Ech, no ja może zgorzkniałym cynikiem jestem, ale nie potrafię się tym jarać. Jeśli to faktycznie będzie "limonka" - a wszystko na to wskazuje - to raczej żenua niż radość.
Podskakiwanie ze szczęścia, że AOS 4.x działa na (nie czajmy się) zabawkowym sprzęcie... Trochę mi to przypomina tę niezręczną sytuację, kiedy to mocno zaślepieni fanatyzmem (spoko, ja też fanatyk jestem, ale w granicach rozsądku) Amigowcy usiłowali "zaginać" peceta poprzez odpalenie na Ami Klasycznej "Descenta"
Rajcujesz się "zabłyśnięciem wśród szarych pc i makówek" plastikowym lapkiem z AOS 4.x - dla mnie to strzał samobójczy. Czym zabłyśniesz, czym się pochwalisz? Nie jestem wrogo nastawiony do AOS 4.x - ale to nie jest system na sprzęt przenośny. Na lapach i tabletach sprawdzają się systemy służące do konkretnych zastosowań - profesjonalnych, a nie hobbystycznych,
Ślepienie się w mały ekranik celem przesuwania ikonek? Za pięćset dolców? E, no nie. To lekką paranoją trąci. To takie pokazanie światu, że my, Amigowcy, jesteśmy bandą oszołomów. Osobiście mnie boli ten komputerek (sam w sobie zacny a szlachetny) jako platforma dla AOS.
Sorry bardzo, ale za pięćset dolarów to można mieć ekstremalnie wypasionego maka z MorphOS. Argument, że makówki z PPC nie są już produkowane kompletnie do mnie nie trafia. Każda stara makówka z PPC przeżyje o wiele lat tę "nówka sztuka" Limonkę. Limonka - jako tania, tłuczona masowo - będzie się rozsypywała po roku użytkowania. To ja dzięks za taki "sprzęt".
Pożyjemy - zobaczymy. Zapisałem się na listę i czekam na wypożyczenie miniacza z MorphOS. I - z góry zakładam - że po paru tygodniach pracy na tym sprzęcie bez wahania kupię makówkę i MorphOS. Bo to ma sens, bo to jest rozwojowe, bo mak z PPC pożyje wiele lat, bo MoprhOS jest systemem z cojones, sensownym, do wielorakich zastosowań. Od hobbystycznego klikania po efektywną pracę. A Limonka z AOS 4.x... No, kolorki, ikonki, może jakieś odsłuchiwanie empetrójek... Ja się nie nabijam, nie kpię sobie. Mnie jest smutno. Serio. Bo chciałbym, żeby AOS 4.x pięknie się rozwijał i tak dalej. Bo każda kontynuacja Amigi Klasycznej mnie cieszy. Ale trudno radować się faktem, iż AOS 4.x zabangla na maszynce o mocy przerobowej chińskiego smartfona, prawda?
To nie jest żaden "krok naprzód", absolutnie nie. To tylko rozpaczliwe poszukiwanie jako tako działającej platformy dla bardzo niszowego, bardzo zapóźnionego technologiczne systemu.
Zabawa dla zabawy, sentyment?
Gwoli zabawy i sentymentu mam średnio rozbudowaną (jak w sygnaturze widać) A1200. A do tego A600, A500, A2000. Tym się bawię. Zaś A1200 czasami wykorzystuję do zawodowych (pisanie tekstów, wstępne projekty prezentacji pod Scalą, obróbka grafiki) zastosowań. Generalnie więcej mogę na swojej A1200 z WB 3.0 zrobić, niż na dowolnej maszynie z AOS 4.x. Po grzyba mi lapek i system do przesuwania ikonek?
Powiadasz, że "tanio". No jasne, w porównaniu z paranoidalną kasą za X1000 jest tanio - relatywnie. Relatywnie, bo wywalenie pięciuset dolców na komputerek, który się po roku rozleci... Może dla Ciebie taniocha - dla mnie to droga zabawa.
Co najgorsze - nic konstruktywnego z tego nie wyniknie, jak sądzę. AOS 4.x nie da "kopa" dla pojawienia się kolejnej, lepszej platformy sprzętowej. AOS 4.x na Limonce nie zaowocuje wysypem fajnego softu. Ilu ludzi kupi ten sprzęt? Na pewno nie tylu, by można było mówić o jakimś "rynku". To mignie i zniknie, niestety.
Ja życzę powodzenia, jak najbardziej. Ale jestem realistą. W cudowne "odrodzenie" Amigi nie wierzę, choć chciałbym, żeby tak się stało, ale to życzenia z gatunku czystej fantastyki. Dookoła X1000 też masa szumu była, a efekt jest jaki jest - mizerny. Koszmarnie drogi, niedopracowany ekskluzywny sprzęt dla garstki zamożnych.
Trzeba się po prostu pogodzić z faktem, iż nasze Amigowanie będzie już zawsze li tylko hobby, drogim, trudnym, wymagającym.
No i fajnie. Mnie rajcuje przynależność do takiego elitarnego klanu nawiedzonych. Git majonez jest. A jak się pojawi Natami (oby), to będzie jeszcze przyjemniej.
Pozdrawiam serdecznie
Des
Ps. Jeśli głupot nagadałem, to przepraszam, pod dość solidnym wpływem gorzałki jestem, po kolejnej imprezie z cyklu "obchodzimy dwudziestopięciolecie matury"