[#16]
Re: pierwsza gra... wogóle
@TJindy,
post #1
Pierwszą grą w jaką grałem był Pong na konsoli z wiosełkami... Potem w podstawówce grałem na coin-opach a potem u kolegów na Atari 65XE i ZX Spectrum. Ale chciałbym napisać o czymś innym... O dwóch sytuacjach, gdy wielkie wrażenie zrobiły na mnie gry.
Kilka lat później chciałem zakupić C64. Gdy pochwaliłem się tym koledze, powiedział żebym uzbierał więcej pieniędzy i kupił Amigę500, bo jest o wiele lepszym komputerem... Ma aż 500 KB pamięci, lepszy procesor, lepszą grafikę i stację dysków... Odpowiedziałem mu jednak, że po co mi więcej pamięci w komputerze. Najważniejsze są gry i na Commodorze będę mógł pograć w wiele fajnych tytułów. Do tej pory nie widziałem żadnego tytułu odpalonego na jakimkolwiek 16-bitowym komputerze, nie wiedziałem więc że może być jakakolwiek różnica w grafice i dźwięku... Do tej pory były tylko 8-bitowe komputery Sinclaira, Atari i Commodore. Nie zdawałem sobie sprawy że coś mogło wyglądać inaczej... Przecież jak grało się na powyższych komputerach, to grafika była prawie taka sama... Minął jakiś miesiąc od mojego zakupu C64 z magnetofonem... Zacząłem sobie zdawać sprawę że magnetofon dość ogranicza granie w lepsze i większe tytuły, ale to było wszystko co mi doskwierało... Nadszedł dzień, gdy kolega kupił Amisię 500... Zaprosił mnie i drugiego od niedawna posiadacza C64 do siebie i odpalił bodajże jedyną posiadaną gierkę - Future Wars. Zobaczyłem pierwszy ekran pierwszej oglądanej gry na Amisi i... byłem w szoku! Od razu wiedziałem że musze mieć ten komputer! Ta rozdzielczość! Ta grafika! Ten dźwięk!
Miesiąc później miałem już swoją Amisię :). Drugi posiadacz C64 również :) Okres pierwszej fascynacji grami na tym komputerze wspominam z rozrzewnieniem do dzisiaj... Lotus, Millenium 2.2, Turrican, SWIV (i wiele innych tytułów, których już nie pamiętam)... Potem Eye of the Beholder, Gods, Civilization, Prince of Persia i wiele, wiele innych...
Drugi raz zachwyt nad możliwościami sprzętu miałem kilka lat później... Były to czasy gdy Amisia już została w tyle, rządziły gry na PC, lecz nie było jeszcze akceleratorów grafiki. Gdy zobaczyłem Tekkena i Wipeouta na PSX-ie, z płynnymi 60 lub 30 klatkami animacji na sekundę, z pełnym 3D to byłem drugi raz w życiu pod wielkim wrażeniem.
Dziś już nie jestem w stanie cieszyć się i być zachwyconym żadną grą... Te czasy już nie wrócą... Grafika w najnowszych grach jest owszem bardzo ładna, ale to tylko małe kroczki do tego co już jest... Nie ma skoku jakościowego, jaki dokonał się przy przejściu z 8 na 16 bitów oraz z 2D i nieakcelerowanego i niepełnego 3D na pełne 3D z płynną animacją w lepszej rozdzielczości...
Teraz jest po prostu coraz więcej polygnów, a firmy powinny skupić się na elementach które byzmieniły na plus same gry - zwiększyć interaktywność, swobodę, wielkość świata... Teraz są tytuły, które mają w pewnym zakresie któryś z tych elementów, ale brak im innych...
Dziś gram z nowych tytułów tylko w 1 grę - Civilization IV. Poza tym wolę odpalić stare tytuły z Amisi, DOS-a lub Commodora...
Żeby być znów zachwyconym możliwościami sprzętu, trzeba by chyba na 10 lat wyjechać na bezludną wyspę i po tym okresie zobaczyć, co oferuje świat gier... Na razie chyba jednak jest za słaby sprzęt i za leniwi producenci, którzy chodzą tylko utartymi ścieżkami...