• Środowisko amigowe - piękna historia

23.07.2005 19:48, autor artykułu: Marcin Libicki
odsłon: 4149, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Chciałbym przekazać swoje przemyślenia, dotyczące obecnej sytuacji Amigi oraz środowisk zaliczanych jako tzw. okołoamigowe. Mam tu na myśli oczywiście oprócz AmigaOS użytkowników i zwolenników takich systemów jak MorphOS, AROS lub też osoby korzystające z popularnego tandemu PC + WinUAE lub Amithlon. Ale do rzeczy.

Dawno, dawno temu (czyt. w połowie lat 90-tych ubiegłego stulecia) dostałem od rodziców w prezencie swoją upragnioną Amigę 500. Moja radość była tym większa, że naczekałem się na nią sporo czasu. Wcześniej miałem Commodore 64, a ponadto byłem pierwszą osobą spośród moich kolegów, która miała coś więcej niż komputer 8-bitowy. Moja Amiga z kolorowym monitorem Commodore 1084ST wzbudzała zainteresowanie. Z biegiem czasu rozbudowywałem swój komputer, dokupiłem więcej pamięci, dodatkową stację dysków, poźniej kupiłem - już za własne pieniądze - Amigę 1200... Czas uciekał i w końcu miałem Amigę 1200 w obudowie Tower, wyposażoną w BlizzardaPPC i kartę graficzną BVision. W tamtych czasach, oprócz Amigi 4000 nie było już nic szybszego i, szczerze mówiąc, to właśnie wtedy pierwszy raz w życiu poczułem rozczarowanie możliwościami mojego komputera, który nigdy wcześniej mnie nie zawiódł. Bynajmniej nie chodzi mi o system operacyjny, bo w AmigaOS czuję się jak ryba w wodzie i gdybym tylko mógł nie używałbym żadnego innego systemu. Niestety szybkość mojej Amigi stała się dla mnie niewystarczająca. Nie mogłem obejrzeć filmu DivX bez zacięć, pliki mp3 kompresowały się wolno, przeglądarki WWW stały się niewystarczające do normalnego korzystania z Internetu, nie mogłem podłączyć urządzeń USB. Mógłbym wymienić jeszcze kilka powodów, dla których tak wtedy myślalem, do tego wszystkiego doszły jeszcze problemy z kartą BVision, która w końcu odmówiła posłuszeństwa. Stanąłem wtedy na rozdrożu i miałem do roztrzygnięcia nie lada dylemat - czy mimo wszystko trwać przy Amidze i czekać na nowe modele (wtedy zapowiadane) czy przekreślić wiele lat mojego życia, spędzone przy ulubionym komputerze?

No cóż, pewnie wielu z Was pomyśli sobie teraz o mnie nie najlepiej, ale kupiłem peceta. Tak, sprzedałem moją Amigę i kupiłem peceta z Pentium MMX 233. Finansowo byłem zadowolony, specjalnie kupiłem wolny sprzęt, żeby zacząć "od źródeł". Teoretycznie cofnąłem się w tył. Miałem nie 8 a 4 MB pamięci na karcie S3Virge, do tego Windows 95 (później 98) zawsze kojarzył mi się niezbyt dobrze. Jednak z biegiem czasu uczyłem się wszystkiego co było związane z nowym komputerem. Okazało się, że to wszystko na czym mi zależało, działa dobrze. Oczywiście musiałem zmodernizować komputer, aby spełnił moje wszystkie oczekiwania, ale nie było z tym najmniejszych problemów, kupiłem (w kolejności) Celerona 333, następnie Durona 700, dołożyłem lepszą kartę graficzną, więcej pamięci... A teraz pracuję na dosyć mocnym pececie z Athlonem 2800 i nie narzekam nie licząc kłopotów ze znienawidzonym Windows XP.

Jednak w dalszym ciągu czuję się amigowcem, nie chcę używać peceta i systemu Windows, nie chcę patrzeć na ikonkę "Mój komputer" i tym podobne. Myślę, że wielu z Was myśli podobnie i pewnie znane są Wam powody, dla których jestem zmuszony używać peceta. W mojej pracy Amiga jest zupełnie bezużyteczna, gdyż nie posiada przeglądarki WWW z prawdziwego zdarzenia. Poza tym posiadam drukarkę, do której nie ma sterowników dla Linuksa, nie licząc płatnego Turbo Printa. Mój skaner też nie jest obsługiwany przez inne systemy niż Windows. Nie chcę dublować komputerów i systemów, jeśli używam Windowsa, to nie będę używał Linuksa czy AmigaOS, jeśli miałbym Amigę, to nie kupię peceta - po prostu chcę mieć wszystko w jednym komputerze. Bardzo chciałbym znowu używać systemu AmigaOS, chciałbym też, aby więcej ludzi kupowało Amigę, ale uważam, że z wyżej wymienionych powodów jest to nierealne.

Przeglądając dyskusje na forach amigowych (w tym przypadku słowo "dyskusje" to jakże piękny eufemizm, nieprawdaż?) dochodzę do wniosku, że środowisko okołoamigowe nie istnieje. Oczywiście mamy wielu użytkowników systemu AmigaOS w różnych wersjach, są osoby używające na co dzień MorphOS-a lub też Amithlona, zatem w teorii podstawa istnieje. Jednak brakuje czegoś bardzo ważnego - IDEI. Powiecie, że to śmieszne, że przecież są piękne zamiary z jednej czy drugiej strony. To prawda, ale tylko kiedyś można było to nazwać "środowiskiem amigowym". Obecnie mamy do czynienia z grupką pieniaczy kłócących się o każdy najmniej znaczący szczegół i KILKA jednostek pragnących to zmienić i zachowujących się na wyższym poziomie. Niestety Ci pierwszy "głośniej krzyczą". Dlaczego tak się dzieje? Czy naprawdę jest w nas tyle żalu i goryczy z porażki rynkowej naszego ukochanego komputera, że nie potrafimy już ze sobą rozmawiać? Czy naprawdę ważniejszy jest przycisk zapamiętania pozycji okna od wieloletniej przyjaźni? Czy nie popadamy tutaj w totalną schizofrenię i nie potrafimy już poprawnie wartościować? To już nie chodzi o nasze Amigi czy Pegasosy, nie są ważne nasze maszyny, ich możliwości czy oprogramowanie jakie mamy do dyspozycji. W tym przypadku mamy do czynienia z postępującym rozkładem naszego środowiska - środowiska, w ramach którego ja osobiście dorastałem i na pewno wielu z Was również. Dlaczego zatem przekreślamy to wszystko, te wszystkie lata trwania przy Amidze, w przyjaźniach? I co mamy po drugiej stronie? Żal, gorycz i chęć wyjścia z tego środowiska.

Niestety nie będzie happy-endu. Bardzo bym chciał, żeby miał miejsce, ale nie widzę już światełka w tunelu. Za kilka lat czar Amigi pryśnie - Amigi pojętej nie tylko jako komputer, ale także, czy przede wszystkim, jako styl życia, subkultura i duża część mojego i Waszego życia. Piszę to z wielkim bólem, bo wciąż czuję się amigowcem, ale z drugiej strony wiem, że mój syn za kilka lat nie zrozumie mojego podejścia do komputera. On będzie widział tylko to, co wszyscy - megaherce, gigabajty i megabity. Nasza epoka kończy się z każdym dniem - Amiga's dying - skoro nie potrafimy nic innego - zapalmy choć świeczkę. [*]

    
komentarzy: 9ostatni: 28.07.2007 14:15
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem