@pawelini, post #4
Ostatnio powstał jakiś trend, wydawania książek, które są ich pracami magisterskimi.
Nie wiem czy to dla zysku, czy dla połachotania własnego ego (no bo w końcujestem autorem! wydałem książkę!), i ciekawe, czy ta praca się w to wpisuje?
Osoba spoza sceny, żyjąca poza nią, nagle po wydaniu staje się monopolistą wiedzy i wyrocznią na jej temat. I teraz wyobraźmy sobie jakąś grupę lub party które autor przeoczył. Nagle przestają istnieć, bo ich nawet w pracy zbiorczej nie ma.
Chętnie kupiłbym książkę traktującą wspominkowo jak to wtedy na scenie było, z opisami sprzętu i znanych ksywek, zwłaszcza jakby taką książkę napisał ktoś kto na tej scenie zęby zjadł. Taki Xtd ma talent gawędziarski i miałby o pewnie czym pisać.
Znajoma "wydała" książkę, na ogólny temat dzieci i doboru filmów dla nich . Jako znajomy kupiłem to coś, chociaż już sama kapania reklamowa na fb i wśród znajomych, ochy i ochy koleżanek sprawiły że zaświeciła sie czerwona dioda. Spodziewałem się że napisze o swoich doświadczeniach z chorym synem, i nawet mnie zdziwiło że ją wzięło na pisanie książki, bo zawsze niewiele ich czytała. Okazało się że robiła zaocznie kierunek i zwyczajnie wydała przerobioną pracę magisterską. Tego się nie dało czytać. Przerost formy nad treścią, dedykacja i podziękowania dla najbliższych na początku... i zwykły akademicki format, bez najmniejszego osobistego wtrętu.
Pewnie w tym przypadku tak nie jest, i nie powstała dla kasy tylko dla sztuki, jaką samą w sobie jest scena.
Dlatego chętnie taką książkę pożyczyłbym w bibliotece.
@mccnex, post #7