[#1] Czemu, po co i dlaczego?
Się mi dziś w oko rzucił taki artek: http://www.chip.pl/blogi/blog-retroblog-1/2010/02/only-amiga

No i przyszła z nim jakaś refleksja, zamyślenie, garstka wspomnień.
Zatem - powiedzcie, Ludziska Kochane, co Was zmotywowało do kupienia pierwszej Amigi.

Że to było trendy i każdy znajomek z podwórka miał?
Że fajne gry były na tę platformę?
A może ktoś (tak, jak ja) kupił do pracy, bo ówczesne pecety nie nadawały się d zastosowań Desktop Video i Amiga 500/2000 była jedynym możliwym, dostępnym cenowo sprzętem do wielokolorowej grafiki, płynnej animacji?

Co Was szarpnęło, by Ami zakupić?

Z szacunkiem
Des

[#2] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

to byl pierwszy komputer ktory potrafil wygenerowac dzwiek zblizony do realnego .. przy moim C64 zrobilem sie taki...malutki :)
juz wiedzialem co chce ... chce AMIGE :)

Amiga oczywiscie jaki mlody czlowiek przyciagala mnie mega kolorowymi grami takiej jakosci jakich nigdy nie widzialem na XE/C64/PC

podobna sytuacji jest dzis ..wychodzi jakis PS3 czy tam 4 ..i kazdy gowniarz sie brandzluje ze chce miec konsolke bo takie sa gry ....

mnie nowe gry nie ruszaja nudza mnie.. nie ma w nich tego czegos..aaa no i z reguly gra sie klawiatura a nie joyem

Amiga to piekne wspomnienie ... dziecinstwo C64...mlodosc ..Amiga.. a u mnie jak widac mlodosc trwa wiecznie :-]



Ostatnia modyfikacja: 27.02.2010 02:30:32
[#3] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@HOŁDYS, post #2

U mnie 1 Amiga zadomowiła się dzięki bratu. Chciał sobie sprawić komputer bo naoglądał się Terminatora 1 (tam były jakieś tam maszynki). Więc polecieliśmy na stary rynek do Poznania i szukaliśmy. A że oferowano nam 386 w trumiennej desktopowej obudowie natomiast A600 wyglądała schludnie, kusiła Workbenchem i co najważniejsze cukierkowymi grami to.... werdykt był jednoznaczny :D


Przedtem w domu gościł już C-64 i Atari 8-bitowe już nie pamiętam symbolu...


Dużo z tego co Hołdys napisał tyczy się także mnie. Od niedawna gości u nas XBOX 360 Elite.. ale cóż z tego... skoro nie ma tej magii sprzed lat???

Natomiast jeśli już odpalam blaszaka to po to by zagrać w symulacje myśliwców (tak tak Ami ma udział - F117, F/A 18, Mig-29,Gunship 2000) bądź żeby pociąć w mrocznego FPSa (Stalker, Condemned, FEAR) i nic więcej...



Des a Ciebie co skłoniło nie napisałeś



Ostatnia modyfikacja: 27.02.2010 03:35:58
[#4] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Amige 500 kupilem w 1991 roku i byl to moj bodaj 4 komp ,po zx,c64 i 520st.Co mnie szarpnelo? tylko to ,ze w tamtych czasach Ami byla na topie.Jestem nostalgigiem w 100% i kocham stare klimaty,ale tylko jako stary dziad ;).Dzis liczy sie dla mnie nie system, tylko soft na ktorym pracuje.A w mojej pracy podstawa jest Maya i Unreal Engine.
[#5] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

No cóż u mnie to była logiczna kolej rzeczy po c-64.
Pierwsza była A-600 wspaniały mały komputerek.
Później kupiłem A-1200 i to było to :)
W tamtych czasach rynek zapychały już blaszaki ale pamiętam do dziś jak wydawane przez tatusiów moich kolegów pół roczne pensje na PC 386 lub 486 sprawiały że oko i m bielało gdy widzieli co potrafi moja Przyjaciółka :)
[#6] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

DeluxePaint w porównaniu do dotychczas używanego ArtStudio (C64) + sampler i MIDI.

