Duracel, czy aby na pewno przeczytałeś z pełnym zrozumieniem to, co napisałem? :) Odnośnie bowiem kilku rzeczy tak mi odpisałeś, jakbyś większość moich słów zrozumiał opacznie i stawiasz moją wypowiedź w złym świetle. Nie spodziewałem się, że aż tak można. ;) Jeśli wiesz, że gdy chcesz dopisać coś od siebie to możesz to zrobić bez takich zabiegów, które krótko mówiąc są nieeleganckie i gentlemanom nie wypada ich stosować to staraj się najpierw zrozumieć treść posta przedmówcy i nie przekręcać słów rozmówcy w jakieś dziwnie wyglądające tezy. Czy mogę Cię o tylko tyle prosić na przyszłość? :)
Ja jestem pewien rzetelności tego co mówię, inaczej bym nie pisał, taką mam zasadę. Jak sam zauważyłeś, pewność ta bierze się z doświadczenia. Nie jest jakieś wszechstronne czy ultra wnikliwe, ale ilekroć ktoś chciał czegoś niemożliwego - trafiał do mnie. To mi wyrzeźbiło muskuły pomysłowości. ;) Żeby nie być gołosłownym - jak potrafisz zrobić cud malina banner 3 x 3 m @ 300 DPI z okładki CD nadesłanej jako JPG ok. 1400 x 1400 pikseli tak, aby wyglądał jak od początku składany dla rozmiaru 3 x 3 m to wiesz, o czym mówię. Wycinałem pieczołowicie logo i wektoryzowałem je z niezbędnymi korektami, następnie dodawałem atrybuty itd... 3 dni pracy nad całością (projektu, nie logotypu), i takich cudotwórczych wyzwań miałem trochę więcej, więc do czegoś takiego jak reprodukcja pudełek Amigi oceniam swoje przygotowanie jako wręcz w sam raz.
Nie bardzo rozumiem co wektor czy bitmapa ma wspólnego z sugerowanym ryzykiem samoistnej zmiany wymiaru
Myślałem, że przypadki z zakresu praw Murphy-ego znasz i zrozumiesz. :)
Prosty przykład, choć nie związany z pudełkami: zanosisz bitmapę, konkretnie jpg zgrany spod Phogenicsa (bo akurat robiony na Amidze, zakładamy dla przykładu) do redakcji gazety aby zamieścili plakat imprezy, tam przy komputerze rzemieślnik bez większej wyobraźni, któremu jak wyskoczy defaultowe 72 DPI i przeskalowanie obrazka do ok. 200 x 300 pikseli przy braku informacji o DPI w pliku to powie Ci, że "ten obrazek jest w za małej rozdzielczości", gdzie obrazek miał powiedzmy 2000 x 3000 pikseli (docelowa wielkość ulotki mniej więcej pi razy oko A6 w gazecie). ;) Grafik redakcyjny nie miał świadomości, że jego Photoshop przyjmuje defaultowe DPI i reskaluje pod nie obrazek kiedy w pliku otwieranym nie ma rozpoznawalnej informacji o DPI. Ręczne wpisanie wartości X i Y oraz DPI oczywiście pomogło. Gdybym nie zaniósł osobiście do redakcji i nie patrzył grafikowi w monitor to by była strata czasu na korespondowanie, o ile w ogóle by się odezwali. Jeszcze by myśleli, że bym wysłałem ulotkę 200 x 300 pikseli. ;)
Kto nie jest nauczony przewidywać prewencyjnie (a tego i tak uczy się z czasem) to polegnie w nadmiarowej pracy na takich przypadkach, szczególnie w kontaktach z wieloma zróżnicowanymi odbiorcami plików plików graficznych (czyt. nie zawsze jest to drukarnia, gdzie pracuje błyskawicznie kojarzący fakty, utalentowany i bardzo domyślny grafik). Poza tym istnieją różne pixel ratio - nie zawsze można założyć, że są to kwadratowe piksele. Myślę, że wiesz, kiedy może mieć miejsce ryzyko niejednoznaczności co do pixel ratio. ;) Podkreślam: mowa nadal o samodzielnych bitmapach.
