[#1241]
Re: W jaką amigową grę grałeś/aś wczoraj?
@selur,
post #1059
Odpowiedź na:
"Mnie np. nie podpasowaly te gry i jesli mialbym stawiac to Dungeon Master ma duzo wiejec fanow. Wynika to chyba z faktu, ze Ambermoon i Blade of Destiny mieszaja gatunki (bigeanie w lochach fpp i nagle jakies turowe walki izometryczne) a to czesto nie jest zbyt fajne. Gdyby nie liniowosc Ishara to pewnie Ishar bylby numerem jeden ale Ambermoon i Blade of Destiny na pewno nimi nie sa."
Jako, że jakimś cudem odpowiedź Selura na mojego posta mi umknęła pozwolę sobie teraz odpowiedzieć. Jak to mówią - "lepiej późno niż wcale".
Jednak pod względem przedstawionego świata mało który amigowy rpg może się równać z Ambermoonem czy Blade of Destiny. We wspomnianym przez Ciebie Dungeon Masterze (i poostałych dungeon crawlerach) jesteśmy ograniczeni tylko do penetracji mniej lub bardziej monotonnych i klaustrofobicznych lochów, co oczywiście samo z siebie może być świetną zabawą (sam bardzo lubię Eye of the Beholder 2 czy Blacj Crypt), ale moim zdaniem nie może się to równać z różnorodnością świata we wspomnianych na początku grach (pomimo pewnych uproszczeń, jak np. identycznie wyglądające miasta w Blade of Destiny). Włączając te programy dane nam jest podróżować po kompletnym świecie, na który składają się góry, lasy, rozległe równiny, morza oraz liczne osady. Te z kolei oferują nam sklepy, tawerny, świątynie i kilka innych ciekawych lokacji. Poza tym zamieszkuje je także wiele postaci z którymi można zamienić kilka słów, przyjąć jakieś zlecenie lub po prostu włączyć do naszej drużyny. W obu tytułach znajduje się także miejsce na lochy, które może nie należą do najbardziej skomplikowanych, ale tutaj pełnią one tylko rolę dodatku, a nie sedna gry.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gry te nie należą do najpopularniejszych w swoim gatunku, ale wynika to po części z tego, że nie da się do nich usiąść, że tak to ujmę "z marszu". Jeszcze przed rozpoczęciem właściwej zabawy trzeba im poświęci sporo czasu na zapoznanie się z systemem gry. W Blade of Destiny np. samo stworzenie drużyny, tak żeby znalazły się w niej postacie o odpowiednich umiejętnościach pozwolających na przetrwać zarówno w zgiełku cywilizacji jak i kompletnej dziczy potrafi zająć ładnych kilka godzin. A nie wszyscy to lubią. Wydaje mi się, że stąd m.in. bierze się ogromna popularność serii Ishar, która łączy w sobie bogactwo świata z prostotą systemu, charakterystyczną dla np. Dungeon Mastera czy serii Eye of the Beholder.
A przy okazji wymienię w co grałem w ostatnim czasie:
- Solid Gold [po kilkunastu godzinach grania utknąłem gdzieś w ruinach Babilonu]
- Lethal Weapon [kilkadziesiąt minut, żeby sobie przypomnieć tą świetną grę]
- The Settlers [jakieś cztery godziny w pojedyncza misja, z dwoma przeciwnikami]
- Wings of Fury [poziom "Commander", ta gra chyba nigdy mi się nie znudzi]
- Furry of the Furries [kilkadziesiąt minut, żeby się pobawić zielonym futrzakie w tarzana]