Ostatnio wpadł mi w łapy (z RSSów, chyba amiganews.de) film opowiadajcy o historii, niezwykle zasłużonej dla pewnego okresu amigowego grania, firmy ClickBOOM.
Od razu się na niego rzuciłem, bo nigdy nie natknąłem się na jakiekolwiek informacje o ClickBOOM. Wszystkie modne ostatnio retro-wspominkowe filmy tworzone są przez ludzi, którzy raczej powiedzieli papa Amidze w połowie lat 90, gdy ClickBOOM dopiero zaczynał i nie był jeszcze znany. Nie ma więc szans żeby np. taki videocast Loading (NEXT) opowiedział o tych grach, bo oni po prostu tego okresu w historii Amigi zupełnie nie kojarzą. A to był specyficzny okres - już po śmierci Commodore, w trakcie krótkiego (i trochę śmiesznego) okresu panowania Escomu, jeszcze przed jakimkolwiek NG, a nawet PPC. W tym okresie wszyscy "dyskietkowcy" dawno używali pecetów, a wśród pozostałych przy życiu Amigowców standardem było jakieś (czasem proste) turbo, trochę FastRAMu, HDD i CD-ROM. To wtedy płyty CD z: Magazynu Amiga, Amnet, Amiga Computer Studio zastępowały nam nadchodzący internet do którego albo nie mieliśmy wtedy jeszcze dostepu, albo ten dostęp był bardzo ograniczony.
Ten film to około 2,5 godziny ciągłego opowiadania twórcy ClickBOOM o swojej historii - od swoich ośmiobitowych początków do zamknięcia ClickBOOM, z nostalgicznym pożegnalnym zdaniem na końcu.
Dla niektórych odstraszające może być to, że cała opowieść jest po angielsku. Doskonale to rozumiem - mnie też męczy konsumowanie treści w takiej formie.

Ale ten film jest wyjątkowy, bo człowiek mówi bardzo zrozumiałym angielskim (pochodzi z Jugosławii) i po włączeniu angielskich napisów naprawdę podstawowa znajmość angielskiego pozwala na zrozumienie 100% przekazu.
Warto przesłuchać całej opowieści (a przyjamniej dalszej części związanej już tylko z Amigą), bo dowiadujemy się z niej czegoś o czym wcześniej informacji nie bylo. Ja wolę to niż po raz sto pięćdziesiąty słuchać o tych samych ami-historyjkach z czasów panowania A500.
Jeżeli ktoś nie lubi zdradzania treści to dalej może już nie czytać, bo będą "spojlery" (czy w filmach dokumentalnych/wywiadach w ogóle istnieje po pojęcie?).

Napiszę co zapamiętałem dla tych, którym oglądać się nie chce. Z pamięcią (nawet najświeższą) u mnie coraz gorzej, więc jeżeli ktoś po pobejrzeniu zechciałby coś uzupełnić to będzie fajnie.
W części amigowej filmu dowiadujemy się, że grupka ClickBOOM pochodzi z Jugosławii i jakie były z tym związane problemy. Na przykład braki prądu w czasie działań wojennych. Twórca ClickBOOM też nie chciał umieszczać nazwisk autorów (także swojego) w grach, żeby produkcja nie była kojarzona z krajami bloku wschodniego. Twierdzi, że to mogło mieć znaczenie przy szukaniu wydawcy (zanim jeszcze sami postanowili zostać wydawcą). Nawet nie pamiętam czy np. w "Capital Punishmnet" jest lista autorów...
W filmie mamy dosyć szczgółowy opis, strzsznie przedłużającego się, procesu tworzenia ich pierwszej gry - "Capital Punishment". Dopiero uświadomiłem sobie jak unikalna technicznie i dobrze napisana była to gra. Facet analizuje co zrobili nie tak, na co położyli zbyt duży nacisk, a na co zby mały. Jest przytoczona historia bolesnego faktu - zniszczenia w UK 1500 oryginałów "Capital Punishment".

Trochę opowiada o wersji PC, która chyba ostatecznie nie wyszła (nie jestem pewien, nie wyłapałem).
Później jest historia powstania amigowej wersji gry "Myst". Szczegółowo opowiedziane problemy z programistą, który przez 6 miesięcy zrobił coś co nie nadawało się do wykorzystania. Termin wydania gry się zbliżał i inwestorzy z Kanady musieli coś dostać. Wtedy twórca ClickBOOM podjął się deperackiego kroku - postanowił sam od początku zacząć i skończyć amigową wersję "Myst" w 45 dni. Całkowite odcięcie się od świata, skrócenie snu do absolutnego minimum i… pozytywny finał! Amigowy "Myst" powstał w 44 dni. W dodatku w dniu premiery była to podobno najlepsza wersja "Myst" (w porównaniu do wersji PC i Mac). Gra była finansowym sukcesem, co pokazuje, że wtedy w "targecie" A1200+HDD+RAM+CD jeszcze istniał potencjał komercyjny.
Następnie był Quake. Sam pamiętam jak w latach 90 na party (to chyba było Gravity albo RushHours) ktoś pokazał pierwszą wersję alfa amigowego Quake, któremu wystarczyło podłożyć pliki z oryginału dla innych platform i działał na Amidze (na 060 znośnie jak na tamte ami-standardy). No i po tym clickboomowym filmie wnioskuję, że to właśnie ta wersja stała się oryginałem Quake dla AmigaOS, wydanym w pudełku. ClickBOOM skontaktował się z autorem tej wersji (chyba z Ameryki Południowej, jeżeli dobrze zapamiętałem), zaproponował, że wystarają się u ID Software o prawa do reszty plików i wydadzą go jako oficjalnego Quake'a dla Amigi. W filmie usłyszymy jak to wtedy ID Sotware składało się tylko z pasjonatów, jak sprawna była wspólpraca z nimi, jak manager odpisywał w dosłownie 20 minut. Generalnie stworzenie amigowej wersji było (zwłaszcza w porównaniu z "Capital Punishment" i "Myst") bardzo bezproblemowe i sprawne. Na końcu dowiadujemy sie, że ten pierwszy, oficjalny, pudełkowy Quake dla Amigi był OGOROMNYM (jak na tamte warunki amigowe) sukcesem. Pamiętajmy, że ten Quake właściwie wręcz wymagał 060, nie używał PPC ani akceleracji 3D w B/CVision (bo to nie był jeszcze GLQuake, który chwilę później zwitał na nasze AmigiPPC/3D). Pojawił się zaraz przed światową premierą Quake 2.
Zastanawiające jest to, że im dalej facet brnie w opowieść, tym mniej pamięta, mniej podaje szczegółów, częściej przeprasza, że nie może sobie przypomnieć jakiegoś faktu. Zdawałoby się, że są to przecież świeższe wydarzenia i powinno się je lepiej pamiętać. A jednak jest odwrotnie. Ale trochę to rozumiem, mam podobnie.
Jest trochę szczegółów odnośnie sprawnej współpracy z włoskim zespołem tworzoącym grę "Napalm". Tytuł został zaproponowany przez ClickBOOM, wcześniej był inny.
Dalej można posłuchać opowieści odnośnie gry "T-Zer0" i jeszcze jakiego portu z PC o którym nawet nie słyszałem i dlatego tytuł zupełnie wylecaił mi z pamięci.
Niestety te gry nie były już takimi finansowymi sukcesami jak Quake czy Myst. Komercyjny potencjał społeczności amigowych graczy wtedy (1998) drastycznie się zmniejszył.
Szkoda, że ClickBOOM przestał istnieć dosłownie chwilkę przed "upowszechnieniem" się PPC/3D. Z ich nastawieniem i doświadczeniem, otwierało to spore możliwości. Użytkowników takich maszyn było niewiele, ale byli gotowi kupować coś co wykorzystywało ich sprzęt.
Później jeszcze jest trochę opowieści o mniej amigowym zabarwieniu, związanych z wykupieniem od Cinemaware praw do ich klasycznych gier i niezbyt udanej próby ich odnowienia (na PC).
Film polecam każdemu zainteresowanemu historiami związanymi z tworzeniem ami-gier w latach 1994-98. Jeżeli tylko ma się tyle wytrwałości żeby przez 2,5 godziny patrzeć i słuchać na gadającą głowę, dosłownie tylko kilka razy na krótko przerywaną jakąś "przebitką", to warto. Facet mówi bardzo ciekawie i porusza tematy dotąd (przynamniej mi) nieznane.
Na koniec ciekawostka. Gdy ClickBOOM był już naprawdę marką numer 1 w tym kurczącym się świecie amigowego gamingu, to twórca wymyślił taką promocję. Gdy ktoś zrobi sobie tatuaż z logo ClickBOOM to dostanie ich wszystkie gry. Nie przypuszczał, że ktoś taki się znajdzie, a ostatecznie (jeżeli dobrze zrozumiałem) takich osób znalazło się DWANAŚCIE. :D Może jest na forum ktoś z tatuażem ClickBOOM? To dopiero byłoby retro-znalezisko!
Link do filmu na YouTube:
https://youtu.be/nbmM3y3d3U8?si=VWI0Xv8Mihw8_VoT
Ostatnia aktualizacja: 09.07.2025 15:26:58 przez MDW