[#34]
Re: PowerMac G5 i SSD - zdziwniej i zdziwniej...
@recedent,
post #29
No to przyszedł. Nawet ma naklejkę z czarnym jabłuszkiem, znaczy z Maca wymontowany. Wziąłem to za dobry omen, zamontowałem w podstawce Corsaira i wsunąłem w przygotowane miejsce (górna zatoka, z literką A) - przy okazji okazało się, że jest to dość upierdliwe. Dysk do dolnej zatoczki wsuwa się prosto, a przy górnej trzeba w te szyny trafić pod skosem. Następnie podłączyłem odpowiednie kable, złożyłem całość i drżącą ręką włączyłem przełącznik na obudowie.
Zapiszczało, zahuczało, zamrugało... I oczom moim ukazał się radosny "Macowy" folderek pośrodku szaroniebieskiego ekranu - znak, że Mac nie widzi bootowalnego dysku.
"Ki czort"? Pomyślałem i odpaliłem komputer "z Altem" - jednak nie widziałem w boot menu żadnego bootowalnego dysku. Zacząłem mieć dziwne uczucie
deja vu, ale spróbowałem jeszcze zabootować z płyty z MorphOSem.
Poszło! No to teraz HDConfig - widzi dysk! Alleluja! No to najpierw układ partycji "MAC", potem partycjonujemy dziada tak jak miałem, co do megabajta (z wyjątkiem ostatniej partycji, bo mój SSD ma 256 GB, a talerzowiec miał równe 250). Potem formatujemy partycje (przy okazji - musiałem bardzo uważać która jest która, żeby przypadkiem nie formatnąć dotychczas używanej) i szlus.
Następnie restart i... szary ekran. No nic, spróbujemy "z Altem". Poszło, zarówno OSX (zrobiłem sobie "Restore" partycji makowych pod Disk Utility) jak i MorphOS - pod którym poprzegrywałem resztę. Teraz mam dwa dyski z indentycznym układem partycji, tylko (żeby nie było jaj) dublujące się partycje nazwałem "Sustem", "Wurk" i "Kulekcje", hehe. Wygląda na to, że jestem już gotowy, żeby odłączyć się od talerza