@jimiche,
post #43
Hmmm, przeczytałem sobie ten wątek - piszecie znane sprawy: "amiga jest fajna", "amiga to idea dla mnie", "ja nie potrzebuję PIV 5 GHz", generalnie chodzi o to: "niech świat sobie biegnie do przodu, ja zostanę z tym na czym się znam, co lubię i co mi wystarcza". W zasadzie to prawda, ale nie zapominajmy że komputery to jednak nowoczesność i postęp techniczny jest jednak wyznacznikiem ich jakości.
1. Szybkość - prawda, 040 czy 060 (kilkadziesiąt MIPS!) to procesory które spokojnie wystarczą do obliczenia budżetu domowego, wyników miareczkowania metodą rekurencyjną, wytrzymałości belki stropowej, czy średnio skomplikowaną scenę w LW. Ale fajnie by było, gdyby nasze Amigi potrafiły w czasie rzeczywistym wyświetlać strony internetowe z dużą ilością grafiki jpg i flash (czy to duże wymaganie?), dokument z 200 stronami z grafiką na co trzeciej stronie przewinęły w czasie mniejszym niż 1 minuta... Czy pragnienie posiadania szybszego procesora jest czymś niewłaściwym? (choćby takie G4)
2. Stabilność - toż to mit. Goły OS3.1 jest stabilny, ale kto z niego korzysta? Amiga potrafi się wysypać przy wyściu z SMBFS, przewijaniu dokumentu w WW, czy przy banalnej stronie internetowej. A z uwagi na konstrukcję AmigaOS crash jest zazwyczaj totalny, a jak nie to po suspend i tak warto zrobić reboot. Win95/98 są kiepskie (a ME to chała), ale świat biegnie do przodu i Win2000 u mnie pracuje bez reinstalacji już od 2 lat (komputer zazwyczaj pracuje po 15 godzin dziennie). Nie mówiąc już o stabilności Irisa na Siliconach. Naprawdę ktoś reinstaluje Win2000 co tydzień? Dla jasności - OS3.1 nie reinstalowałem nigdy (czyli od 1996 roku).
3. Etyka - prywatnie uważam (>>>PRYWATNIE<<<) że amifirmy próbują robić nas w balona. Oto dostajemy starą płytę główną z eksperymentalnym i zabugowanym chipsetem za 1000 EURO. Cena Pegasosa też do najniższych nie należy (choćby porównując do Maca). Oczywiście, tu działa rynek, skoro są kupcy to i cena jest OK. Ale czy naprawdę jesteście w 100% pewni że producenci grają z nami uczciwie?
4. Postęp - być może dla części (młodszej) amigowców, słowo Amiga kojarzy się z "innym", raczej powolnym komputerem. Z ciekawym systemem, cenami raczej sporymi, "klimacikiem"... Kiedy ja kupowałem swoją pierwszą Amigę (A500 w 1990 roku), kosztowała ona około 400 USD, wtedy PC kosztował co najmniej dwa razy tyle. Dostałem podobny (szybkość) do 80286 procesor (mało kto miał wtedy 386), podobny ram (0.5 MB kontra sławne 640 kb), 4 kanałową muzykę na przetwornikach D/A (PC miał wtedy PC speaker) i grafikę 640x480 pixeli w 16 kolorach (CGA to 320x200 w 4 kolorach), plusem PC był za to standardowy HDD. Mój kumpel z PC pożyczał sobie ode mnie Ami bo chciał posłuchać muzyki, czy pobawić się DPaintem. Jeszcze A4000 coś sobą reprezentowała na tle ówczesnych topowych 486 (nie mówiąc o wcześniejszej genialnej A3000).
Tak więc wszystko się we mnie przewraca kiedy czytam o tych "klimatach", "sentymencie", "mnie 68020 wystarcza" - Amidze należy się szybki procesor, porządna magistralna pamięciowa, super grafika i dzwięk, dostęp do sieci. Dlaczego ma wystarczyć G3? Bo stare programy chodzą jak burza? A gdybym chciał symulować sieć neuronalną z 1000.000 elementów (akurat chcę!), to co? - dawniej mogłem zrobić na Amidze wszystko (a nawet więcej) to co na PC. Komputer musi się rozwijać, nie musimy być kustoszami w swoim domowym muzeum. Należy wymóc na Amifirmach, aby skoro tak lubią pieniądze, to przynajmniej oferowały nam za nie JAKOŚĆ a nie odrzuty produkcyjne i resztki zapasów magazynowych. Nie chcę się zastanawiać nad tym dlaczego Amiga padła, dlaczego PC zdominował rynek i czy da się reanimować coś z Ami. Chodzi mi o wskrzeszenie "superkomputera domowego Amigi" - podejżewam, że to tylko marzenie. Ale jak spaść to z wysokiego konia, a nie dawać się do końca naciągać różnym cwaniakom oferującym Amiskarpetki.