Dzięki wszystkim za udział w dyskusji, czas na podsumowanie.
Na początek mały disclaimer: z pewnych względów zależało mi na takim zakreśleniu tematu, żeby mogła go zrozumieć osoba, która Amigi nigdy nie widziała, a jeśli ten opis ma być w miarę obiektywny, to również powinna go pisać taka właśnie osoba, opierając się na jak najszerzej zebranym materiale od jak największej ilości osób, które systemu Amigi używały, wyciągając wnioski na podstawie wywiadów a nie swojej własnej, zawodnej pamięci i subiektywnych wycinków rzeczywistości, które sama przeżyła.
Ja niestety nie jestem idealnym kandydatem do napisania takiego podsumowania, bo sam Amigi używałem (od czasów systemu 1.3 do 3.0) i jestem skażony swoimi opiniami i osobistymi doświadczeniami obcowania z Amigą, mogę jedynie obiecać, że postaram się o tym na moment zapomnieć.
"Co decydowało o wyjątkowości systemu Amigi na tle innych ówczesnych systemów - jak zapamiętali go jego użytkownicy".
I. Kwestie ogólnoamigowe.
Jak się okazało w trakcie dyskusji, wiele osób nie potrafiło oddzielić kwestii systemu Amigi od samej Amigi - sprzętu. Pomimo próśb o skupienie się na systemie, jak bumerang wracały argumenty, że Amiga miała tyle to a tyle kolorów, taki to a taki dźwięk, DMA itd. Z tego płyną następujące wnioski:
1. System Amigi był w Amidze sprawą drugorzędną. Pierwszorzędną, najszerzej reklamowaną, najmocniej w świadomości potencjalnych i rzeczywistych użytkowników Amigi zakotwiczoną cechą Amigi były jej możliwości graficzno-dźwiękowe, wynikające wprost z unikalnego amigowego hardware - chipsetu zaprojektowanego przez Jaya Minera.
2. Wielu użytkowników (można zaryzykować twierdzenie, że większość, bo ogromna większość sprzedanych Amig to tzw. "małe" Amigi - 500, 600 itd.) w ogóle o istnieniu systemu nie wiedziała, a jeśli nawet wiedziała, to nie dbała o to. Jak ktoś wcześniej napisał, dyskietkę z Workbenchem traktowano często jako dodatkowy czysty dysk na gry. Ogromna większość amigowego software (czyli gry) była samowystarczalna, nie ujawniała w żaden widoczny sposób użytkownikowi, że prócz gry na komputerze działa jakiś system (chyba, że poprzez GURU MEDITATION), nie pozwalała na pracę w multitaskingu.
II. Pierwszorzędne cechy systemu Amigi.
1. Skuteczny preemptive multitasking.
2. Wielopoziomowa i (według większości) logiczna struktura plików i katalogów systemowych na dysku.
3. Mocno akcentowane pojęcie "ekranu". Można zaryzykować twierdzenie, że o ile np. Windows był systemem okienkowym, to system Amigi był systemem ekranowo-okienkowym - w takiej właśnie kolejności, ekran był pojęciem ważniejszym niż okienko (vide Deluxe Paint).
III. Drugorzędne cechy systemu Amigi.
1. Wspomniane ekrany są "dragowalne", tzn. można je przesuwać i odsłaniać ekrany leżące niżej, które to ekrany mogą być w zupełnie innej rozdzielczości i liczbie kolorów.
2. System znajdował się pamięci ROM, oczywiście nie cały, ale "core components" (istniały wyjątki - np. A1000).
3. Obecność dynamicznego RAM dysku i defaultowe używanie go przez system.
4. Minimalne wymagania sprzętowe - nie zabierał dużo miejsca na dysku, nie zajmował wiele pamięci.
5. Odczucie, że system jest "lekki", jest tylko tłem, nie obciąża niepotrzebnie zasobów komputera, oddając ich większość programom.
6. Brak konieczności częstej reinstalacji systemu.
7. Długie nazwy plików
8. Ikony jako pliki .info
9. Szybkie ładowanie się systemu.
10 Samobootujące się dyskietki.
11. Automatyczne wykrywanie przez system włożonej dyskietki
IV. Kwestia nazwy
Jak już poprzednio wspominałem,
nie jestem zwolennikiem posługiwania się terminem "AmigaOS" dla systemu Amigi, bowiem w czasach Amigi termin ten w powszechnej świadomości użytkowników po prostu nie istniał. Jak wykazałem wcześniej, jest to pojęcie związane ściśle ze światem post-amigowym. Warto w tym miejscu zacytować Wikipedię:
http://en.wikipedia.org/wiki/Workbench_(AmigaOS)
Confusingly, "Workbench" was also the name originally given to the entire Amiga operating system up until version 3.1. From release 3.5 the operating system was renamed "AmigaOS" and subsequently "Workbench" refers to the native file manager only."
V. Wnioski
Wyniki tej szybkiej ankiety są dość wymowne. O ile ciężko coś na jej podstawie powiedzieć konkretnego o systemie Amigi (większość to mało konkretne hasła-ogólniki), to przebija przez nią kwestia wspominana na początku - system Amigi był sprawą drugorzędną. Można zaryzykować stwierdzenie, że nawet, gdyby system Amigi był single-tasking (jak w AtariST), nie miał długich nazw plików itd. to nie wpłynęłoby to w końcowym rozrachunku w na sukces lub porażkę Amigi na rynku. O losie Amigi zdecydowały bardzo wcześnie jej możliwości graficzno-dźwiękowe wynikające z chipsetu Amigi, w konsekwencji których powstały programy je wykorzystujące (np. gry, programy do grafiki 3d itd.) Warto w tym miejscu wyróżnić trzy cytaty pochodzące z tego wątku:
Wyjątkowość systemu Amigi to wymysł wtórny. W czasach świetności Amigi miał drugorzędne znaczenie - zwykle sprowadzany był do roli 2-5 gratisowych dyskietek, na których można było nagrać jakiś soft na giełdzie.
Nie przeceniałbym też roli samego systemu operacyjnego jako takiego. System operacyjny można porównać do fundamentu na którym stawia się dom - czyli w naszym przypadku oprogramowanie i sprzęt.
Według mnie gdyby nie to "fanbojstwo" czy raczej pasja i sentyment do klasyka [czyli Amigi], to nikt by sobie tylka nie zawracał rozwojem amigowego systemu. Ten rozwój ma wciąż zapewniać pewne poczucie spokoju i nadzieję, że skoro jest system, to za jakiś czas pojawi się prawdziwy i godny dzisiejszych czasów sprzęt.
Być może jest w tym ostatnim cytacie jakieś ziarno prawdy - osoby rozwijające obecnie systemy odwołujące się tradycjami do systemu Amigi, pragną tak naprawdę odrębnego sprzętu, nie systemu. Vide słabszy rozwój Arosa, który działa na powszechnym sprzęcie, względem mos/aos4, które działają na egzotycznym, niektóre wręcz na sprzęcie "elitarnym" (pod względem ceny).