[#97]
Re: Czy "Amigowanie" ma sens?
@mailman,
post #1
Czy "Amigowanie" ma sens?
A czy życie ma sens?
Jak ktoś zarabia na tym: tworzy programy i gry oraz je sprzedaje z zyskiem, handluje starym i nowym sprzętem oraz akcesoriami i oprogramowaniem, tworzy je, organizuje zloty czy copy parties - to tak, to ma sens.
Jak ktoś jest kimś ważniejszym w community, to ma mały fajm, satysfakcję i może tą popularność monetyzować (jak ci goście z "Commodore UK") - więc to też ma sens.
Dwa ostatnie akapity wyżej można też monetyzować na YT na kanale retro - jak ktoś ma dykcję, odpowiedni wygląd (np. brak wady zgryzu ;), umie w programy do edycji i montażu, ma sprzęt do tego (kamera, oświetlenie, mocny komputer) oraz (opcjonalnie) trochę sprzętu retro. Niestety, kanały czysto amigowe nie mają szans (za mało sprzedanych na świecie komputerów), do tego 95% ludzi, którzy się za to biorą, to się do tego w ogóle nie nadaje i staje się szumem informacyjnym, który trzeba przewalić szukając czegoś wartościowego (8-bit guy?) - więc ma to sens, ale PROSZĘĘĘĘĘ, nie róbcie TEGO!!!
Jak tworzy aby tylko tworzyć: zwłaszcza dema i moduły - no to jak jest dobry, to ma tymczasowy fejm, ale żadnej kasy. A za umiejętności, które w tym procesie posiadł nikt mu raczej nie zapłaci, t.j. jeżeli sam nie bedzie pisał oprogramowania, promował go i je sprzedawał. Więc sens jakiś jest, ale podstrony w Wikipedii, czy nawet w Mobygames z tego nie będzie, tak samo jak używanej Skody Oktavii.
Jak ktoś ma charyzmę i jakieś umiejętności interpersonalne, to może poznawać ludzi w community, którzy oprócz amigowania coś znaczą w realu: mogą załatwić pracę, kredyt, informację ["kup BTC!" w 2015 ;], wakat w spółkach skarbu państwa czy nawet miejsce w komisji wyborczej. Jak ktoś do tego jest przedsiębiorczy, to może z tymi ludźmi założyć biznes, m.in. amigowy (patrz wyżej) - więc to ma bardzo duży sens.
Jak ktoś może zrobić coś taniej (np. przelotka do joysticka), no to także ma sens - bo oszczędza pieniądze i czegoś się uczy.
Teraz bedzie tylko i wyłącznie moja opinia: jeżeli ktoś amiguje na zasadzie: mam oryginalną A500 1MB, emulator stacji dyskietek i pendrive'a 16GB z softwarem (ew. A500 mini), to sobie ją podłączę w salonie do TV i będę grał w starocie w weekend albo wieczorami, a same gry które pokażę swoim dzieciom - no to jest OK. To ma sens, bo jesteś szczęśliwy, zrelaksowany, odpoczywasz sobie, pdnosisz jakość i dobrostan swojego życia, a podobno granie w gry zmniejsza depresję, poza tym masz jakieś hobby spoza mainstramu - co jest być może wartością samą w sobie. Moim zdaniem jeszcze większy sens ma (Win)UAE (na granicy są AMOS i Amithlon), ale nie będę się kłócił (a jeszcze lepiej - jeden CD32 + fast + stacja dyskietek do niego (z dyskietą z Kickstartem 1.3) i wypalanie płyt CD u siebie ;))))
Z drugiej strony: jeżeli przeznaczasz większość swojego wolnego czasu na kłótnie na forach; jeśli zbierasz stary sprzęt do pudła na półkę (typu: 7x Atari ST, 2x Amigi 2000, 4x Amigi 500+ etc.) czy pudełka z oryginalnymi grami (też na półkę) [zwłaszcza, że sprzęt trzeba odpowiednio przechowywać, konserwować i naprawiać - czyli czas i pieniądze]; jak wydajesz 11 tysięcy na AmigęOne X1000; tysiące złotych czy euro na jakieś karty turbo, które oprócz wszystkiego to z racji wieku mogą się w każdej chwili rozkraczyć; jeżeli przeznaczasz masę czasu na konfigurację martwego systemu na martwy komputer (czy to będzie klasyk, czy "neoAmiga") - no to IMO K**** ŻADNEGO SENSU W TYM NIE WIDZĘ. Dla mnie to jest zboczenie (uderzające zwłaszcza z samego zainteresowanego i jego otoczenie) i fiksacja, ale to tylko moja opinia. Podobnie liczenie fraktalów czy robienie renderów na 68k czy PPC - nikt tego nie potrzebuje i ma to w dupie.
