Witajcie.
Piszę raz jeszcze w sprawie dysku twardego i mam w związku z tym parę pytań...
Co tak naprawdę się dzieje, jeśli dysk nagle na 1 sekundę przestaje pracować
(silnik), a potem znowu się zakręca. Z początku myślałem, że winę ponosi taśma
sygnałowa, ale jednak na 99% jest to kabel zasilający (wg moim eksperymentów).
Takie "zwisy dysku" zdarzały mi się dość często (mniej/więcej co 1-2 godz.),
dysk reanimowałem wtedy poprzez zmianę ustawień taśmy etc. (tak na
marginesie, to mam obudowę desktop, dysk twardy jest na wierzchu [na stacji
dyskietek]).
Niejeden raz zdarzała mi się padnięta "walidacja", która tuż po resecie nie
istniała (normalnie, jak naprawdę mam pad. walidację, to czekam z 30 minut
i reset w momencie jej naprawiania nic nie daje, co jest oczywiste). Czasem
były też (nie wiem skąd) błędy typu "Checksum", albo typu "-1" (np.:
sys:programy/directoryopus Error -1 [przy próbie odpalenia DOpusa, następnym
razem uruchamia się oczywiście normalnie]).
Czy ktoś może miał podobne problemy?
Doszło w końcu do tego, że "zatrzymania" dysku tak mnie denerwowały, że przy
odłączaniu/podłączaniu kabla zasilającego miałem włączony zasilacz. Kilka
takich podłączeń jeden z dysków wytrzymał, po czym odmówił dalszej pracy
(silnik już nigdy więcej się nie chciał zakręcić, ba, nadal nie chce :()
Miałem jeszcze drugi dysk twardy, on w ten sam sposób się zawieszał, a ja
znowu się zapomniałem i...pracuję teraz na dyskietkach.
Już parę lat wcześniej miałem się poddać (zrezygnować z Amigi), bo stacja
dysków (oryginalna od A1200) niszczyła mi dyskietki, dopiero po wymianie na
stację od A500 wszystko grało, ale ile to czasu przeleciało i dyskietek
naniszczyło, zanim się zorientowałem, gdzie jest przyczyna.
Jeżeli danych nie odzyskam, to chyba bedę składał na Windowsa. Obiecałem
sobie, że nigdy tego nie zrobię, utrzymuję tą obietnicę już ponad 7 lat. Ale
tyle nieszczęść w ciągu tych kilkunastu miesięcy, to DLA MNIE zbyt wiele.
Trzymajcie się.