• Relacja OSH-a z Amiga 30 w Neuss

15.10.2015 21:32
odsłon: 2629, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

partyplace

Aby uprzedzić wszelkie komentarze typu: „e, za mało konkretów na temat amigowych wieści” informuję, że na Amiga 30 Jahre pojechaliśmy jako osoby prywatne, a nie oficjalna delegacja PPA, w związku z czym nasza relacja jest relacją zwykłych użytkowników. Poza tym, ja byłem głównie w pobliżu naszych trzech komputerów i nie bardzo mogłem uczestniczyć we wszystkich prezentacjach. Szczegółowe informacje na temat nowinek ze świata amigowego znajdziecie zresztą w artykule mailmana.



Tym razem ekipa PPA pojechała tylko w dwuosobowym składzie: alt_ i ja. Wyruszyliśmy ze Świdnicy ok. godziny 12:00. Naszym celem był Düsseldorf. Od razu po rozpoczęciu podróży ustalił się podział ról: alt_ prowadził, ja zaś zapewniałem oprawę muzyczną podróży. Nie jestem pewien, czy zawsze trafiałem w jego gusta, ale ponieważ zaprotestował tylko raz, przy próbie puszczenia Rammsteina (nie, że nie lubię, ale w tamtej chwili mnie rozpraszało - alt_), chyba udało mi się stworzyć w miarę przyjemne warunki. Podróż upłynęła bez większych przygód – pomyliliśmy trasę zaledwie trzy razy (jazda bez navi - do soboty nie działał mi internet w roamingu - alt_). Jazda niemieckimi autostradami byłaby prawdziwą przyjemnością, gdyby nie pogoda, która postanowiła pokazać co potrafi i uraczyła nas taką huśtawką, jakiej dawno nie widzieliśmy. Momentami lało tak, że wycieraczki nie nadążały z usuwaniem strug wody, po czym następował gwałtowny przeskok do strefy bezdeszczowej. Niebo miewało czasem barwę rodem z najlepszych horrorów. Koniec końców dotarliśmy do Düsseldorfu cali i zdrowi, choć nieco zmęczeni.

Petro & alt_ Następnego ranka wyruszyliśmy w drogę do Neuss, znajdującego się tylko 15 km od naszej bazy. Dojechaliśmy bez przeszkód, ale prawdziwym wyzwaniem okazało się znalezienie miejsca parkingowego – zajęło nam to 15 minut, w czasie których kręciliśmy się wokół siedziby imprezy – Rheinisches Landestheater. W trakcie tych poszukiwań spotkał nas przejaw niemieckiej uprzejmości – pewna młoda (ładna!) dziewczyna zwalniała miejsce i gdy zobaczyła, że wjeżdżamy na parking, podeszła do nas i podała nam jeszcze nie do końca wykorzystany bilet. Było to bardzo miłe! Wreszcie udało się zaparkować i zaczęliśmy wynosić sprzęt, którego na szczęście nie było za dużo: moja A1200 w obudowie E/BOX oraz A1000 i potężnie uzbrojona A4000 alt_’a. Pierwszą osobą, jaką zobaczyliśmy był Stefkos, który zaoferował pomoc w instalacji na miejscu. Dziękujemy! Po rejestracji na miejscu otrzymaliśmy bilety w formie małych folderów, na których oprócz programu imprezy były też kody rejestracyjne pakietów „C64 Forever 2014” oraz „Amiga Forever 2014” firmy Cloanto. Identycznie było w czasie imprezy w Amsterdamie. Po zainstalowaniu sprzętu zaczęliśmy się rozglądać z zaciekawieniem. Ludzi było dużo, podobnie jak komputerów w najróżniejszych konfiguracjach: dostrzegłem sporo klasyków, od A1000 i A500, przez A1200, skończywszy na A3000, A4000, CDTV oraz A2000, która przyciągała uwagę, ponieważ była przemalowana na czarny kolor, co wyglądało niezwykle gustownie. Poza tym swoje stoisko miały firmy Hyperion, na których można było dostrzec SAM440 oraz AmigęOneX1000, i A-EON, gdzie pokazywano prototyp AmigiOneX5000. Widziałem też amigowego laptopa z działającym OS4.0 – Limebooka, który niestety nie wszedł do produkcji seryjnej. Jak głosił opis na tabliczce obok komputera, zbyt wcześnie poinformowano opinię publiczną o powstawaniu takiego modelu, zanim zakończono negocjacje z Lime Inc. Negocjacje nie powiodły się i firma zmuszona była anulować projekt. Wielka szkoda! Laptop z działającym OS4 – możecie sobie to wyobrazić?

MEGA65 Oprócz tego było stoisko człowieka, który prezentował OS4.0 działający na Pegasosie II, poza tym A4000 w ładnej obudowie od Micronika i jeszcze jakąś jedną Amigę. Moją uwagę przyciągnęło stoisko promujące projekt MEGA65 – jest to inicjatywa mająca na celu wskrzeszenie komputera Commodore 65 (albo inaczej C-64 DX). Był on planowany jako następca C64 początkiem lat 90. (głupi pomysł) Prototyp został skreślony po wyprodukowaniu niewielkiej liczby prototypów mniej więcej w momencie, kiedy Commodore ogłosiło upadłość. Miał znacznie rozszerzony interpreter BASIC-a oraz wmontowaną stację dysków 3,5 cala, poza tym rozszerzone możliwości graficzne, dwa SID-y i parę innych ciekawych rozwiązań. Oprócz tego zapewniał niemal pełną kompatybilność z C-64. Udało mi się porozmawiać z jednym z ludzi stojących za tym projektem. Zamiarem jest jak najwierniejsze odtworzenie zarówno wyglądu, jak i możliwości technicznych tego komputera, z poprawieniem niektórych błędów. Sam komputer jest umieszczony w układzie FPGA. Jak się dowiedziałem, wszystko stało się możliwe po tym, gdy jeden z kolekcjonerów kupił prototyp C-65 za bagatela, 20 tys. euro (!) i wypożyczył w celu dokonania niezbędnych pomiarów oraz reverse engineeringu systemu i układów. Efekt zwala z nóg, ponieważ prototyp MEGA65 wygląda dokładnie jak oryginał i tak się też zachowuje. Moim zdaniem to bardzo ciekawa inicjatywa, a organizatorzy stawiają na w pełni profesjonalne podejście, z czym wiąże się odpowiednia promocja projektu. Zainteresowani znajdą informacje na stronie projektu.

Haynie & Mical Swoje stoisko miał również Chris Hülsbeck, na którym można było kupić jego utwory wydane na płytach CD, zarówno oryginalne, jak i remiksy. Niestety, tam byłem tylko raz i w sumie niewiele zobaczyłem, ponieważ aż tak bardzo mnie to nie interesowało. Nie zabrakło oczywiście Dave’a Haynie’ego oraz R. J. Micala, który jak zwykle był w doskonałym humorze. Rzadko zdarza się spotkać człowieka tak pozytywnie nastawionego do ludzi – stale się śmiał. Alt_ wręczył R. J.-owi butelkę piwa, czym jeszcze bardziej poprawił mu humor. R. J. zaprosił nas do wysłuchania opowieści amigowych, oczywiście skorzystaliśmy z tego zaproszenia. Na scenie był też Dave Haynie. Obaj opowiadali o swoich czasach w Commodore. Przy okazji R. J. opowiedział zabawną historię: podczas projektowania Amigi, największym zagrożeniem dla delikatnych prototypów układów były ładunki elektrostatyczne. W związku z tym salę, w której projektowano układy wyłożono matami antystatycznymi, a z krzeseł porobiono korytarze, którymi należało się poruszać. Nie pamiętam dokładnie dlaczego tak było, ale R. J. mówił, że w czasie przechodzenia tymi korytarzami trzeba było co chwila się pochylać, wskutek czego wyglądało to tak, jakby konstruktorzy oddawali pokłon swojemu dziełu. Z kolei Dave opowiadał, dlaczego Amiga 2000 powstała w Niemczech. Zmagał się swego czasu z jakimś problemem i jeden z jego przełożonych zniecierpliwiony stwierdził, że „potrzebujemy do tego Niemców”. Niemcy faktycznie pojawili się w firmie. Dave pojechał do domu, puścił sobie ostrą muzykę i wtedy go olśniło. Wrócił do firmy i rozwiązał problem, przy czym jakoś tak wyszło, że zasługę przypisano Niemcom. Niestety, nie do końca rozumiałem, co mówił, tak więc nie daję gwarancji, że dokładnie o to mu chodziło. Tuż obok nas ulokował się sympatyczny Niemiec, który miał na stanowisku A500 oraz A1200 w obudowie Micronika i grał z zacięciem w Jaguara XJ220. Ponieważ to moja ulubiona wyścigówka na Amigę, nie odmówiłem sobie przyjemności stoczenia z nim pojedynku w Wielkiej Brytanii z tym, że poprosiłem go o podłączenie myszki. Bardzo go to zdziwiło, ale nie protestował i już po chwili walczyliśmy na torze. Muszę nieskromnie przyznać, że nie miał ze mną szans – myszka jest o wiele bardziej precyzyjna niż joystick. Stwierdził, że pierwszy raz widzi kogoś, kto gra myszą w amigowe gry tego typu. Potem porozmawiałem z nim chwilkę i okazało się, że jego brat pracował w Microniku i to w polskim oddziale w Bartoszycach. Obok jego stanowiska było stanowisko z grawerką, gdzie można było sobie wygrawerować na metalowych przedmiotach (własnych lub zakupionych na stoisku, np. na kłódkach), co kto chciał. Oczywiście alt_ nie przepuścił okazji i od soboty na jego telefonie można z tyłu dostrzec pewien napis. Jaki? Sami go zapytajcie.

