@Jacol,
post #48
Coś niesamowitego, musi być bardzo pozytywnie zakręcony gościu :)
O takich ludzi trzeba dbać! W zimę kawę przynieść, rogaliki, dobrym słowem wesprzeć i podziwiać ;)))
Sądzę, że cena jest po prostu symboliczna, a gościu robi to bardziej z przyzwyczajenia. Pamiętam jak u mnie na Pradze, Bazar Różyckiego zaczął podupadać przez markety, ciuchlandy, targowiska pod Pałacem i przede wszystkim Stadion X-lecia.
Większość ludzi uciekła zwijając interes, ale najstarsi wyjadacze zostali i stoją do dzisiaj. Czasami jak wpadam do rodziców i przechodzę przez Różyka, to obserwując utwierdzam się w przekonaniu, że zostali w celach czysto towarzyskich i żeby nie zwariować. Co mieli zarobić i się dorobić, to pewnie w PRLu się dorobili na tym Bazarze :)
Ehhh... gdzie te czasy, kiedy po ogóreczki, kapustę kiszoną z beczki szło się na Różyka, a powiew przepychu zachodu z chałwą, bananami, cytrusami, suszonymi owocami kandyzowanymi, kawiorem, kawą i prawdziwą czekoladą można było właśnie na przepastnych straganach od strony Brzeskiej oglądać :)
Swoją drogą na Różyku, m.w. na środku Bazaru, na przełomie lat 80-90, stał koleś z małym stoliczkiem. Na stoliczku karton z nowym Atari 65XE i zestaw kaset z grami na handel. Ceny miał jednak trochę zawyżone i wybór gier nieciekawy, więc w zasadzie mijałem go tylko w drodze do szkoły i ze szkoły zatrzymując się czasem by spojrzeć czy ma coś ciekawego.
Skoro jeszcze o mojej Pradze mówię i miejscach o wiadomej treści, to w Pawilonach na Mackiewicza (przy nasypie kolejowym) był jeden gościu, u którego też można było kupić Amigę, ST i oprogramowanie na nie. Gościu jednak jeszcze w czasach kiedy Amiga bardzo dobrze stała na naszym rynku był już oddanym PeCeciarzem. Dlatego też w naszym orientacyjnym określeniu z Westernem ten koleś funkcjonował jako "sklep u PeCeciarza". Za ladą po prawej stronie miał kolorowy monitor Philipsa do którego podłączał m.in. Amigę, ale głównie oglądał na nim... telewizję :)
Ceny dyskietek z oprogramowaniem Amigowym miał zabójcze (jakieś x2 w stosunku do tego co na Grzybowskiej), ale jakoś specjalnie się tym nie przejmował. Do tego był strasznie arogancki i nieprzyjemny. Nie wiem czy wynikało to z wrodzonej sympatii do klientów Amigowców, czy też miał tak do wszystkich, ale z tego co pamiętam raz wdaliśmy się z nim w dyskusję ideologiczną tematu Amiga vs PC. Rozmowa nie toczyła się w pokojowej atmosferze. Gościu miał umysł typowego, ówczesnego PeCetowca. W sumie to sami się z Westernem zastanawialiśmy, po cholerę sprzedaje programy i sprzęt Amigowy skoro tak negatywnie to wpływa na jego usposobienie :)
Był jeszcze sklep (buda) z programami przy przystanku autobusowym, zaraz przy Stadionie X-lecia i Rondzie Waszyngtona w stronę mostu. Ale to dość późne czasy Amigowe chyba. Później przez kilka lat był tam Kantor. Rozebrali ten pawilonik przed budową nowego Narodowego Stadionu.
No i jeszcze sobie przypomniałem lata wcześniejsze, kiedy to bardzo popularnym sklepem na Pradze Pn była Kijowianka pod wieżowcem. To były piękne czasy. Pamiętam, że ten sklep miał m.w. taką ilość klienteli jak obecny Carrefour. Najpierw bardzo upchane i bogate stoisko ze sprzętem 8-16 bit było po lewej stronie przy zablokowanych wówczas (tymże stoiskiem) schodach prowadzących na piętro. Telewizor był zamocowany wysoko i każdy kto wchodził nawet po mięcho do Kijowianki musiał tam wejść i podelektować się obrazem i dźwiękiem Amigi. W tym sklepie pierwszy raz zobaczyłem na własne oczy CDTV.
Potem stoisko na dole zlikwidowano, odblokowano schody na piętro z tej strony i stoisko Amigowe zrobiono w pawilonach na górze. Pamiętam nawet jakie gry tam kupiłem... heh...
A jeszcze wcześniej... wszystko się człowiekowi odświeża jak tak opowiada... na tym samym piętrze w Kijowiance było stoisko (dwa małe stoiki połączone ze sobą) Atarowskie. Stało Atari 800XL i można było kupić to i owo. Pamiętam, że za czasów Atari kupiłem od kolesia gry L.K. Avalonu. Misja i Lasermania przymurowały mnie do komputera na długo :)