Peceta w tamtych czasach w ogóle nie brało się pod uwagę jako komputera domowego. Zresztą nie znałem go w ogóle. Pierwszy raz miałem do czynienia z pecetem 1,5 roku po zakupie Amigi.
[#7] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Daclaw, post #6

Pierwsza moja amiga to A600 po niej A1200 i tak zostało do dzisiejszego dnia.
Dlaczego ? wspaniałe strzelanki z super płynnym scrolingiem ekranu,ekstra przygodówki , zręcznościowe a następnie Gloom :)
Czyli rozrywka wspaniała , nawet kumpel pecetowiec zazdrościł mi amisi i sam chciał taką jak ja miałem.Kiedy zobaczył na własne oczy jak mu ekran zsunąłem a pod nim był drugi to mu szczęka opadła :D
Ale przede wszystkim duża baza programowa i duża kompatybilność.
Póżniej odpaliłem emulator Peceta i gierkę zpieca Prince of persia i pecetowiec wymiękł całkiem , teraz sam mam peceta ale najbardziej lubię pograć na amidze w Gunshipa2000.Programy takie jak Maxon Cinema4d, LightWawe,
Scenery Animator itp, itd






A1200BlizzardPPC HD itd.
[#8] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Dostałem od ojca na pierwszą komunię w 1998. [tysiąc dziewięcset dziewięcdziesiąty ósmy]. Był to mój pierwszy komputer.

[#9] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

1. Amiga CD32, kupilem w 1994 roku, nie stac mnie bylo na 1200 a na 500 byli juz troche podobno za pozno. Z drugiej strony gosc w sklepie ktory mi ja sprzedawal powiedzial ze gry do niej bedzie jeszcze dlugo mial a w razie czego jak pozbieram kase to latwo rozbuduje ja do 1200. Coz, bylem tak napalony na ten sprzet po zobaczeniu intra oscar ktore wydawalo mi sie o wiele lepsze niz Mega drive z Sonikiem ktore oferowal mi kolega za 4,5 mln zl. Wiec co bylo robic, sprzedalem swoja kolekcje 25 kartow Pegazusa wraz z konsola(damn, moglem jednak nie wyzbywac sie tej konsolki, miala 3 lata ale byla wycackana na maxa jak nowka, wersja bezprzewodowa atlantis sie to nazywalo i te fajne gry co do niej mialem. min zlota 5, my precious dizzy...chlip). Posprzedawalem co moglem i za 6,5 mln zl kupilem w olsztynskim "Bim"ie CD32 z oryginalnymi plombami Eureki.

2. Amiga 1200, po pewnym czasie jakos znudzily mi sie ogladanie dem zondlujac cdromami i produkcja rysunkow ktore nie mozna bylo zapisac. Wiec wybor padl na sprzet kompatybilny z CD32, z cdromem i systemem ktory juz znalem. A ze byle juz w troche lepszej sytuacji materialnej wiec... W 1996 roku mialem wybor miedzy 1200 z apollo 040 32 mb fastu a 1200 z blizardem 040 16mb fastu. Z "fachowej" prasy dowiedzialem sie ze z tym drugim konfigiem bedzie mniej problemow wiec zakupilem ww. W 1997 doszedl do tego slot zorroII i CV64 3D z monitorem (rysowanie na telewizorze...mialem dosc) i bylo spoko tak do 2002 roku kiedy to zmuszony bylem przesiasc sie na photoshopa. Potem poznalem illustrator, indesign, kochany After effects i tak juz sie skrzyneczka zaczela kurzyc. w 2005 sprzedalem ZII i karte CV sprzet powedrowal do piwnicy by w 2008 chlubnie wrocic pod biurko obok cd32 jako maskotka do demek :) i sprzet to wyprubowywania Arcymaga :D

