[#3]
Re: Wywiad z Sebastianem Zielińskim z grupy TSA
„Tłusty“ wywiad z masą (czasem dosyć kontrowersyjnych) informacji. Jest tego tyle, że chyba muszę przesłuchać drugi raz. Po obejrzeniu zwłaszcza drugiej części filmu można skutecznie wyleczyć się z chęci zmiany hobby w pracę. Jednak praca to zawsze będzie w jakimś stopniu przymus. Dobrze gdy to co się robi w pracy częściowo pokrywa się z własną pasją. Jednak próby całkowitej zamiany pasji w pracę prawie zawsze sprawiają, że człowiek pozbywa się pasji. Praca nie jest w stanie zastąpić hobby, a jeżeli ktoś twierdzi inaczej to chyba nigdy nie miał prawdziwego hobby. Moim zdaniem tylko na początku wydaje się, że robienie pieniędzy na hobby jest fajne. Z czasem okazuje się, że wcale nie o to chodzi w pasji…
Sebastian jest dla mnie takim trochę bohaterem romantycznym, który miał jakieś wyższe cele, starał się coś fajnego zrobić ale dostawał kopy od świata z każdej możliwej strony. Dołujący klimat dopełnia ten trochę jednak pesymistyczny koniec, czyli gry webowe. Dosyć mało spektakularny nawet jeżeli mają to być rewolucyjne rozwiązania. Mi się na końcu zrobiło jakoś tak smutno.
Po obejrzeniu pierwszej części filmu (dotyczącej tworzenia gier dla Amigi) zastanawiałem się dlaczego Sebastian zdecydował się pierwszą grę wydać i dystrybuować samemu, a nie polecieć od razu do Avalonu czy Mirage. Dosyć odważny krok. Zwłaszcza, że od razu ukradł tym sobie masę czasu, którą mógłby spożytkować na programowanie. Sprawy związane z wydawaniem i dystrybucją trudno uznać za pasjonujące.
Generalnie materiał jest bardzo ciekawy. Oczywiście jeżeli ktoś interesuje się początkami polskiego rynku gier komputerowych. Pokazuje jak bardzo byliśmy zacofani jeżeli chodzi o tę branżę. I nawet nie mam na myśli spraw technicznych tylko bardziej organizację procesu tworzenia gier. Gdy reszta świata od dawna traktowała poważnie tworzenie gier, my byliśmy zdolnymi ale jednak dziećmi szukającymi mamy we mgle. :) Dzisiaj w tej branży nie ma już granic i właściwie nie istnieje nic takiego jak „polskie gry", „francuskie gry", "kanadyjskie gry"… Każdy może robić co chce, na co chce, dla kogo chce i gdzie chce nie ruszając się z fotela w jakimś polskim wygwizdowie. I tak być powinno...