[#15]
Re: Staroć od kogoś z FB :)
@Jacques,
post #12
Panowie, ani nie chodziło mi o to, że 3D jest złem samym w sobie i należało się go wystrzegać, ani nie twierdzę, że tylko i wyłącznie trend 3D zabił Amigę.
Napisałem przecież wyraźnie, że przykład i historia Dooma pokazuje, że było miejsce dla 3D w grach jak najbardziej, ale chorobą i błędem było histeryczne pchanie się z tym 3D w każdy rodzaj gier i marnowanie energii twórców robiących gry na Amigę w produkcje mające dorównać Doomowi na PC. Owszem, sztuka dla sztuki udało się udowodnić na przykładzie Glooma, że można, ale w sumie to na samym Gloomie można było poprzestać. Bo poza nim to tylko nomen omen sam port Dooma ma odpowiedni poziom i grywalność (AB3D II jest super, ale prędkość działania, a przez to grywalność jest wszystkim znana).
Owszem były tytuły platformowe jak Crash, które w 3D poradziły sobie świetnie tworząc nowy segment tego typu gier, które sprawdzają się do dzisiaj, ale nic nie stało na przeszkodzie aby platformówki w starej formie 2D zostały. Proponuję dobrze rozejrzeć się na stan obecny, ile pojawiło się nowych tytułów 2D na PSN-PS3 (o innych platformach nie mogę powiedzieć, bo nie mam rozeznania). Faktem jest, że ktoś wreszcie zauważył, że absurdem było zgilotynowanie starych sprawdzonych wzorców, kiedy mogły one trwać obok 3D z wzajemnym pożytkiem. Dzisiaj tego typu gry powracają. Samo LBP na PS3 też jest przecież grą łączącą styl 2D z techniką 3D i to się sprawdziło.
Nie twierdzę, że Amiga trwała by po dzień dzisiejszy, bo Commodore pewnie i tak by padło ze względu na politykę, ale jako komputer, w społeczności, Amiga (i inne platformy tamtego czasu) przetrwała by dłużej w większym składzie niż miało to miejsce gdyby twórcy pożytkowali swoją energię jeszcze przez jakiś czas na produkcje pokroju Alien Breed TA, Project-X czy inne przeboje. Przecież kilka wspaniałych tytułów zostało niedokończonych i zarzuconych. Wszystko dlatego, bo wszyscy rzucili się na 3D jak szczerbaty na orzechy. Oczywiście, żeby znowu nie nastąpiło niezrozumienie - mam tu na myśli zjawisko społecznego zachłyśnięcia... czyli nie mówię, że same firmy miały trwać przy Amidze z jakiegoś resentymentu mimo widocznych kopalni złota w 3D na PC. Chodzi mi o społeczne zjawisko, czyli chorobę która ogarnęła wszystkich bez wyjątku, ale widoczną wysypką było właśnie zdegradowanie i uśmiercenie takich tytułów jak MK i zapomnienie o starych dobrych strzelankach pokroju Project-X, Super Stardust czy innych grach jak Wormsy, które także po zachłyśnięciu i epizodzie 3D wróciły do sprawdzonego 2D!
Nie starajcie się udowodnić, że gdyby MK zrobiono jak Tekkena to byłby sukces. To nie prawda! Po pierwsze Tekken to była nowa gra, natomiast Mortal Kombat to Mortal Kombat. Gra z digitalizowanymi postaciami. To właśnie ten szczególny typ grafiki sprawił, że MK był grą odmienną od innych kolorowych bijatyk i to właśnie ten typ grafiki ukorzenił się w świadomości graczy i utożsamił z serią MK. Przejście do kanciastych 3D w których każda z postaci straciła swoją dawno wypracowaną tożsamość wizualną była strzałem w stopę. Nie ma co na siłę szukać wytłumaczeń, że pierwszy MK w 3D miał złą mechanikę. Potem powstało jeszcze przecież kilka innych o lepszej jakości, ale dopiero ostatnia odsłona, która powróciła do rozgrywki 2D z elementami 3D, przywróciła klimat i dawną świetność tej gry.
Reasumując.
Ślepy pęd w kierunku 3D napędzany przez masową kulturę w filmach, prasie i TV który zgilotynował gry 2D zamiast rozwijać się obok nich był jakimś gorączkowym absurdem. Odebraliśmy co najmniej jednemu pokoleniu czerpanie przyjemności z tego typu gier. 3D nie jest złem samym w sobie, był czymś naturalnym i zgodnym z rozwojem techniki, ale zbytnio się nim wszyscy zachłysnęli depcząc to co było pożyteczne i wypracowane w 2D przez lata. Ręcznie pikslowana grafika, szczegółowa zamiast naciąganych i ohydnych wówczas tekstur zdegenerowała w pewnym sensie rynek gier, gdzie można było iść na łatwiznę. Wystarczyło zrobić kilka wektorów pokrytych teksturami, żeby się płynnie poruszało i już klient się ślinił z radości. Dopiero z czasem jakość gier 3D, tekstur itd. osiągnęła przyzwoity poziom, ale o grach 2D pamiętali już chyba tylko tacy jak my.
Commodore i tak by splajtowało, ale Amigi mogły sprzedawać się trochę dłużej, kilka fajnych tytułów które były zapowiadane i były w zaawansowanym stadium, byłoby dokończonych, powstało by kilka nowych, bo poszczególne amigowe marki nie uciekałyby od niej jedna za drugą jak szczury z tonącego okrętu, a świadomość graczy być może przeszła by bardziej płynną i bogatszą transformację. Trendy 2D wracają, bo ludzie się znudzili wreszcie i zrozumieli, że prawdziwa zabawa wcale nie musi być nierozerwalna z 3D. Po chwilowym szoku i wypiekach na twarzy, przykład telewizorów "innego 3D" też to pokazuje, że nie zawsze wspaniała technologia musi oznaczać, że trzeba ją wszędzie pchać na siłę.
Takie jest moje zdanie ugruntowane na istotnych przesłankach i dogłębnych przemyśleniach na ten temat.
Ostatnia aktualizacja: 09.11.2012 08:20:25 przez Duracel