Grzegorz Kraszewski napisał(a):
> Zastanawiałem się czy powinienem odpisywać ale jednak
> postanowiłem to zrobić. Od razu uprzedzam, że w bawełnę zawijać
> nie będę. Przede wszystkim spróbuję skomentować zarzuty o słabą
> kompatybilność wstecz i niestabilność.
Bardzo się cieszę, że się zdecydowałeś - każdy głos ma wpływ na to co zostaje w moim baniaku. :) Szkoda tylko, że nie obyło się bez uszczypliwości, no ale..
> Zachowałeś się tutaj jak przysłowiowy Jan Przeciętny, który
> komputera używa bo musi, względnie chce sobie pograć i
> przejrzeć strony z panienkami. Gówno go obchodzi jakiego
> komputera i systemu operacyjnego używa, ma działać i koniec, a
> nie to pójdzie reklamować do sklepu. Oczywiście można i tak.
> Ale jeżeli tak chcesz podchodzić do sprawy to, tak jak ktoś
> napisał wyżej - używaj sobie Linuksa z KDE, 4.0 może nawet

> i bądź szczęśliwy.
Myślę Grzesiek, że tutaj troszkę pojechałeś.. I mnie i paru innym użytkownikom, którzy chcieliby ze spokojem ducha korzystać z systemu, na który wydają pieniądze. Na opakowaniu MOS-a prawdopodobnie nie ma informacji, że system jest wyjątkowo wrażliwy na uruchamiane aplikacje i że kupujesz go będąc tego całkowicie świadom.. Oczywiście, że patrze na system porównując. Porównując z tym z czym miałem do czynienia - z AmigaOS 3.x, z Windowsem, z Linuksem itd... To chyba oczywiste, że jeśli ktoś przez 8 lat nie widział tak niestabilnego systemu (nie ważne z jakiego powodu - niestabilny to niestabilny) to musi na to zwrócić uwagę..
> Zacznijmy od kompatybilności wstecz. Jak sam piszesz, przez 8
> lat w zasadzie systemów amigowych nie używałeś regularnie.
> Teraz siadasz przy nowym sprzęcie, z całkowicie odmienną
> konstrukcją sprzętową, innym procesorem i napisanym od zera
> nowym systemem i oczekujesz, że każdy 15-letni badziew z
> Aminetu będzie Ci stabilnie działał.
Nie! Bo taka sytuacja jest dla mnie jak najbardziej oczywista! Ale to nie badziewie z aminetu działają niestabilnie tylko system nie panuje kompletnie nad tym co jest uruchamiane! A to zmienia postać rzeczy.
> Biorąc pod uwagę te okoliczności, uważam, że twórcy MOS-a
> naprawdę uzyskali zaskakujący poziom kompatybilności wstecz,
> przy czym założono, że chipset AGA
nie będzie emulowany,
> zatem programy odwołujące się do sprzętu bezpośrednio działać
> po prostu nie będą. Dodam jeszcze, że emulacja procesorów 68k
> emuluje wszystko od 68000 do 68060, emulowane są nawet różnice
> w wykonywaniu niektórych rozkazów przez różne procesory. Co
> więcej np. Intuition ma workaroundy pod błędy w konkretnych
> aplikacjach... Dalsza walka o kompatybilność to moim zdaniem
> już strata czasu, bo to się siłą rzeczy odbywa kosztem pracy
> nad nowymi cechami systemu.
I tutaj nie mogę się nie zgodzić. Za mało testów przeprowadziłem czy nawet za mało wiem, żeby nawet stwierdzić, że kompatybilności z AGA nie ma (a o tym kompletnie zapomniałem). Ale emulacja to jedno. A 2ga rzecz to uruchamianie natywnego oprogramowania, które wypierdziela system. Źle napisane czy dobrze - uważam, że system powinien mieć nad tym kontrolę i nie powinno to wywalać w powietrze całego systemu. Wiem od Was, że to nie możliwe ze względu na architekturę, bazowanie na wskaźnikach, słowem "amigowość" i że jest to rzecz nie do przeskoczenia. Tak to mój mały rozumek pojął..
> Z tym co napisałem jest związana stabilność. Faktem jest, że
> MorphOS nie ma ochrony pamięci (oprócz rzeczy podstawowych jak
> np. zabezpieczenie kodu kernela przed zapisem). Można ten fakt
> uznać za kardynalną wadę MorphOS-a i wrócić do KDE.
Tutaj miałeś pewnie na myśli Linuksa. KDE to środowisko graficzne. Ale pewnie myślałeś o czymś innym a napisałeś coś innego. Zaś odnosząc się sdo myśli - to prawda, można tak zrobić.
> Konsekwencją tego faktu jest jedyna możliwość zapewnienia sobie
> stabilnej pracy - konsekwentna selekcja oprogramowania.
To prawdopodobnie kwestia przywyknięcia, ale brzmi to dosyć smutno..
> Zgodzę się natomiast z tym, że najważniejsze dla MorphOS-a jest
> obecnie pozyskanie zainteresowania amigowych i postamigowych
> programistów. Ale czy mamy podejść do tematu w sposób:
> zapraszamy programistów, a userzy i inne Kokosy - won? ;).
Nie, absolutnie tego nie miałem na myśli! Nie byłem na innych spotkaniach, dlatego też wziąłem poprawkę na to, że takie próby mogły już wcześniej istnieć, poza tym może zebrana załoga po prostu nie interesowała się programowaniem.
> Chyba nie tędy droga... Z drugiej strony miałem próbkę
> zainteresowania gadaniem o programowaniu na jednym z amispotkań
> - słuchała mnie jedna osoba. Jest nas na tyle mało, że
> dzielenie imprez na te dla programistów i te dla użytkowników
> nie jest chyba celowe.
Otóż to. Można by to tez jakoś wyważyć odpowiednio. Albo iść z MOS-em do developerów innych platform szukając nowych twarzy.