Dlatego wolę otworzyć projekt wektorowy, tamże umieścić obiekt bitmapowy, zdefiniować mu sztywne wymiary i takie coś wysłać do drukarni (oczywiście znam już jej wymagania co do nadsyłanych plików), zatelefonować czy wszystko doszło poprawnie, a potem przyjść tylko po odbiór efektu końcowego. Zaoszczędzony czas przeznaczam na odpoczynek. W końcu tak się przykładam zazwyczaj, że jest on potem wskazany ;)
Rozpisałem się, ale mam nadzieję, że już rozumiesz dokładnie, co miałem i mam na myśli, i że nie muszę spodziewać się od Ciebie więcej "babskiej nadinterpretacji trolującej", jak ja to nazywam. :) Zawsze możesz od razu do mnie napisać na priv, oszczędzi to innym czasu na czytanie, a mi na pisanie powtórne tego, co już raz napisałem. ;)
Skoro zajmujesz się tym zawodowo, to przecież wiesz, że niezależnie czy do programu generującego PDF'a (...)
Błędne założenie. Nie eksportuję do PDF. Sugerujesz, jakobym stwierdził, że obiekt o ustalonych wymiarach w projekcie może je stracić. Nie przypisuj mi takich tez, jest to polemika z własnym przypuszczeniem. Dopytaj, nie podążaj za założeniami. Wyraźnie napisałem, że rzecz dotyczy samodzielnych bitmap i sytuacji, które choć niekoniecznie częste to jednak należy się z nimi liczyć i je przewidzieć, żeby potem nie tracić czasu. Czemu tego nie zrozumiałeś wprost z mojego posta? Pytam serio, może skrót myślowy był za duży.
Jedyna różnica to zakres możliwości powiększenia takiej grafiki. W przypadku TIFF 300 DPI bezpiecznym, dopuszczalnym progiem jest +-20%, w przypadku wektora (bez bitmapy) mamy pole manewru kilkuset procent.
Półprawda. W przypadku dobrego wektora pole manewru jest znacznie większe - od nadruku na długopisie reklamowym do bannera wielkoformatowego na ścianie centrum handlowego. Patrz wzmianka wcześniej w tym poście o logotypie z okładki CD do bannera 3 x 3 m. 300 cm vs. 11 cm = 2700%. Odbiorca ma projekt przystosowany nawet pod 6 x 6 m, a logo ogranicza tylko wymiar pionowy w praktyce (wysokość pomieszczenia), więc w przypadku samego logo może to być i 15 m. :) To już 13 600 %. Tak się robi rzetelne projekty. Bez odkładania niczego na potem bez niczego na odwal się, od razu z przewidzeniem rozmaitych zastosowań dla projektu lub elementów głównych (takich, jak logo).
Nie zgadzam się także, że wszystko dzisiaj robi się w krzywych. Wszystko zależy od specyfiki projektu. Jeżeli to będzie projekt z fotomontażu zdjęć (plakat, okładka) to jedynym elementem w krzywych (o ile w ogóle) to będzie tekst, który automatycznie generowany jest przez Quarka czy InDesigna jako krzywe w PDF.
Dziękujemy Ci, Kapitanie Oczywistość... ;)
Specjalnie dla Ciebie: "wszystko, czego robienie na krzywych jest zasadne". Zaskoczyłeś mnie zestawieniem "nie zgadzam się" z czymś napisanym dokładnie w tym samym sensie, co moja wypowiedź.
Odnośnie reszty przemyśleń to masz rację. Zorientowałem się już w obecnie dostępnych metodach i środkach technicznych. Jest tak, jak piszesz - druk cyfrowy tylko do A3+, a na grubej tekturze nie da rady, nawet drukarka wielkoformatowa do bannerów, taka na solwenty nie da rady za dobrze. Tak, jak od początku myślałem - trzeba będzie offsetowo.
