• "The Future Was Here: The Commodore Amiga" seria "Platform Studies" autorstwa Jimmy'ego Mahera - recenzja

08.02.2013 15:03, autor artykułu: Piotr "jubi" Zgodziński
odsłon: 3994, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

The Future Was Here Rzeczona książka swoją premierę miała już dość dawno, w kwietniu zeszłego roku, ale ponieważ miałem wtedy w kolejce do przeczytania wiele innych ciekawych książek, ta pozycja musiała poczekać na swoją kolejkę do października. Zdarzyło mi się już odpowiadać na pytania o opinię na jej temat, aż w końcu pojawiła się potrzeba napisania tego tekstu.

Zanim przejdziemy do treści, wypada wspomnieć o wydawnictwie, które stoi za tym oraz za całą serią "Platform studies" - nie jest to bowiem jednostkowa pozycja, a druga część serii traktującej o architekturze dawnych komputerów. Ideą, która przyświeca całej serii, jest badanie związków pomiędzy software i hardware na danej platformie, zależności, w jaki sposób możliwości i ograniczenia konkretnego hardware wpływały na kreatywność ludzi tworzących soft, jak starali się oni do maksimum wykorzystać to, co dana platforma oferowała. W całej serii wydano już trzy książki: "Racing the Beam: The Atari Video Computer System" (2009) (tę czytałem i odniosę się do niej później), "Codename Revolution: The Nintendo Wii Platform" (2012) (tej nie zamierzam czytać, gdyż jest poza zakresem moich zainteresowań) oraz książka o której właśnie piszę. Planowane są też kolejne pozycje. Wydawcą serii jest MIT Press - bardzo szacowna instytucja założona w 1932 roku, wydawca uniwersytecki Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Cambridge, od którego można się spodziewać naukowego zacięcia i rzetelności w wydawanych materiałach. Nie są to więc pozycje napisane przez przypadkowe osoby i wydane własnym nakładem w oficynie "Szwagier i spółka", jak wiele z pozycji spotykanych na naszym rynku retro-wspomnień.

Książkę można kupić w księgarni Amazon, zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej, ale ja wybrałem inną drogę, czego później trochę żałowałem. Zamiast kupić Kindle edition, skuszony ceną niższą o kilka dolarów niż na Amazonie, kupiłem wersję elektroniczną bezpośrednio od wydawcy - na stronie MIT Press,. Okazało się, że po zakupie nie dostajemy dokumentu do pobrania, a książkę da się czytać tylko online na specjalnej stronie, która to strona nie działa na iPadzie (!). Nie wiem czy już to zostało naprawione, ale wtedy, w październiku, był to dla mnie spory szok - w XXI wieku poważne wydawnictwo wydaje e-booki, które nie działają na najpopularniejszym w USA mobilnym urządzeniu? Niesłychane. Nie bardzo da się czytać książki siedząc przy pececie, dlatego musiałem wymyślić inne rozwiązanie - programem do tworzenia automatycznych screen captures "przeleciałem" całą książkę i połączyłem w jednego PDF-a - uff, można nareszcie położyć się wygodnie i czytać.

Atari 2600

Jako że nie była to dla mnie pierwsza książka z serii, wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać. Poprzednia pozycja, traktująca w całości o fenomenie Atari 2600 - sprzęcie ze 128 bajtami RAM, była naprawdę fascynująca. Taki sprzęt dało się programować tylko w assemblerze, wykorzystując do maksimum wszystkie sztuczki, jakie tylko pozwalały zaoszczędzić choćby jeden bajt lub cykl procesora, łącznie z takimi akrobacjami jak używanie kodu programu jako grafiki w tym samym programie! Dlaczego w ogóle piszę o tej książce? To proste - designerem chipsetu Atari 2600 (TIA) była ta sama osoba, która później stworzyła Amigę - Jay Miner. Jest to więc niejako przedpotopowa historia Amigi, wniknięcie w głąb umysłu, który później rozwinął skrzydła i pozbawiony ograniczeń kosztowych, którym musiało podlegać maksymalnie tanie Atari stworzył coś dużo większego i bardziej dojrzałego - perfekcyjną konsolę do gier nowej generacji - Amigę, która to przez przypadek z konsoli stała się komputerem.

Obie te książki są skupione prawie wyłącznie na architekturze i bebechach, są bardzo "niskopoziomowe" - traktują o bitach, bajtach, cyklowaniu, rejestrach, sprajtach itd. z tym, że Atari 2600 było tak prostym sprzętem, że udało się omówić praktycznie całą tę konstrukcję, natomiast Amiga jest już tak skomplikowana, że byłoby to praktycznie niemożliwe w książce, która ma tylko 344 strony. Dlatego też nie ma tam już miejsca na opowieści o historii Amigi, ludziach z nią związanych, a i wnętrzności Amigi zostały zaledwie liźnięte.

"The Future Was Here" napisana jest poważnym, wyważonym, naukowym językiem, skupionym na faktach, które poparte są wieloma odwołaniami do źródeł. Nawet, gdy autor nie potrafi powstrzymać się od wydania oceny, potrafi ją rzetelnie umotywować, nie posługuje się nigdzie swoimi "odczuciami" czy nie twierdzi czegoś dla samego twierdzenia i pokazania jakich to spiskowo-zakulisowych rewelacji to on nie wie, jak niektórzy pseudo-ami-eksperci na naszym forum. Czy to wpływ szacownej MIT Press, czy też sam autor potrafił się tak zdyscyplinować? Nie jest to istotne - należy się cieszyć, że dostajemy do rąk solidnie umocowany w faktach materiał. Z drugiej strony, dla wielu osób ten styl pisania będzie zbyt nudny i nużący, pomimo tego, że treść jest w większości porywająca.

The Future Was Here Boing

Co do treści, zaczyna się ona od omówienia znanego wszystkim dema "Boing" - odbijającej się biało-czerwonej kuli, która stała się wczesnym symbolem Amigi. Dowiadujemy się, jakie sztuczki i kruczki stoją za tym obrazem, a okazuje się, że wszystko, co tam widzimy to jedno wielkie złudzenie i ściema. Na kilkudziesięciu stronach demo zostaje po prostu bajt po bajcie rozłożone na czynniki pierwsze, poczynając od kuli, poprzez tło, a kończąc na dźwięku. I tak na przykład, kula nie obraca się - jest to po prostu cyklowanie palety i co więcej, kula tak naprawdę się nie porusza - programiści po prostu manipulują w bardzo kreatywny sposób współrzędnymi playfield. Praktycznie całe demo w ogóle nie zajmuje procesora, dzięki temu idealnie nadaje się do działania w multitaskingu. Już w omówieniu tego dema rysuje się nam jak na dłoni unikalna architektura Amigi - komputera, w którym grafiką i dźwiękiem zajmują się układy specjalizowane, odciążając główny procesor do innych zadań. Ten rozdział naprawdę otworzył mi oczy na budowę Amigi i jej rewolucyjność w tamtym czasie.

The Future Was Here Kolejny rozdział tego typu, bardzo głęboko wchodzący w strukturę maszyny, to rozdział "Cinemaware and Psygnosis", gdzie gra "Menace" zostaje również rozłożona na bity i bajty, sprajty, scrollowane tło, operacje blittera itd. Te dwa rozdziały są moim zdaniem najlepsze, ale i w pozostałych każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zostało w nich omówione np. działanie programu Deluxe Paint, systemu Amigi z jego multitaskingiem i Arexxem, demoscena, oprogramowanie do tworzenia grafiki 3D itd. Spis treści znajduje się obok.

Treść nie kończy się na książce. Autor utworzył specjalną stronę z materiałami multimedialnymi, które są uzupełnieniem książki. Rozdział po rozdziale możemy tam oglądać filmy z omawianych programów, pobierać grafiki, czytać uzupełniające teksty. Strona ta znajduje się pod adresem http://amiga.filfre.net.

"Moja definicja Amigi"

Pomimo skupienia na faktach, autor pokusił się w książce o kilka ocen. Jedna z nich, z którą się zgadzam, jest szczególnie wymowna. Jest to pytanie o samą istotę Amigi - co jest Amigą? Otóż według autora, Amiga i jej chipset były tak nierozerwalnie związane, że komputer bez tego chipsetu nie jest już Amigą. Choć początkowo chipset był wielką zaletą tego komputera, stał się też jej największym przekleństwem w późniejszych latach. Po prostu coś, co początkowo zapewniało ogromną prędkość grafice, odciążając procesor, stało się w końcu kulą u nogi, czymś, czego nie dało się ruszyć bez zerwania ze wsteczną kompatybilnością z oprogramowaniem, które często odwoływało się do sprzętu z pominięciem systemu operacyjnego. Amiga była zaprojektowana jako perfekcyjna całość, była fundamentalnie systemem zamkniętym, z którego trudno było wyłowić jeden element odrzucając pozostałe. Dlatego też, choć autor wspomina na końcu o neoAmigach, na określenie ich posługuje się świadomie słowem "Amiga" w cudzysłowie, nie uznając ich za Amigi, właśnie poprzez brak amigowego chipsetu. Cytat:

"(...) AmigaOS4.0 is a complete rewrite of AmigaOS that, although based to a large extent on earlier versions' source code, runs on PowerPC processors that either have been retrofitted into the classic Amiga models or have come as part of new "Amiga" systems from boutique manufacturers. Such systems have of course long since abandoned the custom-chip design that made the original Amiga so unique — thus, my use of quotation marks around the name."

To właśnie całościowe i zamknięte zaprojektowanie systemu, brak możliwości unowocześnienia czegokolwiek bez zrywania z kompatybilnością było według autora tym, co w końcu zabiło Amigę, a nie nieudolność Commodore czy inne teorie spiskowe, o które do dziś spierają się ludzie m. in. na naszym forum. Amiga spełniła swoją rolę, wykorzystała do maksimum możliwości swojego unikalnego hardware i jako taka powinna być zapamiętana: jako przyczółek multimediów i superkomputer, który trafił do zwykłych ludzi, oswoił ich z przyszłością i przekazał pałeczkę innym komputerom.

Podsumowanie

"The Future Was Here" zapewnia fascynującą podróż w przeszłość, aczkolwiek dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Jeśli interesują cię wnętrzności Amigi, jeśli oglądając coś na Amidze często zadajesz sobie pytanie "jak oni to do cholery zrobili?", to ta książka jest dla ciebie. Jeśli na komputerze tylko grałeś, to przykro mi, ale odpadniesz po kilku pierwszych stronach.

 głosów: 5   tagi: Future Was Here, Jimmy Maher, książka, recenzja
komentarzy: 3ostatni: 08.02.2013 19:26
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem