Raczej nie skorzystam. Scalos zmęczył mnie po kilku dniach. No jakby nie patrzeć - szaro, smutno, bez sensu. Bez sensu przede wszystkim dlatego, że niestabilnie, się wykrzacza raz za razem.
Polecam za to Magellana, wspaniała sprawa. Początkowo może ciut się człek dziwnie czuje, ciut się gubi. Ale po tygodniu zabawy zaczyna się myślenie takie: "Luuuuudzie! Jak ja bez Magellana żyłem"?
No jest Magellan rzeczą obowiązkową dla każdego, kto chce od Amigi Mocno Klasycznej czegoś więcej niż tylko łamanie dżojstika.
Z ukłonami
Des
Ps. Ale że się komuś chce Scalosa rozwijać... W sumie szacun, czapka z głowy i w ogóle.