Ponadto IMHO dla mnie amigowanie na czymś ponad A1200 z fastem, 68030 50MHz (bo umiarkowana cena, kompatybilność, emulator Maca i WHDLOAD) i takie tam (te "ponad" nazywam amigowaniem systemowym, czyli tzw. przesuwaniem ikonek ;), także łapie się na powyższy przypadek (no chyba, że ktoś potrzebuje emulator Maca, i ważne: do czego tego emulatora potrzebuje).
Zresztą za duża fiksacja na punkcie przeszłości zawsze jest niebezpieczna - chyba że z tego żyjesz i masz jakieś widoki z tym związane (np. ścieżkę kariery), wtedy IMO to przejdzie, bo jest jakaś równowaga, mimo, że to dalej fiksacja.
Ładowanie się w przedsięwzięcia, które w dłuższym okresie czasu są bez sensu (to jest chyba specjalność amigowego community) jest... no, bez sensu ;). Po co robić OS 4.x, Vampira czy PPC, jak nikt (statystycznie) nie będzie pisał na to oprogramowania, (sensownych) gier i sterowników, a odpalanie na nich Quake czy Wipeouta XL za grubą kasę to jest sztuka dla sztuki. Po co komuś fizyczne 68k 500MHz pod biurkiem czy na szafie, jak nikt tego nie oprogramuje, a ma za darmo UAE, które na 20-letnim komputerze bije je wydajnościowo na głowę. Ergo IMO neoAMiga jest bez sensu -> więc amigowanie na neoAmigach też jest bez sensu.
Moja mała uwaga: jakaś najgłośniejsza część community, która miała kanapkową i uTowerowaną Amigę (najczęściej A1200) w drugiej połowie lat '90 i na początku XXI wieku uparła się na pewne rozwiązania (a raczej: przykazania wykute w marmurze) i wszyscy cierpią. Tj. systemowość (99% użytkowników Amigi w dupie miała system, chciała 16-bitowej mocy w 50fpsach za małą kasę plus tanie piracenie), "Intel Outside" (tak jakby IBM, Apple i Motorola były moralnie lepsze - litości!) - i związane z tym "PPC" (bo "Intel Outside" i się podobno łatwiej pisze programy - k****, jeżeli już, to łatwiej to się pisało 30 lat temu, teraz x86 poszedł naprzód, kompilatory [także skrośne], języki, inżynieria oprogramowania, narzędzia, IDE etc., ceny spadły, do tego statystycznie nikt nie grzebie się teraz w assemblerze), czy drogie karty turbo 040+ (bo "Intel Outside", systemowość i "i wanna na tym starociu grać w Doom, Quake, AB3DII, słuchać mp3, liczyć fraktale i robić rendery - najlepiej jednocześnie" ;) i że na Amidze "da radę" (tylko że taka Amiga kosztuje tyle, co używany samochód, a reszta [z Carmakiem na czele] i tak to dawno ma w dupie - może oprócz zafiksowanej grupki może tysiąca osób na całym świecie). Wszyscy jesteśmy wdzięczni tej części community, że w czasach największej posuchy utrzymywała je na powierzchni, ale teraz to jest zafiksowany fundamentalizm amigowy. IMO przyszłość Amigi to (Win)UAE i AROS x86 (tylko dlaczego wszyscy mają go w dupie i traktują jak popierdu/ółkę?), być może Amithlon jak go ktoś wskrzesi i - paradoksalnie - klasyki 68k do 030 (bo cena i kompatybilność!) - to ostatnie, bo retro jest w modzie, a ludzie, którzy je uskuteczniają mają po 40+ lat [są jeszcze względnie młodzi i pożyją jeszcze], na ogół ciepłą posadkę średniego szczebla albo specjalisty, i przede wszystkim: KASĘ! Czyli przyszłością Amigi jest znienawidzone x86 (zwłaszcza starocie, które można kupić na Allegro za trzy piwa) i stare ale jare x68 ze średniej półki, być może też Rpi.
Oczywiście - niech każdy sobie robi co chce, jak chce i za ile chce, ale pytanie zostało zadane, więc odpowiadam - to tyle. Nikogo też nie chcę obrazić ani też wywoływać jakichś flame warów, a powyższe proszę czytać z przymrużeniem oka.
Ostatnia aktualizacja: 25.01.2024 01:17:58 przez freak_outXP
Ostatnia aktualizacja: 25.01.2024 01:19:36 przez freak_outXP