Ostatnio udzielam się na FB i zauważyłem, że co jakiś czas po prostu MUSI znaleźć się jakaś osoba, dla której życiowe osiągnięcie stanowi wrzucenie trollowatego, nieproszonego komentarza.
Udostępniłem np. posta z darmowymi presetami na jednej z grup i po niedługim czasie niejaki H*** nie omieszkał wrzucić linka do starej durnej amigowej produkcji, która mnie ośmieszała (tak, były takie, bo dla niektórych było to jedyne scenowe osiągnięcie - zbluzgać mnie lub kogoś innego, kto był znany) plus durnowaty, obraźliwy komentarz.
Czy na demoscenie naprawdę jest większy procent życiowych matołów, którzy muszą sobie coś odreagować? Mi by nigdy nie przyszło do głowy, żeby łazić po cudzych profilach i wrzucać nieproszone, negatywne komentarze. Jak kogoś nie lubię, to po prostu się taką osobą nie interesuję i nie szukam każdej sposobności, żeby dodać komentarz itd. Może dlatego, że nie mam 12 lat?
To jest mega demotywujące i za każdym razem przypomina mi, dlaczego miałem tak negatywne zdanie o scenie. Można poświęcić lata, tworzyć i dzielić się z innymi swoją twórczością, a na koniec znajdzie się zawsze jakaś łajza, która musi wbić szpilę, żeby nie było zbyt słodko i radośnie. Bo to przecież demoscena.
Wiem, że tego typu ludzi zawsze jest mały procent, ale złe wrażenie zostaje.