Duracel co ty tu za banialuki semantyczne tworzysz...
Jakie banialuki znowu? Raczej jak czytam, że chcecie podać gościa do urzędu skarbowego za sprzedaż zepsutego joysticka za 40 bez paragonu z kasy fiskalnej to się zaczynam zastanawiać, czy może jakaś chmura dziwnego gazu nie przeszła przez Polskę :)
Nie piszę żadnych banialuk. Co prawda miałem na myśli nie "oszustwo" i faktycznie błędnie napisałem że to nie oszustwo, ale chodziło mi o to, że ktoś nazywany jest "złodziejem". Wysłał sprzęt, zepsuty i niezgodny z opisem... a jest nazywany "złodziejem".
Złodziejem byłby wtedy gdyby wysłał cegłę, albo nic nie wysłał.
Sam mam przykre doświadczenia z takimi ludźmi, ale wiem, że generalnie można im nafiukać. Ktoś tam napisał o bezpośrednich metodach pacyfikacji i w sumie zgadzam się z tą diagnozą. Nasz szanowny "lekarz" jak zwykle broni oszusta... co wręcz nie wymaga już żadnego komentarza.
Jestem zarejestrowany na Allegro od 2000 roku. Jedyne 4 negatywy mam od 3 sprzedających. Pamiętam jaki byłem przygnębiony gdy za wystawiony negatyw dostałem zwrotny, który po około 10 latach spaprał moje czyściutkie konto, z którego naprawdę byłem dumny, bo nie sprzedawałem hurtowych ilości guzików tylko przez tyle lat sprzedawałem i kupowałem przeróżne rzeczy w dużych odstępach czasu. Opowiadałem już kiedyś historię tej Pani, która na aukcjach miała głównie sprzęt związany z konsolami a tłumaczyła się w aukcji, że nie zna się na sprzedawanej konsoli którą sprzedaje. Potem wybadałem ją na Facebooku i okazało się, że to jej mężulek kręci na Allegro wykorzystując żonę na manewr z "nieświadomą, niewinną, białogłową" :>
Drugi dostałem od idioty, który nie był w stanie wypowiedzieć sensownie jednego zdania przez telefon, a paczkę (oryginalne pudełko) obkleił co do milimetra taśmą klejącą. Trzeci i czwarty dostałem od gościa, który ewidentnie kłamał w opisie przedmiotów, wysłał część rzeczy innych (na przykład stary, pordzewiały pad do komputera) niby jako rekompensata za brak niektórych przedmiotów które zakupiłem na aukcji :) Zdjęcia porobił tak, że nie było widać ubytków obudowy wielkości kilku centymetrów. Pada od konsoli opisanego jako "stan idealny" przysłał z wyłamanym portem ładowania.
Na końcu stwierdził, że jestem bezczelny i nie doceniam jego "gratisów" i wystawił mi zwrotny komentarz w którym stwierdził, że wydzwaniam do niego i wysyłam mu smsy, że mu dom spalę :) Co z tego, że odpisałem w komentarzu, że to bzdura, że jednego smsa nie wysłałem i ani razu nie zadzwoniłem, że mógłbym to nawet udowodnić po bilingach z udziałem Policji skoro wisi mi ten komentarz na koncie, nic z nim nie można zrobić i część osób pewnie zaglądając mi na konto faktycznie myśli, że ma do czynienia z jakimś psychopatą
Do czego zmierzam?
4 komentarze negatywne, wszystkie od oszustów, wszystkie podobne do siebie (podejrzewam, że każdy w ramach zemsty patrzył na to co napisał poprzednik, żeby jego potęgował spójność i wiarygodność). Jak ktoś zagląda to nawet często nie zwróci uwagi, że oberwałem je jako kupujący, że pieniądze przelałem błyskawicznie. Efekt tego jest taki, że czasami faktycznie ludzie mimo iż zostali oszukani to zastanawiają się czy warto psuć sobie statystykę konta. Długo udało mi się uchować bez negatywa zwrotnego bo czasami odpuszczałem. Te trzy razy to już po prostu mi się ulało, już faktycznie stwierdziłem, że pal licho i liczyłem się z tym, że dostanę rykoszetem.
Co do zgłaszania sprawy na policję, trzeba by wszystko dokumentować od początku. I z całym szacunkiem, ale to nie żadne złodziejstwo więc jakby koleś się wkurzył to jeszcze by oskarżył poszkodowanego o to, że go bezprawnie zniesławia.
Często nam się wydaje, że poruszamy się w jakiejś przestrzeni bezpieczeństwa, prawa, opieki Policji, sprawiedliwych sądów itd. ...jest wręcz odwrotnie. Praktycznie za każdym razem jeżeli chcemy sprawiedliwości, to musimy sobie ją sami wyszarpać. Opierając się na zapisach prawnych możemy przeważnie nafiukać, stracić czas, dodatkowe pieniądze i nerwy. Wiem coś o tym, bo niedawno sądziłem się z pracodawcą który ewidentnie złamał warunki umowy. Skorzystałem z prawniczki kretynki, która co prawda pozew napisała sensownie opierając się na mocnych argumentach, ale kazała mi wszystko złożyć nie do tego sądu co trzeba. Czekałem na rozprawę kilka miesięcy, na rozprawę oskarżony się nie stawił... odroczenie kilka miesięcy... potem nie można było znaleźć gdzie mieszka i sąd (i tu uwaga) kazał mi szukać gdzie mieszka oskarżony! Bo sprawa była z powództwa cywilnego. Następnie po kilku miesiącach gdy znalazłem sam na własną rękę gdzie mieszka, to wyczaił że go znalazłem, wynajął prawniczkę, która najpierw zebrała fałszywe zeznania przeciwko mnie, a następnie wysnuła tezę w sądzie, że pozew powinien być złożony zupełnie do innego sądu.
Sąd uznał, że obrona faktycznie ma rację i nakazał złożenie pozwu do innego oddziału sądu. Walczyłem o 7000 złotych... wyłożyłem na wszystkie dokumenty, znaczki, dokumenty i jazdę około 1300zł ...pieniędzmi nie robię pod siebie więc odpuściłem i to mimo tego iż to totalnie wbrew mojemu nieustępliwemu charakterowi. Po prostu musiałem zająć się bieżącymi sprawami zamiast szarpać się z cwaną szują i kretyńskim sądem, który wystarczyłoby aby wykazał się dobrą wolą a nie "tumiwisizmem", zapoznał się z uzasadnieniem pozwu, umową która ewidentnie została złamana w dwóch miejscach, bo wszystko było czarno na białym.
Pewnie mało kto dotrwał do końca tekstu, ale powtórzę główną konkluzję którą ktoś tu wyżej również wyznaje. Najprostsze i najbardziej surowe środki są najskuteczniejsze i przeważnie jeżeli samemu nie zawalczymy o sprawiedliwość to prawo i przepisy zamiast nam pomóc jeszcze bardziej nam przywali na dokładkę.
Ostatnia aktualizacja: 04.02.2016 20:32:09 przez Duracel