Przyznam się, że ja w czasach polskiej świetności (zapewne przede wszystkim klonów) tej konsoli nie miałem nawet świadomości jej istnienia?

Właściwie uświadomiłem sobie, że istnieje coś takiego jak konsole do gier dopiero przy okazji CD-32, Jaguara, Lynxa, później PSX (żadna mnie nie porwała). Przypominam sobie, że coś takiego kiedyś pokazywał mi kuzyn przy okazji jakiejś rodzinnej imprezy. Ale uznałem to za jakiś żart i po 10 sekundach patrzenia na TV poszedłem na taras, bo dawali ciasto.

Po latach przypomniałem sobie, że na targowiskach były łóżka z jakimiś żółtymi kartridżami. Ale nigdy się przy takim stoisku nawet nie zatrzymałem. Nie wyobrażałem sobie jak można być zainteresowanym czymś co nie ma klawiatury. Nazywałem to "grami telewizyjnymi" i nawet nie zaliczałem do komputerów. Poza tym te gry na NES/SNES wydawały się takie... bez klimatu, takie infantylne.
Dzisiaj patrzę na to trochę inaczej, zaczynam zauważać, że to kiedyś faktycznie było popularne, ludzie mają do tego sentyment i nawet trochę zaczynam doceniać ten świat. Chociaż na pewno mnie nie kręci, bo nie mam żadnego sentymentu do tych produkcji, tego sprzętu.
Wspominam tylko o tym, bo nie mogę zrozumieć jak cały ten konsolowy świat przeszedł zupełnie niezauważony obok mnie pomimo tego, że komputer to było całe moje życie. Może dlatego, że gry to zawsze był margines moich zainteresowań, a sprzęt na którym można tylko uruchamiać gry miałby u mnie żywot jednego dnia. Zdecydowanie wolałem ośmiobitowy komputer (nawet z przeklętym magnetofonem) niz PSX w dniu premiery.