[#10] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Chyba w 1990 lub 91 byłem pod koniec podstawówki (7 czy 8 klasa). Przesiadałem się z C-64. Pecety były dość drogie, poza tym pamiętam PC, który stał u kumpla i toporna grafika na monochromatycznym (bursztynowym) monitorze nie zwalała z nóg jak ta z Ami, która widziałem na giełdzie komputerowej w Katowicach. Chyba głównie gry (taki to był szczeniacki wiek) optowały za Amigą. Pamiętam, jak znajoma ojca, której opychałem C64 dla jej córek, zapytała czemu nie PC (przecież to profesjonalny komputer)? Bardzo mnie to oburzyło (bałem się, że Tata zmieni zdanie i kupi PC). Powiedziałem jej, że nie ma takiej rzeczy, którą można zrobić na PC, a nie można na Ami i dodatkowo ładnie to wygląda ;)
Moja pierwsza Ami to A500. Znalazłem ją pod choinką. A dokładnie, to kupowałem ją z ojcem w Wigilię tuż przed zamknięciem sklepu w Chorzowie (ATAREX się nazywał).Kosztowała chyba 4,5 mln zł. Niestety w tamte Święta musiałem obejść się smakiem - nie działała :( . Po Bożym Narodzeniu w sklepie, gdzie była kupiona pokazano mi jak porządnie wcisnąć wtyczkę zasilacza do gniazda power (kilka dni byłem w plecy ;) ) Za to ferie świąteczne, aż do Nowego Roku przesiedziałem z sąsiadami i bratem nad Norh&South i Super Frogiem.



Ostatnia modyfikacja: 27.02.2010 21:20:28



Ostatnia modyfikacja: 27.02.2010 21:20:48
[#11] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@cichym, post #10

Cichy napisal
[i]Chyba w 1990 lub 91 byłem pod koniec podstawówki .....Super Frog"

wszystko pieknie tylko super frog zostal wydany w 1993 :D

[#12] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@HOŁDYS, post #11

Dobra. Nie czepiajmy się szczegółów (trochę popłynąłem, w oceanie wspomnień- przyznaję). Może to nie był SF, może inna gra. Ale N&S był na 100%. Reszta mojej wypowiedzi niepodważalnie prawdziwa.



Ostatnia modyfikacja: 27.02.2010 23:14:59
[#13] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

O ile pamięć mnie nie myli, pierwszy raz Amiga zagościła w moim domu w roku '99 poprzedniego wieku (ach ten czas leci, to już przeszło sto lat temu ;)). Wcześniej bardzo długo używałem c64 - kumple dookoła kompletnie tego nie rozumieli siedząc już na pc - i szczerze powiedziawszy, nadal do dziś mam do niego "ciągłe ciągoty". Po prostu, zresztą nie tylko na mnie padło ;). Amigę przywiózł mi kuzyn, jechała z Niemiec. Myślałem, że prezent ten to jego Amiga 1200 + cd + hd. Kilka razy miałem okazję pograć u niego w Alien Breed 3d II i wiele innych gier (masa gier). Była to jednak Amiga 500 w obudowie leżącej z peceta po przeróbkach - z fajną czarną myszą z logo Amiga, którą mam do dziś (teraz już ze sprężynką z długopisu) oraz z klawiaturą zewnętrzną oczywiście i dyskietkami w pudełku. Odkrywałem na pierwszy rzut gry takie jak Shufflepuck Cafe (prawdopodobnie pierwsza gra, w którą grałem "u siebie"), Walker, James Pond (któryś tam), North&South, Micromachines, Jim Power, Oh No More Lemmings, XAP oraz programy: 3d Construction Kit, X-Copy (hih) no i Deluxe Paint IV. Oczywiście DP IV oczarował mnie możliwością kreowania czegokolwiek ;). Na c64 mogłem tak naprawdę o tym śnić. A że od dawna c64 służyło mi do pisania własnych gier, z których zaledwie małe projekciki pokończyłem - zacząłem po jakimś miesiącu posiadania Amigi próbować swoich bojów na niej. Znalazłem środowisko ludzi posiadających jeszcze Amigę, jeden z nich wcisnął mi pirata Amos Pro - mój mały gwóźdź do trumny o czym dowiedziałem się później, jednak w sumie dzięki temu programowi rozwinęły się nieco moje horyzonty myślowe (jak zakładam, hih). Zacząłem rysować jakieś rzeczy, mam te grafiki do dziś, można się z nich trochę pośmiać, choć część z nich ma "potencjalny potencjał" a niektóre są nawet niezłe ;). Oczywiście wszystko do gier, które miały powstać ;). Około roku 2000, gdy Amiga500 spaliła mi się, postanowiłem kupić Amigę 1200. Z dyskiem twardym, z cd i to z ogłoszenia w telegazecie lokalnej kablówki. Wszyscy nakłaniali mnie do peceta, łącznie z rodzicami. Uparłem się jednak na Amigę.

Tak naprawdę zawsze chciałem pisać gry, żadnej praktycznie nie dokończyłem, ale dzięki Amidze i C64 - część moich pasji udało mi się zrealizować. Chyba dlatego Amiga, ponieważ podobał mi się ten system - a od pecetów odstraszały mnie i opinie o systemie jak i zapaleni Amigowcy ;) - w tym moja korespondencja z R-Tea, także tradycyjna - dzięki której robienie czegokolwiek na Amidze i wymianie doświadczeń/poglądów - była tym, co mi naprawdę wystarczyło. Nie potrzebowałem żadnych super gier, odtwarzaczy mp3 - bo słuchałem z audio - itd. Oczywiście było to trochę takie zamknięcie się na technologię, którą starałem się nadrabiać dokupieniem najpierw Blizzarda 030/50 a potem Apollo 040/40 (zresztą całkiem niedawno) czy Fast ATA II, jednak muszę też powiedzieć, że z jednej strony zamykałem się trochę na technologiczne możliwości, jakie oferują nowoczesne komputery, gdyż nie potrzebowałem tego i zastępowałem innymi pasjami niekoniecznie z komputerami związanymi :).



Ostatnia modyfikacja: 28.02.2010 00:29:34
[#14] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Ja zakupiłem swoją A600 trochę ponad rok temu, gdy kumpel pokazał mi "to coś", na czym grał za młodu. Wtedy jeszcze nic o Amigach nie wiedziałem, nawet o takim czymś nie słyszałem ;) Miał ją wyrzucać, ale zadeklarowałem się że kupię. Od zawsze lubiłem stare sprzęty :) No i za 15 zł stałej się szczęśliwym (nie od razu) posiadaczem zielonej z wierzchu "szejsetki" z niedziałającą klawiaturą, myszą, zasilatorem, nie do końca sprawnym joyem i stertą zakurzonych, brudnych dyskietek. Jakoś przez ten czas doprowadzam ją do ładu :) Gdyby to nie była Amiga tylko np. Atari to pewnie pisałbym ten post na jakimś atariarea.krap.pl czy podobnym :)

A A500 to całkiem niedawno odkupiłem od brata owego kumpla za 40 zł ale w pełni sprawną z 512 KB RAMu, więc zakup jak najbardziej udany OK

[#15] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Bo mi już nie wystarczał zestaw:
- C=64
- Final III
- stacja dysków
- myszka
- drukarka Star LC10
- system GEOS
- program do 3D (teraz już nazwy nie pamiętam)

To co robiłem wtedy na C=64 mogłem błyskawicznie zrobić na Amidze 500. No i ta grafika. Oczywiście AmigaBasic bił na głowę Basic C=64. A Sculpt pięknie generował świat 3D. Oczywiście gazetka w ogólniaku tworzona na PageStreamie wyglądała o wiele lepiej niż zrobiona na Writerze pod GEOSem.
Potem w 1993 roku była przeskok na A4000 i początki montaży nieliniowego na Amidze.
[#16] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Zobaczyłem SILK WORM na Infosystemie ryczący na ponad 30 calowym TV... i to wystarczyło. Zawsze interesował mnie dźwięk dlatego w porównaniu z czymkolwiek innym Amiga była tym co mogło rozwinąć moje zainteresowania.

[#17] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@magiel, post #16

Mnie do kupna Amigi zmotywowała ciekawość. Jak ją brałem w ogóle nic o niej nie wiedziałem, wstępowałem na teren całkowicie nieznane. Ale po próbach, testach, które przeszła została na dobre.

[#18] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

A ja swoją pierwszą Amige (model 500) dostałem od ojca, na początku służyła do łamania joysitcków, później zainteresowałem się workbenchem i kupiłem sobie A1200 z 4mb fast, pomału sobie ją rozbudowywałem, aż ją szlag trafił, wkurzyłem się i nabyłem PC korzystałem tylko z niego, aż sobie internet podpiąłem, wlazłem na PPA i znowu mam A1200:)

[#19] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Ja to miałem taką schizofreniczną sinusoidę od zachwytu, poprzez wyklinanie po powtórny zachwyt. A potem się mi wyrównało na poziomie zadowolenia z komfortu pracy. Teraz znów mam fazę zachwycania się (jako, że Ami jest tylko hobby, na które - Bogu dziękować mam trochę czasu i kasy - tego drugiego mniej).

Dwie pierwsze Amigi - A500 i A2000 przywiozłem ze Szczecina (kawał drogi do mojej wsi). Jakoś na przełomie 1990/91.
Wcześniej znałem Ami tylko z artykułów w "Bajtku" i jakichś innych pism.

Początkowe dwa tygodnie to był dziki zachwyt. Autentycznie dziki Nigdy wcześniej, ani już później nie byłem tak zakręcony pozytywnie jakimkolwiek komputerem. Nawet pierwsze Spectrum, C64 i Atari 800XL tak mnie nie podjarały. Choć prawda - w Atari wsiąkłem tak, że zapominałem o spaniu, jedzeniu i w ogóle o świecie całym Się wkleiłem w książkę "Atari Basic", nie pomnę już autora, ale to polskie dzieło było, no i tłukłem w klawisze tak, że palce puchły.

Ale Amiga... Jejka jej... Okienkowy system, mysz, stacja dysków wbudowana, ta obłędna ilość kolorów, ten niesamowite możliwości dźwiękowe Pauli... Jak się dorwałem do DPainta, do jakiegoś trackera i sporej bazy sampli, jak się dorwalem do Sculpta i Videoscape, Disney Studio, Fantavision... Jak się dorwałem, tak i wsiąkłem. Dwa tygodnie nie spałem, nie jadłem, żyłem Amigą, piwem, fistaszkami i papierosami. A! No i gry (wówczas jeszcze mnie kręciły). North&South, Golden Axe. Szaleństwo, proszę ja Państwa.

A potem trzeba było otrzeźwieć i zagonić Amigę do pracy, do tworzenia "telegazety" i czołówek, przerywników et cetera do programów naszej Telewizji Kablowej Kwidzyn.
I tu się zrobiło kaszaniarsko, niestety. Bo "poważny" soft, bo "poważny" hardware - to było tak koszmarnie trudne do zdobycia, że ała. I nawet nie chodziło o kasę. W tych czasach radosnego, rodzącego się kapitalizmu kasy było po uszy, spadała jako manna z Nieba. Ale mimo dysponowania solidnymi zasobami gotówki miałem koszmarne problemy z takimi rzeczami jak twardy dysk, genlock, karty z szybszymi procesorami i pamięcią. Soft to się jeszcze najspokojniej zdobywało. Ustawa o prawach autorskich była rzeczą wielce mglistą, zatem w takim jednym miłym sklepiku w centrum Gdańska za śmieszne grosze dostawałem całe pudła dyskietek z oprogramowaniem (wówczas to zupełnie legalne było, przez chwilę).

Pierwszą telegazetę robiłem programem Video Generic Master. Ubogie to było, ot po prostu - dawało się rozmaicie "scrollować" wklepany tekst, zmieniać tempo tegoż scrollingu, kolory tła i czcionek. Z czcionkami też był cyrk, bo te nasze polskie znaki diakrytyczne... Nie zliczę, ile nocy spędziłem nad pracowitym dorabianiem ogonków za pomocą systemowego FEDa (Workbench 1.3).
Potem dorwałem program "poważniejszy" - TV Show. Oooo! To już był pełen wypas, takiej radochy to mi nawet później Scala nie dała Można było tworzyć strony telegazety w DPaincie, można było wybierać, przebierać w bogactwie efektów przejść między stronami. Cudeńko!

Ciężko było, chwilami cholernie ciężko. Ale z czasem sprzęt obrastał w dodatki, w twarde dyski, rozszerzenia pamięci, genlocki jakieś.
Tak czy owak - był moment, w którym obrzucałem ciężkimi klątwami Amigę i firmę Commodore.

Prawda - znajomi blaszankowcy, którzy męczyli się na Windows 3.1 i kartach (hehehehe!) graficznych Hercules zazdrościli mi tych kolorków, tego dźwięku, tej przyjazności systemu.
Tyle tylko, że oni za 1/4 tej kasy, którą ja wydawałem, bez żadnych problemów, w każdym sklepiku z komputerowym złomem kupowali twarde dyski, szybsze procesory, skanery.
Ale się sytuacja normowała. Pojawiało się coraz więcej dodatków do Ami, szło to wszystko coraz lepiej. A gdy pokazały się pierwsze A4000 i A1200 - rozkosz, pełnia szczęścia i w ogóle. No i do tego elsatowskie digitizery, genlocki. Wersja LightWave, która nie wymagała ani "tostera", ani programiku LightRave pozwalającego odpalać LW na "zwykłych" Amigach. No i Scala, no i ImageFX, Art Departament Pro, Broadcast Titler, Monument Designer, MainActor, DPaint i Brillance już w pełni legalne. Pracowało się pięknie, wygodnie, komfortowo wręcz.
Potem, niestety, znów zjazd. Pecet dorósł do genlocka, dorobił się swojej wersji Scali, na tanim kompie z Celeronem 300 można było przy pomocy LW 3D Studio cudeńkować. Corel, Photoshop, potem możliwość montażu nieliniowego (SpeedRazor). No i trzeba było Amigę do lamusa odstawić, z bólem serca.
No tak, z bólem serca - bo tu już nawet nie o sentyment i amigowskie zacietrzewienie, walkę z "blaszankowcami" chodziło. Ale żal było (i jest) tego czasu spędzonego nad rozgryzaniem systemu, spolszczaniem fontów, pisaniem własnych sterowników i w ogóle tego wszystkiego, co się wiązało z profesjonalną (a w każdym razie zawodową/zarobkową) pracą na Amigach.
Sprzedawaliśmy wszystko, autentycznie łzy w oczach miałem oddając w obce ręce te wszystkie miksery, genlocki, rozbebeszone Amigi. Rozbebeszone, bo zazwyczaj osobno szły do sprzedaży karty turbo.

Tak czy owak jednego Blizzarda 1260 sobie zachowałem, do dziś mi wiernie i dzielnie służy, nigdy mnie nie zawiódł. Znaczy - leży w pudełku. Bo ten, na którym pracuję obecnie został kupiony znacznie później, już w czasach gdy po firmie phase5 zostało jeno dobre wspomnienie.

Bardzo żałuję dwóch rzeczy. Po pierwsze - tego, że nazbyt ostrożny byłem, trochę się bałem sytuacji na amgowskim rynku i zbyt mało inwestowałem w takie zabawki jak np. karty GFX, w wynalazki typu DraCo. (Bo tego, że nie kupiłem Casablanki nie żałuję, na jakimś szkoleniu miałem okazję popróbować montażu na Casabalace - no niestety, muliło się to strasznie, do domowych zabaw sprzęt idealny, ale do nawet małej stacji telewizyjnej już niekoniecznie). Po drugie - że nie dorobiłem się Amigi 3000. Dwa podejścia do zakupu robiłem, ale sprzedawcy coś nawalali, zwlekali, kazali czekać. Zniecierpliwiłem się i odpuściłem sobie. Żałuję, bo A3000, którą miałem okazję pobawić się w studio TVP 3 Gdańsk była Najbardziej Wypasioną Amigą Klasyczną, jaką na oczy własne widziałem.

Ale tam... Było, minęło. "Splątało się, zmierzchło" - że Gałczyńskiego zacytuję. Jeszcze sobie kupię A3000 i A4000 z kartami Cyberstorm.

Z szacunkiem
Des

[#20] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@Des, post #1

Za pierwsze zarobione pieniądze kupiłem A600, co to była za maszyna po przesiadce z c64 nie muszę mówić. Dźwięk, grafa, kolorowe gierce - pełen zachwyt przez co najmniej rok. Wtedy dopiero odkrywałem diuny, mortale, ufo, tower assaulty, cytadelę, kajko i kokosz, legion, ishary i wiele wiele innych + dema. Ekstaza Długo bazowałem na A600 - cd, hdd, 2mb chip, nówka monitorek philips, a nawet już prawie apollo 620 z fastem, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłem (dla uczniaka takie turbo to był wtedy duży wydatek), a jeszcze do tego nawalił wtedy dźwięk. Wkrótce do przygotowywanej wcześniej towerki od pc powędrowała A1200. Na goliźnie już się dało co nieco zrobić, ale prawdziwe skrzydła rozwinąłem dzięki blizzowi IV z 16 mb fastu, którą nabyłem za grosze od kumpla wyzbywającego się gratów amigowych. Pierwszy raz w życiu zagrałem w dooma, heretica, hexena i wiele innych bardziej amigowych hitów, o których zapewne wszyscy wiedzą, więc nie będę szastał nazwami. Ciągnąłem bardzo długo na amidza, a choćby tak z przekory i z udowodnienia innym, że można. Pomimo, że jakiś lichy pc stanął w domu obok, bardzo długo robiłem wiele rzeczy na ami. Nawet pierwsze mp3 i jpg zobaczyłem na amidze a nie na innych sprzetach. Trochę mi przeszło w pewnym momencie, amiga jednak zawsze była na wyciągnięcie ręki. Na pecku straciłem trochę czasu na pisanie w wordzie i granie w quake I (szkoda, że nie miałem 040, bo pewnie pierwszego quake zobaczyłbym oczywiście na ami). Dobiło mnie, kiedy mój młodszy brat zrobił jakieś zwarcie w ami i wszystko padło. Zanotowałem w tym momencie najdłuższy w życiu (co się już nie powtórzy) okres bez sprawnej amigi, ale ciągle modziłem uae na piecu i wkrótce dojrzałem do zakupu nowej płyty do 1200. Przy okazji wyszło na jaw, że mój blizz wyzionął ducha, ale już naprawiony. Konfig wrócił do czasów świetności i moje samopoczucie też. Winuae nie odpalałem już od kilku miesięcy, chyba że w podróży służbowej na lapku
"Czemu, po co i dlaczego", hmmmm,
1. Wtedy za taką kasę nic innego nie mógłbym kupić co można było podłączyć do wieży stereo i telewizora
2. Kolega miał A600 i bardzo sobie chwalił, zazdrościłem mu dodatkowo stacji dyskietek, której w c64 nie miałem (tylko magnet)
3. Miałem C64, więc jakoś tak w środowisku commodorowskim racją stanu była przesiadka na amigę
4. Nie chciałem inwestować więcej w c64
5. Chciałem mieć myszkę w komputerze
6. Patrząc na amigę na zdjęciach "olśnił" mnie jej styl, kompaktowe wymiary, oprogramowanie, o którym tyle się naczytałem w prasie

To mówi samo za siebie, a powodów było pewnie dużo więcej
Blaszak z monochromatycznym monitorem, dosem i nortonem oraz dźwiękiem z pc speakera i totalnie pixelowatą grafiką kupiony przez mojego kolegę za około 3 tysiaki (wtedy chyba 30 milionów) to przy moich 450 (4 milionach) zetach za a600 zarówno z dzisiejszego jak i ówczesnego punktu widzenia to totalna porażka. Tyle było ach i och nad nim wtedy (nad pc), wszyscy do kumpla ciągnęli pograć w prince of persia - he he he a ja tworzyłem mody w protraku, grafy na deluxie, rendery na realu3d i grałem w takie gierce o których ówczesny nortono-dosowiec bez dołożenia kolejnej grubej kasy na monitor kolorowy i sound blastera mógł tylko pomarzyć.
Teraz mam trzy modele a600, a500 i a1200 i sprawiają one, że mój świat jest wspaniały i śmieję się w myślach z tych, którzy musieli gryźć się od zawsze z dosem, nortonem tudzież od pewnego czasu z reinstalkami windy, ofisów i innych pececiarskich pseudo multimedialnych wodotrysków i nigdy nie mieli z tego odskoczni do amigowego od zawsze multimedialnego wonderlandu

[#21] Re: Czemu, po co i dlaczego?

@thomek, post #20

Ojej, ale tekścior gruby wyszedł

Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem