• "Commodore: The Inside Story" - recenzja

12.02.2019 18:35, autor artykułu: MarX
odsłon: 2292, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

O historii firmy Commodore powiedziano i napisano już wiele, zdawać by się mogło, że trylogia Briana Bagnalla ("Commodore: A company on the edge", "Commodore: The Amiga Years" oraz "Commodore: The Final Years") wyczerpuje temat w zupełności. Okazuje się jednak, że historia firmy założonej przez polskiego Żyda z Łodzi - Jacka Tramiela, jest jak ocean, w którym można poszukiwać bez końca ukrytych skarbów. Co ciekawe niektórzy wiedzą gdzie te skarby się znajdują. Zaczynem do powstania książki pod tytułem "Commodore: The Inside Story" autorstwa Davida Pleasance była zbiórka na Kickstarterze, która rozpoczęła się w marcu 2017 roku. Docelową kwotą za "przeskanowanie" pamięci ostatniego szefa Commodore UK było 25 000 funtów. Ciekawskich było tak wielu, że licznik zatrzymał się na ponad 50 000 funtach. Czy zatem warto było aż tak szczodrze wynagradzać Davida Pleasance za ujawnienie sekretów firmy Commodore? Czytajcie dalej...

W jednym z wywiadów David Pleasance wyznał, że książka powstała aby "prawda wyszła na jaw". Ponadto żadna z dotychczasowych publikacji/filmów nie opisywała zbyt dokładnie losów firmy Commodore na starym kontynencie. Jest to również w jakimś sensie próba wyrównania interesów z amigowym "świętym mikołajem" (Petro T). Jak nietrudno się domyślić, David Pleasance dość bezwzględnie rozprawia się z nim na kartach "Commodore Inside Story" jak i w ogólności z firmą ESCOM. To świadectwo jest szczególnie otrzeźwiające po wielu latach wiary w dobre intencje wujka Petro.

Oczywiście można mieć słuszne obawy co do bezstronności autora książki. David Pleasance prawdopodobnie też zdawał sobie z tego sprawę, dlatego do pracy nad swoim dziełem zaprosił całą rzeszę bardziej lub mniej znanych osobistości ze świata Amigowo-Commodorowego. Na liście płac m.in. RJ Mical, Dave Haynie, Colin Proudfoot oraz wielu innych. Od marketingowców, PR-owców, programistów pracujących nad systemem Amigi, projektantów sprzętu, po osoby odpowiedzialne za pisanie dokumentacji.

Aby rozbudzić waszą ciekawość, zrobię wam krótką prezentację czubka historycznej góry lodowej, którą drąży David Pleasance na kartach swojej książki. Dave Haynie opowiada o schyłku Commodore, projektowaniu układu AAA oraz o planach firmy ESCOM związanych z projektem "nowej" Amigi w oparciu o procesory PPC. RJ Mical przytacza GENIALNĄ historię związaną z koncertem Petera Gabriela, na który wybrała się ekipa twórców Amigi. Już chociaż dla niej warto kupić tę książkę (no dobra, jak mnie spotkasz na AmiParty to Ci ją opowiem). Inną, niesamowitą historią jest opowieść o perypetiach związanych z produkcją Amigi 1200. Zlecono ją szkockiej firmie SCI, która przez swoją naiwność dała się perfekcyjnie "wyrolować" niezbyt uczciwemu gigantowi, jakim było wówczas Commodore International. Innym ciekawym wątkiem jest opowiadanie o holenderskim oddziale Commodore, który prowadził wybitnie kreatywną księgowość (wyłudzenia VAT, premii rocznych itp.), pomińmy już ogólną rozrzutność szefa tego oddziału i odnalezione rachunki opiewające na sumę 480 tysięcy dolarów, wystawione przez jeden z ekskluzywnych, amsterdamskich... burdeli.

Oczywiście łojenie ówczesnych władz Commodore to nie jedyny element książki. Jest tu też multum malutkich historyjek, jak chociażby ta o zaprojektowaniu trybu "chunky to planar" (podczas prac nad Amigą CD32). Jak się okazało pomysł na c2p powstał w drodze do baru z kanapkami pod siedzibą Commodore, a ogólny jego projekt zapisany został przez Betha Richarda na odwrocie serwetki leżącej na piknikowym stole podczas pałaszowania kanapek przez Chrisa Coley i Kena Dyke (kolegów Betha pracujących wraz z nim nad logiką układu Akiko). David Pleasance uchyla również rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o plan stworzenia Amigi 300 oraz tego kto i z jakich pobudek przekształcił ją w Amigę 600. Komputer droższy w produkcji od Amigi 500, niewiele od niej lepszy, a w dodatku powodujący totalną zapaść sprzedaży jeszcze całkiem nieźle radzącej sobie na rynku "pięćsetki". To doskonały przykład braku jakiegokolwiek planu działania i wizji po stronie szefostwa firmy Commodore. Oczywistym winowajcą jest tutaj Mehdi Ali, ówczesny prezydent Commodore International. Wiele cierpkich słów padło pod jego adresem ze strony autora książki, ale i innych osób, które miały z nim do czynienia. Jak wspomina Gail Wellington (odpowiedzialna za PR w Commodore UK), w pierwszej chwili miała wrażenie że Mehdi Ali jest mizoginem. Wkrótce jednak okazało się, że nienawidzi on wszystkich pracowników, bez względu na płeć. David Pleasance określa go mianem ignoranta, który nie wykorzystał żadnej z nadarzających się okazji do pozyskania nowej, nieraz rewolucyjnej technologii. Przykładem niech będzie historia Iana Hetheringtona, założyciela firmy Psygnosis, który przyszedł najpierw do Commodore ze swoim planem stworzenia konsoli do gier z akceleracją 3D. Mehdi Ali nie wykazał żadnego zainteresowania, był wręcz zirytowany faktem, że ktoś zawraca mu głowę takimi bzdetami. Wkrótce Psygnosis zostało wykupione przez Sony, a prace nad konsolą zintensyfikowane. Ich efektem była premiera Sony Playstation w grudniu 1994. #facepalm

To tylko kilka bardziej zapadających w pamięć historii, które na potrzeby tej recenzji wykopałem z odmętów swojej pamięci. Na kartach "Commodore Inside Story" jest ich znacznie więcej. Oczywiście książka zawiera również elementy autobiograficzne. Myślę, że David chciał w ten sposób podsumować nie tylko swoją karierę zawodową, ale ogólnie całe swoje życie (w tym roku będzie obchodził swoje 71 urodziny). Elementy te zupełnie nie przeszkadzają w odbiorze książki. Oczywiście wiadomo, że kupuje się ją dla pikantnych historii o Commodore, a nie żeby poczytać o osiągnięciach autora w charakterze gitarzysty flamenco. Na szczęście David Pleasance z wyczuciem wyważył część biograficzną z "mięskiem", na które czekają fani Commodore. Wyszła mu książka bardzo dobra, co prawda posklejana z wielu różnych części, jednak mam wrażenie, że taka właśnie miała być.

A odpowiadając na pytanie zadane na wstępie do tej recenzji. Cóż, myślę że już nawet dla połowy historii opisanych w tej książce warto było zgromadzić te 50 000 funtów. Wiedza historyczna, o jaką wzbogaciliśmy się jako społeczność, jest bezcenna.

Książka została wydana w języku angielskim i można ją nabyć w formie papierowej lub elektronicznej na stronie Downtime Publishing

1 komentarzostatni: 06.03.2019 17:28
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem