[#24]
Re: Petro Tyschtschenko na Classic Computing
@Hellena,
post #21
Cena nie jest wspaniała, cena jest normalna. To raczej ceny w internecie osiągnęły jakiś nienormalny poziom. Jak tutaj kiedyś czytałem żale gościa, który za Atari 2600, zdezolowaną drukarkę igłową i parę innych śmieci żądał sześciu stów i jeszcze uważał że przecież oddaje to "za darmo", to nie powiem że by mi się nóż w kieszeni nie otwierał. Jednak poza światem internetowych spekulantów, jest też świat realny, normalnych ludzi którzy chcą się pozbyć strychowych leżaków. Nie tak dawno tutaj przecież ktoś chciał puścić A1200 za 150zł. Ja sam trzy czy cztery lata temu mój zestaw A1200 Tower E/BOX + 030/50MHz, plus Scandoubler, jakiś twardy dysk CDRom i parę innych pierdół puściłem za 500zł. Pewnie niektorzy czytelnicy PPA powiedzą że oddałem go za darmo, ale np. mój brat, który kompletnie nie jest związany z Amigą dziwił się jaki "mam talent do interesów" że pchnęłem to za tyle, przecież on by w życiu nie dostał takiej ceny za swojego o 10 lat młodszego i 20 razy szybszego peceta ;)
Takich ludzi jest wbrew pozorom dużo, niektórzy po prostu robiąc porządki w piwnicach zastanawiają się czy wyrzucić Amigę na śmietnik, czy być może puścić to jeszcze komuś za flaszkę. Dla przykładu Blizzarda, który siedział w tej mojej A1200, kupiłem jako takiego właśnie strychowego leżaka za 30zł. Trzeba więc kibicować Petro niech rzuci tych Amig na rynek jak najwięcej, przez co napsuje krwi handlarzom i mam nadzieję urealni te wariackie ceny również w przypadku Amig używanych.
Tyle o cenach. Mnie natomiast ciekawi, skąd było nie było osoba prywatna weszła w posiadania hurtowej ilości Amig. Wiadomo że po bankructwie Escomu w magazynach zostało 15 tysięcy niesprzedanych A1200, ktorych upłynnieniem miał zajmować się Petro. Wiadomo że takie firmy jak np. Elbox, jeszcze na początku tego wieku miały w ofercie nowe Amigi. Pytanie czy przez te lata udało się wszystko sprzedać. W Polsce np. już w 1997r sprzedaż nowych A1200 wynosiła poniżej 100 sztuk miesięcznie. W późniejszych latach były to już ilości symboliczne, w innych krajach pewnie było podobnie. Wydaje się wieć że część z tego dotrwała w magazynach do czasów AInc. Czyżby włodarze Amiga Inc. ludzie o mentalności działaczy PZPN, którzy w dodatku byli wówczas owładnięci wizją podboju świata przez Amiga DE, powiedzieli mu coś w stylu "Przeznacz do utylizacji ten złom, albo zrób Pan z nim co chcesz". Czy też Tyschtchenko wbrew pozorom nie był zagubionym w świecie uśmiechniętym dziadkiem, a miał żyłkę do interesu i postanowił odkupić pozostały zapas za psie poieniądze, przewidując że po odczekaniu paru lat będzie na to popyt?