera? Jaka jest jego reputacja na rynku? Czy zarządzają nim ludzie,
z którymi chciałbyś robić interesy? To tylko kryteria. Nie potrafię
przewidzieć niczego co mogłoby wyjść z rozmów pomiędzy KMOS i Genesi. Czasami
życie jest za krótkie.
Co z kuponami i koszulkami?
Spodziewałem się tego pytania. KMOS nie posiada żadnego prawnego obowiązku,
aby wypełniać przeszłe obietnice czy warunki promocji. Sądzę jednak, że
mamy obowiązek etyczny. Próbuję opracować kupon zniżkowy i sądzę, że coś
z tego wyjdzie. Na pewno o tym poinformujemy. Z racji, że OS4.0 jeszcze
nie ma na rynku, mam niewiele czasu. Jeśli zapłaciłem 100 dolarów za coś, to z całą
pewnością chciałbym mieć z tego jakąś korzyść. Muszę jeszcze przejrzeć
rachunki Amigi. Nie wiem ile kuponów zniżkowych na 50 i 100 dolarów zostało
rozdanych. Gdy otrzymam te informacje, zdecyduję co dalej. Nie cierpię
gdy ktokolwiek, włącznie ze mną, mówi "zaufajcie mi". Z reguły oznacza to,
że chcą dobrać Ci się do portfela. Tak więc, nikogo nie proszę o zaufanie.
Zobaczę co da się zrobić. Jestem świadomy problemu i postaram się go rozwiązać.
Oto odpowiedź bez pytania. KMOS nie będzie sprzedawał kuponów zniżkowych!
Sytuacja z koszulkami jest troszeczkę inna. Nie znam szczegółów. Wydaje mi
się jednak, że to powinien być już problem Amigi. Nie wiem nawet jakie te
koszulki miały być. Jednak mam pewien pomysł. Jeśli ktoś chce wymienić
kupon na koszulkę na "fałszywą wizytówkę" - ubiliśmy interes. Mam ich tylko
16, są "fałszywe". Mogę dodrukować więcej. Od dzisiaj postanowiłem nosić
prawdziwe wizytówki. Przynajmniej na razie.
Znamy już twoją historię dotyczącą przemysłu mediów. Czy widzisz symbiozę pomiędzy urządzeniami konsolowymi zespolonymi z naturą AmigaOS a komputerami desktop? Czy istnieje korzyść z takiego połączenia?
Pracowałem w firmach telekomunikacyjnych w Europie i USA, a przez ostatnie
siedem lat także w Azji. Zasięg działania urządzeń przewodowych i bezprzewodowych
stale rośnie, co oznacza, że nie ma granicy, której operatorzy nie byliby
w stanie przekroczyć. Jednocześnie, operatorzy nie mogą wypełnić
swoich celów przy pomocy obecnych systemów operacyjnych. Jestem świadomy
tego problemu.
Jedna z cech, która przyciągnęła nas do AmigaOS jest cross-platformowość.
Polepszenie na jednym rynku powinno wpłynąć na polepszenie innych, włącznie
z rynkiem desktopów. Jeśli jednak aplikacja pracuje na kilku platformach
i urządzeniach, to tym lepiej.
Po zapoznaniu się z historią Twojej osoby, zdajesz się być człowiekiem interesu, a Twoje doświadczenie w tej dziedzinie to niezwykły atut. Nie bądź skromny i powiedz jakie jest Twoje zdanie o naszym ulubionym systemie operacyjnym?
Dowiaduje się o nim coraz więcej. Zwłaszcza tego, czego nie wiedziałem. Próbuję otaczać się ludźmi, którzy w pewnych sprawach wiedzą o wiele więcej niż ja. Do tego można zaliczyć sprawy techniczne, marketing, wsparcie dla deweloperów i ostatnio także aspekty prawne. Na pierwszym miejscu chodzi o to, że Ci wszyscy ludźmi próbują sprawić, abym nie wyszedł na głupka. Robią co mogą, czasami mimo wszystko uda mi się coś pokręcić. Moja działka polega na tym, że czytam wszystko.
Czy chciałbyś powiedzieć coś ogólnie na ten przyszłości komputerów i jakie miejsce w tej przyszłości widzisz dla AmigaOS? A może jakie pomysły wiążesz z przyszłością naszego systemu?