Walker Był oczywiście też niezmordowany Petro Tyschtschenko, który sprzedawał egzemplarze swoich wspomnień z czasów kariery w Commodore. Na jego stoisku można było zobaczyć też np. pierwszą płytę główną Amigi 1200 wyprodukowaną we francuskiej firmie Solectron, zatopioną w przezroczystym plastiku oraz szereg nagród, jakie zdobył za czasów Commodore’a. Petro jest bardzo sympatyczną osobą i każdemu amigowcowi życzę, aby go mógł spotkać. Naprzeciwko stoiska Petro miał swoje stanowisko Jens Schönfeld z Individual Computers, który sprzedawał produkty ze swojej firmy. Ofertę miał bogatą, wśród nich były karty turbo ACA oraz scandoublery Indivision. Ceny były umiarkowane, alt_ skusił się na kupno ACA1221 i był z tego powodu zadowolony. Z kolei ja, jako kolekcjoner starych gier, dotarłem do stoiska innego kolekcjonera, który sprzedawał część swojej kolekcji, ponieważ, jak sam stwierdził, miał już tego za dużo. Nie chcę się nawet domyślać, ile... W każdym razie, za 20 euro wzbogaciłem się o pudełkowe niemieckie wersje „Battle Isle” oraz „Megatravellera I”.

Był również Trevor Dickinson, który podczas prezentacji zapowiadał produkcję nowych płyt głównych o kodowej nazwie „Tabor”, opartych na PPC. Ceny, z tego co pamiętam, mają oscylować w granicach 700-1000 euro. To dużo, ale niestety, amigowanie jest drogim hobby... Swoją prezentację mieli także ludzie z Cloanto, którzy tradycyjnie mówili o pakiecie Amiga Forever. Był też człowiek z ekipy AROS-a, który informował, że AROS przekształca się w pełnoprawny system operacyjny, który będzie dostępny na Amigę 68k (!), PPC oraz platformy nowej generacji i x86. Nie zapamiętałem z tego niestety zbyt dużo, ponieważ słuchałem kątem ucha.

Jens Shoenfeld & Chris Huelsbeck Na scenie był też koncert muzyczny, ale znów niespecjalnie mnie to interesowało. Swoją prezentację miał też Dino Dini (KickOff, KickOff 2), który opowiadał o swoich grach, ale o tym tylko słyszałem. Naszemu koledze Radzikowi udało się też chwilkę porozmawiać z R. J. Micalem. Na pytanie, czy widzi sens w tym w powrocie Amigi na rynek R. J. powiedział, że jeszcze 5 lat temu zdecydowanie stwierdziłby, że to już zamknięta historia, ale teraz, patrząc na ruch, jaki zaczął się w amigowym światku, widzi szansę. Potrzebny jest jednak inwestor, który ukierunkowałby wszystkich w jednym kierunku, ponieważ niestety, w obecnej chwili każdy ciągnie w swoją stronę, a nie jest to dobry pomysł na to, aby Amiga wróciła do gry. Może więc jednak...?

Czas mijał zdecydowanie za szybko, w końcu musieliśmy się pakować. Uścisnęliśmy dłoń ludziom związanym z Amigą i pozabieraliśmy sprzęty na dół przed wyjście. Alt_ poszedł po samochód, a ja podszedłem do stoiska z gadżetami. Zainteresowały mnie niemieckie wydania „Retro Gamera” i zacząłem je przeglądać. Wówczas człowiek ze stoiska zapytał, czy jestem zainteresowany. Zaprzeczyłem, powiedziałem że tylko przeglądam. Wtedy wziął dwa numery i powiedział, „to prezent”. Byłem tak zaskoczony, że ledwo dałem radę wykrztusić słowa podziękowania...

ktoś, Trevor, alt_, RJ W międzyczasie okazało się, że Radzik ze swoją dziewczyną i kolegą zamierzają trochę pozwiedzać Düsseldorf, zatem zapadła decyzja o wspólnej imprezie. Wbrew pozorom nie za dużo pozwiedzaliśmy, praktycznie tylko centrum, wpadliśmy do jakiejś knajpki, coś zjedliśmy. W czasie konsumpcji zajęliśmy się kontemplowaniem urody co ładniejszych dziewczyn i muszę przyznać, że opinia o brzydkich Niemkach jest moim zdaniem lekko przesadzona (aczkolwiek nie do końca jestem pewny, ile z nich było czystej krwi Niemkami ;)). Porozmawialiśmy trochę i wróciliśmy do bazy noclegowej.

Powrót przebiegał spokojnie, tym razem drogę pomyliliśmy tylko raz, a pogoda była naprawdę ładna, więc mogliśmy podziwiać piękne widoki. Alt_ stwierdził, że w tę stronę słuchamy jego muzyki, w związku z czym samochód rozbrzmiewał dźwiękami albumu “Acoustic” grupy „Above & Beyond”. Szczególnie polecam tę płytę – puszczona w domu sam na sam z dziewczyną może BARDZO pozytywnie wpłynąć na atmosferę. ;)

Do Świdnicy dotarliśmy cali i zdrowi ok. godziny 20:30. Tak zakończyła się nasza amigowa wyprawa.


Tekst: OSH
Korekta, fotografie: alt_

    tagi: amiga, amiga 30, neuss
1 komentarzostatni: 16.10.2015 15:29
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem