Pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłem i kiedy pierwszy raz zagrałem w DOTC. Zobaczyłem na giełdzie komputerowej w Zabrzu na Guido. Gdy się wchodzilo, po prawej stronie sali stoisko miał gość z Atari, chyba 520 ST, tam miał odpalonego Defendera. Ta gra na ST wyglądała cudnie, mnie zamurowało. Oczywiście byłem za bardzo gówniarz, żeby prosić o możliwość gry. Jakieś dwa lata później pierwszy raz zagrałem w tę grę na Commodore 64 ze stacja 1541 u kolegi Leszka. To było coś niesamowitego. Wersja 8 bitowa była bardzo piękna, niewiele ustępujac 16 bitowej. Postanowiłem, że uzbieram na stację dysków.
Swoją drogą wersja ST nie była gorsza od Amigowej, był jakiś trik zasosowany (chyba z obslugą przerywań), że też chyba w 32 kolorach.
Wstyd się przyznać ale ja nigdy w życiu nie widziałem "Defender of the Crown". Obudzony w środku nocy rozpoznam tę grę po screenshotach, podoba mi się ta grafika. Ale faktycznie nigdy w życiu nawet nie widziałem jej uruchomionej. A przecież w połowie lat 90 był darmowy dostęp do każdej gry.
Kiedyś trafiłem na YouTube na porównanie różnych wersji "Defender of the Crown" i wpadłem w szok gdy uświadomiłem sobie jak bardzo wersja dla CD-32 różni się od klasycznej amigowej z 1987. Ta wersja została wręcz ponownie narysowana od podstaw i w każdym detalu wygląda znacznie lepiej. A wszyscy wiemy jakie tony grafiki tam są. Tytaniczna robota. Zazwyczaj wersje dla CD-32 nie różniły się aż tak bardzo od dyskietkowych. Zdaje się, że ta nowa wersja nawet jest oznaczona jako "II". I tutaj mam pytanie do znawców. Czy I i II różnią się samą rozgrywką? Mają coś nowego poza (rewelacyjnie) odświeżoną oprawą graficzną?
Jim Sachs zawsze będzie dla mnie tym gościem, który jako pierwszy pokazał, do czego zdolna jest "grafika" Amigi i na czym polega wyśmienity pixel art.
Człowiek Legenda.
Ja prawie nie kupowałem. Znajomych z Amigami było sporo i darmowy soft pchał się drzwiami i oknami. Później kupowałem trochę pirackich składanek na płytach CD. Wtedy lokalnych znajomych z Amigami już było znacznie mniej. No a w 2000 Amiga dostała stałe łącze, IRC był włączono niemal całą dobę i znów było sporo znajomych, ogromny dostęp do softu. Chociaż wtedy też zaczęła się pojawiać świadomość, człowiek powoli zaczynał się wstydzić piractwa, czuć potrzebę zapłacenia za amigowy soft i zaczęło się kupowanie, rejestrowanie. I to nie z poczucia obowiązku tylko tak po prostu czuło się przyjemność z drobnego wsparcie kogoś kto jeszcze przy Amidze został.
Ostatnia aktualizacja: 22.09.2024 15:48:09 przez MDW
Wersja Atari ST ma jednak mniej kolorów i ma przede wszystkim "gorszą paletę", co wynika z ograniczeń sprzętowych ST.
No i wersja Atari ST jest pozbawiona wielu elementów/detali:
- brak planszy z widokiem wyspy
i animowanym morzem
- brak animacji ognia w lesie
- brak animacji jeźdźca przy zmianie lokalizacji na mapie
- brak animacji (flagi, koń, widownia) na planszy z rycerzem na koniu przed turniejem
- brak animacji wody przy widoku na zamek
- brak płonących pocisków przy zdobywaniu zamku
- mniej szermierzy walczących na zamku
- mała ilość kolorów przy scenie zbliżenia z księżniczką, więc jej piersi nie wyglądają zbyt apetycznie
Ogólnie w wersji na Atari ST mamy praktycznie tylko statyczne obrazki (1 lub 2 wyjątki).
Niektórych planszy i elementów nie ma w ogóle.
Wreszcie przeczytałem ten wywiad (czekał w TODO czytnika RSSów na odpowiedni moment). Jim Sachs jest niesamowity. No i wreszcie się dowiedziałem o co chodzi i czym jest "Defender of the Crown II". To co napisał o współpracy z Commodore tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że ta firma już pod koniec lat 80 zaczęła być największym problemem Amigi i wręcz działać na jej szkodę.
Jest w tym wywiadzie jeszcze zdanie, które mnie całkowicie rozwaliło. Gdy Jim opowiada o tym jak robił - Aquarium wygaszacz ekranu (bardzo bardzo ładny zresztą) dla Microsoftu. No i wtedy dorzuca zdanie, że "Aquarium sfinansowało resztę mojego życia".
Można przez dziesięciolecia robić różne nadzwyczajne cuda i mieć z tego głównie radochę. Ale jeżeli chodzi o komercyjne korzyści to zwykle nie długa, ciężka praca tylko właśnie taki jeden niepozorny strzał w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie przynosi efekt z którym często nawet główna wygrana na loterii nie może konkurować.
Wspominam o tym, bo już kiedyś sam spotkałem się z takim przypadkiem i ciężko mi było wtedy w to uwierzyć (w tym przypadku nie Microsoft tylko Nokia była taką dojną krową). Chociaż czytając różne historyjki z Doliny Krzemowej można trafić na więcej takich przypadków gdy ktoś gdzieś kiedyś robił jakiś drobiazg, który stał się częścią czegoś wielomiliardowego i było to odpowiednio zabezpieczone prawnie (o czym też Jim wspomina w wywiadzie). To daje wyobrażenie o tym jakie są zyski tych różnych informatycznych korporacji. Efekt skali jednak robi swoje...
Ostatnia aktualizacja: 02.10.2024 13:57:56 przez MDW
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies
(ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach.
Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy
niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki
internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.