• Wywiad z Petro Tyschtschenko (kwiecień 2014)

14.04.2014 18:00, autor artykułu: Tomasz "alt_" Marcinkowski
odsłon: 3045, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Petro Tyschtschenko Wywiad przeprowadziłem droga telefoniczną 10 kwietnia 2014 roku. Pan Petro jest bardzo miłą i ciepłą osobą, barwnie i szczegółowo opowiada o dawnych czasach w Commodore i Amiga Technologies. Rozmowa trwała ponad 40 minut, w jej trakcie wielokrotnie śmialiśmy się i wspominaliśmy zakręcone losy Commodore i Amigi. Poniżej prezentuję zapis owej rozmowy. Co prawda, jest on znacznie skrócony, ale bez straty na wartości merytorycznej. Starałem się oddać specyficzny sposób wypowiadania się i poczucia humoru, którym bez wątpienia znakomicie włada Petro, dlatego większość jego wypowiedzi jest możliwie najbardziej bezpośrednio przetłumaczona z naszej konwersacji w języku angielskim. Życzę miłej lektury.

Dobry wieczór, niezmiernie miło mi z Tobą rozmawiać!

Mnie również.

Przedstaw się, proszę.

Jestem starym facetem. Urodziłem się w 1943 roku, a urodziny obchodzę 16 kwietnia. W tym roku stuknie mi 71 lat.

Czyli to już za parę dni?

Tak. Liczyłem, że uda się ukończyć moją książkę na urodziny, ale szczerze mówiąc, jest przy niej za dużo pracy.

Rozumiem. Nosisz słowiańskie nazwisko. Czy jest ono ukraińskie?

Tak, tam są moje korzenie. Mój ojciec urodził się na Ukrainie, w pobliżu Morza Czarnego, a moja matka pochodzi z Austrii. Urodziła się w Wiedniu. Ja również urodziłem się w Wiedniu, trwała wtedy wojna.

Jakie były Twoje początki z Amigą?

Z Amigą... Właściwie, to zaczęło się w 1982 w Commodore. Przez pierwsze cztery lata byłem tam odpowiedzialny za zakupy i logistykę dla niemieckiego wydziału, potem od 1986 do 1990 roku byłem dyrektorem logistycznym na obszar Europy. Następnie, już do samego końca Commodore, byłem odpowiedzialny za logistykę i zakupy na cały świat. Oczywiście, Amiga była jednym z produktów Commodore, więc również zajmowałem się nią.

Więc tak zaczęła się Twoja miłość do Amigi?

Tak, dokładnie. To przyszło jakoś tak samoczynnie, wiesz?

Zatem już wtedy byłeś VIP-em, tam w Commodore.

Tak, to prawda.

Jak doszło do tego, że zostałeś Prezesem Amiga Technologies?

Commodore zbankrutowało w 1994 roku. Firma Escom AG zamierzała kupić Commodore, całość. A ja znałem przewodniczącego w Escomie. Zadzwonił do mnie i powiedział "Petro, powinieneś mi pomóc, chciałbym wchłonąć całość Commodore, oczywiście również i Amigę". Zatem zgodziłem się, bo skoro Commodore zbankrutowało, oznaczało to dla mnie bezrobocie. Rozpocząłem negocjacje z sądem, który zajmował się upadłością Commodore i umożliwiłem jego faktyczne przejęcie przez Escom. To był początek. Byli też inni chętni, lecz sąd nie zgodził się ponieważ potrzebowaliby przynajmniej 1-2 miesięcy na rozpracowanie szczegółów, a ja zacząłem to robić dla Escomu już trzy miesiące wcześniej. Następnie uruchomiliśmy drugą firmę, ponieważ przewodniczący z Escomu przejął linię PC Commodore, a do mnie powiedział "OK. Petro, tworzymy nową firmę o nazwie Amiga Technologies GmbH, a Ty będziesz jej Prezesem i głównym menadżerem oraz będziesz kontynuował produkcję Amigi". To był mój start, ponieważ nie mieliśmy nic, żeby móc natychmiast rozpocząć produkcję Amig. W pierwszej więc kolejności poleciałem na Filipiny, przywiozłem trochę części zapasowych, a potem zorganizowałem zewnętrznego podwykonawcę - firmę Solectron z Francji, która podjęła się produkcji Amig.

Wynika z tego, że byłeś tą właściwą osobą.

Taaak, z powodu mojej wiedzy i znajomości.

Właśnie! Ty już wiedziałeś, jak to zrobić i znałeś wszystkich, którzy produkowali te rzeczy dla Commodore, tak?

Oczywiście. Następnie chcieliśmy mieć na Amidze Internet, więc sprzedawaliśmy Amigi 1200 w pakiecie "Magic" w Europie pod marką Amiga Technologies, którą zarządzałem. Następnie Escom zbankrutował, zatem naturalnie również Amiga Technologies, ponieważ to była powiązana firma.

I co potem robiłeś?

Zdaje się, że był to rok 1996. Oczywiście, rozpoczęliśmy poszukiwania nowego inwestora. Był taki "koleś od bankructwa" i przekonałem go, że mogę kontynuować Amigi. I znalazłem Gateway'a.

Czym zajmujesz się obecnie, oprócz wspierania społeczności amigowców?

Nadal prowadzę własny biznes, głównie dlatego że po prostu nie mogę przestać (śmieje się), może jestem pracoholikiem, nie wiem. Niemniej jednak, przez ostatnie dwa lata krążyłem od szpitala do szpitala pomagając osobom chorym na nowotwory krwi. Oprócz tego prowadzę firmę Power Service GmbH, która prowadzi interesy z Koreą Południową - eksportuje niemieckie produkty, a także dostarcza usługi logistyczne pomiędzy Europą i Azją. Nie zarabiam wiele, lecz po prostu nie mogę przestać pracować.

Zadziwiające, że Korea importuje cokolwiek z Niemiec, zdawać by się mogło, że Koreańczycy wszystko produkują sami.

Ale ja eksportuję specjalistyczne narzędzia, których oni zdają się nie mieć.

Rozumiem. Sprzedajesz ostatnio nówki Amigi 1200.

Kiedy w 2001 odchodziłem z firmy, był to mój ostatni kontakt z Amigą - kiedy przyszedł Bill McEwen. Rozpocząłem własną działalność i nie zajmowałem się więcej Amigą. Otrzymywałem mnóstwo e-maili od entuzjastów, którzy mnie lubili, ale także od tych, którzy lubili mnie trochę mniej - nie możesz mieć wszystkich po swojej stronie. Tak czy siak, zatrudniłem specjalistę z Indii i sprzedawałem nie tylko komputery, ale nawet czekoladę do Indii, całymi kontenerami. Byłem aktywny na wielu polach. I nagle, dwa lata temu, zadzwonił do mnie mój były hinduski dystrybutor, który powiedział "Petro, mam tu trochę A1200, których nie jestem już w stanie sprzedać, czy byłbyś zainteresowany?" "JAK? Nie mam już nikogo od Amigi, nic, tak?" Dałem się namówić na dostawę 60 sztuk i powiadomiłem o tym na Facebooku. On powiedział, że nie chce na tym zarabiać, bo to stary sprzęt już, ja stwierdziłem, że też nie będę na tym zarabiał, że zrobimy to po prostu, aby uszczęśliwić społeczeństwo amigowców. Opłaciłem transport, opłaty importowe i wyszło 150 euro. Mój czas nie był w to wliczony. Wszystkie sprzedałem i potem wielu ludzi pytało "ooo, czy mógłbyś znów je zaoferować, czy mógłbyś...", więc zorganizowałem drugą dostawę, w tej samej cenie - bez marży. Więc taka jest historia. Teraz już zapas znikł, zostało mi jakieś 10-15 sztuk, nie więcej. To wszystko właściwie było masą kłopotu, ponieważ zdarzało się, że niektóre nie działały, a ja nie miałem do nich zapasowych części, ale i tak 99% komputerów działało. Niemniej jednak był to dla mnie ciężki czas. Muszę już to zakończyć.

Jak to możliwe, że tak stare rzeczy jeszcze znajdują się gdzieś w magazynach?

Kiedy Amiga Technologies i Escom zbankrutowały i ponieważ Escom miał zapasy produkcyjne a nie gotówkę, wypłacili to do sądu upadłościowego. Wszyscy byli jednak tylko zainteresowani licencjami, więc udało mi się zdobyć cały zapas A1200 i zacząłem zastanawiać się jak je sprzedać, ponieważ rynek Amigi w Europie zaczął podupadać. Odkryłem, że można je sprzedawać w Indiach, które nie są tak bogate, a Amiga nadal była niezłym sprzętem do pracy w telewizji. Sprzedaliśmy więc cały ich zapas - około 10-15 tysięcy - w cenie poniżej 100$ za sztukę, o ile pamiętam, ponieważ Gateway również chciał się ich pozbyć. Sprzedawano je w Indiach jakoś do 2012 roku, aż rynek skurczył się dla nich nawet tam. A gość, któremu one zostały w magazynie pomyślał, że mogę być jedyną osobą na świecie, która powinna sprzedać tę resztkę, ponieważ, jak powiedział "jesteś najbardziej znaną postacią na scenie amigowej".

