http://www.deathcamps.org/treblinka/zabecki.html
Jak pisze we wspomnieniach polski zawiadowca stacji PKP Treblinka Ząbiecki, SS nie płaciło opłat za bocznicę do obozu... pewnego dnia na polecenie niemieckich kolejarzy jeden z Polaków poszedł do K-ta Stangla po kasę.... najpierw Niemcy zostali odprawieni na bramie, potem poszedł Polak. Dokładniej pojechał w składzie załogi parowozu pchającego wagony na rampę. Wysiadł, był w mundurze kolei niemieckiej. Ukrainiec chciał go wepchnąć w kolumnę do "przebieralni", ale pokazał wezwanie adresowane do Stangla. Pokierowano go w rodzaju "o tam idź". Widział stosy trupów, ubrań, trafił w końcu do baraku K-ta. Waliło tam nieźle perfumami, całe dywany były chyba nimi zlewane aby zniwelować zapach palowych ciał. Stangl zobaczył kwity, pośmiał się i wywalił Polaka z obozu. Dobrze, że nie zabił.
Byłem, widziałem to, co pozostało z obozu. Nadal wstrząsające. A jak to pracowało można zobaczyć w "Ucieczce z Sobiboru" z 1987 r. z Rutgerem Hauerem (obóz pokrewny) lub też bezpośrednio na podstawie wspomnień jednego z ocalonych - Marcina Gralewskiego w "Dla tych, których kochałem" z 1983 r. z Michaelem Yorkiem w roli głównej. Brrr...
http://www.deathcamps.org/treblinka/treblinka_pl.htm
http://www.deathcamps.org/treblinka/treblinkaoverview.html
Obóz po buncie został zaorany. Po wojnie masę lat ścigano drugiego K-ta Stangla, dopadnięto go dopiero w Brazylii, skąd trafił do RFN na zasłużony proces. Wyrok - dożywocie. Zastępca - dożywocie...
No i w zeszłym roku - Demjaniuk, domniemany operator komór gazowych także został skazany....