[#17]
Re: Giełda - Dom Aukcyjny Adams, ul. Matejki w Poznaniu
@francdt,
post #13
Tak, ja spedzalem, choc moze poczatkowa odpowiedz byla nieco lakoniczna. Nie mam zadnych fotografii, ale z perspektywy czasu, trzeba przyznac, ze juz nawet sam budynek byl calkiem imponujacy. Dzisiaj zagniezdzila sie tam Bied(ronk)a, gorzej byc nie moglo. W latach 90-tych gielda na Matejki byla wlasciwie wiecej, niz meta wycieczek po soft, nowa gierke, czy swieze demo. Normalna rzecza bylo spontaniczne nawiazywanie rozmow z innymi krzatajacymi sie miedzy stolikami ludzmi, wymienianie doswiadczen, numerow telefonow, gier, programow itd. Nawiazalem w tamtych latach wiele cennych znajomosci, a niektore przetrwaly nawet do dzis (hej dominiqr!). Nie wiem, jak w Warszawie, choc w porownaniu z Wroclawiem, na pewno bardzo duzo na Matejki przewijalo sie osob, ktore mialy (posredni lub bezposredni) kontakt ze scena. Oprocz charakterystycznych dzwiekow XCopy, prawie kazdego odwiedzajacego wital na wejsciu puszczany z Protrackera modulas z "9 Fingers", numery Dizziego, Heatbeata, czy Jogeira. Dostep do swiezych dem i produkcji z ostatnich party byl standardem. Scene nagrywali po 10000zl/dysk, podczas gdy gry/soft byly po 20000zl/dysk (pozniej wzroslo do 2,50zl po denominacji). Obraz ludzi siedzacych nad wlasnym modulem w Protrackerze, czy dziergajacych cos w Deluxe Paincie lub Real 3D nie budzil zadnego zdziwienia - dopelnialo to jednolity obraz owego miejsca. Nie brakowalo, rzecz jasna, post-PRLowskiej szarzyzny, choc nadrabiali to ludzie - nauczeni minionym ustrojem "zycia na kupie", byli na siebie bardzo otwarci, wlasciwie kazdy do kazdego. Nie wiem, czy dzisiaj mialoby to szanse wygladac w podobny sposob. Oprocz Matejki, byla jeszcze gielda na ul. Dozynkowej (Akademik), choc w porownaniu z powyzsza, byl to pryszcz na krowim zadku. Z osob wystawiajacych sie na pewno byli bracia od Komputronika, rodzina Spychalow (maja do dzisiaj sklepik na Wichrowych Wzgorzach - Kom-Bit, nazywany pieszczotliwie: "kombinatorem", tyle ze w rekach syna, bo stary Spychala juz nie zyje). Mieli oni pseudo-grupe PBS (Pink Boys Software) z niejakim Arkiem i strasznie na ich bluzgali na C64. Faktycznie, robili kijowe intra. Te amigowe (podczepiane pod bootblock) tez. W srodkowej czesci stalo dwoch gosci, jeden ze Swobody, drugi z Oswiecenia (Borzeszkowscy). Sprzedaja teraz drzwi w pawilonie na Szpitalnej (spotkalem ich przypadkiem, gdy takowe zamawialem podczas remontu). Po wprowadzeniu ustawy o prawie autorskim (przelom 1994/1995) gorzej to zaczelo wygladac. Naloty zakominiarkowanych panow pokroju ZOMO byly na porzadku dziennym. Nie raz i nie dwa polecialy dyskietki do torby, czy monitor na ziemie. Nie lubilem tam wtedy chodzic. Rok pozniej gielde zamkneli, pod sam koniec stoliki wynajmowalo moze 20 osob. Kiedys byly BBSy, teraz mamy internet, pierdyliard megabitow na sekunde, a pobranie kolejnej gry to kwestia trzech klikniec i kilku sekund. A kiedys w niedziele autobus nie kursowal tak czesto...
:)
Ostatnia aktualizacja: 11.08.2013 23:37:15 przez F7sus4