Lokalizacja: ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ignorowany przez 30 użytkowników
na pewno mogą śmieszyć grupę, do której SS był skierowany, czyli w większości ówczesnych nastolatków. Próba zrozumienia ich humoru przez "dziadunia" parę epok później skazana jest na porażkę.
a dla mnie rysunki były akurat najfajniejszą rzeczą w KGB. :) Choć może ten ani podobny "Sexret Sexvice" niepowstrzymanych salw śmiechu u mnie nie wywoływały.
generalnie SS dla mnie skończył się na dwudziestym którymś numerze. Ostatnim w mojej kolekcji był trzydziesty któryś, a następnym (i ostatnim) kupionym dopiero 50. Później na kilka lat przesiadłem się na CD-Action, bo dwie płytki wypełnione stuffem różnorakim to jednak było coś. Pamiętam, jak krążyły legendy o "Dream CD", który miał być wypchany pełnymi wersjami. W czasach, kiedy statystyczny pirat zajmował paręnaście MB, potrafiło to rozbudzić wyobraźnię.