Alternatywa to zadruk cyfrowy na folii i nalepienie jej potem na tekturę. Potem oczywiście wycinanie laserem, gięcie i składanie. Przynajmniej 10 pudełek z każdej serii chciałbym najpierw złożyć całkowicie, a potem do transportu rozłożyć po to, aby sprawdzić, czy wszystko jest OK i nie wysłać komuś jakiegoś bubla. ;)
Także z różnych względów będzie to raczej normalna inwestycja, no chyba, że założę zbiórkę crowdfundingową na jakimś portalu, czego jeszcze nie robiłem.
Oczywiście na początek europejskie pudełka od A1200 i A500. Europejskie pudełka to te prostego wzoru, białe z granatem lub granatem, czerwienią i czernią.
Odnośnie skanowania czy fotografowania frontu pudełka - raczej przewiduję skanowanie A4 miejsce przy miejscu @ 600 DPI ze znacznym zachodzeniem, bo jako użyteczny pod uwagę będę brał większy obszar centralny skanu (marginesy na wszelki wypadek uznaję za mniej wiarygodne). Zasięgnąłem też informacji u kolegi - fotografa, jaką rozdzielczością dysponuje i czy występuje na jego optyce aberracja chromatyczna. Akurat dostosowanie sfotografowanego "rysunku" A500 z pudełka A500 (z odpowiednimi do tego światłami, bez odbłysków na powierzchni pudełka - od razu dodaję aby nie było zbędnych domysłów) to nie jest problem. Wiadomo bowiem, że zakres dynamiczny ma być od 100% czerni do 0% czerni. A przy okazji fotografia taka (tutaj teoretyzuję na podstawie praktyki) zleje dithering rastrowy do płaszczyzn o odcieniach szarości, które potem i tak w druku będą musiały być odwzorowane ditheringiem rastrowym. Jedynie brak pewności co do tego, jak estetycznie to wyjdzie - czy litery na klawiszach A500 na tym "rysunku" nie będą zbyt różniły się na krawędziach od tych na oryginalnym pudełku. Cóż, od tego są proofy - zobaczy się. Bardziej niż to martwi mnie rozdzielczość takiej fotografii przy wymiarach frontu pudełka - AFAIR było to tylko 240 DPI. Cóż, będę sprawdzał obydwa warianty. Mnóstwo to pracy, ale efekt lepszy.
Istnieje więcej wzorów pudełek do każdego modelu Amigi. Zrobiłem mały rekonesans i wstępnie naliczyłem takie:
A500: takie na Europę, europejskie z info-dymkiem (nowa z instrukcją); na USA z kolorową wstęgą, Cartoon Classics, granatowo-czarne Screen Gems z kolorowym pędzlem.
A600: europejskie
A1200: europejskie, europejskie z info-dymkiem, Amiga Magic, Desktop Dynamite.
CD32: retailer box (full kolor), europejskie (podobne do A600)
Dla reszty modeli na razie nie sprawdzałem.
Jest więc tego trochę i trzeba będzie wybrać, które mają największy sens. IMO jak dla nas to te europejskie - nie dość, że autentyczne dla naszego kraju i regionu geograficznego to jeszcze tańsze w wykonaniu.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zreprodukowanie pudełek może mieć wpływ na rynek wtórny w zakresie opakowań oryginalnych, ale nie przejmowałbym się aż tak bardzo. Kto ma oryginalne to i tak znajdzie amatora oryginału, a kto chce mieć nowe to i tak weźmie nowe. Nowe dla jasności, że to nowe będą miały stosowną informację w nie psującym widoku miejscu - najprostsze rozwiązanie obaw o możliwość wciskania reprodukcji jako dobrze zachowanych oryginałów. Dzięki, Duracel za zarócenie uwagi na ten aspekt. Zgadzam się też z tezą o podświadomym wiedzeniu, że to nie oryginał, jednak tutaj przyjmuję, że sam wątek zaistniał z faktu, że ci, co chcą reprodukcji pudełek w pełni akceptują takie podświadome wiedzenie, że to nie oryginał. :)
OK, proszę forumowiczów o wybór pudełek do zreprodukowania. Które widzielibyście najchętniej wytworzone na nowo (bez zmian w treści zadruku pudełek oczywiście)? Piszcie.