Obawiam się, że nie mam nic co mogło by być przełomem. Świat przechodzi na urządzenia przenośne, bezprzewodowe laptoty, telefony komórkowe i wszystko co wykluło się między nimi. Nie sądzę, że jesteśmy dalecy od tego, aby w domu każdego z nas był "mały serwer" wysyłający cyfrowe sygnały, prawdopodobnie bezprzewodowo, do naszego telewizora, sprzętu grającego, komputera i wielu innych urządzeń. Co ciekawe, w to wszystko zamieszane są media. Z małym wyjątkiem - nie chcę ingerować w tę dziedzinę. Gdy byłem w Chinach, rozmawiałem z jednym z ministrów na temat rozwoju ekonomicznego. Powiedział mi, że na zewnątrz dwóch największych, zurbanizowanych centr, najszybszym sposobem na zwiększenie dochodu jest płynna znajomość języka angielskiego. Jest duże zapotrzebowanie na ludzi zajmujących się transportem, komunikacją, hospitalizacją i pracującymi w różnych innych gałęziach przemysłu, którzy muszą znać przynajmniej dwa języki. Jako, że komputery są bardzo drogie, zastanawiał się czy telefony komórkowe mogą zostać wykorzystane do nauki języka angielskiego (firma, z którą jestem dosyć luźno związany, pracuje obecnie nad taką aplikacją). Jako przykład wykorzystał szkolenie kontrolerów lotów w języku angielskim. Nie mam pojęcia jak będzie wyglądać przyszłość mediów, ale z całą pewnością mnie to zaskoczy.
Jak długo korzystasz z komputerów Amiga i czy planujesz udzielać się w amigowej społeczności?
Tutaj powinienem chyba powiedzieć, że używałem komputerów Amiga od dziecka
i uwielbiam je bardziej niż mojego owczarka. AmigaWorld nalegało jednak
abym był dokładny i nie wykręcał się. A więc? Nigdy nie posiadałem Amigi
i z tego co sobie przypominam, nigdy nie dotknąłem amigowej klawiatury.
Wiele ludzi z którymi pracuję i pracowałem na pewno mieli z nią kontakt.
Wierzę, że Charlie Kelner napisał na Amigę część "Fractalis".
Przez ostatnie 10 lat zmieniłem się z człowieka chodzącego w dżinasach
na "biznesmena w garniturze". Moja praca i życie obraca się wokół kontraktów,
sprawozdań, raportów. Potrzebuję aplikacji biznesowych. Odpowiedzi na te pytanie
piszę na bardzo high-endowym laptopie Toshiby. Posiadam Powerbooka G4.
Zazwyczaj zabieram go na spotkania, aby zrobić wrażenie.
Każdy w KMOS chce, aby AmigaOne chodziła pod kontrolą OS4.0. Przez Alana
próbuję wynegocjować zniżkę dla partnerów.
Podczas mojego ostatniego zainteresowania forami publicznymi, zauważyłem, że wiele osób
żąda abym wytłumaczył się. Inni spodziewają się, że będę brał czynny
udział w spekulacjach, wyjaśnianiu czy rozpowiadaniu plotek, czy też
dziecinnym zachowaniu w niektórych dyskusjach. Nigdy nic nie napisałem na forum
publicznym i aktualnie nie posiadam żadnych planów, aby zacząć to robić.
Kilka osób, z którymi pracuję biorą czynny udział w forach. Nie mam nic
przeciwko temu, jeżeli nie będą ujawniać informacji poufnych. Żyję w wolnym
kraju - przynajmniej ten w którym mieszkam przez ostatnie kilka lat.
Pomijając jednak przyszłość systemu operacyjnego, Amiga przyciągnęła nas
z kilku innych powodów. Nazwa nie jest już tak znacząca jak kiedyś. Jest
jednak znana i może znowu zacząć się liczyć, chyba, że zawalę robotę.
Wiemy o dosyć sporej bazie użytkowników - około 10 000 osób lub więcej.
Istnieje około 1 000 entuzjastów, którzy ich wspierają. Chcemy ustalić
program adaptacji, w granicy 100-500 użytkowników. Nokia robi podobnie
w przypadku Finów i nieźle jej to wychodzi. Gdy wprowadzimy na rynek nowy
produkt, ta adaptacyjna grupa może go kupić za mniejszą cenę w zamian za
raportowanie uwag i zauważonych błędów, które mogą wpłynąć na jego jakość.
Będziemy posiadać stroną z ograniczonymi prawami dostępu. Zapewni to nam
dużą płynność i elastyczność. Obecnie planujemy taki program, lecz napotkaliśmy
na dwa małe problemy. Nie mamy strony internetowej i nie mamy jeszcze
produktu. Będziemy mieć. Możemy w to wmieszać słynne koszulki. Czekaj...
To nie ja powiedziałem.
Ważniejsze jest to, że nigdy nie odnosiłem wrażenia, że program wsparcia dla
deweloperów tak naprawdę ich wspiera. Chciałbym to zmienić. Prowadzę
rozmowy z najlepszą jaką znam firmą zarządzającą informacjami, aby pomogła
nam ustalić strukturę przepływu informacji przez naszą stronę o ograniczonym
dostępie. Gdy już będziemy mieli sposób, poproszę więcej niż kilku deweloperów,
aby wypowiedzieli się czego oczekują. Mam kilka pomysłów, ale oni na pewno
będą mieli więcej. Mamy dostęp do utalentowanych ludzi tworzących strony internetowe.
