Opis
Instrukcja nabyta na giełdzie komputerowej w "Żaku" w Gdańsku w wakcje 1991. Kosztowała - pamiętam jak dziś - 80 tyś. starych złotych co było całkiem sporą kasą wtedy. Mogłem za to nagrać 2 pełne dyskietki na C64 (20 tyś. za stronę). Była to jedyna instrukcja jaką kiedykolwiek kupiłem na giełdzie. :) Dodakowo co było wtedy bardzo rzadko spotykane - po polsku. :) Nigdy nie żałowałem tego zakupu, bo dzięki niej ten symulator zaczął mieć sens, pochłonał mnie i dostarczył wiele godzin rozrywki.
Jakość - jak widać na zdjęciu, nie wszystko czytelne. :) Jest to absoltuna sepulka, niemy świadek tamtych czasów. :) Ma tyle lat i wciąż towarzyszy mi w moich wędrówkach po świecie. :) Po latach udało mi się kupić oryginał tej gry.
Jakość - jak widać na zdjęciu, nie wszystko czytelne. :) Jest to absoltuna sepulka, niemy świadek tamtych czasów. :) Ma tyle lat i wciąż towarzyszy mi w moich wędrówkach po świecie. :) Po latach udało mi się kupić oryginał tej gry.
zamieścił: Deftronic/...
data: 2013.03.16 18:10
kategoria: Programy i gry / Red Storm Rising
rozdzielczość: 1024x768
odsłon: 43
komentarzy: 5
16.03.2013 20:06
[#2]
Re: Red Storm Rising - giełdowa instrukcja :)
Trochę zdjęcie jest nie czytelne. Czyżby celowo zamazałeś żeby nie można było
przeczytać i skorzystać z instrukcji? :)
A tak na poważnie czy to jest pełna instrukcja do gry oraz na jakiej giełdzie ją kupiłeś?
przeczytać i skorzystać z instrukcji? :)
A tak na poważnie czy to jest pełna instrukcja do gry oraz na jakiej giełdzie ją kupiłeś?
17.03.2013 13:35
[#3]
Re: Red Storm Rising - giełdowa instrukcja :)
@Leon, post #2
Leon, na jakiej giełdzie to zaznaczone jest w opisie. ;) Czy instrukcja jest kompletna? Sprawdziłem z oryginałem i okazuje się, że nie. Tym nie mniej zawiera wszystkie podstawowe informacje niezbędne do rozpoczęcia rozgrywki i orientowania się w niej. :)
Moje ostatnie zdjęcia nie są czytelne bo... sam je robię telefonem, a nie jak wcześniej żona aparatem, często ze stojakiem. Ręka mnie po prostu "lajta". ;)
Moje ostatnie zdjęcia nie są czytelne bo... sam je robię telefonem, a nie jak wcześniej żona aparatem, często ze stojakiem. Ręka mnie po prostu "lajta". ;)
