Takie podejście, że "sprzedam tylko komuś, kto programuje" jest trochę nieteges. Bardzo zacne i fanowskie, i romantyczne, ale... Zawsze jest jakieś "ale".
Bo co to znaczy, że ktoś programuje? Jeżeli już - to trzeba określić kryteria - programuje, ale co konkretnie pisze/chce napisać. Na dodatek - ludzi piszących jakiś konkretny soft dla bardzo klasycznego Klasyka jest jak na lekarstwo. Bo poniekąd trudno wymyślić i napisać coś rewelacyjnego dla Amigi Klasycznej. Temat jakby wyczerpany, w zasobach Aminetu jest praktycznie
WSZYSTKO CO SIĘ DAŁO ZROBIĆ.
"Sprzedam tylko komuś, kto programuje." A ja na przykład - ja w zasadzie nie programuję, programista ze mnie taki, jak z koziej dupy trąba, ale na upartego - jakiś tysięczny z kolei, nikomu niepotrzebny konwerter polskich znaków diakrytycznych z AmigaPL na standardy "pecetowe" mogę stworzyć. Albo migoczące gwiazdki w AMOS machnąć
Zatem - programowanie programowaniu nierówne. I potem tylko kwasy mogą z tego wyniknąć - że człowiek dobrej woli sprzedał oszustowi et cetera. A oszust się obroni pokazując zrobiony w AMOS "soft" do odbijania piłeczki paletką sterowaną myszą.
Jeśli już tak się stawia sprawę - to szuka się człowieka, który udowodni, iż istotnie realizuje jakiś sensowny projekt, do którego A4000 jest mu niezbędną.
Rzucanie kamieniami w handlujących i dzielenie ich na "szlachetnie sprzedających" i "cwaniaków" jest bez sensu. Każdy, kto trochę oleju w głowie ma, nie rzuci się jak szczerbaty na suchary, na ofertę typu: "
Sprzęt jest w 100 % sprawny, ale ostatni raz go uruchamiałem 15 lat temu, a teraz nie mogę sprawdzić, bo nie mam w domu telewizora, bo mi go komornik wczoraj zabrał". Na dodatek z błędami ortograficznymi.
A że ludziska chcą coś tam zarobić... Normalna sprawa, Popyt jest, więc windują w kosmos ceny za jako tako działającą A1200 na przykład.
I trzeba się z tym pogodzić, czas robi bezlitośnie swoje, działające staruszki Klasyki będą drożały z każdym rokiem.
Żeby nie było, że "bronię cwaniaków" - ja żadnej Amigi, albo "czegoś do Amigi" nigdy nie sprzedałem na Allegro. Owszem, kiedyś tam, pod koniec lat dziewięćdziesiątych opchnąłem hurtowo całe "kablówkowe" studio desktop video - Amigi, miksery, genlocki, digitizery, samplery - full wypas. Ale opchnąłem komuś, kto jeszcze przez kilka lat efektywnie z tego korzystał. Na zmarnowanie sprzęt nie poszedł.
Obecnie tylko kupuję.
Jestem hobbystą, różne Amigi mam, nie wiem co i kiedy, do czego i w ogóle może mi się przydać - zatem mam szuflady zapchane jakimiś zabytkowymi twardymi dyskami, modulatorami do A500, kablami, przejściówkami, samplerami, kościami pamięci et cetera.
I za Chiny Ludowe ni jednego kawałka taśmy nie oddam.
Ale doskonale rozumiem tych (rozumiem i nie mam do nich pretensji), którzy coś tam lekko odświeżają, czyszczą, lutują i wystawiają na aukcjach za ciężką kasę.
Dowcip w tym tylko, by umieć odróżnić poważną ofertę od ściemy. A to nie jest takie trudne przecież, prawda?
Pozdrawiam pogodnie
Des