Znów więc byłeś właściwą osobą, na właściwym miejscu.

Haha, ale to było ciężkie, naprawdę ciężkie. Powinieneś kupić moją książkę, tam jest wszystko opisane w szczegółach.

Na pewno jestem nią zainteresowany, w pierwszej kolejności. Co z Walkerem?

Była pewna firma we wschodnich Niemczech, która miała bardzo zdolnego doktoranta, więc go zatrudniliśmy do tego projektu. Nigdy nie podobała mi się nazwa "Walker" - wolałem, żeby to był "Sprinter", no ale i tak był Walker. Potem inny gość zaprojektował "obudowę od odkurzacza". Walker nie był jeszcze gotowy, gdy nastąpiło bankructwo.

Ludzie mówią, że Walker wygląda właśnie jak odkurzacz.

W tamtym okresie było to coś ekstra, innowacyjnego.

Oprócz 68030, czym się to różniło od A1200?

Walker posiadał DVD i sloty rozszerzeń wewnątrz - nie był taki zły, prawda?

Lecz nadal posiadał chipset AGA?

Tak.

Czy za Twojego panowania wykonano jakąś pracę nad systemem AmigaOS?

Byłem w stałym kontakcie z Haage&Partner, w tamtym czasie producentem oprogramowania dla Amigi. Ponieważ chciałem iść naprzód, rozmawiałem z Gateway o aktualizacji systemu. Oni się zgodzili zatrudnić do tego Haage&Partner za jakąś sumę, a my mieliśmy otrzymać dolę ze sprzedaży. Zatem stworzyli oni AmigaOS 3.5. Wspólnie z Haage przeprowadziliśmy premierę w Australii.

Powiedz coś więcej o książce.

Książka to długa historia. Lata temu pewien zapaleniec amigowiec odezwał się do mnie i zaproponował, żebym napisał książkę. Pomyślałem "O Boże, nie mam na to czasu, mam tyle rzeczy na głowie, własną firmę itp." To był 2001 rok. Lecz on był na tyle miły, że sam to spisał, wydrukował, obindował, dał paru osobom, ale nikt naprawdę nie był tym zbyt zainteresowany. Potem, w 2011, odezwał się ponownie i powiedział, że pora wrócić do tematu. Spędził dużo czasu na rozmowach ze mną, spisywaniu ich i teraz, zaledwie dwa lata później (śmieje się), już prawie skończyliśmy. Oprócz tego mam sporą kolekcje klamotów, zdjęć i innych rzeczy związanych z Commodore od 1980 roku do samego końca. Wiele z tych zasobów będzie można zobaczyć w książce.

Zatem przeczytamy o wielu rzeczach, o których do tej pory nie mieliśmy pojęcia.

Zdecydowanie tak, np. kompletne zestawienia ilości wyprodukowanych C64, A4000, A1200, A500 itd.

Obowiązkowa lektura.

Jasne! Zebrałem nawet roczne raporty finansowe Commodore!

Więc na ich podstawie będziemy mogli zobaczyć upadek firmy.

Dokładnie - kiedy zarabiali a kiedy nie.

Plany na przyszłość - co następne?

Nie wiem, przyszłość sama pokaże. Wiesz, w moim wieku, jak można mówić o przyszłości.

Daj spokój, wszyscy ją mamy!

Haha, w sumie masz rację. Jestem już w zasadzie na emeryturze, mam wnuki... Teraz mam też książkę, której pisanie utrzymuje mnie przy zajęciu, potem musimy ją jeszcze przetłumaczyć, a dopiero potem pomyślimy o tym, co dalej.

I na sam koniec - parę słów od Ciebie.

Dziękuje wszystkim, szczególnie w Polsce - mam tutaj wielu przyjaciół i wiele razy u Was byłem. Chciałbym podziękować wszystkim ludziom, którzy nadal o mnie pamiętają i wszystkim entuzjastycznym, amigowym wariatom.

Dziękuję bardzo, i Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin - na zaś!

Szesnastych!

Oczywiście!

 głosów: 14   tagi: Petro Tyschtschenko, wywiad
dodaj komentarz
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem