[#19]
Re: X11 - uaktualnienie trzeciego prerelease
@Romanujan,
post #8
Przeczytałem sobie post Romanujana i postanowiłem podzielić się kilkoma refleksjami po lekturze. W poście tym splata się kilka charakterystycznych zjawisk, które razem wzięte tworzą mieszankę, z którą nie mogę się zgodzić. Historia cała zaczyna się zwykle od tego, że nasz podmiot liryczny posiada w ostatnim piętnastoleciu ubiegłego wieku Amigę, najczęściej 500, czasem 1200. Będąc w wieku szkolno-licealnym oddaje się na swoim komputerze głównie rozrywce. Siłą rzeczy jednak Amiga przestaje być mainstreamem, w związku z czym, bez większych zgrzytów jej miejsce zajmuje pecet, z powiedzmy W98 na pokładzie. Lata lecą i dojrzały już teraz człowiek postanawia "zainteresować się współczesną Amigą z sentymentu". I tu następuje niespodzianka. O ile w 1995 Amiga po prostu przestawała być trendy, o tyle teraz jest to już system zupełnie niszowy dla zakręconych pasjonatów. Zakręconych pasjonatów mało kto rozumie, nie rozumie ich też nasz bohater. Zaczyna zadawać, z jego punktu widzenia oczywiste, z punktu widzenia zaś pasjonatów zupełnie niedorzeczne pytania, w rodzaju "dlaczego nowego systemu nie napisano na x86". Tu spróbuję się posłużyć wytartą już analogią "harleyowską", można zadać zupełnie logiczne pytanie, dlaczego w Harleyach nie montuje się szybkoobrotowych japońskich silników, przecież są wydajniejsze, bardziej elastyczne i tańsze w produkcji?
Na to zdziwienie nakłada się próba zdobycia jakichś konkretnych informacji o naszej pasji z czytania flamewarów na forach, co prowadzi do powtarzania uogólnionych opinii, że "AmigaOS-owcy odcinają się jak mogą od MorphOS-a", czy też "MorphOS-owcy za wszelką cenę chcą, żeby ich system był nazywany Amigą". Ja na przykład nie chcę. I co teraz? Trzeba wziąć poprawkę, że wszelkiego rodzaju pasjonaci uwielbiają się spierać na temat swojej pasji, to jest po prostu nieodłączna część "bycia amigowcem" względnie "bycia mofcą". Internet tylko znakomicie to ułatwia... Niestety rzadko z takich dyskusji można się czegoś konkretnego dowiedzieć.
Kolejna sprawa, zadziwienie AROS-em. Choć może to się wydać na pierwszy rzut oka niedorzeczne, jedną z przyczyn pasjonowania się systemami amigowymi, czy pochodnymi jest niechęć (jakkolwiek irracjonalna by nie była) do architektury x86. I to wcale nie jest przypadek, że AROS rozwija się tak powoli. Po prostu zaczna część amigowców nie chce używać procesorów x86. Nie chce bo nie i tyle. Dlatego aktywnych deweloperów AROS-a można policzyć na palcach jednej ręki, mimo że "można go odpalić na powszechnie dostępnym sprzęcie". W oczach fana czy to OS4, czy MOS-a, to żadna zaleta, ba czasem wręcz wada (wiem, znowu logika wzięła sobie wolne, ale nie da się zamknąć człowieka w algebrze Boole-a).
Po załamaniu rąk nad stanem obecnym, okraszonym pełnymi poczucia wyższości użytkownika "wiodącego proszku" opiniami w rodzaju "nie wyobrażam sobie używania na biurku systemu, w którym nawet przeglądanie stron WWW jest wyzwaniem" przychodzi pora na dobre rady, z których główną nieodmiennie jest "zróbcie system na pecety". Pytam jednak - jakie prawo pouczania nas ma ktoś wykazujący się gębokimi brakami wiedzy w temacie pouczania? Tu trzy słowa skieruję bezpośrednio do Romanujana. Wybacz, ale po popisach w rodzaju "Linux pod jakimś emulatorem?", "90% oprogramowania to porty z Linuksa", czy też ferowaniu wyroków na temat użyteczności AmigaOS 4 i MorphOS-a, podczas, gdy mało że sam żadnego nie używasz, to jeszcze nie znasz nikogo kto ich używa - zostaniesz tu potraktowany jako kolejny namolny troll, który przychodzi "nieść dobrą windowsową/linuksową [niepotrzebne skreślić] nowinę między amigowce". Uwierz, że średnio raz na dwa miesiące mamy tu podobny występ. Schemat jest zawsze ten sam: "niewiele wiem, ale dużo mówię".
Co ciekawsze Romanujan nieświadomie sam sobie zaprzecza, najpierw sugerując świetlaną przyszłość systemów amigowych na x86 a potem mówiąc o AROS-ie. AROS jest znakomitym dowodem na to, że x86 nic nie da. Ma przecież same zalety - działa prawie na każdym pececie, nawet słabym. Ba jest nawet systemem open source, więc nikt nie trzyma na nim łapy. Gdzie są te szeregi ludzi z zewnątrz piszących oprogramowanie, pytam się, gdzie?
Na zakończenie warto, żebyś sobie Romanujanie przemyślał, co właściwie chcesz osiągnąć włączając się do dyskusji? Jesteś zwolennikiem AmigaOS-u na x86? Dołącz się do AROS-a, każda para rąk się przyda. Wolisz podejście nostalgiczne? Czemu nie, mamy tu szereg zaprzysięgłych zwolenników "klasyka", czy nawet ludzi grających sobie w starocie na WinUAE. Środowisko jest więc rożnorodne, rzucanie stereotypów "amigowcy to, amigowcy tamto" ma się nijak do rzeczywistości. Jeżeli chcesz się pobawić w amigowanie w jakiejkolwiek postaci, zawsze będziesz mile widziany. Jeżeli chcesz natomiast nam uświadomić że na Linuksa jest więcej oprogramowania niż na wszystkie systemy amigowe razem wzięte (w życiu przecież byśmy na to nie wpadli), to odejdź w pokoju.