Z uwagi na ryzyko poniesienia dotkliwych strat moralnych przez Czytelników obejrzeliśmy z Jazzcatem film przed publikacja newsa

Jak widać, film przeszedł przez nasze (bardzo dziurawe) sito "cenzury"
Pomimo (a może właśnie dlatego), że jestem demoscenowcem z krwi i kości to crazy scena nigdy nie było w orbicie moich zainteresowań. Mimo to, film obejrzałem z przyjemnością, dobrze się przy nim bawiąc. Dokument pokazuje, że ze stosunkowo mało znaczącego dla demosceny (jako całości) rozdziału, można zrobić całkiem ciekawy materiał.
Momentami faktycznie chciałoby się krzyknąć "cóż za vulgaris!", ale rozumiem, że autorzy chcieli się wpisać w konwencje pato-, przepraszam, crazy- sceny i zachować stylistyczną ciągłość ze starszymi dokonaniami Odbytu. Mi to nie przeszkadza, wszak z dziećmi tego nie oglądam.
Plusy dodatnie:
- Fajny, nieco nostalgiczny klimat.
- Montaż / flow. Pomimo małej ilości (jak się domyślam, z przyczyn oczywistych) materiału archiwalnego / video, udało się autorom wyjść z tego obronną ręką.
- Podoba mi się "monolog podmiotu lirycznego". Czasem zaskakująco celne metafory i przemyślenia

- Soczyste historyjki (np. te o podróży pociągami, o organizacji RH, przyczepie itd.) i scenowe ciekawostki (umknęła mi np. wcześniej ta historia o wygranym przez Odbyt Design compo na Staszic 1996 demem w demomaniaku i pokonaniu kodowanego dema Floppy
Plusy ujemne:
- Dla osoby nieobeznanej z tematyką demosceny, film może sugerować, że subkultura ta kręci(ła) się wyłącznie wokół chlania i imprezowania, a sama kreacja / działalność artystyczna była jedynie dodatkiem. Dla pewnej grupy osób na pewno, ale dla sporej części było na szczęście (jest) dokładnie na odwrót.
- Trochę pomyłek (np. ten pan podpisany jako Madbart to na pewno nie Madbart, chyba, że to miał być żart

- Trochę brak szerszego demoscenowego kontekstu dla niszowej crazy sceny.
Ogólnie dzięki za fajny kawałek luźnego, rozrywkowego kina.
Ostatnia aktualizacja: 11.09.2019 22:14:56 przez slay