Zapytam naszych partnerów czy również chcieliby mieć w tym swój udział. Tak
czy owak, będzie to zrobione. W rzeczywistości, jeden z naszych klientów
tego wymaga. A ja się zgadzam. Wiem, że wielu z was czytając to rozważa kupno
komputera ze względu na zainstalowany w nim system operacyjny. Większość
osób o to jednak nie zabiega. Nie ma to dla nich znaczenia. Interesują
ich tylko aplikacje i nic więcej.
Później już pójdzie z górki. Jeśli deweloperom się powiedzie, KMOS również
odniesie sukces. Jeżeli oni polegną, my również. Jeden z deweloperów
pytał czy będzie posiadał bezpośredni kontakt z moją osobą. Oczywiście,
ale każdy kto liczy na techniczną informację z mojej strony, stracił rozum.
Zatrudnimy profesjonalistów. Osobiście będę jednak bardzo zaangażony i
otwarty na informacje spływające z rynku i dotyczące strategii produktu.
Wszystko tajne i poufne, oczywiście.
Odkąd uruchomiliśmy adres mailowy Information@KMOS.com, otrzymaliśmy
tysiące maili. Wiele z nich było od tej samej garstki ludzi. Zawierały
groźby, wyzwiska i inne bzdury. Wszystkie te zostały usunięte, ale śledzimy
je, gdyż nie chcemy, aby tacy ludzie przypadkowo zostali zaangażowani
w przyszłość firmy.
Jeśli wszystko powyższe jest w Twoim mniemaniu "społecznością", będę
zaangażowany. Jeśli to coś innego - nie liczcie na mnie.
Czy chciałbyś coś jeszcze dodać?
Amiga w swojej historii pokonała dwa dosyć zwrotne punkty. Doszliśmy do wniosku,
że Amiga nie jest w stanie obronić się sama. Wielu z Was widziało moją "Deklarację"
i wiecie dobrze o czym mówię. Niestety, zanim będę mógł skupić całą moją
uwagę w kierunku budowania tej firmy, muszę uregulować tę kwestię. Bardziej
preferuję firmę, w której skład wchodzą deweloperzy niż prawnicy. Niestety
aspekty prawne stały się nieodłączną częścią mojej pracy.
Moje zadanie jest proste: "zbudować tę firmę" korzystając z dwóch kluczowych
punktów. Później dodano jeszcze: "chroń własność intelektualną". Gdybym
wtedy wiedział to co wiem teraz, nalegałbym na renegocjację i nowe GT3 (to samochód
nie komputer).
Każdy pracownik powinien być opłacony za to co robi. Amiga posiada dwa spory
ze związkami zawodowymi, które mam nadzieję szybko zostaną wyjaśnione. Jednak,
opłacane lub nie, związki zawodowe nie naruszają poufności ani NDA. Wydaje nam
się, że jeden z byłych pracowników Amigi, za korzyści materialne, przekazał własność intelektualną
firmy Amiga (teraz własność intelektualną KMOS) firmie trzeciej. To przestępstwo.
Następnie ten ktoś wyciągnął ten temat na światło dziennie i opublikował.
To nie jest przestępstwo, ale nie jest zbyt mądre. Poza tym jednym wyjątkiem,
nie interesują mnie takie pojedyncze akcje.
Sądzę, że to szczególnie karygodne gdy pracodawca kieruje swoich pracowników
do takich czynów. Pracownik jest wówczas w kropce. Zazwyczaj potrzebuje
on pieniędzy i nie może po prostu odejść - pomimo to, kilku to zrobiło.
Dużo już powiedziałem. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej w tej kwestii,
zwróćcie na to moją uwagę na Information@KMOS.com. Będzie to tajne i trafi
do mnie.
Kończąc, Garry, dlaczego wybrałeś AmigaWorld jako miejsce na wywiad?
Sam prosiłeś. Dziękuję AmigaWorld za możliwość udzielenia odpowiedzi na kilka pytań i przepraszam za ich długość. Wydawało się to konieczne. Nie chcę, aby ktokolwiek wyciągnął z tego wniosek, że rozpoczyna się nowy dział "Ask Garry". Tak nie jest. Będziemy przekazywać informacje dotyczące KMOS: informacje na temat produktów, może strategicznych partnerów i innych informacji, które mogą wydać się ważne. Będę szczęśliwy jeżeli będę mógł odpowiedzieć na pytania na łamach AmigaWorld, jeżeli ktorekolwiek z tych wydarzeń nastąpi. Każdy kto zapyta o wizytówkę zostanie skazany na Pegasosa... na którym działa Windows.
Tłumaczenie za zgodą AmigaWorld wyłącznie dla PPA
Copyright 2004 by Amigaworld.net. All rights reserved.
AMIGA, KMOS, Eyetech, Hyperion and there logos are registered trademarks of Amiga Inc, KMOS, Eyetech and Hyperion.
Translation made exclusivly by permission of DaveD - AmigaWorld.net