Postaw sobie jedno pytanie. Co ma przyciągnąć nowych użytkowników do systemu, który niczym się na plus nie różni od Linuksa? Skoro nawet sam Linux, który funkcjonalnie przecież zabija śmiechem wszystkie amigopodobne systemy, po 20 latach rozwoju wciąż walczy o 5% udziału w tzw. rynku?
Nie komentując procentowej wartości (załóżmy, że jest prawdziwa), chyba przyznasz że 5 % udział w rynku to udział rewelacyjnie wielki w porównaniu do całego amiświatka (AmigaOS, MorphOS, AROS, klasyki i pecety z UAE służące do amigowania)?
Załóżmy, że jestem Janem Kowalskim nawet takim bardziej rozeznanym w informatyce powszechnego użytku, postawiłem sobie Ubuntu na swoim laptopie (precz z Micro$oftem!) i z mniejszym lub większym powodzeniem używam. A tu mi ktoś taki AmigaOS proponuje, załóżmy, że nazwa mi się mile kojarzy z dzieciństwa. I nawet fantazyjnie sobie załóżmy, że tenże AmigaOS mi zadziała na moim laptopie. W takiej funkcjonalności jaką ma obecnie, wniosek jest prosty "przez 20 lat prawie nic się nie zmieniło, tylko fajne gry, w które się zagrywałem po przyjściu ze szkoły, już nie działają".
Trochę tego nie zrozumiałem. A dokładniej fragmentu: "tylko fajne gry, w które się zagrywałem po przyjściu ze szkoły, już nie działają". Skoro zakładasz, że AmigaOS ruszy na laptopie, na którym działa Ubuntu (tfu!), to czemu stare gierki miałyby nie działać via UAE (pewnie, że nie wszystkie, ale nowsze modele Amig też nie były hiper kompatybilne ze starszymi modelami). Chyba, że to mają być dzisiejsze gry i nie Jan, a Jaś Kowalski - wtedy OK (chociaż nie OK, ale o tym poniżej).
Wariant 2, AmigaOS dąży systematycznie w stronę Linuksa. Odpalam i wniosek też jest prosty "no fajnie, ale to działa prawie jak moje Ubuntu, tylko wolniej, często się wywala i nie ma części programów. No i Ubuntu nie kosztuje 105 euro... A stare gry z dzieciństwa i tak nie działają, UAE to ja mam i w Linuksie".
AmigaOS może sobie dążyć gdziekolwiek chce. Na dziś dzień "amigowcy" jak brzytwy uczepili się AmigaOS i zasłania im ten system oczy. Dawniej sprawa była czytelna: Na pytanie "czego używasz"? Padała odpowiedź "używam Amigi". Jak mnie ktoś dzisiaj zapyta jakiego używam komputera to nie mówię, że peceta (no bo to żadna odpowiedź), Wintela czy stacji linuksowej tylko odpowiadam: laptopa HP. Jak ktoś drąży temat to się dowie jakiego systemu głównie używam i jaki mam model laptopa.
Wbrew manipulacjom Dżojstika (platforma Amigi, system operacyjny Amigi), AmigaOS nie jest jedynym systemem operacyjnym komputerów Amiga czy nawet AmigaOne (ta z G3/G4). W czasach Commodore był sobie Amiga Unix, a w czasach AInc przez dłuższą chwilę był to dzisiejszy linux (i pewnie nadal jest, jak ktoś peceta nie posiada).
Rozumiem Twoją postawę wobec AmigaOS, bo moja chyba jest dość podobna. Dozbrajanie słabego i niszowego systemu dla PowerPC w linuksowe przeszczepy to pomysł może niezły jak się to umie zrobić, ma się odpowiedni budżet, a platforma sprzętowa pozwala na dźwiganie cięższego systemu. Hyperion tego nie ma. Nie żebym był specjalnie złośliwy, ale pewnie dopiero zapowiadana X1000 pozwoli normalnie (szybkość) korzystać z dobrodziejstw(sic!): Firefoxa (Flash, multimedia), Gimpa czy OpenOffice for Kids. Trochę wysoka cena, za coś co leży za płotem...
Wracając do systemu Amigi na dziś wedle mojego "widzi mi się", musiałyby być spełnione następujące warunki:
- zamknięta platforma x86 (czyli musiałby się pojawić taki komputer, czytaj taka "Amiga")
- system oparty o kernel linuksa (BSD odpada, chodzi o komercyjny soft i sterowniki) i bierzemy ile się da z linuksa, tak aby było dobrze (swoją pracę nad systemem należy zmniejszyć do niezbędnego minimum)
- własne repozytoria i dbałość o nie, żeby nie było hecy, że coś komuś nie działa, a powinno
- współpraca z firmami tworzącymi oprogramowanie komercyjne (żeby bez zgrzytów i dłubania w systemie działało)
Co dostajemy:
- linuksa innego niż inne (a jednak bardzo podobnego)
- rozwój hardware'u przerzucony na innych (pozostaje kwestia zabezpieczeń, designu, jakiś rozwiązań wyróżniających komputer). Tu przykładem może być chociażby model Alienware.
- rozwój kernela przerzucony na innych (nie martwimy się tak bardzo o sterowniki), po instalacji systemu cały sprzęt działa jak trzeba
- dużą ilość wartościowego softu open source (to co jest w tej chwili w bólach portowane i w uboższych wersjach)
- oprogramowanie komercyjne, którym kiedyś Amiga mogła się pochwalić takie jak: PageStream (wiem, jest nadal), Realsoft 4D, CycasCAD oraz soft, którego nigdy nie miała, a przydatny jest jak najbardziej np. BricsCAD V11, Softmaker Office, Lefthand lub inne księgowe (uwarunkowania lokalne) i inne droższe lub tańsze (high endowe również)
- dostęp do oprogramowanie windowsowego na jednej i tej samej maszynie (wybór użytkownika)
- dostęp do bogatej biblioteki nowoczesnych gier (via Windows, Wine, Steam), a dla nostalgików UAE
Żeby do takiego czegoś doszło, to w rękach jednej firmy powinna być sama marka Amiga, budżet i odrobinę zdolni ludzie (w przypadku kierunku "niszowy system na PowerPC" nawet najlepszy budżet nie pomoże).
Możesz się na to co napisałem zapatrywać sceptycznie (wszak to kompletne przekreślenie "amigowego PowerPC", które zdaje się cenisz), tylko nie dawaj mi za przykład CommodoreUSA, bo to nie o to chodzi. Jasne, że będą tacy co się obrażą, będą przeklinać i nie kupią. Tylko co z tego, ta sytuacja już ma miejsce (vide obozy AOS 4.x/MorphOS/klasyk), towrzystwo jest już na tyle skłócone, że śmiało można poszukać nowych konsumentów, a nie wyznawców. No i najważniejsze, zarabia się na sprzęcie, a nie jak dzisiaj na płytce z systemem za 105 EURO. A dobry, uniwersalny sprzęt sprzeda się zawsze lepiej.